Mają 30, 40 lat i wciąż mieszkają z rodzicami
Młodzi Włosi twierdzą, że nie stać ich na samodzielność. Część z nich wybiera życie na cudzy koszt z wygody, inni faktycznie nie mają środków, by przetrwać w dorosłym świecie.
REKLAMA Czytaj dalej
W Neapolu nazwa "via Manzoni" wzbudza porozumiewawcze uśmieszki. Ma nawet swoje przezwisko: "Il parco dell'amore" (park miłości). Po obu stronach tej długiej, ciągnącej się wzdłuż wybrzeża ulicy dniem i nocą parkują pośród sosen niezliczone samochody. Ich okna zasłonięte są gazetami. Uliczni sprzedawcy proponują za kilkadziesiąt centów stare pisma zapominalskim, którzy nie zaopatrzyli się w ten szczegół niezbędny dla zyskania intymności. Bowiem na via Manzoni zatrzymują się kochankowie, którzy nie mają innego lokum. Zwłaszcza biedniejsi spośród bamboccioni, dorosłych dzieci, które skończywszy trzydzieści, czterdzieści lub więcej lat wciąż mieszkają u rodziców. Bamboccioni, określani także jako "wieczne dzieci" lub "kidults". (...)
Fot. Getty Images/FPM
We WÅ‚oszech, podobnie jak w Hiszpanii, synowie i córki Å‚Ä…czy silna więź z rodzicami. Do tego na Półwyspie ApeniÅ„skim daje siÄ™ we znaki brak gospodarczej koniunktury. Z tych dwóch powodów "zapóźnione" dzieci staÅ‚y siÄ™ spoÅ‚ecznym fenomenem. – SÄ… istnÄ… plagÄ…! – Å›mieje siÄ™ Rossella Palomba, demografka z Instituto di Ricerche sulla Popolazione e le Politiche Sociali (Instytutu Badania LudnoÅ›ci i Polityki SpoÅ‚ecznej).
NarastajÄ…ca niechęć wobec rosnÄ…cych szeregów"wiecznych dzieci" jest obecna w debacie publicznej. W październiku 2007 roku minister gospodarki Tommaso Padoa-Schioppa odważyÅ‚ siÄ™ wystÄ…pić z oficjalnÄ… krytykÄ… zjawiska. StaÅ‚o siÄ™ to w zwiÄ…zku z projektem ulgi podatkowej dla mÅ‚odych ludzi wynajmujÄ…cych mieszkanie, stworzonym z myÅ›lÄ… o trzydziestolatkach, którzy "mieszkajÄ… u rodziców, nie wchodzÄ… w zwiÄ…zki małżeÅ„skie i uciekajÄ… przed samodzielnoÅ›ciÄ…". – Wystawmy bamboccioni za drzwi! – zaapelowaÅ‚ minister stojÄ…c przed parlamentem.
Mamma mia! To zdanie wywołało prawdziwą burzę. Owszem, Włosi od zawsze kpili ze swoich mammoni (maminsynków), produktu społeczeństwa zdominowanego przez autorytet "mamusi". Wcieleniem maminsynka jest aktor komiczny Alberto Sordi, który w "Wałkoniach" Federico Felliniego wygłasza słynną kwestię: "Mamo, nie płacz, nigdy cię nie opuszczę!".
Ale żeby nagle jakiś minister traktował naszych bamboccioni z góry, mówił o nich z pogardą! Temat pojawił się w telewizji i na pierwszych stronach gazet. Jedni potępiają niedojrzałych dorosłych, inni przeciwnie, bronią ich, oskarżając rodziców lub państwo w stanie kryzysu, w którym młodzi nie mają możliwości się usamodzielnić. Fabrizio Sinopoli, trzydziestotrzylatek mieszkający z konieczności u rodziców, dał wyraz swojej wściekłości w blogu. Reklamy podłapały ten modny temat: mury Rzymu pokryły się gigantycznymi plakatami, na których trzydziestolatek leży nonszalancko rozwalony na kanapie Confalone.
