Niedługo jade do Włoch i mam do was pare pytań dotyczących tego jak powinno się zachowac w danej sytuacji...
Absolutnie nie chodzi teraz o to, ze ja nie potrafie sie zachowac generalnie czy cos podobnego, ale mowiac szczerze nie bardzo wiem co zrobic bedac w epewnych miejscach sama, bez rodzicow... Zawsze kiedy gdzies wyjezdzalam bylam z rodzicam i za kolacje np. placil tata i bylo po problemie natomiast teraz mam maly problem bo...
Chodzi mi o zachowanie w restauracji... wiadomo, że płaci ten kto zaprasza albo ten, kto poprosi rachunek ale... Nie zawsze sie przeciez na takie kolacje czy tym bardziej popołudniowe lunche prosi w jakis szczegolny sposob... Poprostu się idzie i juz... I w tym punkcie zaczyna sie moj dylemat: w momencie kiedy idziemy na taki obiadek: tzn ja i kolega wloch to czy nie popelnie afrontu np proszac o rachunek ja jako kobieta i go tym samym nie obraze? Ale z drugiej strony nie chce wyjsc na osobe niewychowana i "naciagajaca" (nie wiem jak to nazwac inaczej) i nie placic za siebie w ogole, pozwalajac mu caly czas regulowac rachunki? Kiedy powinnam za siebie zaplacic a kiedy pozwolic zrobic to drugiej osobie? Jak ta "etykieta" wygląda we Włoszech??
Wiem, ze te pytania moga sie wydawac glupiutkie ale zostalam zaproszona przez wlochow (przez syna wlasciciela firmy) ktorzy wspolpracuja z firma mojego ojca. Jest to spotkanie w 100% prywatne ale nie chce przyniesc wstydu tacie i zrobic jakiejs glupoty.. dlatego prosze o rozwianie moich watpliwosci :)