Nie mam aż tak dużego doświadczenia w tej kwestii, ale piszę, bo sama mam identyczne obawy. Pod koniec czerwca jadę do Włoch, na sporo dłuższy pobyt tym razem. Nie jest to dla mnie zupełne nowum, bo jesteśmy razem z moim chłopakiem od trzech lat, z czego ponad połowę spędziłam tam. I w tym czasie nie nawiązałam ani jednej przyjaźni! Wiem, że na początku częściowo była to wina języka. Ale teraz? W sumie poznałam sporo osób, ale to wszystko są znajomi mojego chłopaka. To też jakoś tam wpłynęło na moje kontakty z nimi, przynajmniej na poczatku, bo mimo wszystko byłam postrzegana nie jako ja, ale jako jego dziewczyna. Teraz to się już zmieniło. Z częścią dziewczyn w ogóle nie znalazłam wspólnego języka, bo wprawdzie są miłe, ale mimo wszystko daje się wyczuć ich dystans a nawet niechęć. Mogę się tylko domyślać przyczyn. No i brak nam wspólnych tematów. Z nich wszystkich mam tylko jedną bliską – no właśnie – przyjaciółka to jeszcze słowo na wyrost. Fakt faktem, bardzo mi pomogła, kiedy miałam różne dołki i kryzysy. I nigdy jeszcze nie rozmawiałyśmy o kosmetykach :))) Mam szczerą nadzieję, że to się rozwinie w prawdziwą przyjaźń.
Co jeszcze? Scenariusz kolacyjny mam ten sam. Chociaż, mam ten komfort, że mój chłopak siedzi w takich samych klimatach jak ja, alternatywnych dość, i jego znajomi w większości mi odpowiadają. I nieraz naprawdę miło spędzałam wieczór, na naprawdę fajnych, sensownych pogaduchach. Ale mimo wszystko, w porównaniu z tym co mam tutaj, w Polsce, to jest ziemia a niebo. I naprawdę żal mi to wszystko zostawiać. Mój chłopak pierwszy raz jak tu przyjechał, był co najmniej zaskoczony tym co zastał, pomimo że zdążył już wcześniej poznać kilku moich znajomych. Mam paru naprawdę sprawdzonych przyjaciół – facetów. Mój chłopak dość się na początku bulwersował, jako że nie wierzy w przyjaźń damsko- męską – ale przeszło mu. Koniec końców na dobre mu to wyszło, bo kiedy jest tutaj, a ja mam coś do roboty, on sobie z nimi wyskakuje na piwko, i doskonale się dogadują. Ja pomimo że dużo więcej czasu spędziłam czasu u niego niż on u mnie, nie nawiązałam nawet w połowie tak dobrych kontaktów. Nie wiem jak to będzie dalej, i na razie wolę się nie zastanawiać. Jednak cały czas sama siebie przekonuję, że poza tymi mało ciekawymi dziewczynami przecież musi być cała masa fajnych, które tylko czekają na to, żeby je poznać. I które jeżeli chodzi o podejście do życia, chociaż w pewnym stopniu będą podobne do tych kilku niezawodnych przyjaciółek, które zostawiam tutaj.
No to jest nas już dwie, Kappala, jeśli cię to w jakiś sposób pociesza :)