genio/eugenio, bardzo trafne porównania. Można jeszcze zcytuje bardzo interesujący artykuł:
Zapatero - nowy wzorzec lewicy
21.04.2007
Hiszpańskie media prowadzą ostrą kampanię przeciw polskiemu rządowi, a Senat zabiera głos w sprawie rozliczeń z komunizmem nad Wisłą. Ale nie tylko dlatego warto się interesować tym, co się dzieje w Madrycie. Rządzący tam socjaliści stanowią w tej chwili jeden z najważniejszych wzorów dla całej europejskiej lewicy
José Luis Rodriguez Zapatero jest piątym od czasu tzw. przejścia do demokracji premierem Hiszpanii. W Polsce osoba szefa hiszpańskiego rządu kojarzy się przede wszystkim z usunięciem wojsk z Iraku, legalizacją tzw. małżeństw homoseksualnych, a także z reformami oświatowymi oznaczającymi praktycznie usunięcie religii ze szkół. Zapatero znany jest także jako sojusznik lewicowego i agresywnie antyamerykańskiego prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza oraz komunistycznego matuzalema - przywódcy Kuby Fidela Castro. Pod pozorem rozszerzania katalogu praw człowieka chce budować nowe społeczeństwo, które zapewni odpowiednią “jakość” życia. Jego działalność została doceniona przez lewicę nie tylko w kraju, ale i na świecie, skoro jest wiceprzewodniczącym Międzynarodówki Socjalistycznej. Powstaje więc pytanie, czy zapateryzm wyznacza standardy współczesnej lewicowości, a jeśli tak, to jak można ocenić to zjawisko.
Zwycięstwo przez SMS
Obecny premier Hiszpanii urodził się w 1960 roku. Pochodzi z Leonu - prowincji w północnej Hiszpanii. Był tam przez niemal 20 lat prowincjonalnym sekretarzem Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) oraz wielokrotnym deputowanym do Kortezów. Od 2000 roku jest sekretarzem generalnym swej partii, a od 2004 roku - premierem. Z wykształcenia jest prawnikiem, ma dwoje dzieci i jest żonaty.
Władzę w kraju objął niespodziewanie dla większości obserwatorów hiszpańskiej sceny politycznej, i to w niejasnych okolicznościach. Według przedwyborczych sondaży miał przegrać z kandydatem sprawującej wówczas władzę w kraju Partii Ludowej - Mariano Rajoyem.
Jednak zamach bombowy w Madrycie 11 marca 2004 roku, w którym zginęły 192 osoby, zmienił całkowicie nastroje wyborców. Wbrew pierwotnym twierdzeniom rządu - jakoby odpowiadali za niego baskijscy terroryści z ETA - okazało się, że dokonali go islamscy fundamentaliści. Okoliczności zamachu nie zostały jednak dotychczas w pełni wyjaśnione, a dociekliwi dziennikarze uparcie podważają wiele oficjalnych twierdzeń na jego temat. Nie wiadomo np., skąd pochodziły materiały wybuchowe, którymi posługiwali się arabscy zamachowcy. Nie wiadomo też, kto stał za przygotowaną na wielką skalę kampanią medialną, która pogrążyłarząd. W znacznej mierze została przeprowadzona przy użyciu środków nieobjętych restrykcjami ciszy przedwyborczej - np. e-maili i esemesów. Mimo tych niejasności nie widać ze strony obecnego szefa rządu jakiejkolwiek determinacji w wyjaśnianiu okoliczności tej sprawy.
Nawiasem mówiąc nie jest to pierwsze tego rodzaju spektakularne i tajemnicze wydarzenie w dziejach z pozoru łagodnej i ustabilizowanej hiszpańskiej demokracji. Wystarczy wspomnieć, że w gruncie rzeczy niewiele wiemy choćby o nieudanym zamachu stanu płk. Tejero w lutym 1981 r., czy o swego rodzaju szwadronach śmierci (GAL) do likwidacji baskijskich terrorystów, które sformowano pod rządami socjalisty Felipe Gonzaleza.
Początkowo wydawało się, że Zapatero będzie słabym premierem, uzależnionym od historycznych liderów PSOE, a wkrótce zastąpi go ktoś spośród bardziej znanych na arenie międzynarodowej socjalistów, np. Javier Solana albo bardziej wyrazisty José Bono.
Prawa dla wszystkich
Jednak przyjęta przez Zapatero taktyka okazała się w znacznej mierze skuteczna. Premier odwołuje się bowiem w swych działaniach do ugruntowanych w społeczeństwie hiszpańskim resentymentów. Wycofując się z Iraku, np. grał na nastrojach antyamerykańskich, tradycyjnie głęboko zakorzenionych w Hiszpanii. W ciągu ostatnich 40 lat sprzyjała im absolutna dominacja hiszpańskiej lewicy w warstwie kulturowej.
Działania Zapatero są nie tylko sposobem na trwałe utrzymanie się przy władzy, ale także bodaj najwyraźniejszą w Europie próbą reanimacji socjalistycznego dyskursu ideowego. Hiszpańska lewica dąży do poszerzenia katalogu praw człowieka o rozmaite specyficzne prawa homoseksualistów, kobiet, wreszcie prawa zwierząt.
Rewolucja obyczajowa ucieleśnia się w sztandarowych projektach ustawowych. Zapatero zapowiadał po objęciu władzy m.in. położenie kresu “dyskryminacji homoseksualistów i transseksualistów”. Przeforsował więc zmiany w kodeksie cywilnym umożliwiające zawieranie tzw. małżeństw przez osoby tej samej płci. Jednocześnie związki homoseksualne mają prawo nie tylko do spadku, świadczeń społecznych, ale także do adopcji dzieci.
Zdaniem krytyków oznaczało to obdarzenie homoseksualistów nieuzasadnionymi przywilejami, a także szkodę dla interesów dzieci, które w rodzinach homoseksualnych rozwijają się gorzej. Tego rodzaju opinie nie przeszkadzają jednak hiszpańskiemu premierowi mówić, że dba o prawa najmłodszych członków społeczeństwa.
Warto przypomnieć, że nie była to jedyna przeforsowana przez socjalistyczny rząd ustawa - uznana przez katolickich krytyków za antyrodzinną. Zapatero za kolejny swój sukces uznał także rozluźnienie procedur rozwodowych, nazywane w Hiszpanii pogardliwie rozwodem ekspresowym.
Głośna stała się reforma edukacyjna, która nie tylko ograniczała lekcje religii w szkołach publicznych, aletakże - zdaniem Kościoła - zawężała prawa rodziców do wyboru miejsca i sposobu kształcenia i tworzyła przeszkody dla szkolnictwa prywatnego. Ustawa ta wprowadziła również nowe przedmioty nauczania, które ułatwiają władzom publicznym propagandę światopoglądową, m.in. dotyczącą homoseksualizmu. Zdaniem Zapatero jednak ustawa edukacyjna zapewniła równość w dostępie do kształcenia, “polepszenie kapitału ludzkiego” oraz poprawę jakości życia.
Kolejnym ważnym przedsięwzięciem nowego szefa rządu było przeprowadzenie ustawy o równości płci. Jej zasadniczym elementem był system parytetów dla kobiet w dostępie do pracy oraz uczestnictwa we władzy - od administracji po zarządy spółek. Nowe rozwiązania spotkały się z niechętną reakcją tych, którzy zwracają uwagę, że system parytetowy nie ma nic wspólnego z prawdziwym równouprawnieniem, gdyż nie tyle stwarza równość szans zawodowych kobiet i mężczyzn, abstrahując od względów merytorycznych, daje nieuzasadnione przywileje tylko jednej ze stron. Niemniej jednak socjalistyczny lider zasłużył na aplauz posłanek swej partii, które wołały rozentuzjazmowane: “Zapatero - feminista!”.
Wojna domowa na nowo
Premier Hiszpanii akcentuje również próbę rewizji historii poprzez całkowite przekreślenie dorobku frankizmu i dowartościowanie przegranych w wojnie domowej republikanów, popularnie nazywanych w Hiszpanii czerwonymi. Nowe socjalistyczne władze usunęły ostatnie pomniki gen. Franco. Wielokrotnie podkreślały też, że wojna domowa nie była tragicznym, głębokim podziałem narodu, lecz konfliktem pomiędzy “dobrymi” republikanami a “złymi” frankistami. W tak uproszczonej wizji przeszłości hiszpańska lewica współczesna przechodzi do porządku nad ewidentnymi zbrodniami swej poprzedniczki, np. nad eksterminacją księży.
W wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” hiszpański historyk Pio Moa podkreślał, że Zapatero dokonuje symbolicznej manipulacji także na własnej biografii. Publicznie bowiem mówi tylko o jednym swym dziadku - ofierze frankistowskich represji. Nie wspomina zaś o tym, że drugi z jego przodków walczył po stronie narodowców. Przypadek Zapatero nie jest odosobniony - wielu socjalistów ukrywa wstydliwy dla siebie fakt, że mieli epizod popierania dawnego reżimu albo przynajmniej są dziećmi dobrze sytuowanych frankistowskich rodzin. Pod koniec dyktatury Franco partia socjalistyczna bowiem w praktyce nie istniała (w przeciwieństwie do otwarcie działającej, choć formalnie nielegalnej, partii komunistycznej).
W ostatnich tygodniach dogmat o szlachetności hiszpańskiej lewicy sprzed 70 lat znalazł swe odzwierciedlenie także w polskim kontekście. Izba wyższa hiszpańskiego parlamentu - Senat - pracuje nad uchwałą protestującą przeciwko rzekomym prześladowaniom republikańskich weteranów hiszpańskiej wojny domowej w naszym kraju. Dowodzi to, do jakiego stopnia można doprowadzić manipulację historią. Hiszpanie bowiem nie przyjmują do wiadomości, że polska tzw. ustawa deubekizacyjna może dotknąć wyłącznie tych spośród dawnych żołnierzy Brygad Międzynarodowych, którzy po wojnie służyli w aparacie bezpieczeństwa totalitarnego państwa.
Temat zastępczy czy świadomy projekt?
Taka radykalna postawa Zapatero wobec przeszłości burzy też konsens, który stanowił fundament budowy demokratycznej Hiszpanii po zakończeniu dyktatury frankistowskiej. Ówczesne hiszpańskie elity polityczne uzgodniły, że spory historyczne nie stanowią podstawy budowy przyszłości kraju, że ta budowa jest możliwa bez określania racji z drugiej połowy lat trzydziestych.
Założycielski kompromis między prawicą i lewicą mógł dotyczyć zagadnień politycznych, ale nie kwestii kulturowych, można powiedzieć “przedpolitycznych”. Wkulturze i edukacji dominacja lewicy trwa nieprzerwanie jeszcze od ostatnich lat dyktatury frankistowskiej, która starała się w ten sposób uwiarygodnić. Państwowe uniwersytety od lat 80. opanowane są przez profesurę socjalistyczną. Symbolicznym znakiem tej dominacji lewicy stał się także fakt, że nawet w rządzie Partii Ludowej kulturą zajmowali się nie narodowi katolicy, lecz liberałowie, często weterani trockizmu, których wyróżniał jedynie konflikt z obecnym kierownictwem PSOE.
Kościół znalazł się w głębokiej izolacji, a jego stanowisko przestało być słyszalne w hiszpańskich sporach publicznych. W ostatnich latach katolicy z niemałym trudem starają się uzyskać dostęp np. do mediów i świadomości społecznej. Nie mają też żadnego ugrupowania politycznego, które byłoby skłonne wesprzeć katolicki punkt widzenia w sporach publicznych. W tym kontekście staje się zrozumiałe, że Zapatero w parlamencie spierał się z centroprawicową opozycją nie o to, czy związki homoseksualne mogą mieć przywileje równoprawne z małżeństwami, lecz jedynie o dopuszczalność adopcji dla nich.
Wybór tematyki społeczno-obyczajowej jako pola politycznej ekspansji hiszpańskich socjalistów bywa rozmaicie tłumaczony. Początkowo próbowano wyjaśnić to, że stanowi ona klasyczny temat zastępczy, że Zapatero nie ma w innych sferach wiele do powiedzenia, że został zaskoczony przejęciem władzy.
Wydaje się jednak, iż istnieją jeszcze dodatkowe czynniki. Tak, jak w przypadku Iraku Zapatero mógł odwołać się do zakorzenionego antyamerykanizmu Hiszpanów, tak w przypadku swej “obyczajowej rewolucji” mógł liczyć na tradycyjny dla hiszpańskiej lewicy agresywny antyklerykalizm. Wydaje się, że realizuje świadomie pewien projekt ideologiczny, właściwy dla współczesnej formy laicyzacji. Kluczowa przy tym jest kategoria jakości życia; przy jej pomocy odbiera się życiu ludzkiemu obiektywną wartość, a uzależnienia się ją od możliwości samorealizacji. Niektóre z elementów tej polityki - nieśmiało sygnalizowane jeszcze w 2004 r. - zostały nieco schowane, np. Zapatero nie eksponuje na razie projektu wprowadzenia eutanazji.
A niech się odłączą
Krytycy Zapatero wskazują także na inne elementy jego polityki. Chodzi im o nowe podejście do państwa z regionami dążącymi do usamodzielnienia się - przede wszystkim Katalonią i Krajem Basków. Znakomicie układają się stosunki Zapatero z katalońską lewicą niepodległościową - ERC. Promuje ona nowy statut regionalny, który w praktyce może naruszyć integralność terytorialną Hiszpanii.
Elementem tej polityki jest także próba doprowadzenia do trwałego rozejmu z ETA, lewicową baskijską organizacją terrorystyczną, działającą od 1959 r.
Zapatero zdecydował się na daleko idące ustępstwa wobec środowisk popierających ETA. Dopuścił je do legalnej działalności politycznej tym razem pod nazwą Komunistycznej Partii Ziem Baskijskich, rozpoczął też wiosną 2006 r. negocjacje bez żadnych warunków wstępnych. Kolejne zamachy bombowe przerwały ten proces. Nie przeszkodziło to jednak np. wyjściu z więzienia członka ETA - De Juana Chaosa, 25-krotnego mordercy, który odsiedział dotychczas 18 z 3000 lat, na które został skazany. W każdej chwili jest możliwe wznowienie negocjacji. Zapatero zdaje bowiem sobie sprawę, że jeśli doprowadzi do trwałego pokoju w Kraju Basków, zapewni mu to z pewnością kolejną kadencję na stanowisku szefa rządu.
Poparcie niewielkich partii lewicy nacjonalistycznej, obok komunistów, zapewnia Zapatero trwałą przewagę nad Partią Ludową, która nie jest w stanie znaleźć sobie podobnie znaczących sojuszników.
Krytycy zwracają uwagę, że rozmowy z ETA nie dają się pogodzić z jednoznacznym odrzuceniem terroryzmu, jako metody walki politycznej i są niesprawiedliwe wobec ofiar. Ewentualne zmiany kompromisowej konstytucji z 1978 roku i przyjęcie statutów autonomicznych, które poszerzą niezależność regionów, może ich zdaniem prowadzić do całkowitego uniezależnienia się tych części kraju od Madrytu. Oznaczałoby to zmianę podstaw hiszpańskiego życia politycznego. Miałoby też swoją wagę dla innych państw europejskich, ponieważ byłaby to precedensowa zmiana granic na naszym kontynencie.
Prawa człowieka nie dla Kuby
Kolejnym kontrowersyjnym aspektem polityki Zapatero jest polityka zagraniczna. Wielokrotnie solidaryzował się na arenie międzynarodowej z takimi przywódcami, jak wenezuelski prezydent Hugo Chavez oraz kubański wódz rewolucji Fidel Castro. Zapatero nie stronił też od kontaktów z Iranem, gdy budował swój projekt sojuszu cywilizacji, w założeniu pomyślany jako alternatywa dla amerykańskiego programu wojny z terroryzmem.
Kontakty z Castro cechuje olbrzymia doza hipokryzji. Zapatero, kreujący się na zdeterminowanego obrońcę praw człowieka, wyczulony np. na najlżejsze przejawy homofobii, nie zwraca żadnej uwagi na łamanie praw człowieka na Kubie i los kubańskich dysydentów. W tym wypadku wyraźnie bardziej liczy się dlań akcentowanie antyamerykanizmu oraz promowanie hiszpańskich inwestycji na Kubie.
Hipokryzję obecny szef hiszpańskiego rządu zademonstrował nie tylko w dyplomacji. Może w najbardziej dosadny sposób uwidoczniła się ona w czerwcu 2005 roku, gdy ulicami Madrytu przeszła ponadmilionowa demonstracja katolików w obronie rodziny zagrożonej przez wspomniane już zmiany kodeksu cywilnego. Rząd, który w swych deklaracjach tak bardzo przejmuje się demokracją, prawami człowieka i prawami mniejszości, całkowicie ją zlekceważył. Premier ten masowy wyraz troski o los hiszpańskiego państwa uznał za niebyły, choć werbalnie bardzo zależy mu na zaufaniu Hiszpanów do państwa i na ich partycypacji w życiu publicznym.
Część obserwatorów uważa Zapatero za polityka infantylnego, część za makiawelicznego gracza. Jakkolwiek by było, postać Zapatero wpisuje się idealnie we wszystkie obsesje współczesnej ideologii tzw. poprawności politycznej, ze wszystkimi jej absurdalnymi formami. W Polsce jedynie jako absurd można traktować pomysł obdarzenia niektórymi prawami - dotychczas zarezerwowanymi przez człowieka, małp człekokształtnych. Niestety, znaczna część Hiszpanów tego absurdu nie dostrzega, nie dostrzega również hipokryzji szefa swego rządu. Dzięki temu Zapatero z powodzeniem może myśleć o utrzymaniu się przy władzy znacznie dłużej. Jego sukcesy mogą być traktowane jako coraz bardziej atrakcyjny wzorzec dla całej europejskiej lewicy, także tej działającej w naszym kraju.
Paweł Skibiński
Autor jest historykiem, pracuje w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem książki “Państwo generała Franco“