włoski biegle

Temat przeniesiony do archwium.
Mam 33 lata. Marzę, żeby mówić biegle po włosku, mieć kontakt z językiem włoskim, być między ludźmi. Uczę się włoskiego dopiero - od roku. Jestem absolwentką filologii polskiej, chciałabym być tłumaczem języka włoskiego, dlatego wybrałabym lingwistykę stosowaną lub szkołę dla tłumaczy.Chciałabym się skupić, na studiach nad językiem (+angielski), dlatego nie chciałabym studiować filologii włoskiej.
Co sądzicie o studiach w Akademii Polonijnej w Częstochowie (mieszkam na Sląsku)czy w NKJO w Gliwicach (może łatwiej, niż na filologii)?
Nie mam też pomysłu na wakacje- nie mam nikogo znajomego we Włoszech, a chciałabym wyjechać "do rodziny", na wyjazd zagraniczny mnie nie stać na razie, nie interesuje mnie leżenie na plaży.
Aby zostać tłumaczem przysięgłym języka włoskiego, jak zresztą każdego innego, należy ukończyć studia z danej filologii na poziomie magistra. Nie można tego obejść. Dopiero wtedy można zgłosić się i przystąpić do zdawania egzaminów na tłumacza. Egzaminów trudnych - warto dodać. Jest to szereg sprawdzający zarówno umiejętności tłumaczenia pisemnego, jak i symultanicznego. Zresztą oblanie egzaminów to konieczność odczekania roku, aby podejść do nich ponownie. To baaarrdzooo długa i żmudna droga - kilka lat ciężkiej pracy z językiem. Wiem to z doświadczenia z językiem niemieckim. Język włoski jest co prawda prościutki i jego opanowanie nie wymaga dużo czasu, ale i tak to język obcy. Przy okazji warto nadmienić, że filologia polska w tym przypadku nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Jej ukończenie nie zmienia nic w tych procedurach i w żaden sposób nie pomaga. Już z zasady osoba uczęszczająca na dany kierunek obcej filologii ma do czynienia z takimi przedmiotami jak językoznawstwo chociażby. A dodatkowo na profilach tłumaczeniowych musi się wykazać znakomitą znajomością języka polskiego.
Ale Hania nie napisała, że chce być przysięgłym. Z tego, co wiem, to w NKJO w Gliwicach też cisną z języka - i tu jest problem, ktoś kto chce być tłumaczem, nie może iść do szkoły "gdzie prościej" - bo na lingwistyce stosowanej na pewno nie jest PROSTO, LEKKO I PRZYJEMNIE:)

A co do banalności języka włoskiego - Alan del Fresco, ile lat zajęło Ci osiągnięcie biegłości?
Nie znam języka biegle - dopiero niedawno zacząłem naukę. W moim przypadku jest o tyle łatwiej, że mam włoską rodzinę i relatywnie często mam kontakt z rodowitym włoskim. Mam jednak porównanie i włoski jest językiem banalnym, oczywiście nic mu nie ujmując, bo kocham ten język. Znam biegle niemiecki i bardzo dobrze angielski i poziom trudności włoskiego jest niski. Zresztą, kiedy znałem same podstawy i po raz pierwszy zacząłem się komunikować w tym języku - nie miałem większych problemów. Gramatyka jest łatwa, zresztą w wielu aspektach bardzo podobna do tej polskiej.

