pytanie do kapalla

Temat przeniesiony do archwium.
kapalla,
czy mogłabys mi powiedziec jak jest z trudnością tego kierunku tłumaczeniowego? Włoski znam dosyc dobrze...
myślałam o rosyjskim i francuskim.
Koncze psychologię, zanim przyjadę do florencji zrobię kwalifikacje nauczyciela anielskiego i mam pytanie czy orientujesz się jak tam jest z rynkiem pracy nauczycieli? Chciałabym w ten sposób dorabiac na studia, myslisz że trudno będzie mi tam znaleźć prace w tej działce?
wybacz, ze nie jestem kappala, ale moge chyba dodac swoje 3 grosze do tematu.. otoz z angielskim i wloskim bez problemu znajdziesz prace w hotelu czy tez w restauracji.. restauracja nie jest tak wygodna, jak hotel, gdzie siedzis w recepcji, cpasz w necie i od czasu do czasu podasz klucz ;> - znam to z autopsji.. na kierunku jak wybierzesz sobie angielski to lektoraty beda po angielsku.. z francuskim to bedzie raczej tak, ze wykladowym jezykiem bedziie wloski.. reszta przedmiotow od historii, przez lingwistyke po geografie bedzie rowniez po wlosku rzecz jasna.

pozdrawiam.
Dzieki bardzo za twoje podpwiedzi:-)
Pytałam o możliwość pracy jako nauczyciel angielskiego, bo po prostu to lubię i niedługo będę robić certyfikt CELTA, dlatego też chciałam wiedzieć, czy tez w ramach zdobywania doświadczenia uda mi się tam znaleźć pracę.
Praca na recepcji całkiem mi odpowiada, mimo ze czasem nudno, przez rok pracowałam tak w londynie. Ale potrzebowałam takiego wsparcia, że i we Florencji uda mi sie cos w tym stylu znależć.
Jesli chodzi o studia to właśnie rozważam, które z jezyków wybrać..Nie mam problemów z rozumieniem i komunikowaniem się po włosku, ale oczywiśćie na studiach może byc troszeczkę trudniej:-(
Możesz mi podpiwedziec jak najlepiej szukać pracy w tzw. usługach? Gazety czy do agencji posrednictwa?
zdecydowanie wiekszosc etatow lapie sie przez przypadki (ze mna tak bylo i wszystkimi, ktorzy pracuja w tym hotelu co ja). jesli chcialabys wykladac gdzies angielski.. nie wiem jak to wyglada.. szczerze to widze, ze jest tu pelno pure-brytyjczykow, ktorzy w tym siedza i obawiam sie, ze nie dla wszystkich sa miejsca pracy.. choc marne mam o tym pojecie, moge jedynie sie domyslac.. ja tez nie mam problemow z komunikowaniem sie po wlosku, ale schody zaczynaja sie, jezeli mam wykuc ksiazke z geografii pelna specjalistycznego slownictwa.. co robilas w londynie oprocz pracy ? mam tu znajoma, ktora jest z jukeja i przyjechala tu na wymiane.. polka oczywiscie..

pozdrawiam.
w uk oprócz pracy uczyłam się na kursie ang. .
wczoraj grzebałam trochę o pracy dla nauczycieli ang. i rzeczywiscie wszyscy anglicy chcą się tam przeprowadzać i uczyć, więc raczej będę musiała coś innego znaleźć..Właściewie to właśnie problemów z utrzymaniem (finansowym) obawiam sie nabardziej..Nie mam watpliwości, że musi być ciężko językowo, np. tak jak wspominałaś ze słownictwem specjalistycznym..ale jakoś bardziej się boję, że nie będę miała za co mieszkania zapłacić.
Czy ty tez jesteś na tym kierunku tłumaczeniowym? Ciekawa jestem na jakich językach..Jak oceniasz poziom zajęć?
A i praktyczne pytanie, najlepiej jak sama przyjadę złozyć te wszyskie potrzebne im dokumenty..i ponieważ pracuję tutaj do połowy września, nie będzie problemu ze znalezieniem lokum, tak w ostatniej chwili?
Dzieki bardzo za pomoc
Również pozdrawiam
o utrzymanie nie musisz sie obawiac.. pracy jest tu duzo, szczegolnie dla ludzi ponizej 24 lat (jesli spelniasz ten wymog, to latwiej sie starac o zatrudnienie, bo wtedy szef bedzie odprowadzal polowe podatkow).. z lokum rowniez nie bedziesz miala problemow, ofert jest duzo, ale musisz sie liczyc, ze pod koniec wrzesnia czesc juz bedzie przebranych i coraz gorzej bedzie znalezc idealne miejsce do spania.. zawsze aternatywa zostaje dzielony pokoj, ktore w centrum wachaja sie od 250 €. kwestia zalatwienia spania rozgrywa sie niekiedy nawet w jeden dzien, zaleznie od szczescia i od preferencji.

tak, ja tez jestem na tym kierunku tlumaczeinowym. robie kurs angielskiego i japonskiego. z angielskim radze sobie dobrze, uczylem sie go w koncu 7 lat zanim tu przyjechalem, a z japonskim, to jak na "dzwiolaga" przystalo.. jest ciezko, a egzamin przede mna..

3maj sie, jak cos sie jeszcze urodzi to pytaj.
pozdrawiam.
niestety nie spełniam tego wymogu...27 stycznia skończe 24 lata:-(
no coż może i tak uda mi sie cos znaleźć..
Ja jeszcze nie zdecydowałam się na konkretne języki, ale raczej będzie to angielski i francuski lub rosyjski...
Własnie tak się spodziewałam, że we wrzesniu juz mało może być ciekawych ofert.W jakiej dzielnicy jest wydział? Może poprosze znajomego, żeby mi znalazł lokum.
A tak zupełnie od innej strony...jak ci się tam żyje?Chodzi mi o klimat, ludzi..
Dzieki na prawdę za pomoc.
W październiku stawiam piwo..
Pa pa
nie zrozum mnie zle, nie jest tak, ze jak masz wiecej niz 24 to nie znajdziesz juz nigdy pracy ;) ja tez chcialem angielski i rosyjski, ale w koncu sie rzucilem na japonski.. a zyje mi sie dobrze :> od wczoraj zaczynam zyc dopiero, wiesz.. bo dotychczas pracowalem w nocy, a ze awansowalem ;) to pracuje sobie teraz do 2o.oo.. na piwo ? ;> chetnie..

baiu.
o kurde w nocy pracowałas i rano do szkoły, ale sajgon...
Życzę miłego oddechu..i gratuluję awansu..
Ja wracam do nauki przed sesją,trochę się rozmarzyłam z tym wyjazdem..
A tu czeka na mnie zaliczenie z mózgu:-(
Do usłyszenia, będziesz zaglądac tu na stronkę..
Bo pewnie jeszcze mi się jakieś pytania odnośnie do włoskiej biurokracji urodzą:-)
Pozdrawiam...
po pierwsze : jestem chlopcem ^^ po drugie nie krepuj sie.. ewentualnie w moim profilu znajdziesz adres imejl, wiec mnie nie zgubisz, bo ze mna to roznie bywa ;) i jak mnie gdzies wyszumi to wiesz.. :P

