Grazie, Dee :)) sei un angelo :) już jestem oświecona na maxa ;)
Mammaklsma, przykro mi... wyobrażam sobie jakie to 'mało budujące', gdy ktoś mówi Ci, że praca jest ważniejsza od miłości... fakt faktem, że nie samą miłoscią człowiek żyje.. trzeba też zarabiać na utrzymanie; to truzimy -wiem, ale wydaje mi się, że trzeba nauczyć się to pogodzić... Ty stwierdziłaś, że albo teraz albo w ogóle... no nie potrafię do tego podejść jakoś obiektywnie... tylko na swoim przykładzie wiem, że można inaczej - my też często zastanawialiśmy się 'czy jest sens'... ale jesli sensu nie ma, to co mamy zrobić? powiedzieć sobie addio i zerwać wszystkie kontakty? Nikomu by to chyba na dobre nie wyszło. Sam fakt, że możemy rozmawiać, żartowac, pocieszać się i wspierać - choćby przez telefon - to już bardzo dużo. Wiem, że "choć duzo, to i tak za mało..." ale lepsze to, niż całkowite zerwanie kontaktów.. za bardzo jesteśmy ze sobą zżyci... Co prawda nie planujemy wspólnej przyszłości jeszcze, bo za wcześnie zeby o tym myśleć - on dopiero co zaczął studia, ja tak samo; więc narazie myślimy o teraźniejszości - kiedy sie spotkamy; jak dograć czas i pieniądze etc. "Oby do następnego spotkania".. a potem czas pokaże. Czasem wiele rzeczy dzieje się niezależnie od nas; planujemy jedno, a po drodze coś nam niweczy plany... albo vice versa - żyjemy z dnia na dzień, bez dalekosiężnych planów, a życie samo pisze scenariusz ... :) Trochę wiary w reżysera z Góry, i wszystko będzie jak ma być :) Baci :)))