włoska teściowa

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 163
poprzednia |
Witam Od prawie roku znam mojego Italiano, mieszkam we Włoszech i pracuję jako badante. Postanowiliśmy, że zmienię pracę i razem zamieszkamy.On mieszka z matką, i dolne piętro domu remontuje dla nas, do czasu ukończenia miałam mieszkać razem z nimi na górze, ale to był mój największy błąd, wytrzymałam tam tylko tydzień i teraz jestem w Polsce.Jego matka mnie wcale nie akceptuje, uważa, że jestem nieodpowiedna dla jej syna bo jestem z Polski a my podobno myślimy inaczej, wykonujemy poniżające prace, jesteśmy biedne itd.Twierdzi,że owinęłam go sobie wokół palca, że jestem sprytna i przebiegła, bo on nie ma czasu na nią i ciągle powtarza,że tego będzie żałował i wspomni jej słowa.On stoi po mojej stronie i chce być ze mną, ale jak będzie wyglądało to życie z nią pod jednym dachem bo niby osobno a jednak razem?Pomóżcie, proszę, co robić?
Skoro on jest po Twojej stronie,to gdzie jest problem?
Wioli, chcialabym dac Ci rade jako zona Wlocha. Na pewno warto powalczyc o swoj zwiazek, jednak mieszkanie blisko tesciowej jest tutaj bardzo stresujace. Mowie to z wlasnego doswiadczenia. Zawsze wydawalo mi sie, ze jestem osoba niekonfliktowa i jakos sie przyzwyczaje. Jednak w momencie kiedy ktos obraza Twoje pochodzenie, Twoja osobe, jest naprawde ciezko. Moja tesciowa tez uwaza, ze to jej wychowanie jest najlepsze. Mieszkamy w jednym budynku z tesciami, bratem meza i bratowa. Maz jest po mojej stronie, ale jego brat i ojciec niestety podporzadkowuja sie mojej tesciowej. Powiem Ci tylko, ze to straszne uczucie byc codziennie sledzonym i spotykac tesciowa na kazdym kroku.
Ale musisz porozmawiac o tym z narzeczonym i zapytac go czy bylby w stanie zamieszkac dalej od matki. Pozdrawiam Cie serdecznie!
A jaki dorosly dojrzaly facet mieszka z mamusia??? Rozumiem, ze szkoda pieniedzy na wynajem, lepiej wydac kase na glupstwa, a potem psioczyc, ze tesciowa zla.
Masz racje, greentea, ja tez uwazam ze kazdy dorosly facet powinien uciekac od mamusi - szczegolnie wtedy, kiedy zdaje sobie sprawe z jej "choroby". Moj maz tlumaczy mi, ze we Wloszech kiedys ludzie liczyli tylko na wlasne rodziny i nie ufali ludziom z zewnatrz - i ze jest to taka tradycja. Ale z tego co widze, z tego zycia w jednym gniezdzie rodza sie same konflikty i to nie tylko wtedy, kiedy zona jest Polka. Widze wokol nas mnostwo braci(Wlochow) skloconych szczegolnie o posag. Niestety wloskie matki nie sa sprawiedliwe, wiec zycie 'na kupie' wcale nie gwarantuje spokoju, bo i tak buntuja dzieci przeciwko sobie. Jesli jeden syn czy corka staje po jej stronie, wtedy jest tym 'dobrze wychowanym' dzieckiem, zawsze wspieranym. Ja wprowadzilam w budynku tesciowej niezla rewolucje, gdyz nie znosze obludy i hipokryzji, a wiem, ze jestesmy (a raczej 'jestem')obmawiana przez tesciowa w obecnosci drugiego syna i synowej. Pamietam, ze krotko po slubie (kiedy bylam jeszcze troche posluszniejsza) obmawiala przede mna druga synowa. Teraz tamta sie podporzadkowala i kolej na mnie...To po prostu bledne kolo, wiec odcielam sie kompletnie i traktuje ich wszystkich jak sasiadow. Ale swiadomosc, ze caly ten 'zespol' ,mieszka pod nami nie jest przyjemna.
Dzięki za pocieszenie.Niby on jest po mojej stronie ale nie może zostawić matki, musi jej robić zakupy itd.jego brat mieszka 300km od nich a tamta synowa nie przyjeżdża już 15lat.Ona sama zajmuje 2 piętra a my mamy mieszkać w podpiwniczeniu, chociaż to on spłaca kredyt na dom. Po tyg.powiedziała mi że jej dom to nie hotel, chociaż sprzątałam ,myłam okna itd.starałam się jak mogłam ale wszystko żle.Ona pochodzi z Sycylii i ma inne poglądy na życie.Mam taki ch-er, że nie zapominam tak szybko słownych przykrości, wolałabym traktować ją jak powietrze ale się nie da. Nie wiem czy tam wrócę bo po 12latach pracy we Włoszech nigdy mnie tak nikt nie poniżył jak ona, czuję do niej odrzucenie. Co robić???????
Uciekaj :)

A tak powazniej, nawet przeprowadzka o kilka kilometrow moze kompletnie zmienic sytuacje, a kilka kilometrow, to niedaleko i Twoj facet moze nadal (sam) odwiedzac tesciowa czy jej pomagac w jakis sposob.

My np. wynajelismy mieszkanie ok 12 km od tesciow i mamy swiety spokoj. Oczywiscie moj facet czesto tam jezdzi, ale ja tylko na niedzielne obiadki od czasu do czasu i jest nam wszystkim znacznie lepiej, mam wrazenie.

Zaznaczam, ze moja tesciowa jest aniolem w porownaniu do Twojej, ale i tak nie mioglam z nia wytrzymac. Tak, jakbym pewnie nie wytrzymala cale zycie pod jednym dachem z moimi naprawde kochanymi rodzicami. W koncu nadchodzi moment, kiedy trzebaz zaczac zyc na wlasna reke i na wlasnych zasadach.
Ech, ja juz swoich przejsc z Potencjalnym Tesciem po raz setny nie bede opowiadac... ;-) Ale popieram w calej rozciaglosci Trevi, nawet pare kilometrow odleglosci moze zdecydowanie poprawic sytuacje!
Moge Cie pocieszyc, Wioli, ze ja mam na dole dwie takie wredne baby, a Ty ewentualnie musialabys sie meczyc tylko z jedna... Wiem, ze to koszmar, ale pomysl - moje dwie sie wzajemnie wspomagaja. Moj maz twierdzi, ze to dlatego, ze osobno sa slabe i 'w kupie' czuja sile. A z tego co piszesz, wynika, ze jestes zaradna dziewczyna - gdzie Twoj chlopak znajdzie druga taka? Na pewno nie we Wloszech! Glowa do gory. Na pewno wina nie lezy po Twojej stronie.
Poza tym moja kolezanka zawsze mowi, ze tesciowa sie kiedys przenosi do 'tesciolandu' - wiem, ze to nieladnie tak mowic, ale one nam tez nie oszczedzaja stresu.
A Ja mieszkam od tesciowej 1000km :)))))))Wczesniej mieszkalm 20km nigdy na nia szczegolnie nie nazekalam ale przenigdy bym sie nie zgodzila mieszkac w jednym domu mica sono kamikadze:)))))
słyszałam co nieco o włoskich mamuskach... ja na naszczcie przyszła, ewentualna, potencjalna tesniowa mam na innym kontynencie... he he najlepszy zestaw włoch ale bez mamuski;)
A moze ktoras z Was ma skuteczne rady co do tego jak nauczyc sie obojetnosci wobec 'rodzinnego sasiedztwa' na dole? Poniewaz w tym domu wszystko slychac, nie da sie zapomniec o ich obecnosci... Szczegolnie, ze 'mamusia' czesto przebywa w ogrodzie przed domem. Juz sobie ulozylam plan dnia - kiedy moge przemknac, a kiedy lepiej nie, zeby na nia nie wpasc. Jest to troche komiczne, ale nie ma drzwi bocznych w tym budynku. W dodatku ulica jest dluga i waska i zawsze Smoczyca sie wylania na horyzoncie. Probuje obrocic to w zart, ale to tragedia!!!
Jedyna skuteczna rada: wyprowadzic sie :-)) Nie wiem czy obojetnosci da sie nauczyc, to raczej kwestia charakteru.
To prawda, Malwa...Marze o tym aby moj maz dostal propozycje pracy w innym miescie. Ale niestety we Wloszech nie jest latwo jezeli...nie jest sie synkiem kogos z firmy. I oto kolejny piekny aspekt zycia w tym kraju - rodzinka wszedzie! Pozdrawiam Was wszystkie!
No to witaj w klubie...
Jak chcesz to poczytaj troche o mojej a moze Ci sie zazniej zrobi:)
http://www.wloski.ang.pl/Decyzja_o_malzenstwie_ja_on_i_wloska_tesciowa_17507.html

