Szukali chłopca, znaleźli trzech - dwóch nieżywych

Temat przeniesiony do archwium.
Szukali chłopca, znaleźli trzech - dwóch nieżywych
Ciała dwójki dzieci odkryli wczoraj wieczorem ratownicy w Apulii na południu Włoch. Nieśli pomoc 11-letniemu chłopcu, który w trakcie zabawy wpadł do studni.
Chłopiec został uratowany, ale na dnie studni znaleziono jeszcze szczątki dwóch braci w wieku 11 i 13 lat, którzy zaginęli w czerwcu 2006 roku.

O horrorze w miejscowości Gravina pisze cała dzisiejsza włoska prasa.

Gdyby nie ten wypadek, na dnie bardzo głębokiej studni nie znaleziono by zwłok braci Pappalardi, nazywanych zdrobniale Ciccio i Tore, a poszukiwanych z wielkim rozgłosem w całych Włoszech. Chłopcy zaginęli prawie dwa lata temu właśnie w tej miejscowości.

Ich rozwiedzeni rodzice zaczęli się nawzajem oskarżać o wywiezienie synów, o których się spierali. Szukano ich za pośrednictwem mediów, prowadzono poszukiwania także za granicą.

W listopadzie 2007 roku pod zarzutem zabójstwa i ukrycia zwłok został zatrzymany ich ojciec. Wciąż nie przyznaje się on do winy i nie udzielił żadnych informacji.

Przez ostatnie trzy miesiące, gdy śledczy uzyskali już pewność, że chłopcy nie żyją, szukano bezskutecznie ich ciał.

Zostały znalezione przypadkowo podczas akcji ratunkowej w studni w pobliżu miejsca, w którym bracia zawsze się bawili.
Źródło : PAP
http://www.expobg.it/modules/news/article.php?storyid=9277
http://www.tgcom.mediaset.it/cronaca/articoli/articolo402361.shtml
juz ustalono ze dzieci zmarly z glodu i zimna,jeden zbraci lezal w jednym kacie drugi w drugim kacie i ssal paluszek.Musza ustalic czy dzieci tam wrzucono/podejrzewa sie ojca/ czy same wpadly w czasie zabawy..co wydaje sie malo prawdopodobne wszystkie znaki wskazuja na ojca
Po 2 latach odkryto dramat zaginionych braci
Blisko dwa dni konał 11-letni chłopiec, czuwając przy zwłokach swego 13-letniego brata w głębokim szybie, do którego obaj wpadli - pisze włoska prasa, ujawniając wyniki autopsji ciał, znalezionych po blisko dwóch latach w Apulii na południu Włoch.
Dramat braci Pappalardi z miejscowości Gravina, którzy zaginęli w czerwcu 2006 roku, wstrząsnął opinią publiczną we Włoszech i ujawnił tragiczne w skutkach zaniedbania służb, uczestniczących w ich poszukiwaniach.

Zwłoki chłopców znaleziono przypadkowo po półtora roku, pod koniec lutego, podczas akcji ratunkowej, gdy z tego samego szybu wyciągano innego chłopca, który wpadł tam w trakcie zabawy. Codziennie włoskie gazety przynoszą coraz bardziej dramatyczne szczegóły agonii braci w głębokim szybie na terenie opustoszałego budynku.

Z rezultatów autopsji wynika, że 11-letni Salvatore z licznymi obrażeniami odniesionymi w upadku, konał od 36 do 48 godzin. Czuwał przy zwłokach dwa lata starszego Francesco, który zmarł po około 5-8 godzinach.

Bezpośrednią przyczyną śmierci starszego brata były ciężkie obrażenia; stracił przytomność pół godziny po upadku. Młodszy chłopiec umierał - ogłosili lekarze - w strasznych męczarniach, z zimna, głodu i wykrwawienia. Na początku starał się pomóc ciężej rannemu bratu, opatrując kawałkiem spodni jego ranę.

Chłopcy nie doczekali pomocy. Nikt nie szukał ich na dnie szybu w pobliżu miejsca, gdzie często się bawili. Gdy zaginęli, ekipy odpowiedzialne za poszukiwania, przeczesywały nawet odległe obozowiska Romów i szukały dzieci w Rumunii.

Tymczasem nie szukano ich w rodzinnej miejscowości. Dlatego na łamach gazet pojawiają się poważne oskarżenia pod adresem wszystkich tych, którzy brali udział w operacji, nagłośnionej w 2006 roku przez wszystkie włoskie media.

W areszcie od listopada zeszłego roku przebywa ojciec braci, któremu postawiono zarzuty zabójstwa i ukrycia zwłok. Gazety podkreślają, że wciąż nie wiadomo, jaka była jego rola w tej tragedii i czy przyczynił się do śmierci dzieci.

On sam twierdzi, że jest niewinny. Prokuratura nie wyklucza zaś, że to on wrzucił chłopców do szybu i dlatego odrzuca wniosek o jego zwolnienie.
Il gip ha accettato la richiesta della difesa del padre di Francesco e Salvatore
Tornerà nella sua abitazione dove non potrà vedere o parlare con estranei
Gravina, Pappalardi ai domiciliari
"Non ha ucciso i due fratellini"
Derubricata l'accusa da omicidio ad abbandono di minori seguito da morte
"I ragazzini sfuggirono al padre che li inseguiva in auto per evitare punizioni"
Gravina, Pappalardi ai domiciliari."Non ha ucciso i due fratellini"


BARI - Arresti domiciliari per Filippo Pappalardi che nel primo pomeriggio ha lasciato il carcere di Velletri per tornare nella sua abitazione a Gravina in Puglia. Dopo il rinvio di ieri è questa la decisione del giudice per le indagini preliminari del tribunale di Bari Giulia Romanazzi che ha accettato l'istanza di scarcerazione presentata dalla difesa del papà di Ciccio e Tore, in carcere dal 27 novembre 2007 con l'accusa di aver ucciso i suoi due figli, trovati morti in una cisterna abbandonata a Gravina in Puglia venti mesi dopo la loro misteriosa scomparsa.

Il gip ha derubricato l'accusa di omicidio nei confronti di Pappalardi e ha ordinato il trasferimento ai domiciliari nella sua abitazione a Gravina per il solo reato di abbandono seguito da morte (articolo 591 comma 3 del codice penale). Il giudice considera cadute anche le altre due accuse di sequestro di persona e occultamento di cadavere mosse dalla procura. E' stato il presidente della sezione gip del tribunale di Bari, Giovanni Leonardi, a comunicare la decisione del giudice Romanazzi che poco prima aveva dichiarato: "Sono serena, non è stata una decisione facile".

La nuova ipotesi di reato, scrive il gip nel provvedimento di 32 pagine, si basa sul fatto che fu Filippo Pappalardi ad avvistare per l'ultima volta Ciccio e Tore la sera della loro scomparsa, ma "i bambini, verosimilmente, per sottrarsi alla consueta aggressività paterna e a una prevedibile consequenziale punizione, avrebbero istintivamente preferito la fuga".

Pappalardi, prosegue il giudice, avrebbe inseguito i figli a bordo della sua auto, ma li avrebbe "definitivamente persi di vista in zona via Ianora, cioè proprio lungo quella strada che insistentemente, ma tardivamente, il Pappalardi ha invocato, attribuendo l'avvistamento non a se stesso ma ad altre persone". Il padre credeva che la fuga di Ciccio e Tore fosse attribuibile a "una temporanea ragazzata", quindi "è plausibile" che l'uomo abbia cercato i figli "soprattutto nella zona vicina a via Ianora" in cui i ragazzini erano fuggiti dopo averlo visto.

"Non valeva la pena 'per una bravata da ragazzini' mettere a repentaglio la propria reputazione di 'buon padre di famiglia', e dunque rischiare la perdita dell'agognata potestà genitoriale in via esclusiva" sostiene ancora il gip. Per questo Filippo Pappalardi quella sera tardò nel dare l'allarme alla polizia dopo la scomparsa di Ciccio e Tore e successivamente fornì dichiarazioni false agli investigatori.

L'articolo 591 del codice penale citato dal gip si occupa di "abbandono di persone minori o incapaci" e riguarda "chiunque abbandona una persona minore di anni quattordici, ovvero una persona incapace, per malattia di mente o di corpo, per vecchiaia, o per altra causa, di provvedere a se stessa, e della quale abbia la custodia o debba avere la cura". Al comma 3 dello stesso articolo, il codice penale prevede la pena della reclusione da uno a sei anni "se dal fatto deriva una lesione personale", e da tre a otto anni "se ne deriva la morte". "Le pene sono aumentate se il fatto è commesso dal genitore, dal figlio, dal tutore o dal coniuge, ovvero dall'adottante o dall'adottato".

La decisione del gip arriva cinque giorni dopo l'interrogatorio in cui ha ribadito con forza fino alle lacrime la propria innocenza. Quando ha saputo della scarcerazione, Pappalardi "ha solo ripreso a piangere" ha raccontato il suo legale Angela Aliani. A trovarlo "emozionato" è stato anche il direttore del carcere di Velletri, Giuseppe Makovech, che ha sottolineato come Pappalardi abbia reagito "in maniera composta".

Ora Pappalardi dovrà restare detenuto nella sua casa, a Gravina in Puglia. Per disposizione del giudice non potrà allontanarsi senza essere autorizzato, non potrà avere contatti telefonici e visivi con persone che non siano "familiari, conviventi, sanitari e difensori". Per l'esecuzione del provvedimento e i controlli sulla detenzione domiciliare e sui divieti imposti viene delegata "la stazione dei carabinieri territorialmente competente".
http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/decisione-gip/decisione-gip.html
LINK CORRELATI:


* Gravina, Pappalardi ai domiciliari
"Non ha ucciso i due fratellini"http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/decisione-gip/decisione-gip.html
* Gravina, slitta a domani
la decisione del gip su Pappalardihttp://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/slitta-decisione-gip/slitta-decisione-gip.html
* Pappalardi in lacrime dal gip
"Lo giuro, non sono un assassino" http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/pappalardi-gip/pappalardi-gip.html
* L'agonia di Tore lunga due giorni
"Morto di stenti, nessuna violenza"
* Gravina, il pm scrive al giudice
"Il padre potrebbe uccidere ancora" http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/reiterazione-reato/reiterazione-reato.html
* Gravina, il pm: "E' stato un omicidio
No alla scarcerazione del padre" http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/parere-pm/parere-pm.html
* Gravina, medici legali nella cisterna
della casa delle "cento stanze" http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/nuovi-sopralluoghi/nuovi-sopralluoghi.html
* Gravina, sui fratellini niente violenza
più lontana l'ipotesi dell'omicidio http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/esami-medico-legali/esami-medico-legali.html
* Gravina, "Caduti accidentalmente
Ciccio finito sul corpo del fratellino" http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/caduti-insieme/caduti-insieme.html
* Gravina, forse caduti nella cisterna
mentre fuggivano dal padre http://www.repubblica.it/2008/02/sezioni/cronaca/gravina-2/gravina-2/gravina-2.html
ciag dalszy historii tutaj http://www.chilhavisto.rai.it/Clv/misteri/2[tel]/PappalardiFrancescoSalvatore.htm#Aggiornamento.Pogrzeb dzieci odbyl sie wminiona srode.Dziwnym mi sie wydaje ze ojciec Filippo nawet nie spojrzal choc raz na swa byla zone,a matke zaginionych dzieci,nie podszedl do niej i nie zlozyl jej kondolencji,jakby wypadalo,w koncu to on jest winnym calej tragedi bo nie dopilnowal dzieci.Ojciec wg,mnie zachowywal sie bardzo teatralnie rzycal sie n trumny calowal je ,przerywal czytanie swego pozegnania/czytal je jeden z kuzynow/ krzykiem niby rozpaczy:Oni powinni ze mna zostac!Dziwne to mi sie wydaje, ze w chwili tak podniosle sprawca calego nieszczescia tej strasznej tragedi,gdzie dzieci konaly w mekach mowi o tylko o sobie ,to on chce byc najwazniejszy ,to on chce byc glownym aktorem spektaklu na przeciw wycelowanym przed nim kamerom telewizyjnym,za bardzo to wyrezyserowane wg.mnie.Nie zachowal csie godnie Filippo Pappalardi spawca tragedi swych synow,/stawia sie teze ,ze dzieci uciekaly przed nim bojac sie bicia i kary,daltego wpadly do szybu deszczowego/nawet podczas ostaniej drogi swych dzieci.Glowna poszkodowana w tej sprawie jest matka i siostra 17 letnia ofiara.To im w przyszlosci bedzie brakowalo wsparcia ze strony jedynych mezczyzn w rodzinie na jakich wyrosliby chlopcy Francesco i Salvadore.Sledzilam ta historie kazdego dnia,zylam ta historia jak wszyscy inni,czulam sie tak jakby chlopcy byli z mojej rodziny.Od poczatku kierowalam swe negatywne przypuszczenia co do osoby winnego w strone ojca,ktory krecil i klamal od poczatku sprawy.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia