Co nas irytuje w internecie

Temat przeniesiony do archwium.
Co nas irytuje w internecie
Serwis Computerwold.com opublikował wyniki ankiety, w której pytał swoich użytkowników o to, co najbardziej ich irytuje podczas codziennego korzystania z internetu. Oprócz tak oczywistych problemów, jak spam, błędy w przeglądarkach, wirusy i oprogramowanie szpiegujące, wskazano na fakty bardziej niepokojące.
Oto, co najbardziej irytuje użytkowników internetu:

Wątpliwa polityka prywatnosci

Wiele stron internetowych z dziedziny finansów i zdrowia, przechowuje coraz większą ilość prywatnych informacji o swoich użytkownikach. Niestety, nie idzie to w parze z jasnym określeniem, które z tych danych są przez nie wykorzystywane i na jakich warunkach. Dokumenty opisujące politykę prywatności poszczególnych stron (firm) są pisane prawniczym żargonem, co często uniemożliwia dokładne zrozumienie ich przez przeciętnego użytkownika.

Źle zbudowane formularze

Wypełnienie prostego zdawałoby się formularza, często przeradza się w długą walkę z niezliczoną ilością odświeżeń przeglądarki. Najczęściej wiąże się to z koniecznością wypełniania ponownie wszystkich pól, ponieważ przy każdorazowym załadowaniu strony formularz okazuje się czysty.

Komercjalizacja sieci

Innymi słowy ilość reklam na stronach internetowych, a także coraz to nowe, bardziej irytujące ich formy.

Unikanie standardów

Użytkownicy potwierdzili, że irytuje ich pojawienie się na otwieranej stronie informacji typu: "Aby poprawnie wyświetlić stronę potrzebujesz zainstalowanej przeglądarki Internet Explorer w wersji 6.0 lub wyższej." Doprowadza to do konieczności używania jednocześnie kilku przeglądarek.

Trolle na forach internetowych

Mianem trolli określa się użytkowników, którzy zabierają głos w dyskusjach, nic do nich nie wnosząc, a jedynie zaśmiecając forum. Jak mówi jeden z ankietowanych: "Nienawidzę, kiedy ktoś włącza się do dyskusji tylko po to, żeby komuś powiedzieć ze jest idiotą. Trzymajmy się tematu! A tego typu komentarze, to na własnych stronach niech piszą."

W dalszej kolejności pojawiają się takie problemy, jak: brak dobrze napisanych pomocy do nowych aplikacji, ceny e-booków i innych materiałów multimedialnych oraz niska jakość materiałów wideo.
Trolle.. to jest problem naszego forum,prosze zwracajcie wieksza uwage na tenze problem..nie karmic trolli.Milutkiej niedzieli dla stalych forumowiczow..
Mnie denerwują także wyskakujące na wielu portalach reklamy z dźwiękiem. Czasami trzymam na uszach słuchawki, bo akurat czegoś przed chwilą słuchałem, wchodzę na wirtualną polskę, dajmy na to a ty nagle chlast. Ostatnio właśnie jest ta reklama, której nie mogę wykasować moim dodatkiem do Mozilli.."wydłużamy luźne gadki". Wyskakuje tak nagle, ze sie w gatkach mokro robi, bez względu na to, jakie one by nie były.:)
Tu kompleksik, tam krosteczka
oto Trolla jest mordeczka.
A że zawiść też go zżera,
że tu taka atmosfera:
wszyscy mili i przyjaźni,
bez zawiści, wyzwisk, kaźni.
Wtedy także ładne buzie,
tego Troll nie zniesie dłużej.
Tak więc jątrzy, mąci, psuje,
tu i ówdzie jadem pluje.
A MY na to nie zważamy
i dalej się uśmiechamy.
Wskutek czego Troll znów w złości,
bo doszedł mu kompleks niższości.
Hola hola, widze Trolla!
Ni to człek ni to fasola!
Stęka, ryczy ciągle knuje
może Wizaż zaczaruje :)
Wizażanki niewzruszone
Razem są niezwyciężone
Kiedy którąś Troll obraża
Nas to przecież nie przeraża
Trolla zmiażdżym wnet obcasem
Bo my przecież mamy klasę :)
Na nic Trollom wredne posty
czy też jadem żrące listy
przecież głupia Trolla mina
nie pokona Zło-Admina
Troll zawistny jest i będzie
Pisac bzdury umie wszędzie
Swoją matke Troll by sprzedał
No i co? chcesz za to medal?

