od kiedy zacząć ?

Temat przeniesiony do archwium.
Proszę o radę, od jakiego wieku mozna zacząć uczyć obcego języka dziecko ? Mam dwuletnią córeczkę, niewiele mówi nawet po polsku, mam ochotę zacząć uczyć ją włoskiego, ale boję się, że zrobię jej w głowie "groch z kapustą". Przecież takie dziecko nie zna jeszcze pojęcia "obcy język". Czy ktoś ma jakieś doświadczenia w tej kwesti ?
Genio, ja nie mam jeszcze dzieci, ale z tego, co slyszalam i widzialam, to z dziecmi mozna od malego rozmawiac zarowno po polsku jak i np. po wlosku, bo sa one jak "male gabeczki, ktore wszystko wchlaniaja". Wielu rodzicow stosuje tez taka taktyke: posyla dziecko do przedszkola, w ktorym dziecko mowi w jednym jezyku obcym, a w domu z kolei rodzice mowia z nim w drugim jezyku obcym. Nie martw sie, na pewno nie zrobisz, ze z jej glowki (mam namysli tutaj twoja corke) "grochu z kapusta". Na poczaku na pewno bedzie smiesznie, gdy na przyklad zacznie mowic: voglio giocare a chowanego itp. ale to bedzie jak najbardziej normalne, juz nie raz widzialam tego typu sytuacje. Tak wiec powodzenia.
Ja zastanawiam sie jak to bedzie u mnie za kilka lat 2 moze 3, gdyz moj maz jest Wlochem, ja Polka a mieszkamyw Niemczech. Wiadomo, ze chcialabym wtedy nauczyc nasze dziecko trzech jezykow, ale zobaczymy, co to bedzie:-) saluti
dziękuję za wsparcie, będę próbował
aha tu masz jeszcze kilka artykulow na ten temat. Moze znajdziesz tu jakies rady i wskazowki:

