Witam!
Postanowilam napisac, zeby sie moze troche wygadac. Jestem z moim wlochem rok, mieszkamy ze soba. Wszystko niby pieknie- rozmawialismy o slubie, wspolnej przyszlosci...Bylo naprawde pieknie. Bylo dopoki nie pojechalam do Polski. Bylam w domu 2 miesiace i jak wrocilam po jakims czasie zauwazylam, ze cos jest nie tak.Mielismy teraz zaczac ogladac mieszkania, bo chcielismy cos kupic-mieszkamy razem z jego mama teraz. Jakis czas po moim powrocie temat sie urwal, zauwazylam, ze tyllko ja o tym mowie, wiec przestalam. Zrobil sie generalnie jakis dziwnie nerwowy,nie mozna mu nic powiedziec, czegos nie rozumiec...Zmienilo sie napwrawde wszystko. Kilka dni temu cos mnie tknelo,zeby zobaczyc co trzyma w pudeleczku na bizuterie( w szufladzie ze skarpetkami)...i co znalazlam? Znalazlam obraczke,ktora nosil bedac w zwiazku z inna dziewczyna,z ktora rozstal sie 3 lata temu(bylo wygrawerowane imie i data). Ja takowej nie mam i jak widac nie zapowiada sie.Potem niby przypadkiem systemujac jego rzeczy spytalam co w tym pudeleczku jest.Zrobil tak sprytnie,ze nie zauwazylam kiedy ja ukryl,pokazal mi inne rzeczy, wsrod nich polowke serca,tez z ich zwiazku. Ja sie nie przyznalam,ze grzebalam w jego rzeczach,a on ze tam cos jeszcze bylo.Mysle,ze lepiej zrobie jak mu nie powiem choc korci mnie jak cholera.
Powiedzcie mi co myslicie. Czy powinnam sie doszukiwac czegos wiecej?