Sytuacja jak dotad sie nie zmienila, tak ze pozostaje mi jedynie czekac na przeniesienie na Sycylie (na co sie zanosi) lub inny cud nad Tybrem:)

Trzymaj sie i pamietaj, ze wszystko przemija, nawet najdluzsza zmija;)
Pozdrawiam!
Ja obojętności się nauczyłam, a raczej nauczył mnie mój facet. Zastosowałam to na mojej współlokatorce, która tak nie mogła tego przeżyć, że nie daję się sprowokować, albo że nie wdaję się w dyskusję,, że po prostu na nią 'lałam' że aż podniosła na mnie ręce.
Musze wam sie przyznac, ze strasznie duzo mnie kosztuje ta samokontrola - zeby nie dac sie sprowokowac Smoczycy. Moj maz ostrzegal mnie, ze ona czeka na sytuacje, w ktorych ja zareaguje, bo wtedy bedzie zgrywac ofiare. Moj biedny maz ma juz na rekach slady moich paznokci, bo kiedy raz po raz musimy tak 'dla zasady' tam zejsc, ja nie wytrzymuje jej glosu i tonu rozmowy i -zeby nie zareagowac - sciskam mu zawsze reke na znak protestu. W sprawach formalnych komunikuje sie wylacznie z tesciem, ktory bylby sprawiedliwym czlowiekiem, gdyby mu w domu zona mozgu nie prala. Podobnie brat meza - z natury nie jest zly, ale totalnie uzalezniony od matki. Coz, musimy stad uciekac.
Uciekajaca Panno Mloda, usmialam sie (choc to tragiczne!) czytajac Twoje opowiadanie o tesciowej, bo przypomina ona bardzo moja Smoczyce - papierochy, ktore tylko jej nie szkodza, prezenciki zeby Cie kupic i jeden wielki wrzask.
Uwazaj na jedna rzecz - one tak kochaja tylko zeby nas sobie podporzadkowac. W ten sposob chca zrobic z nas corki, ale tracimy tym samym niezaleznosc. Moja rodzina tez myslala, ze mam cudowna kochajaca tesciowa. A ona tuz po slubie zaczela planowac wszystko za mnie: kiedy wyjedziemy (z cala rodzina oczywiscie), jak bedzie wygladac mieszkanie, co zjemy na kolacje itp. I tak sie zaczela wojna. Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie zamierzalam byc corka Smoczycy, tylko zona mojego meza... Pozdrawiam serdecznie!
no to ja mam chyba lepiej.rodzice mojego chopaka jak sie dowiedzieli ze jestem polka wyrzucili go z domu.
ja tez musze dodac moj wpis.
otoz mamusia mojego fidanzato stwierdzila, ze polki to przyjezdzaja do wloch tylko zarabiac w sposob....a poza tym wiaze sie tylko dla pieniedzy, albo zeby zdobyc pochodzenie.
mama mojego fidanzato pierwszy raz z merzyla mnie z gory na dol i nic nie powiedziala.
wogole o nic mnie nie pytla.co robie w polsce, co mnie interseuje itp...
pamietam jak jednego razu poscielilam lozko jego, a mamusia zaraz przybiegla zeby poprwic je.albo jak ja i on robilismy pierogi RAZEM, ale jak juz wszyscy skosztowali mama powiedziala "ma sei stato veramente bravo" nawet nie wspomniala o mnie.
jak juz wrocilam do polski okazalo sie, ze mama jednak pytala o mnie.jak sie mam co eraz robie itp.
moj fianzato stwierdzil, ze ona jest zazdrosna o niego!
ja tez tak sadze.
w sumie wloska mama prasuje, gotuje, sprzata, scieli, pierze itd...a teraz jakas inna kobieta mialaby to jej odebrac????
to tez sie wypowiem,a co!! :)

Moj fidanzato jest jedynakiem.Oboje studiujemy jeszcze i mieszkamy z jego rodzicami. Mama na poczatku byla bardzo dociekliwa,wszystko chciala wiedziec gdzie idziemy,czemu on wiecej czasu poswieca mnie a z nia praktycznie nie rozmawia..itp

najbardziej intrygowalo mnie to,ze tesciowa chce zastapic mi moja wlasna matke,ktora zostala w Polsce..czuje sie jak jej corka..
niektorym by sie wydawalo ze to dobrze,bo tak czy owak dobrze sie z nimi mieszka,ale czasem ona potrafi wrocic z pracy i zawalic mnie tona pytan.
Traktuje syna swojego jakby mial 5 lat..ale to chyba kwestia tego,ze on jest jedynakiem. Kwestia narodowosci nie ma tu znaczenia w moim przypadku bo mam kolezanki na studiach pary wlosko-wloskie i te same perypetie sa :)
wiec to chyba trzeba przetrawic i czasem przemilczec i olac..

albo pogadac sobie do siebie po polsku wtedy nikt nie zrozumie :D

moj facet na szczescie nie jest taki,ze widzi kobiete w roli kury domowej..
role mamy podzielone zdarza sie ze zostajemy sami na kilka dni w domu i fajnie sie zyje :)
Az trudno w to wszystko uwierzyc! Ja rozumiem, ze nie zawsze trzeba akceptowac partnera swojego dziecka ale... na milosc Boska! gdzie podstawy wychowania? Chyba nawet roznice kulturowe nie moga tego usprawiedliwic. Nie rozumiem jak mozna kogos tak traktowac! Na waszym miejscu bralabym nogi za pas. Italiano albo sie przylacy do "exodusu" albo ciao...
Dziękuję wszystkim za wpisy, i cieszę się, że nie jestem sama, bo wiele z Was miało lub ma podobne perypetie i co kilka głow to nie jedna....Czas pokaże, z każdej sytuacji zawsze jest wyjście awaryjne i wtedy okaże się czy to jest miłość.....Pozdrawiam wszystkich i pozostawiam temat otwarty proszę o wpisy.......
ee tam od razu nogi za pas?
w koncu ja jestem tu dla mojego faceta a nie dla jego matki :P
on jej tez czesto mowi zeby tylu pytan nie zadawala i po jakims czasie ona w koncu milknie :D
Ja po prostu nie wyobrazam sobie zyc pod jednym dachem z kims kto mnie jawnie nie znosi. No i dziwi mnie, ze synek takiej kobiety nie zareaguje wyprowadzka. Nie wiem, moze to taki sprawdzian: "zobaczmy czy sie przystosuje".
Tak sie zastanawiam nad tym co czytam...Jestem przykladem kamikadze, od 6 juz lat mieszkam z moimi wloskimi tesciami pod jednym dachem. I nie jest zle. Kiedy wyszlam za maz wiedzialam juz ,ze bede mieszkac z rodzicami mojego meza, nota bene w Polsce zostawilam swoje puste mieszkanie ( zawsze bylam pewna ,ze nie bede nigdy mieszkac z tesciami bo mam mwlasne M....ale los plata figle :))O)d poczatku zalozylam, ze nic nie bede tesciowej zmieniac.Nie podobalo mi sie troche rzeczy , ale to jest jej dom, jej gust , a ja czekalam cierpliwie az skonczymy nasza czesc domu..Kiedy zaczelismy mieszkac w swojej czesci...juz w ogòle nie ma problemòw. Tesciowa przychodzac do nas zawsze puka, jest czesto do dyspozycji aby popilnowac dziecko, czesto pyta mnie o rade, czasami woze ja do lekarza czy na mercato. Ale najwazniejsze...........mòj maz zawsze stoi po mojej stronie, nawet jak mu sie cos nie podoba, trzyma moja strone, a potem w 4 oczy robi mi wymòwke.Wazny jest tez rejon skad pochodza wasze tesciowe, przepraszam ,ze to napisze, ale jednak ludzie z poludnia...sa jakby z inneju cywilizacji, przekonalam sie juz nie raz o tym fakcie.Mysle tez ,ze problem tkwi w relacji waszych partneròw do swoich matek.Poza tym zaostrzanie konfliktu poteguje go, trzeba wrzucic na luz i robic swoje.
Franci, po prostu dobrze trafilas...Ja mojej tesciowej nie przekreslilam tak od razu - tez probowalam pomoc, zrobic zakupy i posiedziec z nia kiedy byla chora. I jak zareagowala? "Nie, idz na gore - ja wtedy jestem spokojniejsza". A zakupy wolala powierzyc ukochanemu mlodszemu synkowi. Co do mnie, zawsze ma nadzieje, ze cos pomyle i bedzie mogla mnie skrytykowac. Kiedys sie wsciekla, bo okazalo sie, ze zakupy zrobilam dobrze, mimo ze podyktowala mi liste uzywajac bardzo specyficznych nazw np.pomidorow. Pewnego dnia zrobilam pyszna salatke, ktora wszystkim zawsze smakuje. Zanioslam troche tesciowej - tak z grzecznosci - a ona na drugi dzien oddala mi cala twierdzac, ze nie moze tego jesc, bo jej miedzy zeby wchodzi...Sympatyczny komentarz! Podobnie bylo z ciastem przyslanym przez moja mame. Tez miedzy zeby wchodzilo :)). Kiedy podarowalysmy jej przepiekny misternie wykonany komplet z bursztynu, stwierdzila, ze ona i tak tego nie bedzie mogla zakladac, bo to juz nie przystoi kobietom w jej wieku. Przezylam wtedy szok - nawet nie powiedzialam mamie prawdy o tym jak skomentowala prezent. Pozniej oddala mi tez dwa inne - przydatne kazdemu, moim zdaniem - przedmioty. Od tej pory dalam sobie spokoj z prezencikami i grzecznosciami. My zreszta tez nic juz nie przyjmujemy - zeby bylo sprawiedliwie.
Moi tesciowie sa z polnocy. :)
ja nie mam do czynienia z komentarzami takimi jak vipera,ale denerwuje mnie za duza troskliwosc i fakt ze ona mi chce zastapic matke,bo wie ze moja jest daleko. Rano ledwie wstaniemy,jeszcze nawet sniadania nie zjedlismy a ona juz sie pyta czy na obiad moze byc kurczak..niby wloszka i takie one sa popularne ze niby wloska kuchnia itp a ona ardzo malo rzeczy potrafi gotowac,narzeka na swoja sylwetke i szerokie biodra a jak upieke ciasto to ona pierwsza zjada i powtarza ze od jutra juz na diecie.

ehh zla to ona nie jest ale czasami tyle pytan zadaje bezmyslnych ze nawet jakby nie pytala,to dalaby rady domyslic sie odpowiedzi
Matko Boska! vipera! gdzie ta baba sie chowala??? na miejscu jej syna spalilabym sie ze wstydu! nic tylko chwycic amore za wlosy i uciekac do przyjaznej (a jednak!)Polski. naprawde podziwiam...
Widzisz, L
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 163
poprzednia |

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia