Jezus Maria! Jak byłem na Majorce, w Chorwacji czy na Malcie, wystarczył jeden Włoch, by polskie dziewczyny zaczęły się zachowywać jak najgorszego sortu latawice. \"I love you\"- powiada łamaną angielszczyzną Włoch, a Polka, popiskując radośnie, oddala się z nim w wiadomym celu. \"You\'re beautiful\"- rzecze śniady młodzieniec, i już Polka, czy to z Radomia czy ze Szczecina, Warszawy czy z Kielc, oddaje się mu. Powyższe słowa nie padają z ust jakiegoś zgorzkniałego starca, a jedynie człeka, dla którego takie zachowania są żenujące... Rozumiem, dziewczyny, że lato, że upał, że hormony, że chuć, ale widok młódki obmacywanej przez włoski odpowiednik polskiego dresiarza po zawodówie jest doprawdy żałosny. Czy naprawdę wystarczy, że ktoś jest z zagranicy, bo oddać się mu? Ciekawe, co się zacznie dziać, gdy wstąpimy do UE. Absolwenci wszystkich europejskich zawodówek czy ich odpowiedników będą się zjeżdżali do nas na \"łatwe Polki\"... No to zaczęło się...