We Włoszech protesty przeciw zmianie terminu wyborów
Falę protestów włoskich polityków od lewicy po prawicę wywołała zasugerowana przez ministra spraw wewnętrznych Giuliano Amato możliwość bezprecedensowego przesunięcia wyborów parlamentarnych.
Według planu mają się one odbyć 13 i 14 kwietnia. Jednak zdaniem ministra Amato opóźnienie wyborów może okazać się konieczne, by umożliwić prowadzenie kampanii dopuszczonej do nich w ostatniej chwili małej partii o nazwie Demokracja Chrześcijańska, połączonej nieformalnym sojuszem z centroprawicą Silvio Berlusconiego.
Premier Romano Prodi wyraził przekonanie, że należy uczynić wszystko, aby wybory odbyły się w wyznaczonym wcześniej terminie. Tego samego domaga się sam Berlusconi oraz lider centrolewicy - Walter Veltroni.
Lider chadecji Giuseppe Pizza twierdzi zaś, że ma prawo do tego, by w pełni wykorzystać przysługujące mu 30 dni kampanii, a to oznacza, że wybory mogłyby się odbyć co najmniej dwa tygodnie później.
Czwartkowa włoska prasa pisze o wyjątkowo zgodnym chórze protestów przeciwko zmianie terminu wyborów.
Powodem sporu o udział partii Pizzy w wyborach było logo ugrupowania, zakwestionowane przez komisję wyborczą ze względu na ogromne podobieństwo do znaku innej, rywalizującej z nim prokatolickiej partii UDC. Pizza zaś twierdzi, że jego partia jako bezpośrednia następczyni dawnej Demokracji Chrześcijańskiej ma potwierdzone sądowo prawo do używania znaku z tarczą i krzyżem oraz napisem "Libertas".
Decyzję o dopuszczeniu partii do wyborów podjął w poniedziałek Naczelny Sąd Administracyjny odrzucając wcześniejszą decyzję MSW o wykluczeniu jej z wyborczego wyścigu. Teraz zaś zgodnie z ordynacją partia ma prawo rozpocząć kampanię.
Tymczasem do wyborów pozostało 10 dni.
Szef MSW Giuliano Amato oświadczył, że decyzja o tym, czy przesunięcie głosowania będzie konieczne, należy teraz do prezydenta Włoch Giorgio Napolitano.
Źródło : PAP
>>> Jak tak można robić mojemu ulubieńcowi Silvio .D