Gabi, myślę, że dobrze byłoby, jakbyś przed wyjazdem nauczyła się kilku podstawowych zwrotów z włoskiego, wiesz, takich słów wytrychów, które każde wrota przed Tobą otworzą. A potem to już będzie z górki, osłuchasz się z językiem na miejscu...Myślę, że warto ryzykować, rzucać się w nieznane, ale zawsze pozostawić sobie jaką furtkę powrotu, taki wentyl bezpieczeństwa na wszelki wypadek.
Mnie też się kiedyś zamarzyło po zobaczeniu Wiecznego Miasta spędzić tam kilka miesięcy, więc rzuciłam tzw, ciepłą posadkę w Polsce i pojechałam do Rzymu. Na szczęście nie byłam zdesperowana, mogłam w każdej chwili wrócić do Polski. Nie żałuję, było fajnie, wynajmowałam mieszkanie w Ostii, morze miałam na wyciągnięcie ręki. Też nie wyobrażąm sobie mieszkania u pracodawców i bycia dyspozycyjną 24 h, dla mnie to byłoby krępujące i uciążliwe, ale ja mam bzika na punkcie prywatności, bo jako jedynaczka od zawsze miałam swoją przestrzeń i czasem lubię pobyć sama. Nie każdemu to przeszkadza, są ludzie, którzy łatwo się adoptują i przyzwyczajają do życia przy rodzinie.