Jego zadaniem ciągłe zawracanie głowy
To on Troll Forumowy
Pogubił wszystkie po drodze podkowy
To on Troll Forumowy
Wypowiada sie jak jakiś pustogłowy
To on Troll Forumowy
Nie widać go całego ani jego połowy
To on Troll Forumowy
Od jego wypowiedzi bolą nas głowy
To on Troll Forumowy
Bez twarzy, bez nazwiska i pewnie bez glowy
To on Troll Forumowy
Pozbyć sie go może tylko nas Złosiu odlotowy
To on Troll Forumowy
I mogę go ubrać jedynie w te słowy
Bardzo uciążliwy ten Troll Forumowy
no, no Inf... kto by pomyślał, że o Trollach można takie urocze wierszyki pisać. Czy to twórczośc własna? :)
Geniu, my to o trollach a ty o sexie :D,dzisiaj niedziela..
Inf.ten wierszyk wprawil mnie w euforie.po 1.jestes, po 2.wierszyk porpawil mi humorek niedzielny na jeszcze bardziej swiateczno relaksujacy.Jak to dobrze, za sa tacy dowcipni ludzie na tym swiecie.
Troll (homo trollus)- ssak zaliczany do rodziny pasożytów z rzędu drapieżnych; polujący swobodnie w wirtualnej dżungli; charakteryzuje się haczykowatymi szponami przywartymi do klawiatury i gałami ocznymi wlepionymi w ekran. Żywi się ludzkim żalem i przykrością, które wywołuje przy pomocy agresywnego aparatu kąśliwo- złośliwego. Żeruje głównie w okolicach wątków personalnych, obrzucając inwektywami i obelgami upatrzoną ofiarę; wywołuje przy tym ferment, którym może zarażać zdrowe osobniki. W przypadku ujawnienia się trolla stosuje się metodę totalnej ignorancji; formy szczególnie drapieżne niszczy się w zarodku przy pomocy admina.
Trollizm - geneza choroby i opis gatunku Trollu Internauticus.

Troll Internetowy Trollus Internauticus jest istotą coraz częściej spotykaną na ścieżkach sieci. Niektórzy użytkownicy jednak, szczególnie newbies (początkujący) i Ci, którzy korzystają z sieci okazjonalnie, nie potrafią rozpoznać niebezpieczeństwa wiążącego się z jego obecnością i łatwo wpadają w zastawiane przez niego pułapki. Niniejszy dokument ma pomóc nieświadomym zagrożenia niewinnym użytkownikom sieci w rozpoznaniu Trolla. Umieszczone są też w nim także sugestie dotyczące zachowania się w razie spotkania z nim.

Pierwsze wzmianki o Trollus Internauticus znajdujemy w publikacjach pochodzących z czasów początków rozwoju sieci Internetowej. Naukowcy wysuwają różne teorie związane z ich pojawieniem się. Najbardziej prawdopodobna jest ta, która mówi że pierwszy osobnik z Zespołem Trollizmu powstał w wyniku samoistnej mutacji genetycznej niezbyt inteligentnego, źle opłacanego i sfrustrowanego pracownika niewielkiego zakładu „Maleńkie Oprogramowanie”. Mutacja ta zaowocowała pojawieniem się nowego chromosomu, nazwanego G.N.I.D.A (Generator Nadprogramowych Internetowych Durnych Awantur). Zwykle nieaktywny, ujawnia się tylko w sprzyjających okolicznościach. Podstawowym warunkiem jego aktywacji jest dostęp do światowej sieci informatycznej. Natężenie jego oddziaływania zależne jest szerokości pasma łącza internetowego oraz czasu poświęcanego na korzystanie z sieci.

Zestaw genów GNIDA odpowiedzialny jest za szereg różnych specyficznych symptomów. Fizycznymi objawami choroby mogą być niekiedy charakterystyczne zmarszczki na twarzy, nadające jej wyraz typowy dla maszkarona, często pojawiające się czerwone (rzadziej i tylko w ekstremalnych sytuacjach fioletowe) zabarwienie twarzy, szczękościsk i nerwowe drganie powieki. W zaawansowanym stadium choroby, kiedy do Trollizmu dochodzi uzależnienie od Internetu, Trolla można poznać po zaniedbaniu swojej powłoki zewnętrznej (tłuste włosy, brudne paznokcie, szara, ziemista cera) i towarzyszącym mu specyficznym zapachu. Większość procesów chorobowych zachodzi w mózgu Trolla. Trolle często mają syndrom dwoistości jaźni – potrafią udawać zupełnie zdrowego użytkownika sieci, Trollizm prezentując pod specjalnie dobranymi czasowymi nickami. Rodzina i znajomi rzadko orientują się że przebywają w obecności Trolla (choć znane są także przypadki Trollizmu jawnego – osobnik podpisuje się swoim nazwiskiem i bierze udział w spotkaniach z osobami poznanymi w Internecie , co więcej w świecie realnym może okazać się on zupełnie przyzwoitym człowiekiem ).

Ponieważ Trollizm związany jest z Internetem, szczególnie charakterystyczne dla tej choroby objawy ujawniają się w wypowiedziach Trolla. Znamionuje je złośliwość, zgryźliwość, wulgarność i bezmyślność. Wyziera z nich niechęć do rodzaju ludzkiego, głupota, poczucie niższości, niedojrzałość emocjonalna, zazdrość, sadyzm, masochizm i niezaspokojenie seksualne.

Czynnikiem aktywującym chromosom GNIDA może być niedobór lub nadmiar środków finansowych, nudna lub stresująca praca (często także jej brak), samotność, wrodzona bezmyślność, błędy w procesie wychowania, inne zaburzenia psychiczne i charakterologiczne, szok, urazy na tle nerwowym oraz czynniki środowiskowe ( nieznośny partner życiowy, bogaty sąsiad lub przyjaciel, wymagający szef, lepiej ubrana koleżanka itp.)

Trollizm wydaje się być choroba zakaźną, rozprzestrzeniającą się za pomocą łącz internetowych . Atakuje tylko słabe organizmy i zagnieżdża się w nich czasowo lub na stałe. Pomimo że szansa na zarażenie się Trollizmem zdrowego psychicznie użytkownika Internetu jest niewielka, to uczeni radzą unikać z nimi kontaktu. Na podstawie charakterystycznych zachowań gatunku Trollus Internauticus (należącego do rodziny Trollaceae), możemy wyróżnić kilka podgatunków:

Trollus Vulgarnis –jego wypowiedzi charakteryzuje nieznajomość bogactwa słownictwa mowy ojczystej. Większość przymiotników, rzeczowników i czasowników przez niego używanych ma wspólny rdzeń wywodzący się ze słów zawartych w standardowym słowniku uliczno-więziennym. Często, aby zaprezentować swoje umiejętności gramatyczne, prowadzi prywatną korespondencję z osobami dyskutującymi z nim na forach.

Trollus Flameicus – świadomie, w sposób prowokacyjny porusza kontrowersyjne tematy, nieodmiennie prowadzące do awantury wśród dyskutantów. W trakcie trwania wymiany zdań, co jakiś czas wysyła wiadomość podgrzewającą atmosferę. Najczęściej spotykane odmiany tego podgatunku to:
- var. Ortogtaphae- z braku argumentów nietaktownie publicznie wytyka innym błędy językowe.
- var. Senecus – zarzuca innym niedojrzałość i niepoważny wiek
- var. Phinansis –krytykuje każdy sposób wydawania pieniędzy niezgodny z jego własną filozofią
- var. Academicus – notorycznie sugeruje niski poziom wykształcenia i inteligencji adwersarza oraz jego nieuctwo
- var. Religiaceae – lubuje się we flejmach o tematyce związanej z religią
- var. Medicus alternetivneae – fanatycznie przekonany o cudownych właściwościach różnych diet, napojów i alternatywnych sposobów leczenia, obraża osoby korzystające z dobrodziejstw medycyny konwencjonalnej i wiedzę medyków, przy okazji (namolnie i natarczywie) dając niezliczone przykłady cudów terapii, w którą wierzy.
- var. Pseudosavoirus-vivre – zarzuca rozmówcom brak kultury osobistej, znajomości zasad dobrego wychowania i netykiety, robiąc to w sposób znamionujący kompletny brak znajomości zasad savoir-vivre.

Trollus Floodicus – generator wielkiej ilości nic nie wnoszących do dyskusji wypowiedzi. Często do poprzedniego postu dopisuje jeden wyraz. Wątek zaatakowany przez ten rodzaj Trolla staje się szybko nieczytelny i bezsensowny.

Trollus Spamea – bezmyślnie lub celowo zalewa forum spamem i kryptospamem. Trollus Lamerica – leniwy bufon, kompletnie ignorujący innych użytkowników sieci. Złośliwie lekceważy wszelkie obowiązujące w danym miejscu regulaminy. Nigdy nie czyta FAQ. Ma alergię na netykietę i google. Często zadaje banalne pytania (komputer takiego Trolla nie obsługuje wyszukiwarek i ma zablokowany dostęp do archiwów) w tytule umieszczając elektryzujące słowa np. „ratunku”, „umieram”, „pomocy”, „błagam” itp. Pisząc temat, a także często treść wiadomości używa kapitalików, dużej ilości wykrzykników i znaków zapytania. Młody Trollus Lamerica często posługuje się dziwacznym zlepkiem słów i pisowni zaczerpniętych z różnych języków obcych, uniemożliwiając tym samym normalne przeczytanie jego wiadomości. Nie używa kropek, przecinków i nie rozpoczyna zdań z wielkiej litery.

Trollus Patologicus Camelleonia– najbardziej poszkodowany przez syndrom GNIDA, którego jedynym celem w życiu jest przeszkadzanie i dokuczanie innym użytkownikom sieci. Posiada on stałe cechy wszystkich wyżej wymienionych gatunków Trolli występujące jednocześnie lub wymiennie. W procesie ewolucji zyskał wiele mechanizmów ułatwiających mu egzystencję – swoistą intuicję pozwalającą mu wyszukiwać co popularniejsze fora dyskusyjne w Internecie, niekończący się zapas energii i wspomaganie trollownicze (zwiększony zasób specyficznego słownictwa, umiejętność przeskakiwania z tematu na temat i całkowity brak woli do zrozumienia wypowiedzi innych). Rejestruje się na każdej stronie, która posiada forum, czat, księgę pamiątkową czy jakąkolwiek formularz pozwalający na swobodną wypowiedź. Przy okazji aktywnie uczestniczy w dyskusjach na grupach usenetowych. Jest najtrudniejszy do wyeliminowania, odporny na głodzenie i na większość trollicydów. Do rozpoczęcia działań potrafi wykorzystać każdy temat, umie unicestwić każdą zaatakowaną konwersację i zepsuć atmosferę w każdym zakątku sieci.

Zapobieganie i zwalczanie.
Niestety nie wynaleziono jeszcze skutecznej szczepionki przeciw syndromowi GNIDA. Próby ograniczenia pojawiania się Trolli w usenecie czy na forach przez stosowanie rejestracji albo regulaminu (dokładnego opisu) czy FAQ poniosły fiasko. Pozostaje tylko walka z Trollami. Trolle, dzięki naturalnej ewolucji zyskują coraz większą odporność na głodzenie. Jednak najskuteczniejszym i ogólnodostępnym sposobem na pozbycie się ich, jest ignorowanie (nie odpowiadanie na ich posty, nie reagowanie na zaczepki, umieszczanie ich w KF itp.). Odwrotny do zamierzonego skutek zawsze odnoszą działania mające na celu ich ośmieszenie, przekonanie do stosowania się do obowiązujących norm społecznych czy obrażenie. Dość skutecznym acz stosowanym w ostateczności i tylko przez niewielu administratorów sposobem jest tzw kick lub ban (czasowa lub trwała blokada dostępu do danego czatu, forum itd.). Za wszelką cenę Trolli należy unikać!
Inf.2 do diaska z kad ty to wszystko bierzesz czlowieku, zycia mi nie starczy by sledzic na biezaco twoje wpisy!
mialo byc skad,bo z Kat to byla kobita Wacka...skad mi sie to bierze,caly ten pospiech bo Lukar nadchodzi...ale wstyd mi.
Fenomen plotkarstwa internetowego
Jak wyrastają grzyby po deszczu, tak pojawiają się nowe strony internetowego plotkarstwa. Plotka od zawsze była wielką siłą, nic więc dziwnego, że przeniosła się do internetu i prowokuje powstawanie odrębnych serwisów poświęconych bzdurom i farmazonom.

