czytam, czytam... nawet nie wiesz ile godzin dziennie na to poświęcam... :) a tak poza tym, chyba nie mam problemu z szokiem kulturowym... mieszkało sie to tu, to tam... najciekawiej było w Kijowie (3 lata), wśród Amerykanów, Hindusów, Brytyjczyków, Francuzów i oczywiscie Ukrainców... do tej pory utrzymujemy ciepłe kontakty... Szkoda mi tamtego czasu... tyle sie działo... A we Wloszech taka stagnacja... mam mnóstwo znajomych,ale to nie to. w Kijowie byłam Kariną, a we Włoszech jestem dziewczyną swojego chłopaka...więc denerwuje mnie jak w mojej obecności pytają o mnie w trzeciej osobie, jakby mnie tam w ogóle nie było...