Satysfakcja jest wtedy, jak ktoś robi to co lubi, i na co ma ochotę. A czy chce za to zapłacić czy nie, to już jego sprawa.
Myślę, że chodzi Ci o przydatność danych certyfikatów, a nie o satysfakcję. W Polsce ostatnio mówi się tylko o przydatności tego czy owego certyfikatu, kursu, szkolenia, tych czy owych studiów itd. To co się nie przyda jest be. Bez sensu. Mnie nie interesuje czy jakiemuś mojemu pracodawcy się przyda mój CILS1 czy CILS2, chcę je mieć i już. Czy coś w tym złego? Nie wydaje mi się :)