pozdrawiam.
przepraszam ze nie odpisywalam ale od 26 stycznia nie bylo mnie w domu.. co do Twojego pytania to, kierunek wydaje sie dosyc prosty, oprocz kilku przedmiotow, np. letteratura italiana... jesli ktos staral sie przeczytac il giorno e le odi Pariniego to wie o czym mowie.. Niestety nie mam pojecia jak jest z zapotrzebowaniem na nauczycieli :( Pozdrawiam
Przepraszam za pomylenie płci...
Jakoś załozyłam z góry, że tu same kobiety na tym forum nie wiem czemu..
Napisz prosze mi do siebie maila, bo nie wiem oczywiście gdzie znaleźć ten profil..
Zatem życzę udanego szalenia...
Pozdrawiam
Dzięki za odzew..
Wyobrażam sobie, ze z literatura włoską będzie pod górkę..
Ale ja w tej chwili kuję neuropsychologię i tez nie jest fajnie:-)
Jestem już zdecydowana na wyjazd, troche też dzieki .ni...
Więc tak czy owak zacznę się o prace martwić na miejscu..
mam juz twoje gadu, z innego tematu na forum..
Pozwoliłam sobie spisać numer..
Tak mi się nie zgubisz..
Jeszcze raz udanej zabawy..
Trzymam mocno kciuki za Was wszystkich!!! Wierze, że dacie sobie radę. Pomyślcie sobie tylko, że za moich prehistorycznych studenckich czasów (mam 41 lat;) takie wyjazdy nikomu się nawet nie sniły... Owszem NRD, Czechosłowacja, a na wakacje do Bułgarii :D.
O studiowaniu za granicą nie było mowy, no chyba, że ktos był blisko partyjnej elity. Tak to było niestety. Pierwszy raz wyjechałam na tzw. zachód w wieku 26 lat... zreszta do Włoch:) na wycieczkę z parafii do papieża. I czułam sie jak małpa, która zwiała z zoo. Nawiasem mówiąc tak też nas = Polaków wtedy postrzegano...
Życze Wam noworocznie spełnienia marzeń, trzymajcie sie ciepło, realizujcie swoje plany, bo teraz do Was świat należy!!! Bacioni :***
Mammavostra ;)))
..otoz to ^^ ottimismo e profumo della vità! :D
Poznalam Cie na tych stronach. Widze,ze dobrze sobie radzisz z wloskim. Czy moglabys zostac moim przewodnikiem po tym jezyku Ja rozumiem bardzo duzo, ale gorzej z gramatyka. Potrzebny mi ktos, kto by uporzadkowal moja wiedze (ja mowie na zasadzie: Kali jesc, Kali byc ).Moglybysmy kontaktowac sie poprzez e-mail, lub Skype. Daj znac. Jesli wyrazisz zgode to podam ci moje namiary. Jestem pania,ktora przezyla juz prawie pol wieku, wiec lotnosc umyslu juz nie ta,ale"do odwaznych swiat..."
To jeszcze raz ja. List skierowany jest do Kapalla
L'ottimismo vola! :)
Witaj, mammanostra:))),
najpierw pomyslalam, ze jestes z mojej epoki, ale nie, jednak ja studiowalam 10 lat wczesniej... Boh... Przypomnialas mi jednak tamte czasy...
Moja proba studiowania we Wloszech wygladala wtedy dosc smiesznie. Ale najpierw, nawet w Polsce nie dalo sie studiowac italianistyki! Kiedy zdawalam na WSJO przy UW (to uczelnia potem przeksztalcona w Instytut Lingwistyki Stosowanej, ja szlam ostatnim rokiem na WSJO), nie bylo tam wloskiego, nie wiem czy dzis jest. Na Uniwersytecie tez nie bylo, ale... chyba gdzies w listopadzie moj kolega z romanistyki powiedzial mi, ze zapytano ich, czy ktos chce sie uczyc wloskiego, iles tam osob sie zglosilo i po kilku dniach dowiedzieli sie, ze ... sa na italianistyce! Ale jeszcze przez wiele lat na ten wydzial zdawac trzeba bylo z francuskiego, ktorego nie znalam, wiec nawet po ukonczeniu studiow nie moglam tam sie dostac.

Wloskiego uczylam sie w Instytucie Kultury Wloskiej, i tam zdawalam konkursowy egzamin na kurs letni we Wloszech, zdalam i dostalam stypendium na kurs organizowany przez Universita di Sacro Cuore w Cison di Valmarino (VE). To bylo nieprawdopodobne przezycie, tym bardziej, ze kurs odbywal sie w klasztorze- zamku. Tam tez otrzymalam propozycje podjecia pracy - niby przyziemnej, bo osoby do prowadzenia domu, ale tez niezwyklej, bo u hrabiny, a do tego z warunkiem podjecia studiow! Mialam studiowac na studiach podyplomowych w Mediolanie, bo bylam tuz po egzaminie magisterskim na UW. Wyslalam telegram do rodzicow z prosba o zgode, a oni zgodzili sie, pod warunkiem, ze zalatwie to oficjalnie w konsulacie...
No wiec, po zakonczeniu kursu wybralam sie do Rzymu do ambasady. Przy drzwiach urzedniczka zapytala mnie, o co chodzi. Powiedzialam, ze mam zalatwiona prace i studia, i chcialabym zalatwic to oficjalnie, przedluzyc wize. Ona na to, ze oni tego nie zalatwiaja. -A kto? -Nie wiem, moze ministerstwo szkolnictwa w Warszawie-.
Wyszlam z ambasady, kupilam sobie paczuszke swiezych fig, i pomyslalam, no to jade do domu...
W Warszawie oczywiscie w ministerstwie nikt o tym nawet nie chcial slyszec... Tak sie skonczyly moje marzenia o studiach we Wloszech. Nie wiem nawet, czy by mi sie udalo, czy umialabym prowadzic dom hrabinie, czy podolalabym na studiach podyplomowych po roku nauki wloskiego.