Jeśli nie chodzi o tłumacza przysięgłego - znając język włoski w stopniu bardzo dobrym można się nająć do jednej z włoskich firm - tych w Polsce jest coraz więcej, a ci, którzy znają język Italii są w cenie - jest ich nadal relatywnie niewielu. Innych możliwości na zostanie tłumaczem (bez papierów przysięgłego) nie ma. Nie można bowiem tłumaczyć ani dokumentów, ani rozmów na konferencjach itd. Mija się to zatem z celem. Jeśli ktoś chce mieć wymierne korzyści ze znajomości języka, jakiegokolwiek zresztą, to musi się zdecydować na daną filologię i tam podjąć decyzję co do charakteru nauki - dydaktyka bądź też translacja. Wybieranie innych kierunków, które w niewielkim stopniu dotyczą danego języka, nie ma większych szans powodzenia, nawet jeśli zna się biegle język. Tłumaczenie to bardzo złożony proces - trzeba znać charakter danego języka, cechy charakterystyczne, normy językowe - nie wszystko tłumaczy się dosłownie i tłumacz musi znaleźć te zależności między-językowe. Ciężką pracą można naprawdę wiele zyskać, ale brak filologii danego języka w CV nie działa na korzyść ubiegającego się o pracę. Tłumaczenie to tylko w połowie znajomość języka.
bohhh absolutnie sie nie zgadzam iz wloski jezyk jest taki prosciutki...Prosty to sie wydaje na poziomie podstawowym jak kazdy prawie jezyk. Dosc skomplkowane sa czasowniki i rozne ich odmiany i prosze mi wierzyc niewielu cudzoziemcow mowi autentycznie poprawnie po wlosku. Bardzo wazne sa akcenty no a polacy to maja super silny akcent (troche mniej od rosjan ale i tak silny). Co do wloskich firm majacych swoja siedzibe w Polsce to szczerze odradzam prace polakom. Dlaczego wlosi zakladaja firmy w Polsce? Zeby jak najmniej im placic!!!Z mojego doswiadczenia nie warto konczyc studiow jezykowych. Warto zdobyc konkretny zawod i dodatkowo szkolic jezyki (zdobywac certyfikaty). No bo taki filolog angielski (nie urazajac nikogo) to w Wielkiej Brytanii jest anglista tak samo jak polonista w Polsce a na przyklad zdolny lekarz czy ekonomista nauczy sie poprawnie jezyka obcego zwlaszcza jesli pracuje za granica w swoim zawodzie.
Teraz ja się z kolei nie zgodzę. Ja osobiście nie mam żadnych problemów z nauką języków - ja mówię z własnej perspektywy i z autopsji mogę przyrównać język włoski do innych. Zasady rządzące językiem włoskim załapałem w mig - zresztą z nauką słów też nie mam problemów. A sama gramatyka jest banalna. Nie chodzi mi tu bynajmniej o budowę zdań, czy czasy. Czytałem gdzieś kiedyś, że gdy zna się 2 języki obce, nauka kolejnych nie stwarza żadnych problemów i tak też jest w istocie. Wszystko zależy od osobistych predyspozycji - ja jestem z włoską kulturą bardzo mocno związany, dlatego też nauka tego języka to dla mnie czysta przyjemność. Każdy ma jednak prawo do indywidualnej opinii.

Zgadzam się, że nauka samego języka i wyjazd do kraju docelowego zbyt wielu korzyści nie przynoszą. Co z tego, że znamy bardzo dobrze jakiś język - nigdy nie będziemy traktowani tak, jak rodowity mieszkaniec danego państwa. Tak jest i we Włoszech - tam przygląda sie cudzoziemcom szczególnie uważnie.

