Na pewno niektorzy z Was uznaja powyzsze pytanie za smieszne, dziwne ecc. Wyjasnie, dlaczego powstalo w mojej glowie. Pracuje z nimi od lat i bardzo czesto w rozmowach ,,meskich", ktorych jestem swiadkiem z uwagi na to, ze pracuje w srodowisku typowo maschile, przewija sie taki watek - wielu wprost mowi,ze by sie rozwiodlo, ale prawo wloskie jest tak skonstruowane, ze po rozwodzie wszystko przypadloby ich zonom, ktore wychowuja dzieci, przewaznie nie pracuja - dom ecc. a oni zostali by bez niczego, a po 40 nie moga (nie chca) zaczynac od zera. Zawsze sie wtedy pytam, czy nie ma tam podzialu majatku, na co zgodnym chorem odpowiadaja, ze i tak facet bylby tym finansowo poszkodowanym. Strasznie mnie te rozmowy bulwersuja (sam fakt, ze ktos mowi, ze sie nie rozwiedzie tylko z powodow ekonomicznych, o uczuciach qua non si parla), ale tez czesto zastanawiam sie czy to nie sa zwykle wymowki facetow, ktorzy nie chca po prostu zmieniac swojego chorego zycia, jest im wygodniej miec zone, dom, na boku kochanki. Dodam, ze absolutnie nie chce tu generalizowac, moja wypowiedz nie jest absolutnie z tych ,,wszyscy italiani to dranie i zdradzaja zony" , nie mysle tak, anzi.
Chcialabym tylko uslyszec Wasze opinie, czy jest cos z prawdy w tym co mowia, czy tez to zwykle balle?? pozdrawiam