Wg definicji słownika języka polskiego - plotka to niesprawdzona lub kłamliwa wiadomość powtarzana z ust do ust, najczęściej szkodząca czyjejś opinii.

Jak wielką moc posiada, każdy z nas na pewno doświadczył. Może zrujnować komuś życie, może zniszczyć człowieka, ale z drugiej strony - może wypromować, pomóc w karierze i zmienić życie na lepsze. To właśnie fenomen plotki. Jeżeli ktoś potrafi ją wykorzystać, może osiągnąć wiele. Lecz bać się należy, jeżeli nie jest się zbyt silnym, aby jej sprostać...

Pieski, czapeczki i inne takie

W internecie pojawiają się obficie różnego rodzaju strony internetowe poświęcone niczemu innemu, jak rozsiewaniu plotek. Tworzonych czasem na zamówienie własnego umysłu, aby tylko coś napisać. O ile same informacje mogą być prawdą, o tyle komentarz - zazwyczaj baśniowy - ma na celu spotęgowanie myśli przekazanej przez jego autora. Gdyż plotka sama w sobie jest owiniętą w bajkowe dopowiedzenia prawdą, czyż nie?

Więc pojawiają się takie bzdurne strony plotkarskie, gdzie autorzy postów silą się na wszystkie sposoby, aby czytelnicy fakt obudowany w ich historię, odebrali jak ich urojona historia została napisana. Skąd się bierze zainteresowanie tego typu treściami? Cóż... ludzie są żądni informacji, sensacji - im bardziej nieprawdopodobna, im bardziej naciągana i im bardziej sensacyjna historia - tym łatwiej skłonni są ją przyjąć za faktyczną. I oczywiście - co najważniejsze - przekazywać dalej.

Nic się nie dzieje bez powodu

A powody? Cóż... Jeżeli ich nie ma albo nie są znane - trzeba wymyślić. Ponoć największymi plotkarami są kobiety. Chyba jednak równouprawnienie sięga coraz szerzej, gdyż w komentarzach do tych plotek widać wielu wypowiadających się mężczyzn. Przecież nikt nikogo nie osądza... Tere fere.. Właśnie, że osądza; kogoś, coś - ale zawsze na podstawie farmazonu osądza. I tak właśnie kobieta w wieku 40 lat nie może być piękna - a jak jest to pewnie botox, operacja plastyczna albo tapeta na twarzy jest tego przyczyną. Ludzie, którzy robią karierę zawsze mają powiązania z jakąś "mafią", są niemili i nie szanują nikogo. Jak ktoś ma pieniądze i kupuje buty w "zwykłym" sklepie - jest sknerą, bo buty za 250 złotych, to ujma na honorze.

Kobiety na stanowiskach to puszczalskie karierowiczki, a mężczyźni kanciarze zdradzający swoje żony. Wystarczy popatrzeć na tytuły postów: "Britney pali przy dzieciach", "Guzik i Bosak spacerują po nocy", "Wystąpią w samej bieliźnie"... Darujcie! Ilu rodziców pali przy dzieciach, ile ludzi spaceruje wieczorem i ile piosenkarek tańczy w samej bieliźnie. Co w tym takiego fascynującego, co w tym takiego dziwnego? Po cóż w ogóle ktoś zadaje sobie trud, żeby "nadzorować" cudze życie? Może dlatego, że jego życie nie jest tak kolorowe i obfite w wydarzenia?

A kto wierzy w te bzdury? Ktoś wierzy, ktoś nie wierzy - grunt, że ciągnie nas do takich sensacji i jesteśmy gotowi przyjąć je za prawdopodobne lub - o zgrozo - prawdziwe.
ludzie maja geby zawsze beda gadac...ludzie maja klawiatury,zawsze beda klikac...a przed wojna tego nie bylo...mocium panie
Czy internauci to analfabeci?

Język internetu rządzi się swoimi prawami. W sieci znajdziemy tyle odmian polszczyzny, ilu użytkowników. Internauci skracają, operują symbolami, anglicyzmami, nie stronią od wulgaryzmów. Panuje totalny językowy chaos.
W sieci liczy się szybkość przekazywania informacji i wrażenie. Nie ma miejsca na uczone konwersacje, króluje zaś "szort mesydż" i stylistyczny "looz". Internauci nie dbają o językowe i stylistyczne konwenanse. Kropki, przecinki, zasady gramatyki i ortografii odchodzą do lamusa. Przegrywają z sieciowym slangiem i nowomową, której naczelną zasadą jest brak zasad.

