Kochanie, zamieszkajmy razem..

Temat przeniesiony do archwium.
Poznajesz faceta. Na oko dostaje 8/10pkt. Ponieważ nota jest i tak niebotycznie wysoka, inwestujesz w związek i wpadasz w wir randek. Twoja wyobraźnia idealizuje go dla Twojego dobra i wpycha mu na głowę wieńce laurowe. Kiedy już wierzysz, że jesteś w bezpiecznej przystani i zamierzasz zacumowac na dłużej, pada propozycja: "Zamieszkajmy razem, kochanie. Co ty na to?". No właśnie. I co Ty na to?

Obawy. Boisz się, że szara codzienność wkrótce przerobi Twój światopogląd i dostroi ostrość w Twoich różowych okularach. Zwinięte w kącie brudne skarpetki, góra naczyń w zlewie i zachlapane pianką do golenia lustro może przecież stać się tą falą, o którą rozbije się Wasz udany, jak dotąd, związek. Monotonia dnia powszedniego może okazać się zabójcza dla tego, co pielęgnowałaś i grałaś jak rolę w teatrze. Dlatego boisz się również, że wkrótce wysmażysz Waszą miłość na patelni razem ze schabowymi, zamieciesz i przetrzesz ją mopem, wyniesiesz do kosza PCK razem z używaną odzieżą. Poza tym, magiczny świat randek wymagał od Ciebie ciągłego podtrzymywania swojej atrakcyjności i pozostawania w stałej gotowości bojowej.
A teraz ukochany zobaczy Cię przed wypiciem porannej kawy, w papilotach, biegającą w popłochu, rozrzucającą wszystkie ciuchy w poszukiwaniu pasujących do bluzki spodni. A kiedy taki ukochany obejrzy sobie z bliska Twój brak makijażu i zapędy bałaganiarskie to i jego okulary zostaną dostrojone. Więc tego też się boisz. A co z tak zwanym wspólnym gospodarstwem domowym? Już widzisz się w roli gosposi, sprzątaczki, kucharki. Już w myślach prasujesz jego koszule, pierzesz mu skarpetki, myjesz po nim wannę. I tyle? Tylko takie problemy masz z zamieszkaniem razem? Gratulacje! Nie masz żadnego problemu i możesz śmiało odpowiedzieć mu: "To wspaniały pomysł, kochanie! Tak! Zgadzam się!"

A teraz próba sił. Mieszkacie razem i wszystkie obawy, które miałaś wydają Ci się śmieszne. Szara codzienność, której się obawiałaś zmienia się w kolorowy film. Nagle masz z kim spędzać leniwe wieczory przed telewizorem, posiłki przygotowywane dla dwóch osób bardziej Ci smakują, a zasypiania z nosem wtulonym w męski kark nie oddałabyś za komfort nie zbierania po domu jego skarpetek. Ukochany zachwyca się obcowaniem z Tobą "pro natura" bez makijażu, a Twoje ego rośnie wraz z jego akceptacją. Miłość kwitnie, bo kiedy już znajdowała się na skraju nudy i przyzwyczajenia nagle znalazła nowy aspekt, który pomaga jej w rozwoju - poznawanie się nawzajem w pełnym wymiarze godzin i w każdej sytuacji. Dowiadujecie się o sobie tyle, ile nie byliście w stanie przedyskutować na wielogodzinnych randkach. I wtedy dopiero pojawia się bestia - drobiazgi.

Bo jak wytłumaczyć fakt, że para bucha Ci z uszu, gdy widzisz dziury zrobione przez ukochanego nożem w maśle? Dlaczego zalewa cię krew za każdym razem gdy on zostawia szczoteczkę do zębów na brzegu wanny, chociaż już TYSIĄC RAZY go prosiłaś, żeby odkładał ją do specjalnie zakupionego w tym celu kubeczka? Jak to jest, że nie przeszkadza Ci zmywanie garów po obiedzie, a dostajesz piany na ustach, gdy on już czwartą z rzędu łyżeczkę wyjmuje z szuflady, żeby zamieszać nią w herbacie i wrzucić do zlewu?
To są właśnie drobiazgi, które powoli drążą skałę Waszego związku. To te drobiazgi mogą sprawić, że bezpieczna przystań okaże się koszmarem, a Ty zderzysz się z przykrym wnioskiem: "To nie dla mnie. Nie pasujemy do siebie". Nie daj się! Myśl pozytywnie. Tylko pamiętaj, że faceta wychowuje się bardzo ciężko. I nie dlatego, że on cię nie kocha, nie zależy mu, jest wygodny. Dla niego po prostu drobiazgi nie istnieją. Nigdy nie zdarza się tak, żeby to mężczyzna dostawał wścieklizny na widok Twoich rozrzuconych na pralce kosmetyków. Drobiazgi to Twoja bestia, nie jego. On zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z ich znaczenia. Więc jeśli decydujesz się podjąć trudny proces wychowawczy to pamiętaj! Po wszystkich trudach jakie poniesiesz i kiedy już dostosujesz faceta do swoich wymagań, kiedy już nauczysz go opuszczać klapę w toalecie i korzystać z wieszaków na ubrania a nie krzeseł to może się okazać, że osłabiłaś mu system i znudzonego ciągłą musztrą podprowadzi ci jakaś laska. Bo taki wstępnie ułożony facet to smakowity kąsek. Nie pozwól więc, by drobiazgi zasłoniły Ci to, co naprawdę ważne. Pielęgnuj to, co masz i staraj się zrozumieć męski sposób patrzenia. Nie jest on nawet w połowie tak skomplikowany jak Twój.
I kiedy on mówi, że nie ma ochoty na wypicie wina to właśnie, dokładnie i jedynie to ma na myśli. To nie znaczy, że Cię nie kocha, że mu się nie podobasz, że jest Tobą znudzony. On po prostu nie ma ochoty na wino. Facet jest bardzo prosto skonstruowany. I chyba właśnie to sprawia nam tyle problemów. Więc kiedy będziesz miała ochotę zrobić mu karczemną awanturę za kolejny drobiazg wagi ciężkiej, to przypomnij sobie, że on nie robi tego celowo, złośliwie, że nie chce Ci tym nic przekazać, a już na pewno nie wysyła sygnału, że Cię nie kocha, bo dla niego drobiazg ten ma wagę mniej niż kogucią.

Wspólne zamieszkanie odsłania wiele subtelnych różnic charakterów, ale to właśnie umiejętność radzenia sobie z takimi problemami umacnia i cementuje związek.
Tak więc propozycja mieszkania razem to sprawdzian Waszej dojrzałości. Teraz okaże się czy potraficie pielęgnować to, co macie, na ile potraficie pozbyć się egoistycznych zapędów i na ile umiecie zmienić myślenie "ja" na "my". Dotyczy to niestety głównie kobiet, bo tak już jest ten świat urządzony, że artykuł dla kobiet o wspólnym mieszkaniu zawiera prawie 1000 słów, a bliźniacza wersja dla mężczyzn jedno tylko jedno zdanie: "Nie widzę przeszkód".

źródło: www.puellanova.pl
autor: Ania Lipczyńska
>Bo jak wytłumaczyć fakt, że para bucha Ci z uszu, gdy widzisz dziury
>zrobione przez ukochanego nożem w maśle?

To mi wytłumaczcie, koniecznie!! O co chodzi, jest jakiś sposób korzystania z kostki masła, który podoba się najbardziej kobietom? Czy chodzi o sposób z "Ostatniego tanga w Paryżu"?
eee ja tam jestem wyluzowana, nie czepiam sie o nic, wiem, ze kazdy facet czy sie to komus podoba czy nie- to fleja i trzeba to zaakceptowac i z usmiechem na ustach zbierac po nim te lyzeczki, skarpetki, gacie zawieszone na lampie, eeeee kochane dajcie spokoj ;) szkoda czasu i zycia na czepianie sie o byle g*** ja juz chyba z tego wyroslam :D nie chce byc wiecznie niezadowolona, gdakajaca, zrzedzaca baba, bo sama siebie wtedy nie moge sluchac :D dlatego ja spasowalam :D udaje ze tych szczegolow nie ma, poprostu zbieram te smierdzace gacie i inne sprzety gospodarstwa domowego po mojej udomowionej swince, ale zupelnie sie na nich nie koncentruje, nie mysle o tym, glowe w tym czasie mam zajeta czyms przyjemniejszym :D inacej bym juz dawno zbzikowala :D
Co Ty gadasz o tych gaciach?????
Nie wierzę:)))
OCZYWISCIE NIE JEST TAK, ZE JA SAMA WSZYSTKO ROBIE NIE NIE ;) TYLKO TRZEBA ODPOWIEDNIO DO PACJENTA PODEJSC ;) TZN. JA TAKIM MILUTKIM PROSZACYM GLOSIKIEM MOWIE- CZY MOGLBYS DZIS ODKURZYC, ZROBIC PRANIE, WYPRASOWAC SOBIE KOSZULE, PRZYGOTOWAC MI GORACA KAPIEL Z BABELKAMI, COS MI UGOTOWAC - KOCHANIE ??? - NASTEPNIE POKAZUJE SNIEZNOBIALA BIEL MOICH ZABKOW I FACET JEST KUPIONY :D OCHOCZO I Z WERWA ZABIERA SIE DO PRACY :D TAKA METODA JEST NAJLEPSZA :D
T6O BYLA TAKA PRZENOSNIA, PRARAFRAZA :D NO NIE WIELE CZASEM BRAKUJE, ZEBY WISIALY NA LAMPIE
:D
Ja robię dokładnie tak samo, po prostu proszę słodkim głosikiem o coś i używam tylko prostych komunikatów bez zbędnych słów, czyli "Proszę, pozmywaj naczynia Kochanie" bez gdakania, że skoro ja gotuję obiady, piorę i prasuję mu koszule, odkurzam i myję kibel, to on mógłby łaskawie czasem pozmywać bez mojego proszenia. Pewnie, że czasem ma zrywy i sam się za coś weźmie, ale bywa to rzadko, a taki prosty komunikat działa. I koniecznie słodki głosik, uśmiech i buziak! ;-)
Co ja bym dała, żeby nawet te "śmierdzące":) gacie zdjąć z żyrandola..żeby tylko mieć możliwość być z Nim częściej..Najgorzej jak się człowiek wplącze w chorą historię na odległość a potem nie umie dać sobie spokoju..
jedyny sposob to zerwac CALKOWICIE kontakt;) i zaczac umawiac sie na randki z innymi:)
...tak jest bo co to za zycie razem ale osobno!
zaraz mi się kojarzy stwierdzenie..PARA Singli...!
para singli... dobre:) najwazniejsze to nie przeciagac zwiazkow bez przyszlosci. no i po podjeciu decyzji nie utrzymywac bezsensownego kontaktu.(co slychac, nie moge Cie zapomniec, trele morele...)
a tak w ogole Arko to fajnie, ze sie tu czasem udzielasz bo zdecydowanie za malo tu opinii mezczyzn;)
tjaaa,łatwo mówić,ja jestem raczej stała w uczuciach i nie potrafię zerwać brutalnie kontaktu
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia