odnosnie Twojego wyboru radze studiowac ten jezyk, ktory Ci sprawia przyjemnosc!
Ja uczylam sie angielskiego chyba przez 10 lat, bo "mama kazala", a gdy chcialam wyjechac na stypendium to wybralam Rzym. Chodzilam na lekcje do studentki filologii kilka razy w tygodniu po godzinie. A nauke u niej zaczelam w kwietniu, jak bylo juz wiadomo ze jade. Pierwsze 2 tygodnie w Rzymie byly fatalne pod wzgledem jezyka, ale potem poznalam znajomych, staralam sie mowic do nich po wlosku, jak czegos nie rozumialam to od razu tlumaczyli, no i oczywiscie musialam troche sie uczyc aby nie musiec oddawac stypendium Socrates po powrocie.
Do egzaminow, uczylam sie po kilka godzin dziennie. Ze slownikiem na kolanach.. i bylo ciezko, ale sesja we Wloszech nie jest podobna do tej polskiej. Egzaminy sa przede wszystkim lepiej rozlozone w czasie, masz daty do wyboru i oczywiscie sa poprawki.
Rok w Rzymie byl rewelacyjny. Poznalam wiele ludzi z roznych miast, zobaczylam wiele fajnych miejsc, i nauczylam sie jezyka.
Angielski juz znam, a obecnie nawet gdy wroce do Polski szukac pracy, co bym zrobila ze znajomoscia jednego jezyka obcego? Takich osob jak ja byloby cale mnostwo. Na nauczenie sie kolejnego jezyka obcego potrzeba duzo wiecej czasu, niz na jakiekolwiek inne kursy.
Nie ludz sie ze zawsze wszystko bedzie Ci isc jak z platka, nie bedziesz tez od razu rozumiala wykladow, ale jak chcesz sie uczyc wloskiego, to sie go nauczysz. A ktos na pewno Ci pozyczy notatek z wykladow..
A jesli myslisz ze jestes za odwazna to dam Ci inny przyklad>
Moj kolega w polowie wrzesnia usilowal sie dostac na uniwersytet na studia doktoranckie, na egzaminie mogl miec slownik.. Nie dostal sie (za duzo kandydatow) , ale egzamin zdal, a na kurs wloskiego chodzil przez wakacje..
Wg mnie powinnas sprobowac.. Jesli Ci sie nie uda to wrocisz do Polski i rok pozniej na pewno bedzie Ci latwiej na italianistyce ewentualnie. ale jesli nie sprobujesz, czy nie bedziesz pozniej troche zalowac?