We Włoszech turystów oszukuje się wszędzie

Temat przeniesiony do archwium.
Zagraniczni turyści w Rzymie są oszukiwani niemal na każdym roku; kiedy zamawiają kawę w barze, jadą taksówką czy kupują owoce - ostrzegł dziennik "La Repubblica".
Przekonała się o tym reporterka gazety, która spędziła dzień w Wiecznym Mieście podając się za turystkę.
Raport ten opublikowano w związku z głośnym skandalem sprzed kilku dni, gdy w rzymskiej restauracji wystawiono parze Japończyków rachunek za obiad w wysokości 700 euro, z czego 115 euro przypadło na napiwek.
Nawet w barach stosowane są osobne taryfy dla rzymian i turystów - zauważa się w artykule.
Cudzoziemcy płacą za kawę 1 euro, czyli 20 eurocentów więcej niż Włosi, a za porcję lodów mogą zapłacić nawet 12 euro.

Bardzo wysokie ceny dyktują obcokrajowcom taksówkarze. Za krótki kurs z dworca kolejowego Termini na Plac Hiszpański trzeba zapłacić aż 25 euro. Kierowcy tłumaczą, że wszędzie jest "bardzo, bardzo daleko"- podkreśla dziennik.

Rekordowo drogie są także owoce sprzedawane w centrum. Przy fontannie di Trevi kosztują nawet 10 euro za kilogram.

Nadal, wbrew obowiązującym przepisom, do rachunków w restauracjach dodawana jest opłata w wysokości od 2 do 3 euro od osoby za chleb i nakrycie.
Dziennik przytacza dane stowarzyszenia obrony konsumentów Adoc, nieustannie otrzymującego sygnały o oszustwach, których ofiarami padają turyści w Rzymie....Od siebie powiedzialbym ze nie tylko turystow..po prostu kazdy obcokrajowiec to jelen do wyrabania,frajer do walniecia w rogi..Tak dumny naród wloski mysli o sobie puszac sie..wszyscy inni to sa frajerzy do golenia i my Wlosi ich GOLIMY...No nie tedy droga kochani Italiani..nie 'tedyk'..!..a "którędyk"?..ucziwa praca ludzie sie bogaca.. a nie kretactwem i drobnymi zlodziejskimi wystepkami..Robia to kuzwa dla zabawy,sportu ..czy maja tak ciezko, ze muszą obcokrajowcow naciagac na pare 'trzy'????..mowiac po warszawsku
Akurat w barach sa cenniki: trzeba byc slepym, zeby nie wiedziec ile kosztuja lody albo kawa.
A jakim trzeba bezczelnym by mimo tych cenników (nie wszędzie i nie zawsze widoczne) oszukiwać?
Zresztą ... jeśli ktoś wchodzi do baru to patrzy co bar ma do zaoferowania a nie za cennikiem się rozgląda ;)
To nie płatna stołówka ani bar mleczny ;)
Przykładowo turysta chce się napić piwa... Prosi o jedno piwo ...
6 euro ...
Co ma zrobić.... rozglądać się za cennikiem? 'Che figura' 'poveraccio sei?'
Dlaczego ma szukać cennika?
Toż to UE i w ogóle - a nie z naciągaczami turystów z krajów rozwijających się ma do czynienia.
Za nim przyjdzie Włoch i zapłaci 3 euro...

Ot ... 'fregatura' ... a turysta 'fesso' ...

