Małgosiu. Myślę, że niełatwo Ci przyszło napisanie tego wszystkiego na forum, domyślam się też jak bardzo musi Ci być ciężko samej z chorym dzieckiem, więc pewnie pewien rodzaj desperacji popchnął Cię do szukania kogokolwiek za pośrednictwem internetu. Powtarzam: KOGOKOLWIEK, bo załóżmy, że odezwie się do Ciebie ktoś, kto zadeklaruje, że zaopiekuje się Tobą i Twoim synkiem. Załóżmy najbardziej optymistycznie, że ten ktoś naprawdę Was pokocha (a niełatwo jest pokochać cudze dziecko) i się Wami zaopiekuje, ale po jakimś czasie coś popsuje się między Wami...Kto poniesie konsekwencje....? Twój synek. On będzie cierpiał najbardziej, jeśli już przyzwyczai się do tego mężczyzny, jeśli mu zaufa, jeśli go pokocha. Czy twoje dziecko nie cierpi już wystarczająco ? A co z Tobą ? Pokochasz tego mężczyznę z wdzięczności ? Siłą woli...? Zastanów się nad tym, Małgosiu. Niezależnie od tego jak byśmy się łudzili, miłości nie da się "zadekretować". I rację mają wszyscy, którzy mówią, że to powinno zdarzyć się samo. Będąc samotną matką wcale nie jesteś skazana na samotność, uwierz mi. Nie musisz szukać obcokrajowca, wcale nie będzie Ci łatwiej za granicą, w kraju na pewno są jacyś bliscy ludzie, znajomi, rodzina, sąsiedzi - w razie czego ktoś Ci pomoże, ktoś wesprze. Może się zdarzyć, że tam będziesz bardziej samotna niż tutaj, bo zbudowanie nowych relacji towarzyskich trochę potrwać musi.
Boję się też, że szukając w ten sposób możesz trafić na kogoś, kto Cię po prostu oszuka i wykorzysta. Masz 26 lat i to - spróbuj mnie zrozumieć - może być dla kogoś na tyle pociągające, że postanowi skorzystać z Twojej młodości, pomijając (z góry przepraszam za te słowa) "niedogodności" związane z chorym dzieckiem. Na świecie jest mnóstwo miłych ludzi, ale trafiają się też wyjątkowi dranie.
Przemyśl to, Małgosiu. To naprawdę nie jest najlepszy sposób na uczynienie życia normalniejszym i choć odrobinę szczęśliwszym (domyślam się, że tylko o tym teraz marzysz) dla Was obojga. W każdym razie będę trzymać za Ciebie kciuki.
Ja także jestem samotną matką (i choć nie znoszę tego określenia przyznać muszę, że jakoś definiuje status rodzinny). A dodatkowo...matką Polki:)