Wiem jedno, gdy byłam we Włoszech zawsze brakowalo czegoś na kwaśno jak jedna osoba tu wspomniala. Ogóreczki, kapusta kiszona, zurek, bigos. Zawsze ze soba biorę galaretki owocowe. niezbyt skomplikowane , a na stole robi furorę. Brakuje mi też typowo polskiej "salsici". Moi rodzice zawsze ze soba zabieraja typową sarepską i keczup.
Brakuje we Włoszech takiego świętowania jak u nas. czyli tańce, troche alkoholu i do rana.
Czasem brakuje Delmy, jogobelki, polskiego chleba, lecha albo żywca na półce w supermarkecie. czasem brak polskosci. I dziwnie czasem gdy oglada się reklamę, która w Polsce tez leciala.
Może to glupie, ale mnie bylo brak zetki czy rmf - u, barszczu czerwonego, budek z zapiekankami, naszego totolotka, sygnalu Polsatu, i zwyczajnie 'Gazety wyborczej".
na razie jestem w kraju. Ale już teraz sie zastanwiam dlaczego do walizki wkładam nasze gazety???? I "Kucharka".