Jak wyjechalam do Rzymu umialam dosc malo. Przed wyjazdem mialam prywatne lekcje ze studentka filologii klasycznej (spec.wloska). Swietnie uczyla, ale wyszlo nam tylko 3 - 4 miesiace lekcji, choc calkiem czestych.
We Wloszech nauka szla mi fatalnie. Na poczatku godzine zajmowalo mi zrozumienie poltorej strony druku formatu A4... ale potem bylo coraz lepiej. Cale szczescie profesorzy (choc nie wszyscy) byli dosyc wyrozumiali, ale ja bylam na wymianie erasmus, wiec nie wiem czy odnosi sie to rowniez do obcokrajowcow podejmujacych studia we Wloszech.
Ja mialam to szczescie ze mialam wielu znajomych pochodzenia wloskiego, ktorzy niestety kiepsko rozumieli po angielsku:)))