Blogomowa

Blog to fenomen kultury masowej. W czasie jednej sekundy powstają na całym świecie dwa nowe internetowe dzienniki. Bloga trzeba mieć, trzeba w nim i o nim pisać. To z jednej strony snobizm, z drugiej zaś spełnienie marzenia o byciu modnym i "na czasie". Blog jako narzędzie pomagające w komunikacji z ludźmi buszującymi w sieci wykorzystują zarówno szalone i niezbyt rozgarnięte nastolatki, miłośnicy jamników, jak i dziennikarze, komentatorzy, profesorowie czy politycy. Może zatem funkcjonować w roli wirtualnego i interaktywnego pamiętnika do "wypisywania się" i zwierzeń albo służyć promocji, rozrywce, polityce i sztuce. Moda na pisanie blogów ogarnęła miliony użytkowników internetu na całym świecie, a ich autorom przyświeca jeden cel. Chcą podzielić się ze światem, znajomymi, osobami bliskimi i przypadkowymi internautami, swoimi przemyśleniami i emocjami. Ludzie relacjonują dzień po dniu swoje życie, opowiadają o miłościach, podróżach, zainteresowaniach. Chwalą się sukcesami i opłakują porażki. Komentują ważne ich zdaniem wydarzenia i otaczający ich świat.

Duża część blogów, przede wszystkim tych prowadzonych przez publicystów, dziennikarzy i niektórych polityków, zawiera teksty świetnie zredagowane, wyróżniające się dbałością o styl i sens zawartego w nich przekazu. Są jednak i takie, których autorzy chęć "wypisania się" na dowolnie wybrany temat przedkładają nad jakiekolwiek zasady. Dlatego język blogów bywa wulgarny, skrótowy i niechlujny. Odnieść można wrażenie, że autorzy nie przykładają najmniejszej wagi do reguł do języka polskiego. Czasem z premedytacją posługują się udziwnionym, nienaturalnym językiem tylko po to, by dostosować się do sieciowych trendów. Ignorują zasady interpunkcji, nie używają polskich znaków, a polskie słowa zastępują brzmiącymi z angielska odpowiednikami.

- Jest to rodzaj postawy, która co jakiś czas pojawia się w kulturze. Ważniejsza staje się treść niż forma. Zaczyna dominować przekonanie, że nie jest ważne jak człowiek się ubiera czy wyraża. Jeśli możemy się porozumieć, to po co zaprzątać sobie głowę czy też "glowe" językiem - mówi profesor Jerzy Bralczyk. Językoznawca, który prowadzi własny blog, przyznaje, że docierają do niego przedruki innych internetowych dzienników, ich fragmenty, czasem całe wpisy. Bralczyk zauważa, że blogerzy popełniają wiele grzechów wobec języka ojczystego. Przyznaje jednak, że nie mniej niż osoby wysyłające maile i piszące na czatach.

Cze, z kond klikash?

Jednym z najpopularniejszych i najwygodniejszych sposobów kontaktowania się przez sieć są internetowe komunikatory. Zdecydowana większość internautów korzysta z nich i za ich pomocą przekazuje sobie informacje. Najważniejszą zaletą komunikatora jest szybkość, z jaką owe informacje krążą między rozmówcami. Ale to właśnie ona powoduje konieczność używania językowych skrótów, haseł i swoistego slangu. Rzadko zdarza się, by osoba posługująca się komunikatorem przekazywała rozmówcy swoje myśli używając poprawnej polszczyzny. W końcu osoba oczekująca szybkiej i treściwej odpowiedzi na pewno nie będzie zwracać uwagi na drobne językowe błędy i literówki. Dlatego wybaczamy je i sami nagminnie powtarzamy. Przecież gdy się spieszymy, łatwiej nam wystukać na klawiaturze litery pozbawione specyficznych "ogonków". A za "a" i "e" zamiast "ą" i "ę" i tak nikt nas nie skarci. By szybciej się porozumieć, rozmówcy nie użyją przecież zbyt długiego i "nieinternetowego" sformułowania "cześć, co u ciebie słychać?", zamiast tego wystukają ekspresowo "cze co u cie?". Nie napiszą też "do zobaczenia", ale "dozo" lub z angielska "c ya".

- O ile dla mojego pokolenia, a na pewno dla mnie, pozostawienie jakiegoś wyrazu bez charakterystycznego polskiego znaku jest czymś dolegliwym, nie wyobrażam sobie tego, to rzeczywiście obserwuję, że w przypadku ludzi młodych to nie ma wielkiego znaczenia. Nie znam nikogo, kto by zapisywał zdania bez kropek i kresek. Nie wyobrażam sobie tego i myślę, że dla mnie byłoby to bardzo niewygodne. Choć zastanawiam się, kiedy pierwszy młody człowiek napisze do mnie odręcznie kartkę, na której nie będzie już polskich znaków, ogonków i przecinków - mówi profesor Bralczyk.

Od skrótów i literówek używanych w języku internetu bardziej niebezpieczne okazać się mogą dla polszczyzny zapożyczenia z języka angielskiego. Obco brzmiące słowa używane są przez internautów dla żartu lub z potrzeby wywołania wrażenia na rozmówcach, czasem dla wzmocnienia przekazu czy po, to by ułatwić jego zrozumienie. Zamiast "proszę" internauta napisze raczej "plis", a słowo "przepraszam" zastąpi sformułowaniem "sorki". Pisanie słów polskich na wzór angielskich popularne jest szczególnie w blogach prowadzonych przez nastoletnich użytkowników sieci czy na czatach przez nich odwiedzanych. Znaleźć możemy tam takie słowa jak "goopi", "joosh" czy "jeshche", a w ich rozmowach pytania w stylu "z kond klikash?".

- Każdy język powinien się tak wysilać, żeby posługującemu się nim człowiekowi łatwiej było się w właśnie tym, a nie jakimś innym języku porozumiewać. Jeśli okaże się, że język angielski jest bardziej funkcjonalny, to zapewne nie będzie to dobre dla naszej mowy ojczystej. Jednak nie powinniśmy się obawiać, bowiem w tej sferze nasze obawy nie są w stanie niczego zmienić - twierdzi profesor.

Anachroniczne znaki

W języku Internetu zauważamy wyraźną tendencję do skraca i upraszczania przekazu kosztem jego językowej poprawności. Jak tłumaczy Jerzy Bralczyk skróty z maili i blogów trafiają do naszego codziennego życia ponieważ ułatwiają i przyspieszają komunikację. - Pojawiają się w sytuacjach rytualnych, pozdrowieniach, przeprosinach. Chociaż uważam, że i tam, jeśli chcemy odnosić się do naszych rozmówców z szacunkiem, to powinniśmy zwracać się do nich używając pełnych zwrotów. W naszych kontaktach językowych powinniśmy okazywać szacunek a z drugiej strony pokazywać pewien rodzaj porozumienia. Z kolegami ważniejsze jest porozumienie się bezpośrednie, a mniejsze znaczenie mają rewerencje. Z kolei z osobami nieznajomymi potrzeba więcej rewerencji, a mniej poczucia wspólnoty. Myślę, że te skróty wskazują właśnie na poczucie wspólnoty – mówi językoznawca.

Język sieci nie jest tym samym językiem, którego używamy na co dzień w rozmowach i dobrze by było, gdyby jeszcze długo nie próbował zająć jego miejsca. Przeglądając fora internetowe, czaty, komentarze pod tekstami dostrzegamy bowiem, że króluje na nich lakoniczny styl i niewyszukany język potoczny. Niekiedy dość agresywny, bywa nawet, że wulgarny. Niektórzy internauci korzystając ze swej anonimowości potrafią wykazać się skrajnym brakiem kultury i szacunku wobec innych. Ukrywając się pod nickami, sieciowymi pseudonimami wyzwalamy się bowiem z konwenansów, które każą nam zachować umiar, kulturę i zadbać o eleganckie słownictwo w tradycyjnej, nie wirtualnej rozmowie czy podczas pisania listu. Dlatego właśnie językoznawca przestrzega przed bezkrytycznym zapatrzeniem w zawarte w sieci treści.

- Być może z czasem, kiedy coraz więcej będziemy siedzieli w internecie, ta nasza pisownia, język, te znaki mogą stać się czymś anachronicznym. Obecnym może w literaturze, publikacjach książkowych, gazetach, pismach, ale tam również coraz mniej. Obserwuję to z pewnym niepokojem, bo jednak dla mnie co innego jest "wziąć" i "wziac". - mówi profesor Bralczyk.
Cyberchondria - przypadłość internautów
Każdy użytkownik wyszukiwarek wie, że zazwyczaj po wpisaniu określonego słowa i naciśnięciu na guzik "szukaj" wyświetlają się tysiące rekordów. Wydawałoby się, że to nieprzebrane źródło informacji (a czasem dezinformacji).

Badacze z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii zauważyli jednak, że ludzie i tak zwracają najwięcej uwagi na wiadomości, które pasują do ich wcześniejszych opinii i przekonań (Journal of the American Medical Informatics Association).

- Nawet jeśli czytają właściwe materiały, niechętnie zmieniają swoje poglądy. To oznacza, że dostarczenie komuś dobrych informacji może nie wystarczyć - mówi profesor Enrico Coiera.
Studium Australijczyków dotyczyło tego, jak ludzie korzystają z wyników wyszukiwania na zapytania dotyczące zdrowia. Skądinąd wiadomo, że dostęp do tego typu wiedzy w internecie zasila całkiem nową odmianę starego zjawiska: hipochondrii. Z tej okazji ukuto nawet specjalne określenie - cyberchondryk.

- Wiemy, że w coraz większym stopniu sieć jest wykorzystywana przez ludzi jako narzędzie pomagające w podejmowaniu decyzji zdrowotnych. Wiemy też, że może to mieć negatywne konsekwencje, zwłaszcza że obywatele niektórych krajów mogą się leczyć sami, zamawiając leki on-line. Nasze badania sugerują, że nawet dysponując "właściwymi" informacjami, mogą oni nadal wyciągać niewłaściwe wnioski. Innymi słowy: ich konkluzje są tendencyjne - tłumaczy Coiera

Okazuje się też, że wpływ dokumentu zależy od miejsca wyświetlenia przez wyszukiwarkę. Na decyzję użytkownika sieci w największym stopniu wpływają opracowania pierwsze lub ostatnie (efekt pierwszeństwa i świeżości). Istotny jest też czas spędzany na oglądaniu dokumentu.

Dr Annie Lau współpracuje z profesorem Coierą nad nowym interfejsem wyszukiwarki, który pozwoliłby lepiej zorganizować treści i uwolnić użytkownika spod wpływu wcześniejszych przekonań oraz schematów działania naszego umysłu. Na efekty ich działań trzeba będzie czekać rok.

Kiedy człowiek staje się cyberchondrykiem?

Oto kilka objawów, których nie wolno przeoczyć:

1) gorsze, a nie lepsze samopoczucie po przejrzeniu zasobów internetu (gdy poszukiwania nie polepszają komunikacji z lekarzem, a przyprawiają o palpitacje),

2) szybkie przechodzenie od podejrzeń do przekonań,

3) nieskuteczność zapewnień lekarza.

Co zrobić w sytuacji, gdy stwierdzamy u siebie cyberchondrię? Przed włączeniem komputera koniecznie trzeba zaplanować, czego będziemy szukać i ile czasu na to poświęcimy.

Anna Błońska
Aaaaa tam:

>Badacze z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii zauważyli jednak, że
>ludzie i tak zwracają najwięcej uwagi na wiadomości, które pasują do
>ich wcześniejszych opinii i przekonań

To wcale nie oni odkryli, to jest zjawisko nazywane "ojcowskim stosunkiem do pierwotnej hipotezy"...ile razy można odkrywać Amerykę?

>- Nawet jeśli czytają właściwe materiały, niechętnie zmieniają swoje
>poglądy.
>że dostęp do tego typu wiedzy w internecie zasila całkiem nową odmianę
>starego zjawiska: hipochondrii. Z tej okazji ukuto nawet specjalne
>określenie - cyberchondryk.

Znowu mowa trawa. Nawet przed epoką internetu ludzie postępowali w ten sposób. Jeżeli się do czegoś przekonali, to potem za chińskiego boga nie można ich było przekonać, że tak nie jest.
Cyberchondryk....phi, można by stworzyć jeszcze wiele nazw, w zależności od tego, skąd ludzie czerpią informacje:

.....plotkochondryk
.....budkozpiwemchondryk
.....gazetokobiecochondryk...i tak dalej, skolko ugodno.:))))
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia