Stereotypy mogą uratować Ci życie

Temat przeniesiony do archwium.
Mówi się, że stereotypy są złe i krzywdzące. W wielu przypadkach jest to prawda. Są jednak takie momenty, kiedy dziękuję samej sobie, że w nie wierzę. Całkiem możliwe, że dzięki temu jeszcze żyję i cieszę się dobrym zdrowiem.

Jest późny wieczór, idę sama ulicą. Zauważam, że naprzeciw mnie idzie dwóch młodych chłopaków, wyglądających prawie identycznie. Bluzy, ogolone głowy, twarze niesympatyczne i bez wyrazu. "Oho, dresy", myślę sobie i momentalnie przyśpiesza mi oddech. Wyraźnie czuję, jak moje mięśnie się napinają, chcąc maksymalnie obronić moje ciało przed ewentualnym ciosem. Nie chcę ryzykować. Automatycznie przechodzę na drugą stronę ulicy, obok postoju taksówek. Bliskość innych ludzi sprawia, że mój oddech się uspokaja. Nie znam tych dwóch chłopców, nic złego mi nie zrobili, możliwe, że wcale by im to nie przyszło do głowy. Możliwe, że są całkiem mili przy bliższym poznaniu i nie mają nic wspólnego z osiedlowymi chuliganami. Możliwe, ale wcale mnie to interesuje. Ja po prostu dbam o swoje poczucie bezpieczeństwa. Czy jestem niesprawiedliwa?

Jestem żydowskim gejem z SLD

Polacy nie lubią stereotypów. Trudno się dziwić, skoro zwykle przeważają w nich negatywne określenia. Na tle innych narodowości nie wypadamy zbyt ciekawie. Wiadomo, Włoch jest krzykliwy, ale romantyczny, Niemiec punktualny i porządny, a Polak to pijak, złodziej i cwaniaczek. Nikt nie lubi takich porównań. Toteż często mówi się, że stereotypy są krzywdzące, niepotrzebne i obnażają zaściankowość ludzką. Bo cóż można powiedzieć o człowieku, którego się w ogóle nie zna? Możesz ocenić jego wygląd, zauważyć, jak w danym momencie się zachowuje, ale nie powiesz już z całą pewnością, że to człowiek godzien zaufania, nieuczciwy, dobry czy zły.

Istnieje mnóstwo głupich, niesprawdzonych i niesłusznie powielanych stereotypów. Choćby ten o głupiej blondynce. Określenie to dotyczy kobiety ładnej, zadbanej, ale płytkiej i mało inteligentnej. Nie wiedzieć czemu, przyjęło się uważać, że to blondynki pasują do takiej charakterystyki. To oczywiście całkowita bzdura, bo istnieją na świecie także mądre blondynki i głupie brunetki oraz brzydkie blondynki i ładne brunetki. Nie każda ładna kobieta jest głupia i nie tylko blondynki są ładne. Pomijając wszystko, to koszmarna dyskryminacja rudych i szatynek.

Odbiegając jednak od koloru włosów, który każda z nas może zmienić w ciągu godziny, stereotyp "ładnej głupiej" to oczywiście idiotyzm. Jeżeli kobieta jest zadbana, umiejętnie podkreśla swoją urodę, a do tego ma coś mądrego do powiedzenia, to tylko pogratulować. Niestety, wciąż są na świecie ludzie, dla których kobieta może być mądra tylko wtedy, gdy ma na sobie sweter i glany. Wielokrotnie spotykałam się z uprzedzeniem mężczyzn do kobiet w różowych ubraniach; bez żadnej analizy jej charakteru określali ją mianem "różowej landrynki", kobiety, z która można niezobowiązująco poflirtować, ale do "poważnej rozmowy" to się ona nie nadaje.

Podobnych głupich stereotypów można mnożyć bez końca: każdy Japończyk to pracoholik, każdy punk to brudas, każdy informatyk nie myje włosów, każdy gej to pedofil... i tak dalej. Uprzedzając się w taki sposób do ludzi, przekreślamy szansę na to, by dowiedzieć się o nich prawdy. Nie poznamy go nigdy bliżej, nie będziemy mieli okazji przekonać się, ile racji było w tym, co nam się wydawało.

