slub cywilny

Temat przeniesiony do archwium.
bardzo prosze o pomoc osobe,ktora wie cos na temat slubu cywilnego we wloszech, a dokladniej przysiegi,ktora sie sklada, z narzeczonym pobieramy sie we wloszech, niestety ja nie mam z tym krajem nic wspolnego, nie znam nawet jezyka tak jak on i bardzo sie denerwuje, jak to wszystko wyglada, co bede musiala mowic, co odpowiadac, jesli ktos moze mi pomoc, bede naprawde wdzieczna.
Jesli nie znasz jezyka, to musi byc obecny tlumacz. No chyba ze slub w konsulacie polskim...
hm, ja wlasnie slub cywilny wzielam wczoraj, wiec mam swieze wiadomosci i potwierdzam, ze bez znajomosci jezyka slubu nikt Ci nie udzieli. Mowic nie musisz za duzo, ale mimo wszystko musisz odpowiadziec na kilka pytan i przytakiwac jak czytaja artykuly z kodeksu cywilnego.
nie wiem jak mozesz wziac slub bez znajomosi jezyka, pozostaje konsulat jak napisala osoba przede mna.
Jeśli narzeczony jest Włochem, to nie może zawrzeć związku małżeńskiego w konsulacie kraju obcego na terenie Włoch. W każdym razie, jeśli nie znasz włoskiego, urzędnik włoskiego USC musi nominować tłumacza (może to być np. ktoś z twojej rodziny lub znajomych, którzy znają włoski) i wpisać jego dane do aktu ślubu.
serdeczne gratulacje AGn25
dziekuje.
ten prawdziwy slub pt. impreza :-) byl 2 maja w Polsce, teraz wzielismy tylko cywilny plus jakis obiad w restauracji!
Ja kiedy bralam slub jeszcze nic nie rozumialam :) Nikt nic mi nie tlumaczyl... Mezyk mial mi dac znac kiedy mam powiedziec "si" w sumie smiesznie to wyszlo bo zaczal mnie sciskac w reke i szepczec "juz" a ja zamist "si" wybuchlam smiechem :D
No jak wspomnialam nic nie rozumialam,mezyk powiedzil "si" i zaraz po nim powiedzialam i ja "si" patrz na tego co udziela slubu i bedziesz wiedziala kiedy to "si" powiedziec. Cala ceremonia trwa jakies 5 minut i tylko raz trzeba powiedziec "tak" :) Pozdrawiam
Przepraszam za literowki :)
Ah, chcialam jeszcze dodac, ze tu sie przynosi jakis poczestunek na koniec. Ja nie wiedzialam i na szczescie tesciowa wszystko przyniosla, spumante, napoje,campari, martini i cos tam jeszcze do picia z alkoholi, confetti, tramezini i duuuzo slodkosci...
sandrusia6 dziekuje bardzo za odpowiedz,mialas jednak racje, wystraszylam sie tym co napisala Agn25, na szczescie jej informacje okazaly sie bledne.
Nie wiem czy bledne. Tak czy inaczej fakt moze sie okazac wygodny: zamiast rozwodu mozna prosic o uniewaznienie malzenstwa. Osobiscie uwazalabym na takie szczegoly i zapytala wprost w urzedzie.
Hm. bledy to jest chyba twoj tok myslenia, nie wiem jak mozna wyjsc za maz, nie wiedzac nawet co sie podpisuje i nie rozumiejac co mowi do Ciebie urzednik. Glupio to troche wyglada :-)
Urzednik bedzie ci skladal na koniec zyczenia, albo cos sie ciebie zapyta a ty ani be ani me ani kukuryku, hehe.

poza tym, chyba warto wiedziec zanim sie wyjdzie za maz, jakie sa twoje prawa i obowiazki. Malzenstwo we Wloszech opiera sie o kodeks cywilny, ktorey czyta ci urzednik, poza tym musicie zadeklarowac czy chcecie miec wspolnote czy rozdzielnosc majatkowa.

Gratuluje pomyslu i odwagi :-D

i gwarantuje Ci, ze moje informacje nie sa bledne.

Pozdrawiam
A urzednik panstwowy musi byc pewien czy dana osoba zna jezyk wloski w odpowiednim stopniu. Pytalam kiedys o to u notariusza i wyjasniono mi, ze nie poprosili o tlumacza, gdyz zorientowali sie, ze znam nie tylko wloski, ale odpowiednie slownictwo. Jesli nie zna sie jezyka, to do obowiazkow danej osoby nalezy przyjsc z tlumaczem.
Zyczenia to akurat rozumialam... :) AUGURI i nic wiecej, wiec w odpowiedzi bylo tylko GRAZIE... :)
Jesli nawet nie zrozumiesz wszystkiego to i tak chyba wiesz co to jest SLUB :) Pozdrawiam :)
Problem w tym, ze Ty nie wiesz. Z calej ceremonii zrozumialas niewiele: w razie czego mozesz zawze twierdzic, ze jest niewazny. Pozdrawiam.
Agn25 nie wiem skad u Ciebie tyle jadu plynie i zolci, kazdy ma swoje doswiadczenia,dla mnie Twoje okazaly sie nieprawidlowe, jakos sobie poradzilam z tak prostymi pytaniami i wiedzialam dokladnie co podpisuje,tutaj nie ma nic do rzeczy odwaga,od Ciebie jedynie uzyskalam strach,ze nie bede w stanie odpowiedziec na zadne pytania, bo beda tragicznie trudne, a ja nie znam wloskiego i nie beda mogli udzielic mi slubu, na cale szczescie z urzednikiem wloskim sie porozumialam, ba nawet zrozumialam jak mi skladal zyczenia :-)a Twoja zlosliwosc i ironia po prostu mnie rozbraja, nie rozumiem ludzi, ktorzy wszystko wiedza najlepiej, nie dopuszczajac do siebie mysli, ze jednak moze byc inaczej.
stefilla daj spokoj..jasne, ze pelnia idzie ..ludzie sa mniej lub bardziej podenerwowani..forum to zawsze bylo SFOGO..i tego nie zmienisz..a moglabys sie i ty powstrzymac z komentarzami ..ale jednak zblizajaca sie w poniedzialek pelnia ksiezyca i u ciebie spowodowala sfogo
jadu? hahahaha, nie rozbrajaj mnie :-)
ciesze sie, ze zdalas egzamin slubny i, ze wszystko poszlo ok! nigdy nikogo straszyc nie chcialam, po prostu wydaje mi sie zdziwne brac slub nie wiedzac co sie podpisuje. skoro nie znasz jezyka to jak mozesz wiedziec co podpisalas ;-)
wierzymy, ze wlasciwy dokument!
rozluznij sie :-) jest juz po!

Agnieszka
..hehehe masz racje..niesamowicei wyswiechtany forowy slogan: żółć i jad...w realu ztym sie nie spotykalam nigdy a w sieci ..prosze prosze prawie co krok ktos uzywa tego sloganu...az sie bebechy przewracaja jak sie czyta te zarzuty o zlej pracy woreczka zolciowego i watroby...heheheh..doslownie fiolet mieni mi sie zolto..tak mi wyobraznia dziala hehehe...czysta glupota pisac o żółći i jadzie..wiadomo ,ze tu nie salony..ale tak pomawiac kogos.. to nieladnie!..:D /zart
>>>żółć i jad...w realu ztym sie nie spotykalam nigdy a w sieci ..prosze prosze prawie co krok ktos uzywa tego sloganu
W sumie bylam tak bardzo zdenerwowana, ze nawet gdybym perfekcyjnie znala jezyk to i tak nic bym nie zrozumiala ;)
Bylam tak zdenerwowana ze przed samym slubem, powiedzialam ze nigdzie nie ide, rozwalilam wlosy,ubralam sie w pizame i poszlam do lozka... :)
Posunęłaś mi ciekawą myśl - ja i moja żona co prawda jesteśmy Polakami, ale jeżeli teraz powiedziałbym, że w czasie ceremonii byłem tak zdenerwowany, że w ogóle nie zdawałem sobie z tego sprawy, co robię.....hmmm.

Ma ktoś maila do Papieża?:))
Jak ja bralam slub to do mnie nic nie docieralo. na filmiku ze slubu w kosciele wygladam jak nacpana. A skladajac przysiege...uwaga..pomylilam sie. Dopiero na weselu doszlo do mnie co ja takiego zrobilam:))
:D jak to co? :D..bez tej 'gry przedwstepnej' nie bylo by 'orgazmu' jakim bylo wesele/"gra wstepne"/ ...heheh radocha dla wszystkich..a akt wlasciwy to malzenstwo..hehehe..Dolce vita../hehhee...tytul filmu Felliniego/ :D
Ja na koscielny spoznilam sie 40 minut :)
Wiedzialam, ze nie powiem przysiegi,za nic w zyciu! Ech i jakos ja powiedzialam patrzac mezykowi w oczka :) Zjadlam tylko "sobie" :) Powiedzialam Biore Ciebie za meza.. A moj mezyk, ktory byl spokojny zapomnial co ma powiedziec, ksiedz wloskeigo nie znal, wiec poprosil bym mu przetlumaczyla, a ja na caly kossciol "jak to nie rozumiesz?!!!!) na szczescie szybko sie opamietalam i wytlumaczylam co ma powiedziec :) Patrzal ciagle na ksiazke (???) ksiedza, ani razu nie spojrzal na mnie i w ogole powiedzial cos dziwnego... Ksiadz mowi po polsku "i slubuje" a on skojarzyl sobie z polskim "slub" i powiedzial "in matrimonio" no wiec skladal przysiege ksiazce i nawet nie PRZYZEKL mi ;) hehehe :)))
Temat przeniesiony do archwium.

« 

CafeItalia