Przemoc domowa Problem globalny

Temat przeniesiony do archwium.
31-47 z 47
| następna
Hipo, muszę przyznać, że zdumiała mnie, biorąc pod uwagę twoje wcześniejsze wpisy, przenikliwość, jaką sie wykazałaś. Bardzo dobrze zidentyfikowałaś moje intencje, rzeczywiście moim celem było zranić cię psychicznie, jak najmocniej. Co prawda nie jest dobrze, że jako moja ofiara odkryłaś cele, które mi przyświecają, ale jestem pewien, że pomimo tego, uczucie strachu i bezsilności, o którym piszesz, utrzyma się w tobie jeszcze przez dłuższy czas.
genio/eugenio czytałem. Muszę przyznać, iż dość sprytnie zakamuflowałeś swoje prawdziwe poglądy. Przemyślany to make-upu, ale nie wierz w formułę, że "ciemny lud wszystko kupi". Nie będę grał przedstawiania w Twoim teatrze . Dobrze że masz swoją muszelkę, do której się chowasz . Bo to jest tak jak u Eklezjastesa: jest czas radości i czas żałoby. .:)))))
ojoj,ludziska:-((((

dobranoc
Infie, gratuluję odkrycia i nader słusznej decyzji by nie grać w moim teatrze. Widzisz, granie w nim wiąże się zazwyczaj z koniecznością konfrontacji z bardzo trudnymi warunkami pracy, co często skutkuje później u aktorów niepotrzebnym stresem i poczuciem niskiej wartości własnej. Naprawdę przemyślana decyzja.:)
genio/eugenio muszę przyznać, że skutecznym doradcą. Podziwiam Twoją pracę jaką wykonałeś w Hiszpanii:
Zapatero w ogniu krytyki, czyli pomarzyć zawsze można...

Już dawno Hiszpania nie miała tak fatalnego wizerunku w europejskich mediach. Premier Jose Luis Rodriguez Zapatero stał się obiektem nieustających ataków w prasie francuskiej, niemieckiej, brytyjskiej i włoskiej.





Publicyści od Pirenejów aż po Odrę piszą o "zacofanym zakątku Europy", zagrożeniu recydywą komunizmu, pojawiają się porównania z Nicolae Ceausescu i Mao Zedongiem. Fora internetowe zaroiły się od postulatów wykluczenia Hiszpanii z Unii Europejskiej. "Zapatero to człowiek niebezpieczny, targany obsesjami" - pisał dwa tygodnie temu na łamach "Le Figaro" Jean-Louis Blagueur. "Jego stosunek do Kościoła katolickiego naznaczony jest głębokim, archaicznym uprzedzeniem, sięgającym korzeniami do najstraszniejszych epizodów z historii Starego Kontynentu. To niebywałe, jak ktoś tak nietolerancyjny może być przyjmowany na unijnych salonach".

Inni zwracają uwagę na katastrofalną politykę zagraniczną szefa hiszpańskiego rządu, która doprowadziła jego kraj do całkowitej izolacji na arenie międzynarodowej. "Zapatero nie mówi po angielsku, co jest już rzadkością wśród europejskich przywódców i nie przynosi mu chluby. Ale to niejedyny powód jego klęski w dyplomacji" - pisze Hans-Joachim Lachmal, komentator niemieckiego "Süddeutsche Zeitung". "Liczba gaf, jakie popełnił w czasie swoich trzyletnich rządów, może przyprawić o zawrót głowy". Lachmal przypomina m. in., jak to Zapatero pozował reporterom do zdjęć w słynnej arafatce, doprowadzając do szału za jednym zamachem dwa rządy: w Tel Awiwie i Waszyngtonie. Z kolei podczas wizyty w Mexico City krytykował budowany przez Amerykanów mur graniczny, tymi oto słowy: "Nie można ludziom odbierać szansy życia w lepszym świecie". Meksykański prezydent potraktował to zdanie jak policzek. "Nikt na świecie nie liczy się z opinią Hiszpanii, która pod rządami socjalistów stała się rzecznikiem takich czempionów demokracji jak Fidel Castro i Hugo Chavez" -podkreśla Lachmal.

Media zachodnie besztają Zapatero także za politykę wewnętrzną. "Komisja Europejska powinna w końcu zająć się postępującą indoktrynacją dzieci w szkołach, promowaniem wśród siedmiolatków homoseksualizmu i eutanazji" -nawołuje w "La Stampie" Fabrizio Scherzando. Zdaniem włoskiego publicysty Zapatero opanował już telewizję publiczną i zawłaszcza kolejne obszary życia publicznego. "Rola służb specjalnych w walce politycznej wciąż jest niejasna" - pisze Scherzandoi przypomina tajemniczy wypadek śmigłowca ze stycznia 2005 r., w którym o mało nie stracili życia przywódcy prawicy: Mariano Rajoy i Esperanza Aguirre.

Prasa ekonomiczna również nie pozostawia suchej nitki na socjalistach. Christian Witzbold z"Handelsblatt" zauważa, że Zapatero to populista czystej wody, który gotów jest podłożyć tykającą bombę pod budżet, byle tylko wygrać kolejne wybory: "Stąd pomysł wprowadzenia becikowego w astronomicznej wysokości 2,5 tys. euro czy darmowej opieki dentystycznej dla dzieci w wieku 7 -15 lat. Dawno już nie było w Hiszpanii tak bezczelnego rozdawnictwa państwowych pieniędzy".

Bruksela już nie może doczekać się zmiany u steru władzy w Madrycie. Podobnie jak wielu zachodnich polityków. -Ten quasi-stalinowski rząd to wstyd dla całej Europy - mówiła kilka dni temu podczas oficjalnej wizyty w Warszawie kanclerz Niemiec Angela Merkel. Stojący obok niej premier Jarosław Kaczyński potakiwał tylko głową z milczącą aprobatą..:)
*jesteś
Cieszy mnie to. Zauważ, ze teraz, kiedy cytujesz media i polityków europejskich, ani na tym ani na wielu innych forach nie doczekasz sie żadnej, lub prawie żadnej reakcji. Kiedy to samo wcześniej mówili polscy publicyści, czy politycy, w mgnieniu oka zostali okrzyknięci homofobami, faszystami i oszalałymi z nienawiści.

Także i mnie nieraz dostało się, od wielu inteligentnych inaczej, na fiolecie.
Przyznam ci sie Inf, ze czasami dochodzę do smutnej konstatacji, że współczesny człowiek niemal chełpi sie tym, że wypowiada się na jakiś temat, nie posiadając o nim wiedzy w minimalnym choćby zakresie. Wyraża swoje opinie, będące bezmyślną kalką zasłyszanej w mediach papki informacyjnej.......HOMO TABLOIDUS.
Pozdrawiam.:)
genio/eugenio, nie wyobrażam sobie Rahmy u władzy. Pewnie by było tak samo jak
obecnie w Hiszpanii czy we Włoszech. Pozdrawiam .:)
Haha, Inf proszę, nie naciągaj mnie na złośliwości w stosunku do ludzi, do których W TYM MOMENCIE nic nie mam. Kuszące to przyznaje, ale tak jak: nic o mnie beze mnie, tak i nic o kimś bez tego kogoś.:)
Inf, zapomniałbym o jeszcze jednym: Zapatero w bezczelny sposób podszywa sie pod wizerunek Rowana Atkinsona. Przecież to, wypisz wymaluj, Jaś fasola.:))
genio/eugenio, bardzo trafne porównania. Można jeszcze zcytuje bardzo interesujący artykuł:
Zapatero - nowy wzorzec lewicy
21.04.2007

Hiszpańskie media prowadzą ostrą kampanię przeciw polskiemu rządowi, a Senat zabiera głos w sprawie rozliczeń z komunizmem nad Wisłą. Ale nie tylko dlatego warto się interesować tym, co się dzieje w Madrycie. Rządzący tam socjaliści stanowią w tej chwili jeden z najważniejszych wzorów dla całej europejskiej lewicy

José Luis Rodriguez Zapatero jest piątym od czasu tzw. przejścia do demokracji premierem Hiszpanii. W Polsce osoba szefa hiszpańskiego rządu kojarzy się przede wszystkim z usunięciem wojsk z Iraku, legalizacją tzw. małżeństw homoseksualnych, a także z reformami oświatowymi oznaczającymi praktycznie usunięcie religii ze szkół. Zapatero znany jest także jako sojusznik lewicowego i agresywnie antyamerykańskiego prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza oraz komunistycznego matuzalema - przywódcy Kuby Fidela Castro. Pod pozorem rozszerzania katalogu praw człowieka chce budować nowe społeczeństwo, które zapewni odpowiednią “jakość” życia. Jego działalność została doceniona przez lewicę nie tylko w kraju, ale i na świecie, skoro jest wiceprzewodniczącym Międzynarodówki Socjalistycznej. Powstaje więc pytanie, czy zapateryzm wyznacza standardy współczesnej lewicowości, a jeśli tak, to jak można ocenić to zjawisko.

Zwycięstwo przez SMS

Obecny premier Hiszpanii urodził się w 1960 roku. Pochodzi z Leonu - prowincji w północnej Hiszpanii. Był tam przez niemal 20 lat prowincjonalnym sekretarzem Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) oraz wielokrotnym deputowanym do Kortezów. Od 2000 roku jest sekretarzem generalnym swej partii, a od 2004 roku - premierem. Z wykształcenia jest prawnikiem, ma dwoje dzieci i jest żonaty.

Władzę w kraju objął niespodziewanie dla większości obserwatorów hiszpańskiej sceny politycznej, i to w niejasnych okolicznościach. Według przedwyborczych sondaży miał przegrać z kandydatem sprawującej wówczas władzę w kraju Partii Ludowej - Mariano Rajoyem.

Jednak zamach bombowy w Madrycie 11 marca 2004 roku, w którym zginęły 192 osoby, zmienił całkowicie nastroje wyborców. Wbrew pierwotnym twierdzeniom rządu - jakoby odpowiadali za niego baskijscy terroryści z ETA - okazało się, że dokonali go islamscy fundamentaliści. Okoliczności zamachu nie zostały jednak dotychczas w pełni wyjaśnione, a dociekliwi dziennikarze uparcie podważają wiele oficjalnych twierdzeń na jego temat. Nie wiadomo np., skąd pochodziły materiały wybuchowe, którymi posługiwali się arabscy zamachowcy. Nie wiadomo też, kto stał za przygotowaną na wielką skalę kampanią medialną, która pogrążyłarząd. W znacznej mierze została przeprowadzona przy użyciu środków nieobjętych restrykcjami ciszy przedwyborczej - np. e-maili i esemesów. Mimo tych niejasności nie widać ze strony obecnego szefa rządu jakiejkolwiek determinacji w wyjaśnianiu okoliczności tej sprawy.

Nawiasem mówiąc nie jest to pierwsze tego rodzaju spektakularne i tajemnicze wydarzenie w dziejach z pozoru łagodnej i ustabilizowanej hiszpańskiej demokracji. Wystarczy wspomnieć, że w gruncie rzeczy niewiele wiemy choćby o nieudanym zamachu stanu płk. Tejero w lutym 1981 r., czy o swego rodzaju szwadronach śmierci (GAL) do likwidacji baskijskich terrorystów, które sformowano pod rządami socjalisty Felipe Gonzaleza.

Początkowo wydawało się, że Zapatero będzie słabym premierem, uzależnionym od historycznych liderów PSOE, a wkrótce zastąpi go ktoś spośród bardziej znanych na arenie międzynarodowej socjalistów, np. Javier Solana albo bardziej wyrazisty José Bono.

Prawa dla wszystkich

Jednak przyjęta przez Zapatero taktyka okazała się w znacznej mierze skuteczna. Premier odwołuje się bowiem w swych działaniach do ugruntowanych w społeczeństwie hiszpańskim resentymentów. Wycofując się z Iraku, np. grał na nastrojach antyamerykańskich, tradycyjnie głęboko zakorzenionych w Hiszpanii. W ciągu ostatnich 40 lat sprzyjała im absolutna dominacja hiszpańskiej lewicy w warstwie kulturowej.

Działania Zapatero są nie tylko sposobem na trwałe utrzymanie się przy władzy, ale także bodaj najwyraźniejszą w Europie próbą reanimacji socjalistycznego dyskursu ideowego. Hiszpańska lewica dąży do poszerzenia katalogu praw człowieka o rozmaite specyficzne prawa homoseksualistów, kobiet, wreszcie prawa zwierząt.

Rewolucja obyczajowa ucieleśnia się w sztandarowych projektach ustawowych. Zapatero zapowiadał po objęciu władzy m.in. położenie kresu “dyskryminacji homoseksualistów i transseksualistów”. Przeforsował więc zmiany w kodeksie cywilnym umożliwiające zawieranie tzw. małżeństw przez osoby tej samej płci. Jednocześnie związki homoseksualne mają prawo nie tylko do spadku, świadczeń społecznych, ale także do adopcji dzieci.

Zdaniem krytyków oznaczało to obdarzenie homoseksualistów nieuzasadnionymi przywilejami, a także szkodę dla interesów dzieci, które w rodzinach homoseksualnych rozwijają się gorzej. Tego rodzaju opinie nie przeszkadzają jednak hiszpańskiemu premierowi mówić, że dba o prawa najmłodszych członków społeczeństwa.

Warto przypomnieć, że nie była to jedyna przeforsowana przez socjalistyczny rząd ustawa - uznana przez katolickich krytyków za antyrodzinną. Zapatero za kolejny swój sukces uznał także rozluźnienie procedur rozwodowych, nazywane w Hiszpanii pogardliwie rozwodem ekspresowym.

Głośna stała się reforma edukacyjna, która nie tylko ograniczała lekcje religii w szkołach publicznych, aletakże - zdaniem Kościoła - zawężała prawa rodziców do wyboru miejsca i sposobu kształcenia i tworzyła przeszkody dla szkolnictwa prywatnego. Ustawa ta wprowadziła również nowe przedmioty nauczania, które ułatwiają władzom publicznym propagandę światopoglądową, m.in. dotyczącą homoseksualizmu. Zdaniem Zapatero jednak ustawa edukacyjna zapewniła równość w dostępie do kształcenia, “polepszenie kapitału ludzkiego” oraz poprawę jakości życia.

Kolejnym ważnym przedsięwzięciem nowego szefa rządu było przeprowadzenie ustawy o równości płci. Jej zasadniczym elementem był system parytetów dla kobiet w dostępie do pracy oraz uczestnictwa we władzy - od administracji po zarządy spółek. Nowe rozwiązania spotkały się z niechętną reakcją tych, którzy zwracają uwagę, że system parytetowy nie ma nic wspólnego z prawdziwym równouprawnieniem, gdyż nie tyle stwarza równość szans zawodowych kobiet i mężczyzn, abstrahując od względów merytorycznych, daje nieuzasadnione przywileje tylko jednej ze stron. Niemniej jednak socjalistyczny lider zasłużył na aplauz posłanek swej partii, które wołały rozentuzjazmowane: “Zapatero - feminista!”.

Wojna domowa na nowo

Premier Hiszpanii akcentuje również próbę rewizji historii poprzez całkowite przekreślenie dorobku frankizmu i dowartościowanie przegranych w wojnie domowej republikanów, popularnie nazywanych w Hiszpanii czerwonymi. Nowe socjalistyczne władze usunęły ostatnie pomniki gen. Franco. Wielokrotnie podkreślały też, że wojna domowa nie była tragicznym, głębokim podziałem narodu, lecz konfliktem pomiędzy “dobrymi” republikanami a “złymi” frankistami. W tak uproszczonej wizji przeszłości hiszpańska lewica współczesna przechodzi do porządku nad ewidentnymi zbrodniami swej poprzedniczki, np. nad eksterminacją księży.

W wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” hiszpański historyk Pio Moa podkreślał, że Zapatero dokonuje symbolicznej manipulacji także na własnej biografii. Publicznie bowiem mówi tylko o jednym swym dziadku - ofierze frankistowskich represji. Nie wspomina zaś o tym, że drugi z jego przodków walczył po stronie narodowców. Przypadek Zapatero nie jest odosobniony - wielu socjalistów ukrywa wstydliwy dla siebie fakt, że mieli epizod popierania dawnego reżimu albo przynajmniej są dziećmi dobrze sytuowanych frankistowskich rodzin. Pod koniec dyktatury Franco partia socjalistyczna bowiem w praktyce nie istniała (w przeciwieństwie do otwarcie działającej, choć formalnie nielegalnej, partii komunistycznej).

W ostatnich tygodniach dogmat o szlachetności hiszpańskiej lewicy sprzed 70 lat znalazł swe odzwierciedlenie także w polskim kontekście. Izba wyższa hiszpańskiego parlamentu - Senat - pracuje nad uchwałą protestującą przeciwko rzekomym prześladowaniom republikańskich weteranów hiszpańskiej wojny domowej w naszym kraju. Dowodzi to, do jakiego stopnia można doprowadzić manipulację historią. Hiszpanie bowiem nie przyjmują do wiadomości, że polska tzw. ustawa deubekizacyjna może dotknąć wyłącznie tych spośród dawnych żołnierzy Brygad Międzynarodowych, którzy po wojnie służyli w aparacie bezpieczeństwa totalitarnego państwa.

Temat zastępczy czy świadomy projekt?

Taka radykalna postawa Zapatero wobec przeszłości burzy też konsens, który stanowił fundament budowy demokratycznej Hiszpanii po zakończeniu dyktatury frankistowskiej. Ówczesne hiszpańskie elity polityczne uzgodniły, że spory historyczne nie stanowią podstawy budowy przyszłości kraju, że ta budowa jest możliwa bez określania racji z drugiej połowy lat trzydziestych.

Założycielski kompromis między prawicą i lewicą mógł dotyczyć zagadnień politycznych, ale nie kwestii kulturowych, można powiedzieć “przedpolitycznych”. Wkulturze i edukacji dominacja lewicy trwa nieprzerwanie jeszcze od ostatnich lat dyktatury frankistowskiej, która starała się w ten sposób uwiarygodnić. Państwowe uniwersytety od lat 80. opanowane są przez profesurę socjalistyczną. Symbolicznym znakiem tej dominacji lewicy stał się także fakt, że nawet w rządzie Partii Ludowej kulturą zajmowali się nie narodowi katolicy, lecz liberałowie, często weterani trockizmu, których wyróżniał jedynie konflikt z obecnym kierownictwem PSOE.

Kościół znalazł się w głębokiej izolacji, a jego stanowisko przestało być słyszalne w hiszpańskich sporach publicznych. W ostatnich latach katolicy z niemałym trudem starają się uzyskać dostęp np. do mediów i świadomości społecznej. Nie mają też żadnego ugrupowania politycznego, które byłoby skłonne wesprzeć katolicki punkt widzenia w sporach publicznych. W tym kontekście staje się zrozumiałe, że Zapatero w parlamencie spierał się z centroprawicową opozycją nie o to, czy związki homoseksualne mogą mieć przywileje równoprawne z małżeństwami, lecz jedynie o dopuszczalność adopcji dla nich.

Wybór tematyki społeczno-obyczajowej jako pola politycznej ekspansji hiszpańskich socjalistów bywa rozmaicie tłumaczony. Początkowo próbowano wyjaśnić to, że stanowi ona klasyczny temat zastępczy, że Zapatero nie ma w innych sferach wiele do powiedzenia, że został zaskoczony przejęciem władzy.

Wydaje się jednak, iż istnieją jeszcze dodatkowe czynniki. Tak, jak w przypadku Iraku Zapatero mógł odwołać się do zakorzenionego antyamerykanizmu Hiszpanów, tak w przypadku swej “obyczajowej rewolucji” mógł liczyć na tradycyjny dla hiszpańskiej lewicy agresywny antyklerykalizm. Wydaje się, że realizuje świadomie pewien projekt ideologiczny, właściwy dla współczesnej formy laicyzacji. Kluczowa przy tym jest kategoria jakości życia; przy jej pomocy odbiera się życiu ludzkiemu obiektywną wartość, a uzależnienia się ją od możliwości samorealizacji. Niektóre z elementów tej polityki - nieśmiało sygnalizowane jeszcze w 2004 r. - zostały nieco schowane, np. Zapatero nie eksponuje na razie projektu wprowadzenia eutanazji.

A niech się odłączą

Krytycy Zapatero wskazują także na inne elementy jego polityki. Chodzi im o nowe podejście do państwa z regionami dążącymi do usamodzielnienia się - przede wszystkim Katalonią i Krajem Basków. Znakomicie układają się stosunki Zapatero z katalońską lewicą niepodległościową - ERC. Promuje ona nowy statut regionalny, który w praktyce może naruszyć integralność terytorialną Hiszpanii.

Elementem tej polityki jest także próba doprowadzenia do trwałego rozejmu z ETA, lewicową baskijską organizacją terrorystyczną, działającą od 1959 r.

Zapatero zdecydował się na daleko idące ustępstwa wobec środowisk popierających ETA. Dopuścił je do legalnej działalności politycznej tym razem pod nazwą Komunistycznej Partii Ziem Baskijskich, rozpoczął też wiosną 2006 r. negocjacje bez żadnych warunków wstępnych. Kolejne zamachy bombowe przerwały ten proces. Nie przeszkodziło to jednak np. wyjściu z więzienia członka ETA - De Juana Chaosa, 25-krotnego mordercy, który odsiedział dotychczas 18 z 3000 lat, na które został skazany. W każdej chwili jest możliwe wznowienie negocjacji. Zapatero zdaje bowiem sobie sprawę, że jeśli doprowadzi do trwałego pokoju w Kraju Basków, zapewni mu to z pewnością kolejną kadencję na stanowisku szefa rządu.

Poparcie niewielkich partii lewicy nacjonalistycznej, obok komunistów, zapewnia Zapatero trwałą przewagę nad Partią Ludową, która nie jest w stanie znaleźć sobie podobnie znaczących sojuszników.

Krytycy zwracają uwagę, że rozmowy z ETA nie dają się pogodzić z jednoznacznym odrzuceniem terroryzmu, jako metody walki politycznej i są niesprawiedliwe wobec ofiar. Ewentualne zmiany kompromisowej konstytucji z 1978 roku i przyjęcie statutów autonomicznych, które poszerzą niezależność regionów, może ich zdaniem prowadzić do całkowitego uniezależnienia się tych części kraju od Madrytu. Oznaczałoby to zmianę podstaw hiszpańskiego życia politycznego. Miałoby też swoją wagę dla innych państw europejskich, ponieważ byłaby to precedensowa zmiana granic na naszym kontynencie.

Prawa człowieka nie dla Kuby

Kolejnym kontrowersyjnym aspektem polityki Zapatero jest polityka zagraniczna. Wielokrotnie solidaryzował się na arenie międzynarodowej z takimi przywódcami, jak wenezuelski prezydent Hugo Chavez oraz kubański wódz rewolucji Fidel Castro. Zapatero nie stronił też od kontaktów z Iranem, gdy budował swój projekt sojuszu cywilizacji, w założeniu pomyślany jako alternatywa dla amerykańskiego programu wojny z terroryzmem.

Kontakty z Castro cechuje olbrzymia doza hipokryzji. Zapatero, kreujący się na zdeterminowanego obrońcę praw człowieka, wyczulony np. na najlżejsze przejawy homofobii, nie zwraca żadnej uwagi na łamanie praw człowieka na Kubie i los kubańskich dysydentów. W tym wypadku wyraźnie bardziej liczy się dlań akcentowanie antyamerykanizmu oraz promowanie hiszpańskich inwestycji na Kubie.

Hipokryzję obecny szef hiszpańskiego rządu zademonstrował nie tylko w dyplomacji. Może w najbardziej dosadny sposób uwidoczniła się ona w czerwcu 2005 roku, gdy ulicami Madrytu przeszła ponadmilionowa demonstracja katolików w obronie rodziny zagrożonej przez wspomniane już zmiany kodeksu cywilnego. Rząd, który w swych deklaracjach tak bardzo przejmuje się demokracją, prawami człowieka i prawami mniejszości, całkowicie ją zlekceważył. Premier ten masowy wyraz troski o los hiszpańskiego państwa uznał za niebyły, choć werbalnie bardzo zależy mu na zaufaniu Hiszpanów do państwa i na ich partycypacji w życiu publicznym.

Część obserwatorów uważa Zapatero za polityka infantylnego, część za makiawelicznego gracza. Jakkolwiek by było, postać Zapatero wpisuje się idealnie we wszystkie obsesje współczesnej ideologii tzw. poprawności politycznej, ze wszystkimi jej absurdalnymi formami. W Polsce jedynie jako absurd można traktować pomysł obdarzenia niektórymi prawami - dotychczas zarezerwowanymi przez człowieka, małp człekokształtnych. Niestety, znaczna część Hiszpanów tego absurdu nie dostrzega, nie dostrzega również hipokryzji szefa swego rządu. Dzięki temu Zapatero z powodzeniem może myśleć o utrzymaniu się przy władzy znacznie dłużej. Jego sukcesy mogą być traktowane jako coraz bardziej atrakcyjny wzorzec dla całej europejskiej lewicy, także tej działającej w naszym kraju.
Paweł Skibiński
Autor jest historykiem, pracuje w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorem książki “Państwo generała Franco“
>>>Premier Hiszpanii akcentuje również próbę rewizji historii poprzez całkowite przekreślenie dorobku frankizmu i dowartościowanie przegranych w wojnie domowej republikanów, popularnie nazywanych w Hiszpanii czerwonymi. Nowe socjalistyczne władze usunęły ostatnie pomniki gen. Franco. Wielokrotnie podkreślały też, że wojna domowa nie była tragicznym, głębokim podziałem narodu, lecz konfliktem pomiędzy “dobrymi" republikanami a “złymi" frankistami. W tak uproszczonej wizji przeszłości hiszpańska lewica współczesna przechodzi do porządku nad ewidentnymi zbrodniami swej poprzedniczki, np. nad eksterminacją księży.
genio/eugenio, a co powiesz o tym absurdzie:
Wojna na flagi i koszulki

Flaga narodowa stała się gorącym tematem kampanii wyborczej. Broniąca "jednej Hiszpanii" prawica starła się z socjalistami promującymi "Hiszpanię wspólnot"


Zgodnie z konstytucją i z ustawą z 1981 roku o "symbolu narodu", czerwono-żołto-czerwona flaga z godłem królewskim powinna powiewać na gmachach wszystkich instytucji publicznych w całej Hiszpanii. Jednak każdy, kto przejeżdżał przez Kraj Basków, Katalonię czy Nawarrę, mógł się przekonać, że wcale tak nie jest.

- Czy to pana niepokoi? - zapytał publicznie socjalistycznego premiera José Zapatero lider klubu konserwatywnej Partii Ludowej (PP) w Senacie Pio Garcia Escudero.

Do batalii o flagę przyłączyły się media. Dziennik "El Mundo" sfotografował gmachy publiczne w Katalonii, regionie autonomicznym rządzonym przez socjalistów w koalicji z nacjonalistami: na wszystkich powiewała wyłącznie flaga katalońska. Według PP, która wciąż demaskuje "cichy rozpad Hiszpanii", to efekt przyznawania temu regionowi coraz większych praw.

Wywołany do tablicy Zapatero zapewnił, że zrobi wszystko, by wymusić poszanowanie prawa. Ale kilka dni później jego partia zablokowała w parlamencie rezolucję prawicy o położenie kresu lekceważeniu flagi. PP proponowała usuwanie ze stanowisk urzędników uchylających się od przestrzegania prawa. Socjaliści oskarżyli ją o sianie niezgody.

Wojnie na flagi towarzyszy wojna na koszulki. Ostatnią jej odsłoną była parlamentarna debata na temat prawa reprezentacji regionów w zawodach międzynarodowych we własnych barwach zamiast hiszpańskich. Po Katalończyku i Basku, którzy -pokazując po kolei koszulki lokalnych drużyn -podkreślali, że tylko te barwy budzą w nich uczucia patriotyzmu i dumy, wystąpił deputowany PP Francisco Antonio Gonzalez. Wyjął koszulkę hiszpańskiej reprezentacji w piłce nożnej. "Zarówno w Katalonii, jak i w Kraju Basków są ludzie mający inne zdanie o nacjonalizmie, którzy czują się dumni z tej koszulki, jedynej, która reprezentuje nas wszystkich" - powiedział deputowany.

``````````````````````````````````````````````````````````
No i pewna ciekawostka:
http://www.szymczuk.pl/b/042.html
Berlusconi – Noe czy Mojżesz?
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi jednego z przedstawicieli koalicji Berlusconiego, Roberto Maroni z Ligii Północnej. Od tamtej chwili ugrupowanie Dom Wolności dostaje przydomek Arka Noe.
- Berlusconi to nie jest Noe, a Dom Wolności to nie Arka, na którą muszą wejść dwa egzemplarze z każdego gatunku. Raczej określiłbym Berlusconiego jako Mojżesza, który poprowadzi ludność naszej koalicji poza Morze Czerwone - powiedział Roberto Maroni, przedstawiciel Ligii Północnej.

Jak podała „La Stampa” dwa dni temu, na Arce Berlusconiego jest miejsce dla 20 partii. Jednak, jak oświadczył Fini – lider Sojuszu Narodowego, historyczny sprzymierzeniec Berlusconiego: - Nasza lista wyborcza nie może być zapełniona symbolami jako przeciwstawienie Partii Demokratycznej, która będzie startować sama w wyborach”.

Dlatego dzisiaj rano Berlusconi zaproponował, że wyborcza lista jego koalicji będzie oznaczona jedynym symbolem nowo utworzonej partii Lud Wolności (partia utworzona w listopadzie zeszłego roku) w połączeniu federacyjnym z Ligą Północną. 71-letni Silvio oświadcza, że jego lista jest otwarta dla wszystkich, ale muszą zrezygnować ze swoich partyjnych symboli. Propozycja nie spotkała się z poparciem UDC (historyczny sojusznik Forza Italia) i Ligii Północnej, z którą dzisiaj Berlusconi będzie się konsultował.

Najprawdopodobniej UDC zrezygnuje z koalicji Berlusconiego. W porannym wydaniu wiadomości TG5, Berlusconi udzielając wywiadu zaprzeczył, że jego inicjatywa jest odpowiedzią na prowokację Parti Demokratycznej Veltroniego, która postanowiła startować sama w przedwczesnych wyborach. - Po prostu nie ma innego wyjścia, nie może przedstawić się wyborcom w tej samej koalicji, z której powstał upadły rząd Prodiego - mówił Berlusconi.

Polityczny „Noe” już przedstawił program wyborczy oraz jak będzie wyglądał jego rząd.
Anna Smolińska
Kochać zbyt mocno" (Kapcie potwora) to wstrząsająca opowieść o przemocy domowej opowiedziana w formie komiksu. Niech nas nie zwiedzie lekka forma- problemy poruszone tutaj są naprawdę ciężkiego kalibru. Ale po kolei. Roz ma 35 lat. Jest spełniona w życiu zawodowym (prowadzi własną firmę, dostała za swą działalność nawet tytuł "Kobiety roku"), mieszka w pięknym apartamencie. Jednak to wspaniałe lokum było puste- do tej pory nie poznała mężczyzny swojego życia. Wszystko odmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy rodzice proponują jej wyjazd na przyjęcie za miastem. Tam poznaje Briana- wdowca z czwórką dzieci. Wydaje się, że to jej książę z bajki. Oddany, romantyczny, spontaniczny, pełen szalonych pomysłów. Na tym ideale są jednak wyraźne skazy. Przede wszystkim jest strasznie zaborczy. Obsesyjnie wspomina o pragnieniu stworzenia z nią jedności. Uważa, że Roz powinna dla niego porzucić wszelkie zainteresowania- wystarczy jej przecież jego miłość. Próbuje manipulować nią za pomocą poczucia winy. Poza tym jest wściekle zazdrosny. Podczas wycieczki do Grecji już pierwszego dnia wścieka się na nią o rzekome flirtowanie. Rzuca się na nią, wyzywa od zdzir. Gdy zapłakana Roz chce odejść, przeprasza w najczulszych słowach, mówi, że nie pamięta tego wieczoru (wszyscy wypili parę kieliszków). Obiecuje, że nigdy więcej tak się nie zachowa. Do końca wycieczki jest dla niej cudowny. Te skazy na ideale powinny dać Roz sporo do myślenia. Jednak, jak wiadomo, zakochany patrzy przez różowe okulary i lekceważy pewne oczywiste sygnały. Roz wpada w pułapkę znaną wielu kobietom- "on po ślubie się zmieni, przecież mnie kocha". Jak zwykle w takich przypadkach bywa, rzeczywiście następuje zmiana, ale na gorsze. Tak jest właśnie z Brianem. Zwariowany, romantyczny mężczyzna powoli przeistacza się w prawdziwego tyrana. Bicia na początku używa rzadko. Sięga po bardziej perfidną przemoc- słowną. Nieustannie podważa wiarę w siebie małżonki. Obrzuca ją wyzwiskami. Mówi, że jest głupia, że śmierdzi, że myślenie jej nie wychodzi itd. Najgorsze, że Roz faktycznie szuka winy w sobie. Uważa, że to ona powinna być lepsza i wtedy nie będzie przykrych scen. Stara się ze wszystkich sił, ale to oczywiście nie przynosi rezultatu. Nigdy bowiem nie wiadomo, co będzie przyczyną złego humoru. Czasem są to dwie przeciwstawne rzeczy. Przerażająca jest na przykład opowieść, jak Brian przyszedł z pracy i wściekł się, bo w pokoju dzieci za głośno grała muzyka. Na drugi dzień pełna dobrych intencji Roz kazała im więc przed powrotem ojca wyłączyć wszelki sprzęt grający. Rezultat? Brian wściekł się, że jest za cicho... Potem było coraz gorzej. Brian popadł w alkoholizm. Różne formy przemocy wobec żony i dzieci były na porządku dziennym. Roz była dręczona psychicznie i fizycznie, zmuszana do seksu. Jednak nie potrafiła odejść od tyrana, którego wciąż kochała. Poprawka- po jednej z pijackich awantur uciekła do rodziców. Oto zapis późniejszej rozmowy telefonicznej małżonków: - "Wiesz, jesteś piękną dziewczyną, ale zawsze mówisz nie to co trzeba.. Nigdy nie reagujesz właściwie na moje nastroje... - Wywróciłeś stół! Rzuciłeś butelką wina w głowę Megan! - Gdybyś mnie kochała, to wiedziałabyś, że byłem w rozpaczy. Dlaczego mnie po prostu nie przytuliłaś?" Rezultat nietrudny do przewidzenia- skruszona Roz wróciła do męża. Odważyła się uciec naprawdę dopiero po dziesięciu latach koszmaru. Z pomocą psychoterapeutki zaczęła mozolnie odbudowywać swój świat, poczucie własnej wartości. Całość skończyła się happy endem. Jak jednak wiadomo, wiele podobnych historii nie ma bynajmniej szczęśliwego zakończenia... Jest to lektura obowiązkowa dla kobiet kochających za mocno. Wierzących, że pijący/bijący/zazdrosny (niepotrzebne skreślić lub wstawić własne słowo) mężczyzna zmieni się po ślubie pod wpływem ich miłości. Doszukujących się w sobie winy za zły humor "pana i władcy". Usprawiedliwiających brutalne zachowania. Uzależnionych emocjonalnie od tyrana. Wiele osób zadaje sobie pytanie: jak to możliwe, że inteligentne, zaradne kobiety stają się niewolnicami chorych związków? Może w zrozumieniu pomoże zawarty w książce opis eksperymentu z gołębiem: "W eksperymencie Skinnera gołąb pierwszy otrzymywał karmę za każdym razem, gdy nacisnął dźwignię, więc czuł się bezpieczny. Natomiast drugi gołąb nigdy nie wiedział, kiedy lub czy w ogóle otrzyma karmę. Nigdy nie mógł czuć się bezpieczny, a więc próbował naciskać dźwignię coraz mocniej i mocniej. Po pewnym czasie Skinner odebrał karmę obu gołębiom i oto, co się stało! Gołąb pierwszy od razu zaakceptował sytuację. Ale gołąb drugi naciskał dźwignię coraz mocniej i mocniej, dopóki omal nie padł z wycieńczenia!" Cały problem polega na tym, że mąż tyran potrafi, gdy chce, być dobry. Po policzku następuje przytulenie i jest super do następnego aktu przemocy. Dlatego tak trudno odejść. Przecież on nie jest do końca zły! Jak się bardziej będę starać, nie będzie musiał mnie bić. Skoro mnie uderzył, widocznie miał powód. Podobne zdania można dopisywać w nieskończoność... Mam nadzieję, że książka skłoni przynajmniej niektóre kobiety do refleksji i nie wpadną one w pułapkę tego typu myślenia. Odpowiedzialności za przemoc nigdy nie ponosi ofiara! Trzeba to wyraźnie powiedzieć. Winny jest zawsze sprawca. Podsumowując- lektura to gorzka i przerażająca, ale niestety jakże prawdziwa... Kalina Beluch
Jak rozpoznać przemoc domową? Co prawda każdy przypadek jest odrębny, istnieją wspólne elementy dla związków naznaczonych przemocą. Poniższa lista pomoże Tobie rozpoznać, czy Ty albo ktoś, kogo znasz, żyje w takim związku: * Destruktywna krytyka i słowne ubliżanie: np. krzyki, drwiny, oskarżanie, wyzwiska, werbalne groźby * Taktyka nacisków: dąsanie się, grożenie niedawaniem pieniędzy, wyłączeniem telefonu, zabraniem samochodu, popełnieniem samobójstwa, zabraniem dzieci, złożeniem na Ciebie skargi do instytucji socjalnych – jeżeli nie spełnisz żądań partnera odnośnie wychowania dzieci; opowiadanie rodzinie i przyjaciołom kłamstw o Tobie, wmawianie Tobie, że nie masz wyboru * Brak respektu: ustawiczne upokarzanie Ciebie przy innych, niesłuchanie Ciebie, nieodpowiadanie na Twoje pytania, przerywanie Tobie, gdy telefonujesz, zabieranie pieniędzy z Twojego portfela/portmonetki bez pytania, odmowa pomocy przy dzieciach czy pracach domowych * Nadużycie zaufania: kłamanie wobec Ciebie, nieprzekazywanie Tobie informacji, okazywanie zazdrości, zdradzanie Ciebie, niedotrzymywanie obietnic i wspólnych uzgodnień * Izolowanie: podłuchiwanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, mówienie, dokąd wolno i dokąd nie wolno Tobie chodzić, uniemożliwianie Twoich kontaktów z przyjaciółmi czy rodziną * Nękanie: śledzenie i sprawdzanie Ciebie, otwieranie Twoich listów, ustawiczne sprawdzanie, kto do Ciebie dzwoni, zawstydzanie Ciebie przed innymi * Groźby: agresywna gestykulacja, wykorzystywanie przewagi fizycznej do zastraszania Ciebie, zakrzykiwanie Ciebie, niszczenie Twoich rzeczy, tłuczenie przedmiotów, walenie w ściany, destroying your possessions, breaking things, punching walls, wywijanie nożem czy pistoletem, grożenie zabiciem lub skrzywdzeniem Ciebie albo dzieci * Przemoc seksualna: zmuszanie siłą i groźbą czy zastraszaniem do współżycia płciowego, współżycie wtedy, gdy tego nie chcesz, upokarzające traktowanie z powodu orientacji seksualnej * Przemoc fizyczna: bicie pięścią czy otwartą dłonią, gryzienie, szczypanie, kopanie, wyrywanie włosów, pchanie, przypalanie, duszenie * Wypieranie się: zaprzeczanie zarzutom złego traktowania, wmawianie Tobie, że sam(a) ponosisz winę za złe traktowanie, okazywanie przy innych dobroci i cierpliwości, płacz i błaganie Cię o przebaczenie, przyrzekanie, że to się już więcej nie zdarzy. Z uwagi na to, że osoby dopuszczające się przemocy zwykle zachowują się na zewnątrz inaczej, niż na osobności, większość ludzi najczęściej nie zdaje sobie z niej sprawy. Czasem trudno jest uwierzyć, że ktoś, kto zachowuje się publicznie przyzwoicie, może nieludzko traktować swoją rodzinę. Obawa, że inni nie uwierzą, może dodatkowo utrudnić decyzję o zwróceniu się o pomoc.
Temat przeniesiony do archwium.
31-47 z 47
| następna

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia