Na kilkanaście dni przed wyborami parlamentarnymi we Włoszech wciąż nie wiadomo, czy dojdzie do debaty telewizyjnej między głównymi kandydatami na premiera - przywódcą centrolewicowej Partii Demokratycznej Walterem Veltronim i liderem centroprawicowej opozycji Silvio Berlusconim.
Włoska prasa pisze dziś, że Berlusconi zarzucił telewizji publicznej RAI, że jest "w rękach lewicy".
Powodem irytacji Berlusconiego jest to, że niemal w ostatniej chwili odwołano jego udział w najpopularniejszym programie publicystycznym pierwszego kanału RAI. Do jego wizyty zaś nie doszło dlatego, że były premier nie zgodził się na konfrontację z Veltronim. A tego wymagałoby zdaniem kierownictwa stacji przestrzeganie zasad równego dostępu partii politycznych.
Szef PD był gotowy na spotkanie w studiu telewizyjnym. Berlusconi oświadczył zaś: "Jeżeli stanąłbym do konfrontacji z Veltronim, musiałbym zrobić to także z dwunastoma innymi kandydatami". Tylu bowiem jest kandydatów na premiera, wysuniętych przez startujące w wyborach partie.
Według Berlusconiego - lidera bloku Lud Wolności, wszystko wynika z tego, że telewizja publiczna jest "wciąż w rękach lewicy, która dominuje jak i kiedy chce".
Źródło : PAP
>>> No jak tak można prześladować mojego ulubieńca Berlusconiego