Emigracyjna zdrada

Temat przeniesiony do archwium.
O tym mówi się coraz głośniej. Polacy wyjeżdżający do pracy za granicą tam układają sobie na nowo życie. W kraju zostawiają rodzinę, narzeczonych, partnerów. Słychać głosy o matkach, które pojechały na Wyspy, żeby zarobić i poszły "w Anglię". O ojcach rodzin, którzy przestali przysyłać pieniądze i słuch o nich zaginął. Dopiero po jakimś czasie znajomy czy przypadkowa osoba wspomni, że widział, ale już z inną kobietą, z innym mężczyzną, czasem z dziećmi, nierzadko z obrączką na dłoni.
Zaczynają od nowa

Media już od jakiegoś czasu alarmują o rozpadzie polskiej rodziny. Szczególne trudności napotykają te rodziny, które decydują się na rozłąkę. W imię większej liczby pieniędzy, lepszej pracy, dobrobytu. Polacy wyjeżdżając na Zachód do pracy najczęściej rodzinę zostawiają na miejscu. Przysyłają pieniądze, albo obiecują, że kiedy się zadomowią, ściągną resztę do siebie. Czasem scenariusze są trochę inne.

- Właśnie mężczyzna mojego życia po 2 latach wrócił z Anglii - żali się na forum Marta. - Nie mogłam się doczekać tego spotkania. I co? Jest chłodny, obojętny, po kryjomu całe wieczory pisze SMS-y. W sobotę wyjeżdża i, jak mówi, nie wie, kiedy wróci. Ja wiem, że już nie wróci, czas nas pokonał. Leję łzy, przytulam naszego syna i wiem, że to koniec...

To nie jedyna wypowiedź osoby porzuconej przez partnera, który wyjechał do pracy za granicę. "Zostawił mnie", "znalazła sobie innego" - internetowe fora pełne są takich wyznań. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia podczas exodusu Polaków do Stanów Zjednoczonych. Teraz zostawiają ci, którzy znaleźli pracę w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech czy na południu Europy. Równie często co nieformalnych partnerów porzucają żony albo mężów. Kilkaset, kilka tysięcy kilometrów dalej łatwiej wtopić się w tłum, zacząć wszystko od nowa.

Miało być pięknie, lepiej i bogato, a tymczasem zostałam z ręką w nocniku - pisze Figa. - Mój mąż po 18 latach małżeństwa i 3-letnich saksach "zakochał" się na Wyspach w małolacie. Zostawił mnie w Polsce z dwójką dzieci, praktycznie bez środków do życia. Nie wiem, co dalej robić, jak załatwić swoje sprawy, tak żeby moje dzieci miały za co żyć. Powiedział, że będzie wysyłał pieniądze, ale jak takiemu człowiekowi teraz uwierzyć.

Coming out

Pokusa poukładania sobie życia na nowo w nowej Ziemi Obiecanej jest kusząca. Czasem to, co łączyło dwoje ludzi tutaj, na miejscu, w Polsce, w innych okolicznościach - przy tysiącach kilometrów oddalenia - wydaje się być bardzo kruche. Tłumaczą się potem, że to nie ich wina, że ile można samemu, albo jak długo człowiek potrafi żyć bez seksu. Do tego wszystkiego dołącza się też specyfika zagranicy - większa swoboda obyczajów, tolerancja, możliwości. To, co w Polsce często wydaje się nie na miejscu, tam bywa dozwolone. Niektórym pozwala na rozwinięcie skrzydeł. Jak Marcinowi, który opisuje swój związek z czarnoskórą Ewą.

- Po prostu zakochałem się i tyle - stwierdza. - W starym kraju to by było nie do pomyślenia, żebym spotykał się z dziewczyną o innym kolorze skóry. Zaraz zaczęłoby się wytykanie palcami, docinki. Tutaj nikt tym się nie przejmuje. Oczywiście, że żal mi mojej dziewczyny, która została w Polsce, byliśmy przecież ze sobą 5 lat. Ale miłość nie wybiera...

Czasem zdarzają się i takie historie, jak ta Agaty:

- Tak, zostawiłam w Polsce męża i dwójkę dzieci - wyznaje Agata, prosząc o anonimowość. - To wydawało mi się najrozsądniejszym wyjściem. Po prostu poznałam tu kogoś, dla kogo straciłam głowę. Pół biedy, gdyby był to facet, to jeszcze mój mąż i rodzina byliby w stanie znieść. Związałam się z kobietą. Szczerze mówiąc od zawsze wolałam kobiety, ale wychowałam się w tradycyjnej rodzinie. Moi rodzice chyba umarliby na miejscu, gdybym im wyznała, że jestem lesbijką. Dlatego grzecznie wyszłam za mąż i spełniłam swój małżeński obowiązek, rodząc dwóch synów. Kiedy wyjechałam do pracy do Anglii, to ze szczerym zamiarem powrotu. Ale okoliczności się zmieniły, poznałam moją partnerkę i stwierdziłam, że nie potrafię żyć wbrew sobie. Choć próbowałam. Przez dwa lata, kiedy już byłam z moją dziewczyną, jeździłam z wizytami do domu, udając, że wszystko jest OK. Stwierdziłam jednak, że to nie ma sensu. Dlaczego nie chcę im powiedzieć? Myślę, że moja rodzina łatwiej zniosłaby myśl o tym, że coś mi się stało, niż taką, że wolę kobiety.

Życie w nieświadomości

Powody, z których zapominają o tych, co zostali w kraju i rozpoczynają swój drugie życie, bywają różne. Nie zawsze jest to tzw. coming out, który wydaje się możliwy jedynie poza krajem - czasem przyczyny bywają prozaiczne. Ktoś się zakochał, ktoś inny stwierdził, że z jakiś względów poprzedni związek mu nie odpowiada. Bywają jednak sytuacje szczególne. Wtedy, kiedy ktoś, kto ma już rodzinę w kraju, decyduje się na zawarcie drugiego małżeństwa poza jego granicami. Nie zawsze informując o tym fakcie swoją byłą żonę czy męża.

- O tym, że mój mąż sprawił sobie za granicą drugą rodzinę, dowiedziałam się przypadkiem - opowiada Zuza. - Znajomy, który pracował w tym samym mieście, przyuważył go kiedyś na ulicy. Szedł z jakąś kobietą i trzymali się za ręce. To było już wtedy, kiedy mój mąż nie przyjeżdżał do kraju i przestał nam przysyłać pieniądze. Myślałam, że coś mu się stało, aż tu nagle dowiaduję się, że spokojnie sobie żyje z jakąś kobietą. Wściekłam się. Zdobyłam adres, zapożyczyłam się u znajomych i pojechałam. Nie chodziło już o to, żeby go odzyskać, ale żeby usłyszeć wyjaśnienie: dlaczego. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że wziął ślub z tamtą kobietą, kiedy my wciąż byliśmy małżeństwem, przecież to bigamia. Nie wiem jak mu się to udało, ale dla dobra naszych dzieci zdecydowałam się milczeć. Oczywiście, że nie za darmo. Przysyła nam pieniądze. Czy wolałabym nie wiedzieć? Czasem wydaje mi się, że wtedy byłoby mi lżej...

Współczesne sieroty

Emigracyjny problem daje się we znaki nie tylko dorosłym. Zdarza się, że cierpią dzieci. Rodzice zachłyśnięci nowym światem i możliwościami, łatwo zapominają o podstawowych obowiązkach.

- Mamy w szkole kilkoro uczniów, których rodzice pracują za granicą - przedstawia problem Ela, pedagog nauczania początkowego. - Ze wszystkimi są jakieś problemy. A to słabiej się uczą, to znowu są zniechęceni. Zresztą nie ma się czemu dziwić, kiedy rodziców najczęściej widują zaledwie kilka razy w roku. Co ciekawe, u większości moich uczniów do pracy wyjechały matki. Jaki to ma wpływ na dziecko, można się tylko domyślać. Trzeba przyznać, że ojcowie albo dziadkowie, którzy zajmują się tymi dziećmi, starają się, jak mogą. Dzieciaki są zadbane, nakarmione, lekcje odrobione. Ale czy to zastąpi im opiekę jednego z rodziców? Najgorzej przedstawia się sprawa z jednym chłopcem, którego mama też pojechała do pracy na Wyspy. Przez pół roku pracowała w hotelu jako pokojówka, a potem... słuch o niej zaginął. Jak to się mówi: poszła w Anglię. A z jej synem teraz nikt nie potrafi sobie dać rady. Dzieciak jest krnąbrny, nie słucha się, wszystko robi na przekór. Podobno nikt mu jeszcze nie mówił, ale dzieci nie są głupie, na pewno wie, że matka go zostawiła. Przecież on nie otrząśnie się z tego już nigdy... Moim zdaniem nie warto zostawiać dzieci dla tych paru groszy więcej w portfelu.

Tego, jaki wpływ wywiera na dzieci wyjazd jednego, a czasem i dwojga rodziców, możemy się jedynie domyślać. Jest to nowe zagadnienie, dopiero zaczyna być dyskutowane. Wrzawa podnosi się szczególnie wtedy, kiedy dochodzi do tragedii. A o to nietrudno. Rodzice w pogoni za Eldorado często zostawiają swoje pociechy przypadkowym osobom: bliższej czy dalszej rodzinie, sąsiadom, zdarza się, że i zupełnie same. O tych oddanych do domów dziecka, alarmowała już brytyjska prasa.

Problem nowoczesnych sierot zauważyli nawet specjaliści. Autorzy raportu podsumowującego kampanię przeciwko przemocy przeprowadzoną przez Biuro Rzecznika Praw Dziecka zaznaczają, że z tej grupy dzieci, nazywanych eurosierotami, pochodzi wiele dziecięcych samobójców.

AD
GELATO VEL STOKROTKA ;) MIALAS ISC SPAC O 12-TEJ A JUZ 2-GA DOCHODZI :D TZN. DOCHODZILA JAK TO PISALAS ;)
mulino,zastanow sie p.f wiecej robisz szkody niz pozytku,z tego pisania nic dobrego nie wyniknie p.f.zastanow sie ...skoro masz ta 'iskre boza' jaka jest bystrosc
527 osob na stronie:-o
czy wy tez to widzicie?
teraz 361
Droga mulino, nie rozumiem dlaczego przeszkadza ci nick osoby piszącej na forum. Nie istotne czy posiada jeden nick czy 101. Najistotniejsza jest treść wpisu. Sympatyczne nicki pomagają innym na tym forum. Czy to takie ważne kto podpisal sie pod postem, ktory niesie pomoć? Proszę, nie czepiaj sie nicka. Skup sie na treści wpisu.
Poza tym "przyganial kocioł garnkowi". Ty też w tej chwili piszesz pod innym nickiem.
teraz jest niewiele ponad sto. Może trolle wpadly na chwile szukając pożywienia? Nie znalazly i szybko odeszly na inne forum. :DDDDDD
Racja, sporo tych dzieci...To bledne kolo, jedzie sie aby uszczesliwic swoje dzici, tymczasem dzieje sie odwrotnie. No ale co zrobic kiedy w Polsce nie ma wielkich mozliwosci, a kazdy chcialby zyc na przyzwoitym poziomie..
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Studia językowe