PaÅ„stwo Demarco z przejÄ™ciem omawiajÄ… sprawÄ™. W nowoczesnym mieszkaniu z balkonem i niezwykÅ‚ym widokiem na zatokÄ™ mieszkajÄ… w trójkÄ™: Marco – ojciec, Ornella – matka i Daniele – ich dwudziestodziewiÄ™cioletni syn. Rodzina należy do wyższej klasy Å›redniej. Marco jest szefem regionalnego dziennika "Corriere del Mezzogiorno", Ornella pracuje w uniwersyteckiej administracji. W sumie zarabiajÄ… ponad 10 tysiÄ™cy euro miesiÄ™cznie. A Daniele siÄ™ nie wyprowadza. Woli "zaakceptować fakt, że mieszka u rodziców, zamiast korzystać z ich pieniÄ™dzy na wynajÄ™cie kawalerki – to dopiero byÅ‚oby niedojrzaÅ‚e" – mówi. Dostaje stypendium na studiach filozoficznych (800 euro miesiÄ™cznie), koÅ„czy doktorat, przygotowuje dyplom na dziennikarstwie, zbiera dyplomy w nadziei na atrakcyjnÄ… propozycjÄ™ zatrudnienia. Która siÄ™ nie pojawia. – Prawie wszyscy moi przyjaciele zostali z rodzicami – wyjaÅ›nia spokojnie. – Nie da siÄ™ inaczej, czekamy na dobrÄ… pracÄ™.
Tymczasem Marco i Ornella niepokojÄ… siÄ™. Ich mÅ‚odość przypadÅ‚a na rewoltÄ™ 1968 roku. DziÅ›, jak wiÄ™kszość rodziców "kidults", obwiniajÄ… siebie. – ByliÅ›my ofiarami autorytaryzmu "w starym stylu", jaki prezentowali nasi rodzice – analizuje sytuacjÄ™ Ornella. – DziÅ› jesteÅ›my ofiarami autorytaryzmu naszych dzieci, które za wiele od nas oczekujÄ…. – W latach 70. – wtrÄ…ca siÄ™ Marco – bamboccione byÅ‚by postrzegany jako burżuj, tchórz, ktoÅ› bez buntowniczej żyÅ‚ki. Dzisiejsze "wieczne dzieci" nie majÄ… ani lewicowych, ani prawicowych poglÄ…dów. Bunt przeciwko rodzinie skoÅ„czyÅ‚ siÄ™. Dlaczego mieliby odchodzić, skoro w domu wszystko majÄ… podetkniÄ™te pod nos? Zakupy zrobione, mieszkanie posprzÄ…tane. MajÄ… też dziewczynÄ™ i kieszonkowe na przyjemnoÅ›ci. Daniele, czekajÄ…c na swojÄ… kolej, trochÄ™ siÄ™ niecierpliwi. – PróbujÄ™ uÅ›wiadomić ojcu, że on jako osiemnastolatek miaÅ‚ już pracÄ™. Ja, żebym mógÅ‚ pracować, muszÄ™ mieć 30 lat i wyksztaÅ‚cenie – broni siÄ™. Na co Marco odpowiada: – PrzywykÅ‚eÅ› w swoim Å›rodowisku mieć wysokie wymagania, jeÅ›li chodzi o standard życia. Nie przychodzi ci do gÅ‚owy, że mógÅ‚byÅ› żyć mniej wygodnie. Im dÅ‚użej studiujesz, tym mniej chÄ™tnie chwytasz siÄ™ dorywczych prac. We współczesnym, globalnym Å›wiecie ochrona, jakÄ… daje tradycyjna rodzina, staje siÄ™ garbem. Daniele w odpowiedzi wzdycha emfatycznie.
Marisa i Angelo mają inne problemy. Ona ma 42 lata, on, jak mówi nagle zażenowany, "ponad 35". Ona jest nauczycielką, on kręci filmy, które nie bardzo chcą się sprzedawać. Choć są parą od sześciu lat, nie mają środków, by żyć razem, więc mieszkają osobno, każde ze swoimi rodzicami-emerytami. Ojciec Angelo był robotnikiem w fabryce tekstyliów, ojciec Marisy pracował w szpitalu, matki nie były aktywne zawodowo.
Marisa i Angelo dobrze znajÄ… via Manzoni z samochodami, których szyby zasÅ‚oniÄ™to gazetÄ…. Tam, gdzie mieszkajÄ…, na przedmieÅ›ciach Pompei, jest podobna ulica. – Z trudem można tam wjechać, tak jest wciąż zapchana – mówi ze smutkiem Marisa. Marzy, by poÅ›lubić Angelo i wyprowadzić siÄ™ z rodzinnego domu. Ale Angelo nie zarabia dość, by sobie poradzić, a ona, ze swoim 1 100 euro miesiÄ™cznie, też ledwo wiąże koniec z koÅ„cem. – Dla moich rodziców to nie do pomyÅ›lenia, żeby Angelo nocowaÅ‚ u nas, u niego też siÄ™ nie da – opowiada. Czasem wyjeżdżajÄ… gdzieÅ› na weekend.
Bamboccioni sÄ… wszÄ™dzie. W każdym Å›rodowisku. W miastach i na wsiach. Tak samo na biednym poÅ‚udniu kraju, jak i w bogatych prowincjach północnych. DemografkÄ™ RossellÄ™ PalombÄ™ zaskoczyÅ‚y statystyki pokazujÄ…ce, że w 1987 roku 46,8 proc. WÅ‚ochów w wieku od 20 do 34 lat mieszkaÅ‚o z rodzicami, w 1995 byÅ‚o ich już 52,3 proc., a dziÅ› stanowiÄ… 69,7 proc. – To niebywaÅ‚y wzrost – zauważa. W 1999 roku zrobiÅ‚a badania obejmujÄ…ce tysiÄ…c rodziców i 4,5 tysiÄ…ca dzieci w wieku od 24 do 34 roku życia. Na tej podstawie stworzyÅ‚a raport.
Jakie pierwsze nasuwa się wytłumaczenie ekonomiczne. Według Istituto Nazionale di Statistica dwie trzecie spośród mieszkających u rodziców pracujących osób przed trzydziestką zarabia poniżej tysiąca euro miesięcznie. Bamboccioni to głównie ofiary włoskiego kryzysu gospodarczego, niepewnej sytuacji na rynku zatrudnienia i wysokich cen wynajmu mieszkań. Rodzina, bardziej niż kiedykolwiek, stanowi dziś społeczne zabezpieczenie.
Jednak pewnym novum jest pojawienie siÄ™ tego zjawiska w Å›rodowiskach dobrze sytuowanych. Zdaniem Rosselli Palomby wzrost liczby "wiecznych dzieci" niewiele ma wspólnego ze zÅ‚Ä… sytuacjÄ… gospodarczÄ…. SpoÅ›ród 4,5 tysiÄ…ca przebadanych przez niÄ… osób mieszkajÄ…cych u rodziców 80 proc. ma staÅ‚e zatrudnienie i niezÅ‚e wynagrodzenie. Jednak oni sami uważajÄ… swoje dochody za niewystarczajÄ…ce. – Ich wymagania zwiÄ…zane sÄ… z poziomem życia rodziców – zauważa. – Przeraża ich myÅ›l o obniżeniu standardów.
Do tego dochodzi wÅ‚oska tradycja: – W naszym kraju jedynym dobrym powodem, by opuÅ›cić dom rodziców, jest małżeÅ„stwo – mówi Plomba. – Tymczasem Å›redni wiek wejÅ›cia w zwiÄ…zek małżeÅ„ski zdecydowanie siÄ™ przesunÄ…Å‚: pod koniec lat 90. byÅ‚o to 28 lat, dziÅ› już 30. To bÅ‚Ä™dne koÅ‚o: im dÅ‚użej zostajesz u mamusi, tym później siÄ™ żenisz.
Renata Giordano z Neapolu też gnuśnieje w mieszkaniu pełnym śladów minionej świetności wielkiej burżuazji, pośród pożółkłych ścian ozdobionych starymi płótnami. Ma 36 lat, mieszka ze starą matką poruszającą się na wózku inwalidzkim. Jeszcze za życia ojca była bambocciona, wieczną studentką żyjącą na koszt bogatych rodziców.
System uniwersytecki nie sprzyja usamodzielnianiu się młodych ludzi. Studia nie kończą się w określonym terminie, dyplom uzyskuje się po zdaniu trzydziestu egzaminów. Nie ma ani ograniczeń czasowych, ani limitu wieku. Renata, by dostać dyplom z biologii molekularnej, musi zdać jeszcze dwa egzaminy.
Cztery lata temu poczuÅ‚a, że ma dość mieszkania z rodzicami. Zaczęła dużo pracować, zdawaÅ‚a egzaminy. Ale byÅ‚o już za późno. NiepeÅ‚nosprawna matka używa wszystkich znanych emocjonalnych sztuczek, by zatrzymać jÄ… przy sobie. Renata nie wie, jak zarobić 3 tysiÄ…ce euro, sumÄ™ pozwalajÄ…cÄ… żyć "mniej wiÄ™cej tak, jak przywykÅ‚am" i wynająć pięćdziesiÄ™ciometrowe mieszkanie (koszt 800 euro). – CzujÄ™ siÄ™ jak więźniarka – mówi faÅ‚szywie lekkim tonem. – Moim wiÄ™zieniem jest ta przeklÄ™ta wÅ‚oska mentalność. ZwÅ‚aszcza tutaj, na poÅ‚udniu. Rodzice robiÄ… wszystko, byÅ› zostaÅ‚a w domu. Nie wiadomo, jak to siÄ™ dzieje, ale nagle okazuje siÄ™, że masz 36 lat i wciąż mieszkasz u mamy.
Marion Van Renterghem LE MONDE