Zabierzcie mnie do Mediolanu!!!!!!!!

nie ma za co mozik

oczywiście zgodzę się zagy milanese ...,że nie wrzucajmy wszystkich do jednego
worka,ALE NO WŁAŚNIE WŁOSI SĄ RÓŻNI JA ZNAM TAKICH I JEST ICH WIELU KTÓRZY NIE MÓWIĄ NAWET PO WŁSKU TYLKO W SWOIM DIALEKCIE NP. WIELU WŁOCHÓW MIESZKAJĄCYCH NIEDALEGO RAVENNY MÓWI W DIALEKCIE ROMAGNOLO I POPROSTU NIE ZNA WŁOSKIEGO!!!
ZNAM NAWET PANA U KTÓREGO PRACOWAŁA MOJA CIOCIA, DOŚĆ ZAMOŻNEGO ROLNIKA, KTÓRY JEST POPROSTU ANALFABETĄ.

UNIA EUROPEJSKA NAS GONI RÓŻNYMI PRZEPISAMI OD KIEDY DO NIEJ POLSKA WESZŁA. NATOMIAST JA BYŁAM KILKA RAZY WE WŁOSZECH PRACOWAŁAM RÓWNIEŻ I GDYBY POLSKI SANEPID WIEDZIAŁ W JAKIEJ CZYSTOŚCI SĄ UTRZYMYWANE WŁOSKIE BARY I SKLEPY I MIAŁ PRAWO INTERWENIOWAĆ TO BY DAWNO POŁOWĘ POZAMYKAŁ! CZYSTOŚCI TO WŁOSI SIĘ POWINNI UCZYC OD POLAKÓW!!! OCZYWIŚCIE NIE GENERALIZUJĄC!

"mam pare znajomych Polaków mieszkających od 15 lat w Italii i nikt nie narzeka,a jak spytałam czy chcą wrócić do POlski chórem stwierdzili:W ŻADNYM WYPADKU!!!"
SweetKate, i o czym to według Ciebie świadczy? Ja natomiast miałam okazję rozmawiać z wieloma Włochami mieszkających wiele lat za granicą, np. w Holandii i jak ich pytałam, czy zamierzają wrócić kiedyś do Włoch to wszyscy odpowiadali: "Nigdy w życiu! Im dalej od tego włoskiego syfu, od italuccia italiona italietta ajo ojo e peperoncino tym lepiej!"

mozik=inf;)))

Inf, żeby się zakamuflować na dłużej niż na kilka dni, musisz pamiętać o kilku rzeczach:
1. Nie zaczynaj każdego wpisu od nicka osoby, do której się zwracasz(kiedy ten nick jest szczególnie długi, wypisywanie go za każdym razem trąci wręcz masochizmem).
2. Spróbuj wykazać troszkę poczucia humoru(bez znaczenia jest teraz, jakich będzie on lotów, gwarantuję ci....odrobina dowcipu a nikt nie pomyśli, ze to ty).
3. Nie proś co drugiej osoby o kontakt mailowy.

Jeżeli zastosujesz się do tych trzech podstawowych zasad, możesz być pewien, że czas, w którym będziesz mógł pozwolić na pobyt incognito na tym forum, wydłuży sie w znacznym stopniu.:)

L>S mam coś dla Ciebie:


Polka poniżana i molestowana w pracy w Grecji
Szukająca pracy położna Agata Białk z Katowic liczyła na godziwy zarobek w Grecji, a przeżyła cztery koszmarne miesiące. Straciła zdrowie, schudła ponad 20 kilogramów, jest w depresji. Marne pieniądze, które zarobiła, wydała na przejazdy i powrót do domu. Była poniżana i molestowana. Skorzystała z oferty prywatnego pośrednika ogłaszającego się w śląskiej prasie - informuje "Dziennik Zachodni".


Boję się tych ludzi, ale zdecydowałam się opowiedzieć o tym, co mnie spotkało. Wiem, że do Grecji nadal sprowadzają Polki, które nie mają na bilet powrotny, nie znają języka i nie wiedzą, że mają jakieś prawa. Tam się nimi handluje - stwierdza Agata Białk.

Z kilkoma koleżankami, które poznała w Grecji, nadal ma kontakt. Nie wyjeżdżają, bo nie chcą wracać do domu bez pieniędzy. Ale czują się fatalnie, pracują na okrągło i nie wiedzą, czy coś zarobią. One też natrafiły na ogłoszenie o pracy w Grecji i zadzwoniły pod numer komórki. Odebrała Renata z Białegostoku. Obiecywała świetne zarobki. Płaciło się tylko za przejazd, a w Atenach należało zgłosić się do biura i wziąć skierowanie do pracy, z wyżywieniem i noclegiem.

Agata bardzo żałuje, że dała się skusić. Wyjechała z Katowic w kwietniu. Już w Atenach marzenia prysły. Na miejscu w biurze należało zapłacić 200 euro, bo inaczej nie było pracy. Polki czekały kilka dni na oferty, płacąc za noclegi. Agatę wysłano na jej koszt na Kretę. Bez umowy sprzątałam hotel po remoncie, pracowałam po 12 godzin, jadłam resztki po gościach. Właścicielka i jej syn, grozili, że nic nie dostanę, bo muszą za mnie płacić pośrednikowi - wspomina katowiczanka. Pracowała w trzech miejscach, zawsze bez umowy. W dwóch domach opiekowała się obłożnie chorymi osobami, nie miała chwili odpoczynku.

Handlarze ludźmi muszą ponieść konsekwencje. Oni nie przestrzegają żadnych przepisów - mówi twardo Agata. Ostrzega inne kobiety, żeby nie dały się nabrać na pośrednika, który przez telefon obiecuje złote góry, a potem bez skrupułów przekazuje Polki nieuczciwym pracodawcom. (PAP)