chory włoch-koszmar

Temat przeniesiony do archwium.
witam
chce poruszyc na forum jeden nurtujacy mnie od jakiegos czasu temat. Moze inne dziewczyny powiecie mi cos blizej o waszych amore. ?Czy Włosi sa tacy z natury, ze jak sa przeziebieni, albo nie daj Boze chorzy to robia z siebie meczennikow na calej lini, i trzeba za nimi latac jak piesek? ja bylam po prostu w szoku kiedy z katarem i lekkim kaszlem moj facet juz byl prawie umierajacy ...oczywiscie sprawca jego zlego samopoczucia byla polska zima....ktora w tym roku jest naprawde rewelacyjna.
wiec powiedzcie mi jak to u was jest...bo az ciekawa jestem
Nie znam tego zjawiska. Jak mój jest chory, to muszę go po pierwsze przekonać o jego chorobie i przekupić żeby leżał w łóżku, inaczej nie da rady.
U nas to ja jestem chorowitkiem, i mój chłopak się śmieje, że bardzo lubię chorować, bo on wtedy przychodzi i mnie przytula prawie non stop. Tzn ja go wołam, a on już nie wyrabia :D
a ja znam takie zjawisko.nawet wczoraj rozmawialam z kolezanka na ten temat.mowiala mi ze mamuska to tak lata przy chorym synusi az mozna nie wierzyc!!!!
natomiast moj chlopak jak jest chory to tak nie widziwia!!!
raczej widziwia jak mnie troszke boli glowa.tak sie mna opiekuje jakbym miala 40'C goraczki...no,ale mnie sie to podoba:):):)
no wlasnie tak myslalam....;)
moj lubi tak sobie pomarudzic....a ja oczywiscie ide po ulbubione bułeczki na koniec miasta i szukam swiezej bazyli...na własne zyczenie.
no ale jak ja jestem chora to mu przypominam jaka bylam kochana i on budzi mnie rano z kubkiem kakao ;)
taaa
mamma- kobieta "poł -bóg" zawsze ma racje .....w kazdej kwestii i to syncia kocha najbardziej na swiecie a syncio ją
Znam to zjawisko:)!!! Moj maz dokladnie taki jest: katarek, lekki bol glowki i lezy w lozku umierajacy:( Jest to dla mnie wogole niezrozumiale, dlatego go szczepie i juz nie mam problemu. Natomiast kij ma tez drugi koniec: wystarczy, ze kichne i karze mi sie klasc do lozka (ale to mi sie akurat podoba i dlatego ja sie nie szczepie:)))
Ja tylko nie rozumiem co do tego wszystkiego ma narodowość... Czy naprawdę myślicie, że wśród Polaków nie ma hipohondryków, umierających przy każym katarku lub skaleczeniu? Tacy ludzie zawsze byli, są i będą na całym świecie, tak samo w Polsce, we Włoszech jak i w Singapurze. I naprawde posiadanie obywatelstwa Włoskiego nie ma tu chyba większego znaczenia. Należy tylko współczuć tym, ktorzy na takich Włochów trafili a pozazdrościć tym, którzy znaleźli Włochów troskliwych i opiekuńczych. Ja naszczęście należe do tej drugiej grupy. Kilka lat temu mój jeszcze wówczas chłopak podczas gdy chorował na wiatrówkę i jechał do Warszawy z gorączką 39,5 żeby pozałatwiać formalności zwiazane z naszym slubem. Dodam do tego że jechał pociągiem bo leki które przyjmował w tym czasie osłabiały koncentrację i nie mógł prowadzić auta.
Narodowość nie ma tu nic do tego.....
Zauwazylam tylko, że Włosi po prosru szanują swoje zdrowie, potrafią o nie dbac. A z własnego doswiadczenia wiem jedno, że Polak, który twierdzi, że źle się czuje i ma 37 stopni, to własciwie uważa się za zdrowego i do lekarza warto iść wtedy, gdy nie ma się sił na wstanie z łóżka i ma się 40 stopni. Hipohondryków u nas tez nie brakuje. Tylko różnica między podejsciem do zdrowia Italia a Polska jest ogromne. Ileż razy chciałam zostać w łżóku, zadzownić do lekarza gdy mialam ogromny katar, lekką temperaturę, lekko pokaslywałam.... Niestety gdybym poszla z czymś taskim do lekarza, to szef nazwalby mnie hipochondryczką. Bo przeciez to lekkie przeziębienie, a nie grypa.
Wobec tego współczuję Ci szefa... Ale to fakt, we Włoszech łatwiej jest o zwolnienie lekarskie z powodu lżejszych przeziębień czy zachorowań niż u nas. I nie twierdze że Włosi są lepsi czy gorsi pod tym względem, I to prawda, że dbają o zdrowie. Drażnią mnie tylko takie uogólnienia typu "wszyscy Włosi to..." Wi€c jesli tak jak i Ty piszesz, e narodowoc nie ma tu nic do rzeczy, to powiedz skd tutu wtku "chry Woch". Sama przyznaj czy to nie jest uoglnianie?
O rany sorry za pisownie. nie zauważyłam że mi się włoska klawiaturka włączyła i pozjadało wszystkie polskie literki.
Nie ja założyłam ten wątek. Włoch, a Polak - tu stwierdzam tylka zasadniczą różnicę w podejsciu do wlasnego zdrowia. Czego na prawdę im zazdroszczę. U nas z reguły pierwsze objawy choroby bagatelizuje się.
Tobie klawiaturka włoska się włączyła, a ja tradycyjnie klepię literówki.
Miedzy Wlochami a Polakami JEST roznica i nie udawajmy, ze wszyscy jestesmy identyczni. W kazdym kraju panuja inne "normy" wychowywania dzieci, co innego jest uwazane za naturalne itd... Podejscie do zdrowia tez zapewne bywa rozne. Inna sprawa, ze w ogole facet chorujacy to czesto naprawde krzyz panski. Ale to zalezy od tego jak go obslugiwano gdy byl dzieckiem. Jesli mamusia wszystko za niego robila to tego samego czesto oczekuje od swojej partnerki zyciowej, itd...
ja sie zgadzam, ze jak tylko troche poleci katerek z noska albo sie chociaz kichnie no to juz jest robiona wielka afera i zaraz trzeba jechac do szpitala bo to pewnie cos smertelnego. cale szczescie moj italiano jest normalny jesli chodzi o ta kwestie.kiedys byl naprawde chory a co gorzsze zarazil natychmiast mnie i razem lezelismy tydzien w lozku z 40st. garaczka.sama bylam chora wiec moze nie zwracalam uwagi na jego marudzenie(a nie bylo go w sumie zbyt wiele-troche pomarudzil jakto chory czlowiek ktoreg wszytsko boli itd). latala natomiast przy nim jego mamausia.. ale to juz chyba odrebny temat
a wiec apel do wszystkich mam: nie rozczulajcie sie nad swoimi synkami!!! dzieci trzeba trzymac krotko! albo straszyc "super niania";)
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Solo italiano

 »

Życie, praca, nauka