Inaczej sprawa wygląda jednak w sytuacji, gdy zna się kilka języków obcych.
Owszem sprawa wyglada inaczej jesli zna sie kilka jezykow obcych, ma sie konkretny zawod i zna sie bardzo dobrze jezyk wloski zwlaszcza jak sie mieszka na stale we Wloszech. Jakkolwiek uwazam, ze gramatyka na pewnym poziomie jest do zaakceptowania, sprawy sie komplikuja jesli jest to jezyk techniczny jak w kazdym jezyku obcym.Dla mnie osobiscie latwiejszy jest angielski czy rosyjski. Co do rasistow we Wloszech to owszem jest ich sporo ale zalezy to bardzo od regionu i miasta gdzie sie mieszka. Np. Bergamo jest bardzo rasistowskie Milano juz nie. Z doswiadczenia wiem, ze nie zawsze jest tak iz wlosi traktuja cudzoziemcow gorzej. Mi NIGDY nic takiego sie nie zdarzylo moze dlatego, ze wielu mi nie wierzy, ze jestem cudzoziemka. Moim zdaniem wszystko zalezy od znajomosci jezyka (im lepsza tym wieksze szanse na lepsza prace i wiekszy szacunek ludzi)i charakteru (bo w koncu ludzi ocenia sie po tym jacy sa a nie skad pochodza).
Margherita - masz racje, ze wloski wcale nie jest taki prosty. Tak na ogol wydaje sie wszystkim, ktorzy maja pierwszy kontakt z jezykiem. Wymowa jest prosta, kilkoma slowami da sie dogadac w podstawowym zakresie to od razu ludziom wydaje sie, ze nauczyc sie dobrze wloskiego to sprawa banalna. I az uszy bola jak ci cudzoziemcy, ktorym wydaje sie, ze swietnie mowia po wlosku wala blad za bledem: o congiuntivo nie maja nawet pojecia, nie wspominajac poprawnosci uzycia czasow itp. Pozory myla..
Dogadac sie to nie znaczy uzywac jezyka poprawnie.
Acha: i tez uwazam, ze gramatyka angielska jest prostsza od wloskiej.
To prawda, ze znajac kilka jezykow nauka kolejnego jest latwiejsza, niemniej jednak pozostaje cos takiego jak specyfika danego jezyka co wychodzi potem wlasnie w tlumaczeniach: technicznych, prawniczych, ale rowniez tych najzwyklejszych...
A tak gwoli scislosci Alan, aby zostac tlumaczem przysieglym to nalezy jak mowi m.in. ustawa: ukończyc magisterskie studia wyższe na kierunku filologia lub ukończyc magisterskie studia wyższe na innym kierunku i studia podyplomowe w zakresie tłumaczenia, odpowiednie dla danego języka.
Ni mniej ni wiecej oznacza to, ze nie trzeba konczyc filologi z tegoz jezyka..
Ale co do mozolnej i dlugiej drogi do zostania tlumaczem to sie zgadzam.
Mój błąd - miałem na myśli kierunek ściśle powiązany z danym językiem i niefortunnie podpiąłem to wszystko pod "filologię" ;) Pozdrawiam
dla mnie tez angielski jest znacznie latwiejszy, im bardziej zaglebiam sie w gramatyke j.wloskiego tym bardziej mnie wkurza i sie zastanawiam kto i na jakiej podstawie wysnuwa te tezy,ze jeyk wloski jest taaaaki prosty, predyspozycje predyspozycjami- ja z angielskim nie mialam nigdy problemu, ale chcialabym wiedziec jaka jest rzeczywista znajomosc jezyka tych wszystkich osob ktore twierdza, ze to tak banalnie latwy jest, bo juz kiedys slyszalam w samolocie interesujaca rozmowe miedyz polakami, dziewczyna lecaca chyba ze swoim wloskim chlopakiem, mezem czy tez konkubentem przekonywala dwoch polskich chlopakow lat cos ponad 20-scia, ze j.wloski jest straszni prosty,ze to najprostrzy jezyk na swiecie i ona "nauczyla" sie go chyba w 3 miesiace, po czym jak sie odezwala do tego swojego amanta to malo z fotela nie spadlam i sie sucha kanapka-wlasnie podana-nie udlawilam ze smiechu, nie wiem jakim w jakim dialekcie ona mowila, ale to pal licho, bo z gramatyka j.wloskiego to chyba nie miala nigdy bliskiego spotkania.
co do rasizmu - miałem na myśli raczej kwestie załatwiania pewnych spraw w urzędach, ubiegania się o pracę itd. Nie miałem na myśli de facto rasizmu "samego w sobie". Włosi zawsze na pierwszym miejscu stawiają na dobro swojego obywatela. To naturalne i taka sytuacja ma miejsce wszędzie, ale tam widać to szczególnie wyraźnie.

To prawda, że największe problemy stanowi właśnie kwestia języka technicznego czy specjalistycznego. Ja miałem na myśli jednak ogólny obraz języka w obliczy innych. Oczywistym jest, że nauka języka obcego wiąże się z ciężką pracą, ambicją i niejednokrotnie problemami, ale tak czy siak w sporym stopniu język włoski ustępuje chociażby niemieckiemu czy francuskiemu.

Swoją drogą - językami obcymi zajmuje się od dawna - i wiem jaka jest różnica pomiędzy podstawami a poziomem rozszerzonym...
*wybaczcie bledy- jak widac nawet jezyk ojczysty sprawia czasem trudnosci :D
Dziękuję wszystkim, za wypowiedzenie się w mojej sprawie i cenne rady.Hania1313
Alan del Fresco, może wyjaśnię, dlaczego pytałam -
Twoje "Język włoski jest co prawda prościutki i jego opanowanie nie wymaga dużo czasu" jest w sumie dość ogólne, nie wiem co masz na myśli mówiąc "dużo czasu" i "opanowanie" :)
A jako italianistka mam doświadczenie z własnym procesem nauki włoskiego (znając już angielski na poziomie C1, czyli CAE), oraz z procesem nauki iluś osób na korepetycjach... więc żeby opanować włoski, tak na C1, bo o C2 z brzmieniem jak madrelingua nie ma chyba co marzyć nie spędziwszy co najmniej kilku lat w Italii:), potrzeba kilku lat solidnej nauki. Oczywiście jeśli ktoś jest zmotywowanym poliglotą/jeździ co chwilę do Włoch/poświęca na naukę 30h w tygodniu/itp:), sprawy przedstawiają się inaczej, ale dla mnie losowy Polak mówiący "chcę znać biegle włoski" i nie dodający nic więcej powinien policzyć na to około 5 lat!
zgadzam sie z Pania italianistka i jeszcze raz potwierdze ze znajomosc pana Alana jest na poziomie A1/A2 skoro twierdzi ze wloski jest taki prosciutki. Certyfikat C2 zdobylam po kilku latach pobytu we Wloszech i dodam, ze wielu moich przyjaciol z grupy (z roznych krajow) nie udalo sie zaliczyc przynajmniej jednej czesci egzaminu mimo ze w Italii mieszkaja nawet 10 lat!
Ja bym się aż tak kategorycznie nie wypowiadała, faktycznie znając więcej języków łatwiej opanować kolejne, itd. :)
Ale z drugiej strony obiecywanie obcym osobom, których możliwości i motywacji się nie zna, że włoski jest łatwiutki i się go szybko opanuje jest wg mnie obiecywaniem gruszek na wierzbie :) Łatwiutka to jest interlingua jak się jakiś język romański zna.
Musze przyznac, ze uslyszenie z ust czlowieka, ktory niedawno rozpoczal nauke wloskiego, ze jest on banalny jest zabawne:D Gdyby to bylo takie proste - przez miesiac uczymy sie zasad gramatycznych danego jezyka, przez nastepne 2/3 wkuwamy slowka i voila, po 4 miesiacach znamy jezyk biegle, a gdyby nie akcent to 'native' myslalby ze ma do czynienia z rodakiem. Takie cos moze powiedziec tylko ktos, kto nie ma pojecia o doskonalej znajomosci jakiegokolwiek jezyka. Zacznijmy od tego, ze jesli ktos nie mieszkal w danym kraju przez dluzszy okres czasu, nie byl zmuszony do uzywania jezyka 24h na dobe i to na roznych plaszczyznach, nie byl otoczony nativami w domu, na ulicy, w pracy, to moze zapomniec o bieglosci w mowieniu, bo przeciez czynna znajomosc jezyka jest najwazniejsza, a nie bierna. Osoby, ktore przezyly takie doswiadczenie nigdy nie powiedza, ze dany jezyk jest banalny, bo wiedza, ze to za przeproszeniem g prawda. Jesli ktos mysli, ze jest w stanie nawet w 2 lata posiasc zasob slownictwa przecietnego Wlocha(w przypadku wloskiego), jest w stanie wychwycic najmniejszy niuans jezykowy, poprawnie stosowac kolokacje i zwiazki wyrazowe w kazdej sytuacji itp., no to moge jedynie pogratulowac dobrego samopoczucia i braku samokrytyki;)

Do Margherity:

Nie zgodze sie z czescia Twojej wypowiedzi, gdzie piszesz, ze Polacy maja bardzo silny akcent. Umowmy sie, kazdy czlowiek, ktory zaczyna nauke jezyka jako nastolatek czy dorosly i to jeszcze poza granicami kraju, czyli w odizolowaniu od zrodla 'prawdziwego jezyka' bedzie mowic z akcentem. Najsilniejszy akcent maja ludzie, ktorzy kompletnie nie potrafia odtworzyc jakiegos dzwieku, poniewaz w ich jezyku ojczystym nie wystepuje nic podobnego, i maja problem z wymowa najprostszych slow. Osoby z krajow anglojezycznych maja problem z wymowa 'czystych' samoglosek, dlatego w kazdym jezykow maja dosyc mocny akcent. Jezyki skandynawskie sa zabojcze jesli chodzi o wymowe, gdyz maja srednio 9 samoglosek i to jeszcze w dwoch wersjach- dlugiej i krotkiej, czyli 18 roznych dzwiekow podczas gdy Polak wymawia tylko 5.

Wloski jest dla Polaka prosty w wymowie i jesli przestrzega sie prawidlowego akcentowania, to Wloch nie bedzie mial zadnych problemow ze zrozumieniem polskiego rozmowcy, nawet jesli bedzie on przesadnie wymawial podwojne spolgloski. Oczywiscie, ze bedzie mowil z akcentem, inna melodia zdania, ale nie nazwalabym tego akcentu bardzo silnym. Mocny to jest akcent Hiszpanow/Francuzow/Wlochow, ktorzy mowia po angielsku. Podejrzewam, ze jest to zwiazane z faktem, ze w tych krajach stosuje sie dubbing w telewizji i nie sa oni przyzwyczajeni do sluchania nie-wloskich dzwiekow. Jeszcze silniejszy jest akcent Hindusow, ale jakos nie przeszkadza im to wyjezdzac do Stanow i pracowac w firmach z Amerykanami.