http://jezyki.nauka.pl/index.php/id=index/dept=38/cath=59/news=176/view=1

http://www.angielski.wroc.pl/?p=2&m=1

http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/0,51812.html

http://www.angielski24.pl/index.php?id=article&article_id=8
mua, mua, mua...mam nadzieję, ze Twój amore tego nie czyta, dziękuję
Moj maz poza kilkoma zwrotami (podstawowymi po polsku) nie potrafi zbyt wiele. Juz teraz dyskutujemy, co to bedzie jak pojawi sie dziecko. On oczywiscie twierdzi, ze jezyk polski nie jest do niczego potrzebny, ale ja mam inne zdanie i dosyc mocny charakter HIHI. Nie wyobrazam sobie, aby moje dziecko nie moglo swobodnie rozmawiac z babcia czy prababcia!! Pozatym motywuje mnie jeszcze bardziej jeden fakt: Otoz synek brata mojego meza,ktory ma 3-4 latka jak sie nie myle, nie mowi po wlosku, lecz po niemiecku. Mnie po prostu krew zalewa, jak ich odwiedzamy (zarowno maz jak i zona to wlosi mieszkajacy w Niemczech tak jak my) mowia do niego w domu po niemiecku i twierdza, ze ich synek nie lubi jezyka wloskiego! Czy mozesz to sobie wyobrazic?! ocywiscie tylko jak jak tam jestem to maly stara sie mowic tyle ile potrafi po wlosku, bo zrozumial, ze jak mowi do mnie po niemiecku to ja udaje, ze nic nie rozumiem! Nie wiem jak oni to sobie wyobrazaja w przyszlosci, bede mieli syna Wlocha, ktory nawet nie potrafi mowic w swoim jezyku ojczystym:-(
- pozbawiaja go mozliwosci poznania dwoch jezykow na poziomie jezyka ojczystego - co za glupota i krotkowzrocznosc...
Oczywiście, dla mnie taka sytuacja byłaby nie do zaakceptowania. Już sam fakt wychowywania dziecka w rodzinie, że się tak wyrażę, niejednorodnej narodowościowo, stanowi pewne utrudnienie dla rodziców, to zrozumiałe, ale myslę, że nie należy upraszczać sobie swojej roli, poprzez ukierunkowanie wychowania dziecka jedynie na pochodzenie mamy lub taty. Myślę, że to jest odbieranie dziecku możliwości czerpania z zasobów obydwu kultur. Dzieci "jednonarodowościowe" nie mają takiej możliwości
genio-eugenio, znam rodzinę w której ojciec dzieci jest Włochem, matka Hiszpanką. Mają dwoje dzieci, starsza dziewczynka (3 latka) mówiła i po włosku i po hiszpańsku ( oczywiście na tyle, na ile potrafi mówic trzyletnie dziecko) Ale co ciekawe - ona sobie automatycznie zmieniała języki - z mamą mówiła po hiszpańsku, z tatą po włosku...
znalazłem coś, co mogło by posłużyć przy nauce pierwszych słówek po angielsku;))
http://www.maxior.pl/?p=index&id=39595&16
ja mam synka 2 letniego,rozumie po wlosku i po polsku,mimo ze nie zna wielu slow,ale obojetnie w jakim jezyku mowie rozumie mnie bardzo dobrze.Siostrzenica 3 latka,umie liczyc do 10 i potrafi przeprowadzic krotka rozmowe,doskonale rozumie roznice miedzy jezykami,pozdrawiam
wszystko pięknie, tylko my nie jesteśmy dwujęzyczną rodziną, trochę wtedy trudniej uczyć dziecka innego języka:)
Genio, moja mama jest nauczycielką niemieckiego. Od małego uczyła mnie i siostrę, moja pamięć sięga jak miałam chyba 4 lata, i już zamieniałam parę słów z Niemcami. Mama na pewno czasem mówiła nam coś po niemiecku, ale i mieliśmy częste wizyty Niemców w domu. W wieku 5/6 lat potrafiłyśmy sobie radzić w grze czy zabawie z rówieśnikami niemieckimi. Mama potem przez całe dzieciństwo nas uczyła niemieckiego: miała niektóre "stałe odzywki" które mówiła tylko i wyłącznie po niemiecku(np. wie war es? jak było?), potem mama kontynuowała po niemiecku, a ja z siostrą po polsku, bo nas to "drażniło" :) albo zwyczajnie nam się nie chciało, mimo to zawsze rozumiałyśmy co mama mówi, ewentualnie pytałyśmy się. I to wszystko było w trakcie normalnych czynności, i wtedy moim zdaniem człowiek prędzej się uczy. Do matury nauczyłam się niemeickiego na perfekt, za to od kiedy jestem we Włoszech dużo zapomniałam, ALE: zawsze się wysławiam bardzo naturalnie po niemiecku, i to jest bardzo ważne, nie robię 100000 razy: yyy, eee, uuu, hmm, nawet jeśli nie pamiętam wielu zwrotów potrafię swobodnie przekazać myśli, mówię niepoprawnie, ale zawsze płynnie. Tę metodę przejęłam z moim chłopakiem, przy nauce polskiego :) Idzie nieźle :)
dzięki, dodałaś mi sił do dalszych prób :)
* do tego że wysławiam się niepoprawnie: chodzi o to, że potarfię budować zdania poprawne gramatycznie, ale przez to że nie mieszkam w Niemczech nie znam niektórych zwrotów (których nie ma w książkach) albo używam poprawnych zwrotów, ale to co opowiadam jest tak zawiłe, że nie pamietam juz jak to wypowiedziec gramatycznie. Mimo wszystko jak juz powiedzialam, nie zastanawiam sie za bardzo na zlozeniem zdania, ono mi "samo wychodzi".
Miom zdaniem taka metoda "zywego mowienia" jest super, bo potem czlowiek mowi naturalnie, bez glebszego zastanawiania sie (jesli nie we wszystkich sytuacjach, to na pewno w wiekszosci).
Mi fa piacere :) Ja już obmyślam jak będę uczyła moje włosko-polskie dzieci polskiego i niemieckiego, i nie_wiem_jeszcze_jakiego :D
JA w te wakacje pracowałam w hotelu weWłoszech i pracowała ze mną dziewczyna pochodząca z Rumuni która czasami przyprowadzała swoją 3 letnią córkę jak ona pracowała córka przebywała z naszym szefemWłochem który mówił do niej cały czas w jęz. włoskim dziewczynka po 2 latach mówi bardzo dobrze w języku włoskim a nawet potrafi wskazać i wymienić około 100 nazw po łacinie roślin naprawdę ja byłam w szoku ona mówi lepiej odemnie jak pisała koleżanka wyżej dzieci są jak"gąbki" wchłaniają wszystko pozdrowionka, więc gienio_eugenio zacznij mówić po włosku do swoich dzieci.
SPRAWDZ SKRZYNKE ! MILEJ ZABAWY !
dziękuuujęę :)))
nie przejmuj się też tym,że dwulatka nie mówi jeszcze dobrze.Jedne dzieci zaczynają mówić b.wcześnie,inne późno ale to nie znaczy,że sa gorsze.Moja córka do 2,5 roku mało co mówiła,prawie nic chociaż wszystko świetnie rozumiała.Nagle,ni z gruszki,ni z pietruszki(jak tylko minęło 2,5 roczku) rozwiązał jej się worek z mową.Niemal z godziny na godzinę.I od razu zaczęła mówić pełnymi zdaniami,bardzo wyraźnie,bez tego cudownego dziecięcego szczebiotu.
Znam rodzinę, w której mama jest Francuzką (i kiedy urodziło się pierwsze dziecko nie znała jeszcze polskiego), ojciec Polakiem, a babcia Niemką. Mieszkają w Polsce, mają dwoje dzieci. Każdy z dorosłych rozmawiał zawsze z dziećmi we własnym języku, dzieci odwiedzały krewnych we Francji i w Niemczech. W tej chwili są dorosłe i znają biegle 3 języki...(uczyły się również pisać i czytać po francusku i niemiecku). Fantastyczna sprawa, moim zdaniem.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Szkoły językowe

 »

Życie, praca, nauka