Drogie panie, możecie w skrajnych przypadkach starać się się o ślub nawet gdy wasz ukochany zszedł był z tego świata przed zawarciem małżeństwa, nie pozostawiając wam ani grosza.
Oto precedens:
Francuski artysta malarz Jean-Louis Ronzier i tancerka Martine Cazenave poznali się w połowie lat 80. i planowali pobrać po przejściu na emeryturę. Pani Cazenave jednak zachorowała i zmarła na dwa miesiące przed wyznaczoną datą ślubu. Artysta przeszedł długą batalię, składając wniosek o udzielenie ślubu jeszcze u prezydenta Jacquesa Chiraca.
Stało się to dopiero w sobotę, 26 lipca br. 68-letni artysta-malarz poślubił na południu Francji zmarłą w 2004 roku w wieku 52 lat, swą narzeczona, tancerkę. Prawo francuskie w skrajnie rzadkich sytuacjach zezwala na zawarcie małżeństwa pośmiertnego. "Obiecałem jej, że się pobierzemy i dotrzymuję słowa: 20 lat wspólnego życia się nie zapomina. Nadal z nią rozmawiam i opowiadam, co zrobiłem" - wyjaśnił Jean-Louis Ronzier przed uroczystością. Uczestniczyło w niej około 50 gości - rodzin i przyjaciół obu stron.
Na uroczystość wyraził zgodę prezydent Sarkozy specjalnym dekretem podpisanym przez premiera i ministra sprawiedliwości.
No i co? Kto mi powie, że śluby ze zwierzętami są niemożliwe? Postęp jest bezlitosny.:DDDDDDDDD