Pozdrawiam;)
Test na C2 testem na C2, mimo że też spokojnie zaliczam próbne wersje, mam na tyle pokory, żeby zauważyć, że do poziomu wykształconego rodzimego użytkownika języka, zwłaszcza czynnie, dojść jest naprawdę ciężko, zwłaszcza nie mieszkając we Włoszech:)
Podpielam sie pod Twoja wypowiedz, ale moj wywod byl odpowiedzia na slowa Alana. Mam nadzieje, ze to jasne;)
Ja z kolei bardziej odpowiadałam Marghericie niż Tobie;) Ale wiemy, o co chodzi.
Btw - ja się włoskich podwójnych spółgłosek nauczyłam szybko, ale samogłoski otwarte i zamknięte też są niełatwe;)
Ciesze sie znajdujac dokladnie tem temat, ktory od jakiegos czasu mnie zajmuje. Jak dlugo trwa opanowanie biegle jezyka wloskiego..

Uwazam stwierdzenia Alana badzo ciekawe. Rownierz twerdze, ze opanowanie jezyka jest tak indywidualnie jak czlowiek, ktory sie go uczy. Wydaje mi sie jednak, ze aspekt emocjonalny gra duza rolle w toku uczenia sie: Jezeli ktos uczy sie z „musu” i pod naciskiem, tok uczenia moze byc wolniejszy i inny niz u kogos, kto calkiem „na luzie” (tak jak przeciez i dzieci to robia), majac kontakt z rodzina, z osobami bliskimi w danym jezyku, z przyjaciolmi mogac liczyc w kazdym momencie na wyjasnienia lub korektore. Dotyczy to rownierz poziomu zaawansowanego lub jezyka specyficznego zawodu. Idealnym wyjsciem jest chyba powiazanie obu sposobow uczenia: dyscypliny w gramatyce i luzu w slowkach i poslugiwaniu sie nimi, konwersacji.
Moge troche stwierdzic z doswiadczenia: w czasie gdy bylam prawie zmuszona do uczenia sie niemieckiego, wydawal mi sie niemozliwy do opanowania. Jednak z systemem i wola po 2 latach radzilam sobie z nim wysmienicie i obecnie wladam nim prawie lepiej niz polskim. Jezeli chodzi o angielski, jest to jezyk ktorego uczenie sie to wielka dla mnie przyjemnosc i tym szybsze uczenie sie go. Uwazam 5 lat czasu na nauke, nawet do najwyzszego poziomu za lekka przesade. Mam tu na mysli intensywna nauke (6-8 godzin/dzien) przebywajac w danym kraju i majac dziennie kontakt z jezykiem.

Nie rozumiem problemu „wstydzenia” sie akcentu. Moze byc tez odbierany pozytywnie, w kazdym bac razie lepiej byc zrozumianym w stu procentach gramatycznie nawet z mocnym akcentem niz silic sie na bazakcentowosc z prymitywnym opanowaniem podstaw..

Ale: czy istnieje problem roznych dialektow w wloskim? I czy sa one uzywane oficjalnie, w urzedach czy tylko na co dzien.? W niektorych krajach to problem..
Wyczuwam tu mnóstwo negatywnych fluidów pod moim adresem :) Zupełnie niepotrzebnie, drogie Panie ;D Stwierdzenie, że takie, a nie inne wypowiedziane przeze mnie słowa mógł wystosować tylko ktoś, kto żadnego języka nie zna w stopniu znakomitym, jest zdecydowanie przesadzone... Ile razy podkreślać, że znam, właśnie ZNAKOMICIE, język niemiecki?

Wracając do tematu właściwego - zostałem najwyraźniej źle zrozumiany i najwyraźniej niektórzy poczuli się tutaj urażeni. NIE MA JĘZYKA ŁATWEGO - w ten sposób to oddam. Język jest bowiem nośnikiem kultury, obyczajów danego narodu, który niejednokrotnie sięga tysięcy lat!!! Oczywistym jest, że opanowanie języka biegle wymaga mnóstwa czasu. To kwestia lat. Znając / ucząc się jednak kilka języków odbieram wrażenie, że proces nauki włoskiego jest zdecydowanie najłatwiejszy z nich wszystkich. Wpływa na to fakt, że to język europejski, zatem część elementów można spotkać także i u nas. Uczę się także japońskiego - tam sprawa wygląda inaczej, bowiem inne jest dosłownie wszystko. Włoski z kolei jest językiem bardzo wdzięcznym. Oczywistym, że jest także zawiły, ale ja mówię o interpretacji danego języka. Podobnie zresztą jest z hiszpańskim. Zwyczajnie, co już niejednokrotnie podkreślałem, ja jestem z kulturą włoską silnie związany, zatem odbieram naukę tego języka za łatwą i przyjemną. I nic tego nie zmieni. Mam prawo do osobistej opinii w tej kwestii.
>Uwazam 5 lat czasu na
>nauke, nawet do najwyzszego poziomu za lekka przesade. Mam tu na mysli
>intensywna nauke (6-8 godzin/dzien) przebywajac w danym kraju i majac
>dziennie kontakt z jezykiem.

Okej, jeśli postawisz sprawę w taki sposób, to można opanować język dużo szybciej. Ale czytaj uważnie - podkreśliłam, że mówię o nauce w normalnych warunkach, a nie o przypadku zakochania się we włoskim milionerze-nauczycielu, który poświęci 40 godzin swojego czasu na nauczanie Ciebie włoskiego, a po godzinach będziesz uczęszczać do teatru, kina, na miłe wieczorki towarzyskie i do bibliotek.

W jakim świecie można zamieszkać we Włoszech i codziennie uczyć się 6-8 h samego języka i kto za to płaci? Bo ja się piszę na ten świat!

Albowiem zwykłe życie we Włoszech, z mieszkaniem pracą itd, ale bez pogłębiania znajomości języka nauki/kultury/języków specjalistycznych może zaowocować tym, że po 3 latach będziesz rozumieć 99% i mówić płynnie, ale poziomu BIEGŁOŚCI, czyli wykształconego native speakera tak szybko nie osiągniesz!
@La Vetrata:
„normalne“ to pojecie baaardzo wzgledne... Ale domyslam sie, o co Ci chodzi.:)

Miej na uwadze ze gro przyszlych studentow, badz tych ktorym bardzo zalezy na szybkim i dobrym opanowanie jezyka (np. zawod lub inne powody) odwiedzaja intensywne kursy z codziennym pensum nauki srednio 6 godzin. Dochodza cwiczenia, prace z textami w domu..itd, mowa ojczysta powinna byc praktycznie odstawiana na bok.
Jezeli to nie jest wystarczajaco “normalne” dodam, ze niektorzy pracuja wieczorami lub s/n, by zarobic pare groszy, jezeli posiadany budget na kurs i zycie nie pozwala. Oczywiscie ktos taki jest bardzo zmotywowany do nauki i zadowolony spotkaniem z kumplami nie koniecznie rodakami, ale szuka kontaktu do konwersacji, by wymienic doswiadczenia, uzywac nauczonego w praktyce: czytac, sluchac, rozmawiac, byc aktywnym, sprawdzac na jakim stopniu sie znajduje, czy jest rozumiany, poprawiac swoje bledy itd...
I w taki sposob mozna szybko dojsc do wysokiego poziomu, jezeli sie chce..

Rozumiec w 99%, plynna mowa i bezbledne uzywanie wyuczonego jezyka to marzenie wielu..! BIEGLOSC jak ty ja rozumiesz, to prawie sztuka sama w sobie i majaca nauke jezyka jako cel a nie jako srodek i narzedzie.
Ale to sprawa ambicji, wymagan, POTRZEB, a i nie rzadko przyznawania sie do swojego pochodzenia..
Witam ,
mam pytanie, ukończyłam studia magisterskie na kierunku pedagogicznym, chciałabym rozpocząć studia podyplomowe na uniwersytecie wrocławskim - specjalizacja: Kształcenie Tłumaczy Języków Romańskich. Mam problem ponieważ nie mam żadnego dokumentu by udowodnić znajomość języka włoskiego, mieszkałam tam 5 lat, znam język bardzo dobrze mimo że minęło 10 lat ale wydaje mi się że egzamin b2 będzie dla mnie za trudny, czy to prawda ze może mi się trafić tłumaczenie budowy ciągnika? Zdałam maturę z włoskiego na oceny celujące, czy ktoś się orientuje czy to moze wystarczyć bym nie musiała zdawać egzaminów wstępnych ?
Bede wdzięczna za odpowiedz
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Solo italiano