Nie jest to przekład poetycki, ale tak mniej wiecej, to będzie tak:
"In assenza di te" - dosłownie "W Twojej nieobecności", albo lepiej, "Gdy cie nie ma", coś koło tego.
Ja, jak nagie drzewo bez ciebie
juz bez liści i korzeni
tak porzucona.
Aby sie odrodzić (tu chyba czegos brakuje, bo wychodzi bez sensu)
Nie ma żadnej rzeczy, która mi ciebie nie przypomina (tzn. wzsystko mi ciebie przypomina)
w tym porzuconym (straconym) domu
pośród padającego śniegu
jest niemal Boże Narodzenie i ciebie juz nie ma.
Brak mi ciebie, kochanie
Brak mi ciebie, gdy szukam Boga.
I gdy cie nie ma
chciałabym ci powiedzieć, że
brak mi ciebie, kochanie.
Cierpienie jest duże jak długie pożegnanie.
Twoja nieobecność jest moją pustką,
bo została nasza dusza
każda zmarszczka (może znak? ) każda strona.
Gdy zamykam oczy - jestes tu
i przytulasz mnie znow
i widze, że jestesmy blisko
połączeni, aby sie nigdy nie rozłączyc.
Będziesz w każdej łzie, abym cię nie zapomniała.
Brak mi ciebie kochanie.
Cierpienie jest chłodne jak długie pożegnanie
i twoja nieobecność
jest moją pustką.
Brak mi ciebie kochanie
i brak mi ciebie, gdy wierzę w Boga.
Potrzebuję cię
wewnątrz mnie jest pustka.
Krzyczę - potrzebuję cię
bo nie ma juz we mnie życia.
Żyję nieobecna, bo nie ma ciebie.
Uff!
Teraz niech ci to ktoś oszlifuje.
Wzruszyłam sie prawie do łez i mam nadzieje, że twoja dziewczyna nie wstąpi do klasztoru! (coś za dużo o Bogu...)
Ciao ;)
P.S. Fajnie mieć czyjąś dozgonną wdzięcznosć :)))