Od czego najlepiej zacząć ? Hmm...ja się szybko nudzę, więc uczę się trochę niestandardowo. Przede wszystkim: dobry podręcznik. Ja miałam, zdaniem mojej nauczycielki, jeden z najbardziej kiepskich, ale zanim się do niej zgłosiłam, przez 3 miesiące, codziennie bez wyjątków, przez 2 godziny wkuwałam gramatykę i lekcje, wychodząc z założenia, że i tak będę się musiała SAMA tego nauczyć.Po 3 miesiącach zaczęłam lekcje - ze względu na chroniczny brak czasu niestety tylko raz w tygodniu, prosząc o przerabianie ze mną głównie gramatyki (słówka mogę wkuwać sama) i jak najjaśniejsze tłumaczenie mi konstrukcji i czasów. To nam zostało do dziś, ale teraz już możemy rozmawiać:-). Poza tym, CODZIENNIE włoski - nie tylko podręcznik, ale telewizja (duuużo - po jakimś czasie akcent sam "wchodzi" tym łatwiej, jeśli ktoś ma jakieś tam wykształcenie muzyczne), muzyka (w samochodzie mam od dawna wyłącznie włoskie płyty, dużo stoję w korkach, więc siłą rzeczy, słuchając czegoś po raz n-ty, zapamiętuję, mam też kartki ze słówkami, jeśli korek jest baardzo długi :-)), połowę domu mam oklejoną kartkami z różnymi słówkami albo zdaniami - jestem wzrokowcem. Kupuję włoskie gazety i książki - właśnie wróciłam z Sardynii i przywiozłam 8 książek. Generalnie we włoskich księgarniach wydaję wszystkie te pieniądze, które normalnie wydałabym w polskich, czyli raczej dużo. Rozmawiam po włosku na Skype ze znajomymi i ciągle ich męczę o nowe zwroty i słówka. Jak coś robię w domu to słucham włoskiego radia. No i sporo wyjeżdżam, jeśli tylko mogę. Jestem piekielnie zapracowana i mogę się uczyć języka jedynie późnym wieczorem, czyli wtedy kiedy umysł nie jest już pierwszej świeżości. Dlatego zintensyfikowałam wysiłki i poświęciłam wiele własnych codziennych przyjemności (nie pamiętam już, kiedy oglądałam jakiś film w polskiej tv, niestety nie jestem już na bieżąco z nowościami literackimi, nie chodzę do kina, etc.). Ale jestem też strasznie uparta i konsekwentna, a w nauce muszę widzieć postępy, inaczej się zniechęcam. Nie wiem czy moja metoda sprawdziłaby się w przypadku innej osoby, u mnie, mam nadzieję, działa:-). To tak w skrócie. Sam słownik to o wiele za mało, nawet na początek.