Od roku jestem z cudownym Włochem. Kocham go i chcę z nim być, ale... Dobrze mi jest, gdy jest blisko, gdy się o mnie troszczy, ale nie chcę niczego więcej. Kilka razy zmusiłam się do pieszczot i pocałunków, ale wtedy czułam, jakbym wewnętrznie umierała. Brzydziłam się samej siebie i jego.
Na razie udaje mi się unikać seksu, bo powiedziałam, że to dopiero po ślubie i on szanuje moją decyzję. Ale coraz częściej dopytuje, kiedy się pobierzemy. Mówię, że na razie nie chcę ślubu, bo to dla mnie duża życiowa rewolucja, boję się nowych obowiązów itp., ale jedynym powodem dla którego odwlekam zamążpójście jest to, że potem już się od seksu nie wykręcę.
Nie wiem co robić... BARDZO wstydzę się powiedzieć mu, że jestem aseksualna. Wstydzę się i boję, jak zareaguje na tę wiadomość. On bardzo lubi seks, to dla niego niesamowicie ważne, czasem mi opowiada, jak bardzo na niego działam, mówi że chciałby kochać się ze mną jak najczęściej, a mnie wtedy ogarnia niesamowity smutek i lęk...