Przepraszam, ze sie tak rozpisalam, ale moze taki kawaleczek historii kogos zainteresuje. No i docencie, ragazzi, jakie macie teraz niesamowite mozliwosci...
A ty, Mammamia? Napiszesz, jak bylo z Twoim poznawaniem wloskiego i Wloch?
A propos, ciekawe jak tlumaczycie slowo "ragazzi", oczywiscie, nie w znaczeniu: chlopcy, tylko kiedy tym slowem zwracacie sie do mlodziezy, lub nie tylko?
Pozdrawiam
Ewa Maria bardzo mi milo i dziekuje, ale radze Ci smialo zamieszczac pytania dotyczace gramatyki na forum, bo jesli ja tu nie zajrze i nie zdaze odpowiedziec, na pewno zrobi to ktos inny. Szkoda byloby Twojego czasu... jesli kiedys mialabys czekac dlugo na odpowiedz ode mnie.. Wszyscy tu pomagaja sobie bezinteresownie i o to przeciez chodzi! A bardzo duzo tu osob z perfekcyjna znajomoscia gramatyki wloskiej. A co do lotnosci umyslu, to nie musisz sie o to martwic.. wystarcza dobre wyjasnienia od pomocnych, obecnych tu osob i motywacja. Pozdrawiam i czekam na pytania na forum!!
Do Kappala.....Tak tylko mnie nie chodzi o wyjasnienie paru problemow. Mnie chodzi o kogos kto pomoglby mi sie zmobilizowac w usystematyzowaniu mojej znajomosci jezyka. Jesli nie mozesz Ty ,to mam inna prosbe - moze jest tu jakis student wloskiego, ktory moglby mi podsylac tematy, hasla,to co robicie.I potem moglibysmy podyskutowac. Mnie by to dalo pewna systematycznosc w nauce a studentowi szersze spojrzenie na temat po moich naiwnych, ale tez nieco odmiennych od standartu pytaniach.
Okazalo sie, ze mieszkamy calkiem blisko siebie( poznalam FORUM dopiero trzy dni temu). czytajac stare wpisy zrozumialam, ze Ty mieszkasz we Florencji, jesli to prawda to dzieli nas okolo 100 km (mialam dobre wyczucie co do Twojej znajomosci wloskiego ).Mozemy sie zdzwonic.
Pozdrawiam
Ewa Maria, zgadza sie.. napisz mi twoj numer gg, to do Ciebie napisze i powiesz mi lepiej czego potrzebujesz. Nie bardzo wiem jak mam Ci pomoc w motywowaniu Cie.. :) Materialow z jezyka wloskiego nie mam, wiec nie wiem co moglabym Ci podrzucac.. Bedziesz musiala sobie przede wszystkim kupic dobra ksiazke z gramatyki. Zobaczymy :)
Nie mam gg. Mam SKYPE ( jesli go masz to mozesz mnie znalesc pod Ewawir ), moge ci tez dac moj [email] Jak sprawdzilam na mapie to Ty nie jestes tak bardzo blisko - nie 100 a 200 (jestem miedzy Modena a Mantova ) Pozdrowienia. Ewa
o ile dobrze rozumiem, to jestes we Wloszech i masz slaba motywacje do nauki jezyka ? 8)
nie ,ze mam slaba motywacje,roczej slaby charakter (bardzo, bardzo slaby )
Ja tu pracuje, ale nie z ludzmi tylko ze zwierzetami (konie). Ludzi widze przez piec minut w ciagu dnia (czasem jezscze mniej), a gdy z nimi rozmawiam, to ciagle slysze "ty bardzo dobrze mowisz po wlosku". Sa bardzo uprzejmi i gdy cos mowie nie staraja sie mnie poprawiac, a przez to zakorzenily sie we mnie bledy, ktore ja widze,a na ktore oni nie zwracaja uwagi (typu: "pensavo, che eri a casa", choc teraz mysle, ze poprawnie powinno sie powiedziec "ponsawo, che fossi a casa", tak mysle choc nie jestem na 100% pewna).Dlatego szukam kogos, kto mialby cierpliwosc (i spsob) na wyeliminowanie tych moich bledow. Sama nie dam sobie rady z racji braku cierpliwosci (i charakteru).
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa