Czy Wloszki nadaja sie na przyjaciolki?

Temat przeniesiony do archwium.
Czesc dziewczyny:)
Zazwyczaj nie udzielam sie za bardzo w takich dyskusjach, ale naprawde interesuje mnie Wasza opinia na ten temat. Zwlaszcza dziewczyn, ktore juz dlugo mieszkaja we Wloszech i praktycznie urzadzily sobie tam zycie. U mnie jak na razie jeszcze nic nie wiadomo, choc niby sie na to zanosi.. az mi sie plakac chce.. bo...
No wlasnie. Mam wspanialego, kochajacego chlopaka, jego rodzine, ktora jest bardzo mila i wlasciwie traktuje mnie jako czlonka rodziny, jakies tam perspektywy na przyszlosc. I wszystko wydaje sie ok. Ale jak wracam myslami do Polski i do ludzi ktorych tam zostawilam jest mi bardzo zal. Mam tu kilka znajomych, kolegow i kolezanek, ale te przyjaznie wedlug mnie nie potrafia rozkwitnac. I nie wiem dlaczego. W Polsce zostawilam kolezanke, z ktora moglam przyslowiowe konie krasc, z ktora moglam do rana gadac o wszystkim i o niczym, smiejac sie i placzac na przemian. Ktora zawsze byla przy mnie kiedy bylam w dolku i ja rowniez zawsze staralam sie jej pomoc, gdy ona tego potrzebowala.
A tu? Oprocz dyskusji na temat chlopakow, ciuchow i kosmetykow, nie mozna znalezc innego tematu. Czy z Wloszkami nie mozna utrzymac glebszej przyjazni czy to ja tylko nie mam takiego szczescia? Moze to przepasc miedzy Wloszka a cudzoziemka. Czy wy macie kolezanki, z ktorymi robicie sobie wylacznie babskie wieczory i rozmawiacie na przyklad o seksie? Ja non stop spotykam sie z parami (z reszta tez z moim chlopakiem) na grzeczna kolacyjke, troszke alkoholu, gadania o pierdolach i spadowa do domu. I po takim wieczorze zazwyczaj zaczynam sobie myslec, ze duzo fajniej byloby obejrzec sobie C.S.I. w telewizji, bo bylo nudno, grzecznie i rozwaznie (zeby nie powiedziec jakiejs glupoty). Nie myslcie ze jestem osoba, ktorej charakter nie pozwala na utrzymywanie przyjazni. Nigdy nie narzekalam na ich brak. Staram sie tez nie byc zbyt krytyczna wobec innych osob. Jak wy sobie radzicie? Ostatnio ogladam sobie serie "Sex and the city" i z zazdroscia patrze jak te kobiety potrafia byc miedzy soba PRAWDZIWE i NATURALNE. Czuje sie w tym kraju kompletnie niedopasowana pod wzgledem rozwijania przyjazni. Moze to inne wychowanie. Ja jestem rocznik 78, ktory w szkole siedzial zawsze w ostatniej lawce, bawil sie na koncertach Kultu i T.Love z butelka piwka w reku i chodzil na koncerty na Agrykoli, wiec moze dlatego nie jestem w stanie znalezc wspolnego jezyka z Wloszkami, dla ktorych priorytetem jest kupowanie markowych ciuchow i kosmetykow.. Zaczynam miec do nich lekka awersje, ktorej nie chcialabym miec, bo mimo wszystko zalezy mi na babskiej przyjazni... Czy wy tez macie takie problemy czy tylko ja jestem lekko nienormalna? :)))
Nie mam aż tak dużego doświadczenia w tej kwestii, ale piszę, bo sama mam identyczne obawy. Pod koniec czerwca jadę do Włoch, na sporo dłuższy pobyt tym razem. Nie jest to dla mnie zupełne nowum, bo jesteśmy razem z moim chłopakiem od trzech lat, z czego ponad połowę spędziłam tam. I w tym czasie nie nawiązałam ani jednej przyjaźni! Wiem, że na początku częściowo była to wina języka. Ale teraz? W sumie poznałam sporo osób, ale to wszystko są znajomi mojego chłopaka. To też jakoś tam wpłynęło na moje kontakty z nimi, przynajmniej na poczatku, bo mimo wszystko byłam postrzegana nie jako ja, ale jako jego dziewczyna. Teraz to się już zmieniło. Z częścią dziewczyn w ogóle nie znalazłam wspólnego języka, bo wprawdzie są miłe, ale mimo wszystko daje się wyczuć ich dystans a nawet niechęć. Mogę się tylko domyślać przyczyn. No i brak nam wspólnych tematów. Z nich wszystkich mam tylko jedną bliską – no właśnie – przyjaciółka to jeszcze słowo na wyrost. Fakt faktem, bardzo mi pomogła, kiedy miałam różne dołki i kryzysy. I nigdy jeszcze nie rozmawiałyśmy o kosmetykach :))) Mam szczerą nadzieję, że to się rozwinie w prawdziwą przyjaźń.
Co jeszcze? Scenariusz kolacyjny mam ten sam. Chociaż, mam ten komfort, że mój chłopak siedzi w takich samych klimatach jak ja, alternatywnych dość, i jego znajomi w większości mi odpowiadają. I nieraz naprawdę miło spędzałam wieczór, na naprawdę fajnych, sensownych pogaduchach. Ale mimo wszystko, w porównaniu z tym co mam tutaj, w Polsce, to jest ziemia a niebo. I naprawdę żal mi to wszystko zostawiać. Mój chłopak pierwszy raz jak tu przyjechał, był co najmniej zaskoczony tym co zastał, pomimo że zdążył już wcześniej poznać kilku moich znajomych. Mam paru naprawdę sprawdzonych przyjaciół – facetów. Mój chłopak dość się na początku bulwersował, jako że nie wierzy w przyjaźń damsko- męską – ale przeszło mu. Koniec końców na dobre mu to wyszło, bo kiedy jest tutaj, a ja mam coś do roboty, on sobie z nimi wyskakuje na piwko, i doskonale się dogadują. Ja pomimo że dużo więcej czasu spędziłam czasu u niego niż on u mnie, nie nawiązałam nawet w połowie tak dobrych kontaktów. Nie wiem jak to będzie dalej, i na razie wolę się nie zastanawiać. Jednak cały czas sama siebie przekonuję, że poza tymi mało ciekawymi dziewczynami przecież musi być cała masa fajnych, które tylko czekają na to, żeby je poznać. I które jeżeli chodzi o podejście do życia, chociaż w pewnym stopniu będą podobne do tych kilku niezawodnych przyjaciółek, które zostawiam tutaj.
No to jest nas już dwie, Kappala, jeśli cię to w jakiś sposób pociesza :)
Ja nie mieszkam wprawdzie na stale we wloszech, ale mam tam dosyc bliska przyjaciolke ale powiem wam, ze napoczatku wydawala mi sie bardzio sztywna osoba..do poki nie zaczelysmy gadac i to wlasnie o mentalnosci...i charakterach..
Byla bardzio zaskoczona ..wlasnie stosunkami dziewczyn -> przyjaźni w polsce.... Bo wsumie u nas jak ktos ma juz taka prawdziwa przyjaciolke to zna sie z nia na wylot...nie ma przed soba zadnych tajemnic...
Hehehe mozna robic z przyjaciolmi takie numery,ze nie warto ich teraz opisywac, ale jak ona to zobaczyla na wlasne oczy
hehehe to byla zszokowana, i powiedziala cos cio mnie uderzylo, ze nigdy by nie przypuszczala, ze mozna kogos znac do tego stopnia... i tak spedzac czas. Skomentowala,ze One włoszki maja widocznie za duza dume na taka prawdziwa "polska przyjazn"
Nie sadzila,ze mozna sie tak otworzyc na druga osobe...
Bo oni jak sama mowila" Uwazaja,ze maja tak duzo przyjaciol..ale gdyby to przeniesc na polskie realia to to sa zwykli znajomi"
Wlasnie slucham na 2TV europa da sie lubic...i Paolo wypowiadal sie na temat polek...no i to co go zaskoczylo to to , ze sie tak przyjaznia...same kobiety spotykaja sie w Pubie...na ploteczkach...twierdzi, ze wloszki raczej rywalizuja ze soba. Mnie mimo, ze troche czasu tam spedzilam nie udalo sie zaprzyjaznic z zadna wloszka... Ale, moze trzeba po prostu trafic na ta , ktora nam bedzie w jakis sposob bliska. Najlatwiej przyjaznie nawiazujemy w wieku szkolnym, studiow i zazwyczaj te trwaja czesto latami...pozniej jest trudniej , ale nie jest to niemozliwe!!
Ja jestem osoba bardzo ale to bardzo "samotnicza" ( co oznacza, ze mam charakter samotnika z wyboru i bardzo tej mojej samotnosci bronie), ale pomimo to mam w Polsce pare przyjaciolek - takich przez P. Tu we Wloszech nie zmienilam swojego sposobu zycia, ale mimi to poznalam wiele dziewczat, pan, starszych pan i potwierdzam: mowiac mocno Wloszki sa o wiele plytsze od Polek. Ich glowne problemy to: wyglad, stroje, rejsy dalekomorskie lub pierwszy rzad na plazy. Ale spotkalam dwie, przez szesc lat dwie osoby z ktorymi moglam porozmawiac na inne tematy, choc do smiechow z rzeczy abstrakcyjnych chyba jeszcze im daleko. I musze powiedziec, ze tu brakuje mi tylko jednego: wlasnie tych zartow, A poza tym ujdzie.
Tak czytam, te wasze wypowiedzi i musze przyznać , że trochę się zdziwiłam. A wiecie dlaczego? Otóz, dlatego , że ja już od ponad 3 lat przyjaźnię się z Włoszką! Jesteśmy naprawdę dobrymi koleżankami i nigdy (prawie nigdy) nie gadamy na takie tematy jak ciuchy czy kosmetyki. Owszem opowiada mi o swoich podbojach miłosnych, ale to nie jest głównym tematem naszych rozmów. To naprawdę wartościowa i ambitna dziewczyna. Nie podoba mi się tylko we Wochach czy Hiszpanach, że oni zawsze maja pełno czasu , np. na list od niej nieraz czekam po 9 miesięcy! Ostatnio to skomentowałąm i się obraziłam, to zaczęła pisac częśćiej hhe:)
Hej Kappala!
Prosze odezwij sie na [gg] , bo chcialabym zamienic z Toba kilka slow.
POzdrawiam
I czekam cierpliwie
Ewa
Ja tez nie mam przyjaciolek Wloszek, i tez bardzo czesto przekladam wieczor z grzanym winkiem, CSI i krolikiem pod reka niz ze znajmomymi, w ich domach przy rozmowie o niczym. Ja moze mialabym nawet bardzo standardowy i odpowiadajacy "spotkaniom w parach" charakter, ale jak slysze o czym sie gada to mi sie odechciewa. To dzieki osobom takim jak ja panuje opinia, ze Polki sa ciche i posluszne swym mezczyzna, i ze trzymaja sie w ich cieniu, bo mysle, ze wlasnie tak spostrzegaja mnie niektorzy nasi znajomi. Nie wiedza niestety, i oby sie nie dowiedzieli, ze moja cisza wynika z faktu, ze uwazam temat rozmowy za zupelnie nieatrakcyjny, ich opinie za plytkie i stereotypowe, i mam inna definicje "rozmowy" - tutaj najczesciej polega to na autoratywnym prezentowaniu swojej opnii, a inni jak sie z nia nie zgadzaja to kretynii. Najbardziej to chyba wlasnie to przeszkadza mi w angazowaniu sie w cokolwiek - ichnie przekonanie o wlasnej slusznosci. Tu nie ma rozmowy o problemach - tu udziela sie jasnych i precyzyjnych wytycznych jak nalezy postapic. Tu nie mozna powiedziec, ze ma sie jakies watpliwosci, bo sie uslyszy - zamiast prosby o szczegoly lub ustalenia daty, miejsca i godziny na pogaduchy - ichnia wersje swoich wlasnych rozterek, z krytyka, ze nie zrobilo sie wczesniej tego, co jest tak oczywiste (dla rozmowcy oczywiscie). Tu ciezko jest znalezc "zyczliwa dusze", wszyscy mysla tylko o sobie.
Zyje tu od ponad trzech lat, najpierw bylo tak jak opisywalyscie - dodatek do mojego chlopaka, potem pierwsze znajomosci, praca, pierwsze wspolne wyjscia, i pierwsze rozczarowania. Lub raczej - niedosyt. Mam tylko jedna kolezanke, z ktora moge pogadac i sie posmiac, i ktora rozumie idee przyjazni. To Polka:) Pamietam jak zalewalysmy sie ze smiechu, gdy wyczytalam w Internecie dowcip o wrobelku: "Czym sie rozni wrobelek? Ma jedna nozke bardziej.".
Dzieki dziewczyny za odpowiedzi:)
Troche mi razniej, juz myslalam ze cos ze mna nie tak. Tez mam jedna dobra kolezanke, mozna by zaryzykowac, nazywajac ja przyjaciolka, ale mieszka daleko w Merano. Czasami przyjezdza do Florencji, nocuje u mnie i wtedy sie odstresowuje. Jest normalna, taka jak my Polki i troche zwariowana, czasami smieje sie do lez w jej towarzystwie. Mialam szczescie poznac ja w Rzymie 4 lata temu, kiedy to bylam studentka Erasmus:)
Tez mam nadzieje, ze te fajne i normalne Wloszki gdzies sa i trzeba ich tylko szukac, ale tu we Florencji naprawde trzeba sie postarac. Moze to wina miasta, pieknego, modnego i snobistycznego troszke. Wydaje mi sie ze tacy sami sa mieszkancy Florencji. W kazdym razie postaram sie nie zalamywac psychicznie:) Dzieki, naprawde podnioslyscie mnie na duchu.
Pozdrawiam:))
Jestem aspoleczna, tak twierdzi italiano. I ma racje. Nie mam wloskich przyjaciolek. Bo i o czym tu gadac z nimi jezeli kosmetykow nie uzywam, na tzw podryw nie chodze, gwiazdy i gwazdeczki mnie nie interesuja, na najnowszych trendach sie nie znam, markowych sklepow i ciochow wrecz nienawidze. A o tym sie tutaj gada. Zdecydowanie wole towarzystwo mezczyzn, poznalam kilku ciekawych, cieplych ludzi z ktorymi moznaby sie zaprzyjaznic... gdyby tylko italiano nie byl taki zazdrosny... i kolko sie zamyka.
Przyjaciela znalazlam w zambijce (poznanej na kursie wloskiego), dobrego znajomego w rosjaninie (maz kolezanki italiano, wiec mam przyzwolenie)... acha no i to forum... tak sie czuje jakbym byla przyjaciolka Was wszystkich (mam nadzieje ze nikt sie nie poczuje urazony) Pozdrawiam
Wloszki na przyjaciolki???raczej nie...nie mam ani jednej...juz lepiej dogaduje sie z dziewczyna ze Slowenii (ktora poznalam na kursie) bo italianskie kolezanki patrza na mnie jakos dziwnie...ale wiem dlaczego...jestem fajniejsza i ladniejsza...hihih.Coz za skromnosc prawda??
No i jeszcze mi sie przypomnialo....w Polsce to sobie czlowiek z jakos kolezanka pivo kupi, nad zalew pojdzie..papieroska na swiezym powietrzu zapali...posiedzi do Bog wie ktorej godziny w pubie na plotach...a tu raczej cie na kawe zaprosza i na dodatek palic nie mozna w barach...
No co ty, tutaj nawet zabijanie czasu rozmowa o przyslowiowej czesci ciala przyslowiowej Maryni musi miec odpowiednia oprawe:) Zadne tam piwko, slonko i trawka, musi byc co najmniej restauracja. Jak zapraszaja do domu, to z zaproszeniami drukowanymi na czerpanym papierze:) No i lepiej ladnie sie ubrac, coby gospodarz nie musial sie wstydzic przed sasiadami i reszta zanjomych:) A jeszcze gorzej chyba w rodzinie:) Ja jakis czas temu przezylam wspolne rodzinne biesiadowanie w jakies szykownej knajpce (bardzo fajnej skadinad, gdzie bez problemu daloby sie fajnie zabawic) w Rzymie tylko dzieki temu, ze wmanewrowalam sie pomiedzy bachory. Bez rodzicow sa nawet znosne. Pogadalismy o Internecie, sciaganiu plikow i uzytecznosci tego srodka przy nauce, o rowerach, sportach, naszych hobby. Bylo naprawde fajnie:)
Chociaz ja mysle, ze fajne Wloszki gdzies istnieja. Problem moze polegac na tym, ze tak jak i my uciekaja przed zalewem mas i dlatego moze trudno jest je znalezc.
Ja tez znalazlam zyczliwe dusze tutaj na forum. Dziewczyny co sie wpisuja sa super, i z niektorymi planujemy powoli jakis wspolny zjazd w celu poznania sie lepiej przy wspomnianym juz wyzej piwku lub grzanym winku:)))
nie mam zbyt dużego doświadczenia w przyjaźniach polsko-włoskich..ale jest jedna rzecz, którą zauważyłam (no i kilka osób to potwirdziło), że Włoszki są strasznie zazdrosne o Polki i traktują nas jako rywalki i są raczej ostrożne w kontaktach z nami..oczywiscie nie chcę generalizować..no ale niestety taka jest prawda..czasami czują się lepsze od nas..bo wiadomo,ze dużo Polek pracuje jako pomoc domowa, a to dla nich niższa kategoria człowieka..to smutne:(
Chyba musze uwazac sie za szczesciare , bo jesli chodzi o Wlochy , to najpierw znalazlam przyjaciolki Wloszki , a dopiero pozniej chlopaka Wlocha . Pierwsza z nich poznalam juz w 2000 w Niemczech na kursie jezykowym i od tamtej pory jestesmy w stalym kontakcie , odwiedzam ja we Wloszech , a ona mnie w Polsce . Jest moja rowiesnica i mieszka w Mediolanie .
Druga natomiast jest Rzymianka , tez ma 22 lata i poznalam ja na kursie w Rzymie . Wciagnela mnie w swietne towarzystwo mlodych ludzi , ktorzy interesuja sie teatrem i graja nawet w kilku sztukach . Z jej strony nigdy nie odczulam zadnej zazdrosci , po prostu jest moja prawdziwa przyjaciolka i jezeli ja sie komus spodobam z wzajemnoscia , to cieszy sie razem ze mna i moge z nia zawsze o tym pogadac . Juz niedlugo wybieram sie do Wloch na polnoc , ale obiecalysmy sobie ze raz ja bede wpadac do Rzymu , a raz ona do mnie .
Uwazam ze nie ma co demonizowac Wloszek , bywaja rozne sa tez wredne i zawistne , tak jak niektore Polki . Jednak stwierdzenie ze Wloszki traktuja Polki jak rywalki jest mocno przesadzone . Uwazam ze wszystko zalezy od tego jak sie kto zachowuje , jezeli na przyklad jakas Polka zachowuje sie wyzywajaco i daje do zrozumienia ze pojdzie do lozka z kazdym Wlochem jaki sie nawinie , to uwazam ze owszem powod jest .
nie, nie zgodzę się z Tobą do końca. Nie wydaję mi się, że tylko wtedy gdy ktoś zachowuje się wyzywającoitp..idp..Wystarczy mieć ładniejszą buzię, włosy lub figurę, i do tego nie od dziś wiadomo, że Pollki strasznie sie podobają włochom..dodatkowe źródło zapalne. nie mówię oczywiście o wszystkich dziewczynach..aczkolwiek o dużym ich procencie..niestety..ale myślę,że u nas też to się zdaza.
Poniewaz stwierdzilam, ze jednak zycie bez przyjaciolek za bardzo mi nie odpowiada, zaczynam dzialac w tym kierunku, aby je zdobyc. Poniewaz moje kolezanki (czyt, znajome) Wloszki sa "poco disponibili", sklonie sie chyba w strone przyjazni polsko - rosyjskiej :)))) Mam tu dwie kolezanki Rosjanki i wydaja sie byc z nich naprawde rowne babki. Ale na razie musze poczekac bo w tym miesiacu jest bardzo krucho z kasa.... Od maja zaczynam dzialac alla grande:)
Pozdrawiam wszystkie samotne (takie jak ja) :)))
Ja w sumie chcialabym miec jakas kolezanka Wloszke, chociazby po to, zeby cwiczyc mowienie po wlosku. :) Nie mam jednak pojecia, gdzie takowa poznac, zeby byla sympatyczna, miala jakies zainteresowania. Na Skypie nie mam ochoty zagadywac, bo nie chce byc wzieta za lesbijke. :D
Nie mam wielkiego doświadczenia z włoszkami.Ale jak odwiedziłam chłopaka we włoszech to jego koleżanki przyjeły mnie bardzo miło.Jedna dziewczyna jego kolegi, cały czas prawiła mi komplementy, że mam super buty, fajną torebkę, spódnicę też by taka chciała, paznokcie mam piekne itp. dla mnie nic nadzwyczajnego nie miałam i chwilami denerwowało mnie to.Była bardzo mną zafascynowana w domu to z ciekawością oglądała co mam.Wydawała się bardzo koleżeńska.Nie wiem jak będzie dalej, ale utrzymujemy kontakt.Inne dziewczyny też były przyjeżnie nastawione do mnie.Nie wiem może na początku tak jest a pózniej się wszystko zmieni...
Panie widzisz a nie grzmisz:(
przepraszam ale "aagnese" czy ty nie masz nic do roboty tylko atakujesz mnie we wszystkich wątkach? najbardziej irytujące w Polsce jest to,że człowiek jak gdzieś wypowie swoje zdanie to zawsze znajdzie się jakaś maruda...nie znoszę tego w naszym kraju.Większość to krytykanci którzy mają z tego wielką przyjemność .
Słońce...ja tylko zachwycałam się Twoim lekkim stylem...krytyką się nie zajmuje bo jakim prawem:)
NIe odbieraj tego jak atak...dupe trzeba mieć twardą.
Kilkanaście miesiecy temy sama się oburzałam na tego rodzaju komentarze a teraz widzę, ze fiolet mnie spaczył, albo te historie:(:(
Zaglądałam od czasu do czasu na to forum, nie jestem stałą bywalczyni ,z ciekawości czytałam o włochach... a że mam teraz większe doświadczenie w tym temacie mogę coś napisać.... nie każdy musi się z tym zgadzać , tak jak ja nie ze wszystkimi.
Nie przeszkadzaj sobie....:)
fiolet upadł nam starsznie martwi mnie to więc witamy:)
Hej! Kappala, jeśli tu jeszcze jesteś - wydaje mi się, że pochodzimy z podobnych klimatów. Też siedziałam w ostatniej ławce i bawiłam się na Kult-cie z butelką piwa w ręce. Mnie też się wydaje, że z żadną włoszką się nie zaprzyjaźnię i tęsknię za polskimi klimatami, zwłaszcza, że nie znam tu żadnych polaków. Włoscy znajomi (którzy są tak naprawdę znajomymi mojego chłopaka) są sympatyczni, ale brakuje mi jakiejś odskoczni.
Kolorowa sobie poszla.....
heh czyżby ktoś się za mną stęsknił?? :D
Jak napisałam już wcześniej, nie bywam tu regularnie... jestem pracoholiczką i praca pochłania większość mojego czasu.Nie ma to jak kochać swoją pracę :)))
Jedyna rzecz, ktorej mi brakuje w italii to babskie wieczory...grzane winko w pubie..gadanie o facetach, seksie i wszystkich innych pierdolach, o ktorych mozna pogadac tylko z dziewczynami..
Temat przeniesiony do archwium.