Wolę być żywa niż sympatyczna

Czasami jednak jestem wdzięczna, że w moim mózgu powstały pewne mechanizmy stereotypu. Wielokrotnie spotkałam łysych chłopaków w dresach, którzy byli dla mnie niemili, wrodzy i nachalni, i nie mam ochoty przekonywać się dalej, do czego są zdolni. Dlatego, kiedy tylko ich widzę, staram się ich omijać i nie wchodzić im w drogę. Choćby nawet mieli być sympatycznymi facetami golącymi głowy ze względów higienicznych. Być może wielokrotnie wydaję krzywdzące opinie tylko na podstawie ich wyglądu, ale nie będę już tego zmieniać. Dla mnie wszyscy łysi faceci w dresach są identyczni.

Robię zakupy na placu targowym. W tłumie zauważam kręcących się małych Cyganów. Pobrudzone, za krótkie spodenki, spod zmierzwionych kruczoczarnych grzyw wyzierają wielkie czarne oczy. Odruchowo przyciskam do siebie torebkę i sprawdzam, czy zamek jest dokładnie zasunięty. Czy jestem niesprawiedliwa?

Ktoś dobija się do moich drzwi. Otwieram, widzę kobietę w średnim wieku. Wyraźnie czuć od niej alkohol, ale ona stara się mówić opanowanym głosem. Prosi mnie o pieniądze na jedzenie dla dzieci. Kiwam głową i zamykam drzwi na zamek, po czym z domowych zapasów robię małą paczuszkę żywnościową. Wręczam jej siatkę do rąk, mówiąc jednocześnie, że pieniędzy jej nie dam. Czy jestem niesprawiedliwa?

Na ulicy zaczepia mnie elegancki mężczyzna. Roztacza przede mną swój urok i pokazuje mi Nowe Rewelacyjne Perfumy Jakich Nigdzie Indziej Nie Kupię. Cena bardzo przystępna, zapach całkiem całkiem. Firma – ponoć renomowana na światowym rynku – absolutnie nic mi nie mówi. Uśmiech akwizytora mógłby robić raczej za reklamę pasty do zębów. Grzecznie odmawiam dalszej prezentacji. Czy jestem niesprawiedliwa?

Ile razy zdarzyło Ci się być bardzo ostrożnym w kontaktach z nieznanymi ludźmi? Na ile było w tym działań stereotypu, a na ile Twojej intuicji? Czy żałujesz tego, że, będąc w klubie, szybko zakończyłaś znajomość z nachalnym przystojnym brunetem machającym kluczykami do swojego Porsche? Czy naprawdę musimy przekonywać się do każdego człowieka, nawet, jeśli nie mamy na to ochoty?

Stereotypy są złe wtedy, kiedy krzywdzą kogoś, kogo oceniamy. Generalizowanie i kategoryzowanie nieznanych ludzi to duży błąd. Jednak nie uważam, żebym kogoś krzywdziła, kiedy wysiadam z autobusu, do którego właśnie władowała się grupa kibiców machających klubowymi szalikami. Mam prawo nie zgadzać się na kontakt z ludźmi, którzy nie wzbudzają mojego zaufania, choćby ceną za to było niesłuszne ich osądzenie. Chronię w tym wypadku coś, co jest dla mnie najważniejsze i liczy się bardziej niż otwartość umysłu i uchodzenie za osobę sympatyczną – moją nietykalność osobistą, mój spokój, zdrowie i życie.
Przepraszam Inf, wiem, że to nie Twój artykuł, więc spytam wprost: czy nie mozna by, zamiast budowania bzdurnych pseudoteorii, powiedzieć jasno, ze lepiej jest unikać pewnych ludzi, bo statystycznie rzecz biorąc, prawdopodobieństwo doznania od nich krzywdy jest wyższe od przeciętnej?

Czasami wydaje mi się, ze skażeni poprawnościa polityczną ludzie nie zamkną drzwi pijanym cygankom, nie dając sie okraść, dopóki nie wytłumaczą sobie tego w taki właśnie pokrętny sposób. Prostego argumentu, że pijane cyganki nie wpadaja na kawę i ciasteczka, nie są w stanie przyjąć, będą sami siebie oskarżać sie o rasizm. Paranoja.

« 

Kultura i obyczaje