I to się tutaj chyba nigdy nie zmieni :|
Nie trzeba go szukac: zgodnie z przepisami cennik jest wywieszony w widocznym miejscu. Wchodzisz i widzisz.
Nie tylko w Rzymie oszukuja:/Pojechalam dzisiaj nad morze,do malej miejscowosci.Weszlam do sklepu kupic owoce,tam dwoje turystow kupowalo kanapki,2 kanapki z mortadela(1,5 plasterka na bulke)zaplacili prawie 8 E.Owocow nie kupilam bo nie bylo ceny.Na moje pytanie ile kosztuje kg.Albicoche gosc odpowiedzial ze 4.5E W Coopie kupie taniej:/i cena tez jest zawsze
To chyba jakiś podły kelner może walnąć cenę z kosmosu, nie spotkałam się z tym jeszcze. Poza tym przy restauracjach stoją tablicę z cenami i na stolikach leżą cenniki, można sobie spokojnie spojżeć i jeśli cena nam nie pasuje to iść dalej. Jeśli ktoś chce zgrywać bogacza i strzela oczami, byleby nie trafić na cennik, bo wyjdzie na biedaka to jego strata. Ja tam zawsze patrzę na cenę, bo nie chce jeść makaronu za 25 euro.
albicoche sa po 2,20...u mnie na polnocy..heheh czyli tam gdzie bylas sa o 100proc drozsze..taryfa klimatyczna?..bulka z mortadela to kosztuje.. tak kanapka przyrzadozna w sklepie gora 1 eu..zalezy tez od wielkosci buleczki..rosetta kosztuje mniej..srednia cena pieczywa na wage to ok piu meno 5 eu..wiec chyba ponad 1 kg ta bulka nie wazyla..a mortadela na wage to ok 7 eu za 1kg..krotko mowiac turysci zostali troche 'skubnieci'.. za 'gapowe' Wlosi pobieraja oplate!
Mysle, ze pobierajac taka oplate za bulke z wedlina sklep chroni sie przed kolejka turystow "oszczedzajacych" w ten sposob na oplatach za bulki jakie sa np. w barach. Turysi mogli kupic 2 bulki i opakowanie mortadeli / albo nawet mortadele na wage /: kosztowaloby mniej. O ceny nalezy pytac przed, po jest juz za pozno.
Coś o tych oszustwach w Rzymie mi wiadomo :D. Jakieś 2 lata temu będąc na wycieczce w Rzymie obok placu hiszpańskiego, moja koleżanka uwielbiająca Rzym chciała sobie sprawić mapę Rzymu... Spytała się tego Rzymianina po angielsku ile kosztuje ta mapa, on jej odpowiedział 10 euro, no więc jej nie wzięła. Wróciła do mnie i kazała mi się go spytać jeszcze raz, tym razem po włosku ile ta mapa kosztuje. Spytał sie mnie od razu czy jestem Włoszką i skąd, powiedziałam Perugia i sprzedał mi mapę za 2 euro...
Bez komentarza po prostu, na każdym kroku chcą człowieka okantować! Wniosek jest jeden... Udając Włocha/Włoszkę najlepiej na tym wyjdziesz :D
Na całym świecie tak jest, że turyści płacą frycowe. To oczywiście karygodne oszustwo, ale nie dopatrywałbym się w tym jakiejś włoskiej specjalności.
..no nie..alez oczywiscie ,ze nie..On juz tak maja.... z dziada pradziada...:D
Rozumiem, ze nasz specjalnoscia jest jazda na gape: wlasnie widzialam wpis na forum, ze w Genui nie ma co placic za komunikacje miejsca / kanary sa widoczne z dala ze wzgeldu na smiezne ubranka /. Oczywiscie jazda na gape jest cacy, oszukiwanie we wloskiej restauaracji be.
u mnie na Polnocy niebieskie ubranka..niebieskie koszulki,granatowe spodnie..i jest ich zawsze stadko..jak to kanary maja w zwyczaju..wystarczy szyje dobrze wyciagac i przez okono spogladac ..widac ich grupke na przystanku..wowczas pare osob kieruje sie do kasownika..bo niestety kanary sprawdzaja tez bilety wysiadajacym..na przystanku!..lato gorace to co bede wsiadac do rozgrzanego autobusu pelnego spoconych ludzi..wykonuja swa prace w cieniu na chlodnym przystanku..hehehe cwaniaczki
W Polsce to nie działa zbyt dobrze. Kierowca zbliżając się do przystanku z kontrolerami, naciska przycisk, którym wyłącza kasowniki.
to juz nie chodzi o bary czy restauracje, ostatnio mielismy 3 sytuacje w ciagu tygodnia w super marketach kiedy to za malo wydano nam reszty ,,nie wiem to tylko przypadek czy kasjerka slyszac ze nie rozmawiamy po wlosku wydaje nam mniej ,, oczywiscie jestem dosc spostrzegawcza i zwracam zawsze na to uwage ,,, sa to niewielkie kwoty ale zawsze ,,, wczoraj kupowalam taka tam tasme 2,90 moj Tesoro mowi do mnie a zapomnialem baterii i poszedl kobieta wydaje mi 15 euro 10 centow z 20,,, chwile mysle i juz nie wiem czy znowu mi sie wydaje czy znowu ta sama sytuacja ,,, kasjerka wmawiala mi ze te brakujace 2 euro schowalam do portwela !!!!! denerwujace
A ja w tamtym roku bylem w restauracji we wroclawiu , z grupa wlochow , zamowilismy kolacje i butelke wina , jak sie okazalo potem bardzo drogiego wloskiego wina o jakim w zyciu tu we wloszech nie slyszalem , za to wino zaspiewano mi 1000 zl ( tysiac zlotych ) sprawa w sadzie trwa.
to calkiem jak moj znajomy, pojachal 4 lata temu do Koszalina w delegacje, z kolegami zamowili sobie pizze z dowozem, pizza przyjechala, rachunek na 200 pln, znajomy wylozyl ladnie 200 euro, pan skasowal, podziekowal i pojechal. Ignoranci szukajacy latwego zarobku znajda sie wszedzie, a ze turyste jest latwiej orzezbic, to korzystaja. Wloska sklonnosc do podnoszenia cen dla turystow pewnie wywodzi sie z checi utrzymania rownowagi, poniewaz turysta wloski czesto gesto zada upustow. Tak wiec tam straci, gdzie indziej zyska i wyjdzie na swoje.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,8505886,Taksowkarska_mafia_pod_dworcem_PKP_w_Katowicach.html
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Życie, praca, nauka