praca jako nauczyciel?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 81
poprzednia |
Witam
Skończyłam filologie angielska w Polsce, zastanawiam sie czy miałabym szanse dostac prace we włoszech jako teacher..może wiecie cos na ten temat? gdzie sie udac gdzie pytac?Jakie sa procedury i przepisy we wloszech?Zupełnie nie wiem od czego zaczac.
wydaje sie mi ze musisz miec na 100% nostryfikacje dyplomu jak chcesz uczyc w szkolach pulicznych, musisz poprobowac w niepublicznych (szkoly, przedszkola, centra nauczania j.ang.....itp).
witam
ja tez skonczylam filologie angielska w Polsce.we wloszech bez nostryfikacji dyplomu nie ma szans na prace w szkole panstwowej.nalezy tez skonczyc kurs 2 letni(nie wiem nic dokladnie bo jestem w trakcie dowiadywania sie). jak narazie jestem w domu z nasza 6 juz prawie miesieczna coreczka.mysle ze wieksze szanse sa w szkolach prywatnych choc prawda jest ze wola native speaker. wlosi maja tez mniej zapalu do jezykow obcych. nie uczy sie ich az tak duzo .
pozdrawiam i zycze powodzenia
dziekuje za informacje, jesli bedziesz cos wiedziała wiecej ,prosze, napisz..co do dyplomu to nie wiem..mam go w dwoch jezykach:polskim i angielskim.Myslałam zeby przetłumaczyc go na wloski u przysiegłego i z tym w droge..Wiem, ze Wlosi sa z jezykami na bakier ale może dzieci..?Tu w Polsce prowadziłam swoja szkołe jezykowa dla dzieci. Tanczyłam ,spiewałam z nimi, były zadowolone..a gdyby zrobic cos takiego tam? jak myslicie?
Agnese..slyszalas kiedys takie zle zyczenie: a bodajbys cudze dzieci uczyl...!?
agnese
przedszkola gdzie mowi sie tylko po angielsku sa dosc modne. ale aby cos takiego zalozyc to trzeba miec dosc sporo kasy. sporobuj szukac tam. w szkolach prywatnych dyplom w jezyku angielskim ci wystarczy ale w panstwowej szkole nie ma szans na prace.
a w jakim regionie szukasz?
pozdrawiam
jestem w okolicach Trento, dziekuje wam, kochani, za informacje. Zatem popróbuje w szkolach prywatnych.A może ktos z Was jest z polnocy? Pozdrawiam
Już kiedyś był podobny temat, wpisywałam się w nim.Zajrzyj tu:http://www.wloski.ang.pl/uczyc_tu_angola_23779.html
Agnes,a możesz powiedzieć gdzie dokładnie?
tzn.gdzie dokładnie jesteś;)
Hejka... zajrzyj na strony British Institutes albo British School... oni maja swoje szkoly w calych Wloszech, wiec pewnie znajdziesz cos w Twojej okolicy.
Polecam tez przedstawic propozycje wspolpracy agencjom pracy tymczasowej... robia czesto tzw. Corsi di Formazione dla bezrobotnych, finansowane przez Fondo Europeo... zawsze to cos. Pozdrawiam, D.
kochani, bardzo wam dziekuje za wszystkie wpisy.Macie racje,nieufnie patrza na non-nativow..Dzwonilam do Bolzano, potrzebowali dottore inglese, ale nie byli zachwyceni, ze nie jestem italiana, nie mniej jednak szkoda mi tych lat, wiecie jak to bylo na studiach..dopoki mi nie opadna skrzydelka, bede probowac. A jestem w Levico. W ogole, Trentino to przepiekny region.Pozdrawiam goraco!
odswiezam temat
agnese_agnese, ja rowniez bede szukac pracy jako lektor, daj znac jak wyglada Twoja sytuacja, jakie dokumenty byly niezbedne, moze jeakies wskazowki??? dzieki i pozdrawiam :-)
up
We Włoszech przyszli nauczyciele już są zniechęcani

Zostać nauczycielem we Włoszech to prawdziwa łamigłówka, nad którą wznosi się dodatkowo groźba bezrobocia. Konkurs publiczny, który pozwala wejść do włoskiej edukacji narodowej, jest w zawieszeniu od lat, co powoduje pewne zamieszanie. W perspektywie reformy systemu została stworzona szkoła wyższa specjalizacji (SSIS) kształcąca w dwa lata przyszłych nauczycieli, którzy za naukę płacą 1500 euro netto/rok. Jednak konkurs publiczny nie został jeszcze wycofany... W rezultacie system, który kieruje karierą nauczycieli, stawia dziś w sytuacji konkurencji nauczycieli pochodzących z konkursu i tych pochodzących ze szkoły. Krótko mówiąc, ta prawdziwa droga bojownika ogranicza się do kolejnych reform kolejnych rządów. W chwili obecnej nie wiadomo, który sposób rekrutowania zostanie w końcu wybrany, konkurs czy szkoła... Ten status quo, z którego nikt już nic nie rozumie pogrąża w oczekiwaniu tłum stoickich studentów.

Za 18 godzin dydaktycznych w tygodniu włoscy nauczyciele otrzymują wynagrodzenie, które oscyluje w okolicach 20 000 euro/rok na początku kariery.
>Za 18 godzin dydaktycznych w tygodniu włoscy nauczyciele otrzymują
>wynagrodzenie, które oscyluje w okolicach 20 000 euro/rok na początku
>kariery.

No to chyba maja niezle zarobki? To zarobki netto czy brutto? Tak czy siak, wg mnie niezle...

Do autorki watku: ja pracuje jako wykladowca j.ang. w szkole jezyk.w Rzymie. Wpisywalam sie w watku do ktorego ktos podal link wyzej.
to byl tylko fragment dotyczacy Itali..calosc jest tu http://www.cafebabel.com/pol/article/26758/byc-nauczycielem-tu-i-tam-w-europie.html
Bardzo ciekawy artykul ale:
"Za 18 godzin dydaktycznych w tygodniu młodzi polscy nauczyciele dostają wynagrodzenie w wysokości 5041 euro rocznie ."
ja na poczatku pracy w Polsce dostalam 600 zl, po nastepnych kilku latach - ok.1000 zl netto. Za nic nie wychodzi 5000 euro rocznie, tylko ok. 3600...
..chyba wczoraj przemknal mi artkul w sieci, ze polski nauczyciel zarabia tyle ile informatyk... he
hehe dobre, chyba tak to liczyli, że roczny dochód nauczyciela to miesięczny informatyka. a może informatycy teraz tak słabo zarabiają jak nauczyciele?
Stopa bezrobocia we Włoszech jest znacznie wyższa niż w Polsce. Fachowcy i dobrzy specjaliści zarabiają już jak na Zachodzie ;)
Nauczyciele zarabiają tyle co informatycy? Ministerstwo pracy twierdzi, że nauczyciele zarabiają dużo, a pracują mało. http://targipracy.gazeta.pl/targipracy/article.cfm?id_article=1794&id_stand=0
nie wiem ile zarabiają, ale pracują mało (z wyjątkiem tych, którzy dorabiają po lekcjach, np. lektorów języków obcych - Ci z kolei zarabiają bardzo dobrze (sąsiadko pozdrawiam Cię). Mają natomiast 2,5 miesiąca wakacji (w szkołach podstawowych wakacje zaczynają się 20 czerwca, z niewiadomych powodów), długie ferie zimowe, MNÓSTWO dni wolnych "okołoświątecznych", itd.itp., prawo do urlopu "na poratowanie zdrowia" (nie jestem pewna, ale chyba jeszcze obowiązuje i jest płatny) + wiele innych przywilejów. Mają niniejszym sporo czasu na podnoszenie kwalifikacji, które dałyby im możliwość godziwego zarabiania, nie mogę pojąć dlaczego tak wielu z nich z tego nie korzysta.
Sorry ale Ty chyba nie wiesz o czym piszesz. Nauczyciele pracuja malo, tak? A pomyslalas o akademiach,olimpiadach,wypelnianiu dziennikow, sprawdzaniu klasowek,przygotowaniu do lekcji, spotkaniach z rodzicami? Te dni wolne okoloswiateczne, ktorych jest takie mnostwo jak piszesz sa ODRABIANE moja droga. Wiedzialas o tym? Aha w czasie wakacji tez musze byc przez pewien czas do dyspozycji dyrektora.Nici z dwoch, przepraszam z dwoch i pol miesiaca wakacji. Zreszta najczesciej w polowie sierpnia jest juz rada na ktorej ustala sie harmonogram pracy na przyszly rok. Bardzo jestem ciekawa tych innych przywilejow, o ktorych piszesz.Naprawde.Moze chodzi Ci o to, ze od czasu do czasu wyskocze z moja klasa do kina na bajke?
I od razu mowie ze nie narzekam, bardzo lubie swoja praca tylko wkurza mnie jak ktos pisze kompletne bzdury.
Pozdrawiam. Julie
Może ze swoją klasą Ty wyskakujesz na bajkę "od czasu do czasu", natomiast szkoła, do której chodzi moje dziecię wyskakuje na bajki, wycieczki do muzeum (wciąż tego samego), pogadanki, kilkudniowe wycieczki, itd. itp. PERMANENTNIE. Odrabianie wolnych dni polega na siedzeniu w klasie i oglądaniu bajek na DVD !!! Fakt, mnie się udało trafić na nauczycielkę "z prawdziwego zdarzenia", z pasją i autorytetem i byłabym bardzo "za", żeby jej pensja wzrosła conajmniej trzykrotnie, ale musiałam naprawdę długo szukać. Nie przekonuj mnie tylko, bardzo proszę, że wypełnianie dziennika zajmuje kilka godzin dziennie. Wiesz, ja również te godziny spędzam w pracy, więc jeśli nauczyciel pracuje dodatkowo w domu (wychodząc znacznie wcześniej niż inni ze swojego "zakładu pracy") to mnie się to wydaje najzupełniej normalne.
Zgadzam się z Elison, nauczyciele raczej się nie przemęczają, poza chwalebnymi wyjątkami osób, które naprawdę pracują z pasją, organizują zajęcia pozaszkolne, ciągle pogłębiają wiedzą, kształcą się itp (ja osobiście znam tylko jedną taką osobę, moja była wychowaczyni!) Uważam, że należałoby wprowadzić system wynagrodzeń motywacyjnych, premii uzależnianych od efektów, nauczyciele, którzy osiągaja wysokie wyniki nauczania otrzymują te premie, inni żadnych podwyżek! W końcu pracując 18-20 dni w tygodniu, nie można oczekiwać takich samych wynagrodzeń jak ci, co pracują (przynajmniej) 8 godzin tygodniowo. Jak nauczycielem pensja nie odpowiada to niech dorabiają, w końcu mają mnóstwo czasu, zeby wziąć drugi etat. Denerwuje mnie roszczeniowa postawa wileu nauczycieli.
Te przywileje, to wakacje ponad 2 miesiące w lecie, 2 tygodnie ferii zimowych, urlop roczny na podratowanie zdrowia (słabego zdrowia nie trzeba szczególnie udawadniać!), nie wiem czy coś takiego występuje w innych, o wiele ciężdszych zawodach!
>Zgadzam się z Elison, nauczyciele raczej się nie przemęczają, poza
>chwalebnymi wyjątkami osób, które naprawdę pracują z pasją, organizują
>zajęcia pozaszkolne, ciągle pogłębiają wiedzą, kształcą się itp (ja
>osobiście znam tylko jedną taką osobę, moja była wychowaczyni!)
>Uważam, że należałoby wprowadzić system wynagrodzeń motywacyjnych,
>premii uzależnianych od efektów, nauczyciele, którzy osiągaja wysokie
>wyniki nauczania otrzymują te premie, inni żadnych podwyżek! W końcu
>pracując 18-20 dni w tygodniu, nie można oczekiwać takich samych
>wynagrodzeń jak ci, co pracują (przynajmniej) 8 godzin tygodniowo. Jak
>nauczycielem pensja nie odpowiada to niech dorabiają, w końcu mają
>mnóstwo czasu, zeby wziąć drugi etat. Denerwuje mnie roszczeniowa
>postawa wileu nauczycieli.
>Te przywileje, to wakacje ponad 2 miesiące w lecie, 2 tygodnie ferii
>zimowych, urlop roczny na podratowanie zdrowia (słabego zdrowia nie
>trzeba szczególnie udawadniać!), nie wiem czy coś takiego występuje w
>innych, o wiele ciężdszych zawodach!

Jesli wezmiesz pod uwage cos takiego jak warunki pracy szkodliwe dla zdrowia (halas, stres), to MOZE zrozumiesz po co sa te 2-tyg.ferie, 2-miesieczne wakacje, czy urlop dla poratowania zdrowia, o ktory mozna chyba ubiegac sie dopiero po 7 latach pracy... Ale po 7 latach pracy w szkole nie bedzie czego ratowac z tego zdrowia... :P
Przestancie mierzyc jakosc pracy iloscia spedzanych w niej godzin. Wolalabym pracowac jako ksiegowa przez 8 godzin dziennie, siedziec sobie w zacisznym gabineciku z muzyczka z radia w tle, od czasu do czasu porozmawiac na GG ze znajoma (tak, tak, zakaz korzystania z komunikatorow podczas pracy nie wszedzie zostal wprowadzony) czy zamienic kilka slow z kolezanka z pokoju, niz spedzic "tylko" 4 godziny z rozwydrzonymi dziecmi, ktore maja nauke w d..., a potem przez 3 przerwy pod rzad wysluchiwac ich wrzasku podczas dyzurow na przerwach. Wiem, co mowie, bo mam porownanie i wiem, o ile latwiej i przyjemniej pracuje sie z ludzmi na poziomie, ktorzy przychodza na lekcje bo chca sie czegos nauczyc. Pracujac w szkole publicznej po 3 godzinach pracy bylam zmeczona (i jak tu wykonywac dodatkowa prace kiedy wychodzac ze szkoly masz wszystkiego dosc?) a teraz, pracujac z doroslymi, po 6 godzinach pracy nie odczuwam zadnego zmeczenia.
A poza tym, nie na tym chyba polega dobrobyt, zeby rozwalac sobie harmonogram dnia dodatkowa praca czy korepetycjami w domu. Dobrobyt to godziwa placa w JEDNYM zakladzie pracy a nie kombinowanie jak i kiedy sobie dorobic pracujac gdzie indziej.
A w ogole jak ktos uwaza, ze nauczyciele tak malo pracuja i niezle zarabiaja, niech zacznie ksztalcic sie zeby tez pracowac jako nauczyciel. No bo skoro to taka praca lekka, latwa i przyjemna,to co stoi na przeszkodzie....?


Sorki, błąd! Miało być 40 godizn tygodniowo!
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 81
poprzednia |

« 

Studia językowe

 »

Egzaminy