obozów pracy w Foggi cd.

Temat przeniesiony do archwium.
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,3877844.html

moje pytanie:

dlaczego na zadnym z wloskich portali o tym nie pisza???
a podobno informacje pochodza wlasnie od wloskiego interpolu...

??
sie chlopaki wstydza...
... dlatego, że:
żyjemy w "bel paese" i takie informacje nie pasują do słonecznego kraju,
który jest "cudny",
zamieszkiwany przez "boskich" tubylców,
których kuchnia jest "przepyszna"
i gdzie "amore" jest "najwspanialsze".

Ciekaw jestem czy po takim wpisie znów ruszy
krucjata przeciw powielaniu stereotypów...
...dobre:):):)))
13:50, 22.02.2008 /PAP
Polacy skazani za obozy pracy
KONIEC SŁYNNEJ SPRAWY WYZYSKIWANIA

16 obywateli polskich, oskarżonych w sprawie tak zwanych obozów pracy w Apulii skazanych. Sąd w Bari zasądził kary od 4 do 10 lat więzienia.
Sprawa włoskich obozów pracy wyszła na jaw w lipcu 2006 roku, gdy w regionie Apulia na południu kraju uwolniono 119 Polaków, przetrzymywanych w bardzo ciężkich warunkach i pracujących na plantacjach za minimalne stawki.

Specjalna operacja Włochów

Włoscy karabinierzy przeprowadzili akcję w okolicach Bari i Foggii, a polscy policjanci na terenie województw: podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego i lubelskiego.

Operację pod kryptonimem "Ziemia Obiecana" koordynowała specjalna komórka "ROS" - karabinierów w Rzymie oraz zespół do walki z handlem ludźmi w Komendzie Głównej Policji w Warszawie. W wymianie informacji pomagały Europol i Interpol.

Polskie ustalenia

Jak ustaliła krakowska prokuratura, istniały dwa poziomy organizacji przestępczej. Pierwszy - to osoby, które zamieszczały w prasie oferty zatrudnienia we Włoszech przy zbiorach warzyw i owoców, następnie organizowały transport, poprzez przeważnie własne duże firmy transportowe, głównie z terenu Podkarpacia, i pobierały opłaty przed wyjazdem.

Drugi poziom dotyczył organizacji pracy na plantacjach i dozór nad zwerbowanymi pracownikami. Członkowie grupy działali tam w oddzielnych komórkach, nadzorujących różne plantacje. Poszczególne komórki utrzymywały kontakty między sobą i z plantatorami, przenosiły pracowników, pilnowały ich, zastraszały, biły.

mtom/iga

http://www.tvn24.pl/-1,1539808,wiadomosc.html
Agatko jestem ciekaw ile jeszcze jest podobnych obozów pracy w Włoszech
przypuszczam, ze i w Polsce są takie obozy...moze na mniejsza skalę, ale tak
Tak w Polsce też są obozy pracy
Nie dawno była afera z szwedzkimi obozami:
Polskie obozy pracy - tym razem w Szwecji
Szwedzkie media ujawniły skandal związany z bezwzględnym wykorzystywaniem około tysiąca polskich pracowników leśnych przez szwedzkie firmy.
Dziennikarze publicznego Radia Kronoberg spotkali Polaków, którym za pracę w lasach na południu Szwecji płacono połowę stawek szwedzkich, domagając się dłuższej pracy i większej wydajności. Początkowo takie skandaliczne, w opinii radiowców szwedzkich, warunki stworzyła Polakom firma Jan Karlsson Skog AB, jedna z największych spółek zajmujących się gospodarką leśną.

Tymczasem Radio Kronoberg poinformowało dziś, że podobna sytuacja panuje wśród Polaków pracujących dla państwowej firmy Sveaskog AB.

Polacy są sprowadzani przez zagraniczne firmy rekrutacyjne. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, czy są to firmy polskie, czy też rejestrowane w innych krajach. Firmy te same nie zatrudniają Polaków u siebie. By zatrudnić się w Szwecji, kandydaci muszązarejestrować własne jednoosobowe spółki i przyjąć zlecenie na wykonanie prac. Dzięki temu udaje się ominąć szereg przepisów, gdyż np. właściciel takiej spółki może pracować dowolną liczbę godzin i za dowolną płacę. Jego zleceniodawca nie ponosi też kosztów pracy, nie płacąc np. ubezpieczeń socjalnych itp. Dzięki temu szwedzkie firmy zyskują tanich pracowników.

Sprawą tą zainteresowały się po audycjach i publikacjach związki zawodowe, które zapowiadają wytoczenie spraw sądowych firmom zatrudniającym w ten sposób pracowników z Polski. Chodzi o to, że w branży tej obowiązuje umowa wykluczająca pracę na zasadzie firm jednoosobowych. Polacy zatrudniani na tych zasadach nie mieli oczywiście, jak wynika z informacji mediów, pojęcia o takich przepisach, ani o tym, że ich wynagrodzenia są dumpingiem płacowym.

Również Radio Kronoberg poinformowało na swej stronie internetowej o odkryciu kolejnego elementu całego tego skandalu. Chodzi o około stu pracowników zakontraktowanych przez polską firmę związaną z Kościołem Zielonoświątkowym. Ludzie ci, jak wynika z tych informacji, po prostu głodują i żywią się byle czym. Brakuje im środków na zakup żywności w Szwecji, której ceny ich zaskoczyły. Natomiast zarobki, zmniejszone o ok. 20 proc. zapośrednictwo w znalezieniu pracy w Szwecji, zostaną wypłacone pracownikom dopiero po ich powrocie do kraju.
Źródło : PAP
Lby im poukrecac !
Niedawno widziałam w polskiej TV relacje z wtargniecia policji do bo miejsca pobytu ludzi zza naszej wschodniej granicy. Policjanci musieli wtargnac silą do ich pomieszczeń gdzie mieszkali. Widok okropny: pietrowe łóżka jedno obok drugiego, pełno walajacych sie szmat....
Inf., ty dobry jesteś w wyszukiwaniu linków. Odszukaj to.
Emigranci ci przebywali nielegalnie i pracowali nielegalnie. Oczywiście byli wykorzystywani przez pracodawce.
Różnica z innymi obozami jest taka, że nasze władze utrudniaja takim zjawiskom, a nie ulatwiaja, jak to miało miejsce we Włoszech.
Wszędzie znajda sie kanalie, ale nie należy patrzeć na to obojętnie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4953922.html

Włochy: 16 Polaków skazanych za prowadzenie obozów pracy
tan, jg, PAP
2[tel], ostatnia aktualizacja 2[tel]:53
Na kary od 4 do 10 lat więzienia skazał w piątek sąd w Bari 16 obywateli polskich, oskarżonych w sprawie tak zwanych obozów pracy w Apulii, na południu Włoch. Wyroki usłyszało także 5 obywateli innych krajów, a jeden Polak został uniewinniony.

Operacja ''Ziemia obiecana'' - polscy niewolnicy wyzwoleni

Mafia mordowała Polaków we Włoszech?

O wyrokach poinformował polski konsul Jerzy Adamczyk, który był na sali sądowej podczas ich ogłaszania. Konsul poinformował, że jeden z oskarżonych został uniewinnionych ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Nie był w stanie powiedzieć, czy wśród skazanych dziś przed sądem w Bari jest także Łukasz Z. uznany za przywódcę szajki.

Konsul generalny w Rzymie Jerzy Adamczyk podkreślił, że nie wiadomo jeszcze, gdzie 16 skazanych obywateli polskich odbywać będzie kary i czy będą starać się o możliwość odbycia ich w Polsce. Na razie pozostaną w więzieniu we Włoszech.

Nie jest jeszcze jasne, czy adwokaci skazanych złożą apelację od wyroku.

Przypominamy, że to właśnie wywołana przez skandal z polskimi obozami sprawa pracy niewolniczej doprowadziła we Włoszech do przyjęcia surowych przepisów i zmobilizowała władze kraju do walki z plagą, o której wiadomo było od lat i która, jak się podkreśla, była lekceważona.

Historia koszmaru

Skandal z "polskimi obozami pracy" w Apulii wybuchł w lipcu 2006 roku, kiedy niedaleko Foggii karabinierzy uwolnili ponad 100 Polaków, przetrzymywanych w prymitywnym obozowisku i zmuszanych do niewolniczej pracy w gospodarstwach rolnych, głównie przy zbiorze pomidorów. Wcześniej o sprawie informowała "Gazeta Wyborcza" w 2005 roku, donosząc że Polacy "znikają" we Włoszech: rodziny informowała, że tracą kontakt z pracującymi we Włoszech. Dziennikarze dotarli wówczas do niepewnych informacji o obozach.

Ludzie ci byli maltretowani, zmuszani do wielogodzinnej pracy i oszukiwani; wymuszano na nich haracze, odbierano większość zarobków. Kobiety były gwałcone. Podczas akcji likwidacji obozu zatrzymano oszustów - pośredników pracy i strażników, którzy traktowali swych rodaków w nieludzki sposób. Kilka osób zatrzymano, gdy już uciekały do Polski.

Wstrząśnięte Włochy

Sprawa ta wywołała we Włoszech wielką dyskusję na temat niewolniczej pracy, do jakiej zmuszani są imigranci - ofiary pośredników, oferujących atrakcyjne i dobrze płatne zarobki. Cały ten proceder odbywał się za przyzwoleniem włoskich właścicieli gospodarstw rolnych, którzy korzystali z pracy "niewolników".

Zarzuty postawiono więc także Włochom oraz przestępcom z innych krajów, kontrolującym cały proceder, między innymi z Rumunii i Algierii.

Proces Polaków trwał w Bari od czerwca zeszłego roku.
Polscy szefowie obozów pracy we Włoszech skazani na 4 do 10 lat więzienia
Na kary od 4 do 10 lat więzienia skazał sąd w Bari 16 obywateli polskich, oskarżonych w sprawie tak zwanych obozów pracy w Apulii, na południu Włoch
O wyrokach poinformował PAP polski konsul Jerzy Adamczyk, który był na sali sądowej podczas ich ogłaszania.

Skandal z "polskimi obozami pracy" w Apulii wybuchł w lipcu 2006 roku, kiedy niedaleko Foggii karabinierzy uwolnili ponad 100 Polaków, przetrzymywanych w prymitywnym obozowisku i zmuszanych do niewolniczej pracy w gospodarstwach rolnych, głównie przy zbiorze pomidorów.

Ludzie ci byli maltretowani, zmuszani do wielogodzinnej pracy i oszukiwani; wymuszano na nich haracze, odbierano większość zarobków. Kobiety były gwałcone. Podczas akcji likwidacji obozu zatrzymano oszustów - pośredników pracy i strażników, którzy traktowali swych rodaków w nieludzki sposób. Kilka osób zatrzymano, gdy już uciekały do Polski.

Sprawa ta wywołała we Włoszech wielką dyskusję na temat niewolniczej pracy, do jakiej zmuszani są imigranci - ofiary pośredników, oferujących atrakcyjne i dobrze płatne zarobki. Cały ten proceder odbywał się za przyzwoleniem włoskich właścicieli gospodarstw rolnych, którzy korzystali z pracy "niewolników".

Zarzuty postawiono więc także Włochom oraz przestępcom z innych krajów, kontrolującym cały proceder, między innymi z Rumunii i Algierii.

Proces Polaków trwał w Bari od czerwca zeszłego roku.

Konsul generalny w Rzymie Jerzy Adamczyk podkreślił, że nie wiadomo jeszcze, gdzie 16 skazanych obywateli polskich odbywać będzie kary i czy będą starać się o możliwość odbycia ich w Polsce. Na razie pozostaną w więzieniu we Włoszech.

Nie jest jeszcze jasne, czy adwokaci skazanych złożą apelację od wyroku.

Wywołana przez skandal z polskimi obozami sprawa pracy niewolniczej doprowadziła we Włoszech do przyjęcia surowych przepisów i zmobilizowała władze kraju do walki z plagą, o której wiadomo było od lat i która, jak się podkreśla, była lekceważona.
Źródło : PAP
Włochy: Polacy skazani w sprawie obozów pracy
Na kary od czterech do dziesięciu lat więzienia skazał sąd w Bari 16 obywateli polskich oskarżonych w sprawie tzw. obozów pracy na polach Apulii na południu Włoch - pisze korespondent "Rzeczpospolitej" z Rzymu
W lipcu 2006 r. karabinierzy uwolnili z jednego z obozów ponad setkę przetrzymywanych tam Polaków, którzy przybyli do Włoch znęceni ofertą dobrze płatnej pracy przy zbiorze owoców i warzyw. Rekrutacją i pilnowaniem Polaków w obozach zajmował się polski gang. Nierzadko dochodziło do wymuszeń i pobić. Kilku Polaków zmarło w dziwnych okolicznościach.

O sprawie było głośno w całych Włoszech. Pociągnęła za sobą serię pełnych oburzenia artykułów i programów w mediach. Trzeba było jednak wstrząsającego reportażu w tygodniku „L’Espresso”, by nad losem pracowników obozów pochylił się minister spraw wewnętrznych Guliano Amato. Jeden z reporterów, podając się za Rumuna, przepracował tydzień na polach Apulii i wszystko opisał. Śledztwo i ściganie winnych rozpoczęło się, gdy sprawą zajął się specjalny oddział prokuratury do walki z mafią.

Przedtem miejscowi policjanci okazywali obojętność. Natomiast poszkodowani bali się zeznawać, obawiając się deportacji i kar za pracę na czarno. Tak było w przypadku pierwszego zlikwidowanego przez karabinierów obozu w 2005 r.

Aresztowanie i skazanie winnych jest owocem współpracy polskich i włoskich organów ścigania. Niektórzy skazani zostali zatrzymaniw Polsce po ucieczce z Włoch. Sporą rolę w ujawnieniu procederu odegrał niosący pomoc Polakom konsulat w Rzymie, a także polski konsul honorowy w Bari Domenico Centrone.

Apulia jest zagłębiem warzywnym Włoch. Najemna praca w polu jest najgorzej płatnym zajęciem w kraju. W związku z tym od kilkunastu lat Włosi się tym nie zajmują. Plantatorzy korzystali z usług gangów, które sprowadzały na pola tysiące zagranicznych pracowników do praktycznie niewolniczej pracy. W szczycie sezonu takich niewolników mogło być nawet 20 tysięcy. Pochodzili głównie z Afryki i Rumunii. Polacy stanowili 5 procent. Prokuratura postawiła również zarzuty 84 plantatorom.
Piotr Kowalczuk
Twórcy obozów za kratkami

Na kary od 4 do 10 lat więzienia skazał sąd w Bari 16 polskich obywateli, oskarżonych w sprawie tzw. obozów pracy w Apulii, na południu Włoch. Zmuszanie do wielogodzinnej wyczerpującej pracy, maltretowanie czy gwałcenie kobiet to tylko niektóre haniebne czyny, jakich wobec swoich "pracowników" dopuszczali się skazani.

Skandal z "polskimi obozami pracy" w Apulii wybuchł w lipcu 2006 roku, kiedy niedaleko Foggii karabinierzy uwolnili ponad 100 Polaków, przetrzymywanych w prymitywnym obozowisku i zmuszanych do niewolniczej pracy w gospodarstwach rolnych, głównie przy zbiorze pomidorów. Ludzie ci byli biciem przymuszani do wielogodzinnej pracy; wymuszano na nich haracze i oszukiwano ich, odbierając większość zarobków. Kobiety były gwałcone. Podczas akcji likwidacji obozu zatrzymano oszustów - pośredników pracy i strażników, którzy traktowali swych rodaków w nieludzki sposób. Kilka osób zatrzymano, gdy już uciekały do Polski. Cały ten proceder odbywał się za przyzwoleniem włoskich właścicieli gospodarstw rolnych, którzy korzystali z pracy "niewolników". Zarzuty postawiono więc także Włochom oraz przestępcom z innych krajów kontrolującym cały proceder, między innymi z Rumunii i Algierii.
Proces Polaków trwał w Bari od czerwca zeszłego roku. Konsul generalny w Rzymie Jerzy Adamczyk podkreślił, że nie wiadomo jeszcze, gdzie 16 skazanych obywateli polskich będzie odbywać kary i czy będą starać się o możliwość odbycia ich w Polsce. Na razie pozostaną w więzieniu we Włoszech. Nie jest jasne, czy adwokaci skazanych złożą apelację od wyroku.
ŁS, PAP
Nasz dziennik
Czy spotkał się ktoś może z jakimś opracowaniem będącym próbą wyjaśnienia przyczyn powstawania tego patologicznego zjawiska?

Przecież jeżeli same powody, dla których powstają te obozy nie zostaną usunięte, co rusz będziemy słyszeć i o nowych, większych lub mniejszych.
Oszuści naciągają Polaków na setki funtów w zamian za fikcyjne zatrudnienie w brytyjskim Tesco
Gangsterzy udają pracodawców


Członkowie gangu, podszywając się pod pracowników supermarketu Tesco i naciągając Polaków na setki funtów, oferowali im pracę, która w rzeczywistości nie istnieje - napisał wczorajszy "Guardian". Według brytyjskiej gazety, działają oni na terenie Wielkiej Brytanii, a także Polski.
Przestępcy umieszczają w polskiej prasie ogłoszenia obiecujące młodym Polakom pracę w Wielkiej Brytanii. Dzięki takim kłamstwom potrafią "zarobić" tysiące funtów rocznie. Jak podaje gazeta, w ostatnich dwóch tygodniach oszuści zmienili metodę, deklarując, że zatrudniają pracowników głównie w Tesco. W ten sposób chcą przyciągnąć więcej osób szukających pracy. Młodych ludzi prosi się, by zadzwonili na numer telefonu komórkowego. Mówi się im, by zapłacili "agentowi" 260 funtów i zarezerwowali sobie lot do Londynu. W momencie gdy przybędą na miejsce - pisze "Guardian" - są odbierani przez członka gangu i wywożeni na miejsce odległe nawet o kilkaset kilometrów. Tam przestępca domaga się kolejnych pieniędzy, tłumacząc, że są potrzebne na zakwaterowanie. Wówczas ofiary, z których większość nie mówi po angielsku, orientują się, że znalazły się w obcym mieście bez mieszkania ani pracy w Tesco. Jeżeli chcą złożyć doniesienie na policję, gangsterzy grożą, że zrobią krzywdę ich krewnym zamieszkałym w Polsce.
Sieć supermarketów Tesco dowiedziała się o tym procederze w zeszłym tygodniu. W związku z tym zawiadomiono policję w Polsce i w Wielkiej Brytanii, aby rozpoczęła dochodzenie. "Jesteśmy świadomi sytuacji, jaka zaistniała, dlatego Tesco podejmuje intensywne działania, aby zapobiec powtórzeniu się podobnych przypadków, łącznie z zamieszczaniem ogłoszeń w polskiej prasie lokalnej informujących o prawidłowej procedurze ubiegania się o pracę w Tesco na terenie Wielkiej Brytanii" - powiedział rzecznik Tesco cytowany przez "Guardiana".
Polski konsul generalny Janusz Wach mówił natomiast, że proceder przestępczy był prowadzony przez kilka polskich gangów na wielką skalę. "Istnieje setka takich przypadków. To nie są małe oszustwa, ale biznes na skalę międzynarodową" - zaznaczył. Potwierdził też, że "kiedy ofiara mówi, iż zgłosi się na policję, gangsterzy ostrzegają, że jego rodzina w Polsce będzie zagrożona".
W zeszłym tygodniu w rozmowie z polskimi policjantami starsi dyrektorzy Tesco stwierdzili, że wykorzystanie ich nazwy firmowej w celu oszustwa rzutuje na ich reputację. - Przyjmujemy tylko ludzi ze znajomością języka angielskiego. Proces rekrutacji do Tesco w Wielkiej Brytanii odbywa się także w Polsce i trwa kilka tygodni - poinformował Michał Kubajek z Tesco w Polsce. Pierwszym etapem rekrutacji - jak zwraca uwagę PAP - jest wywiad telefoniczny, którego celem jest m.in. sprawdzenie znajomości języka angielskiego kandydatów. Tylko osoby, które znają język angielski i przejdą pozytywnie rozmowę telefoniczną, zostają zaproszone do kolejnego etapu - dwugodzinnej sesji rekrutacyjnej w Krakowie. Ostatnim etapem jest kolejna rozmowa telefoniczna w języku angielskim z tzw. native speakerem. Po zakończeniu procesu rekrutacji następuje analiza wszystkich kandydatur, która trwa do 2 tygodni. Po upływie tego czasu wszyscy kandydaci otrzymują telefoniczną lub pisemną informację na temat wyniku rekrutacji.
Natomiast nadkom. Krzysztof Hajdas z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji potwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że sprawą zajmuje się brytyjska i polska policja. - Ściśle współpracujemy z policją brytyjską w zakresie wszelkich przestępstw dotykających naszych rodaków w Wielkiej Brytanii - zaznaczył. Jednak nie chciał mówić o szczegółach sprawy.
Jak informuje "Guardian", w Slough w hrabstwie Berkshire policja uruchomiła polskojęzyczną linię telefoniczną, aby ofiary oszustów mogły zgłosić to przestępstwo. W tej miejscowości przypadki działania nieuczciwych pośredników znane były jeszcze przed wejściem do Unii Europejskiej. Tydzień temu w Slough dwoje Polaków tam mieszkających zostało skazanych na 9 i 12 miesięcy więzienia za oszustwo. Oboje przyznali się do winy. Podobnego przestępstwa mieli się dopuścić też w Bedfordshire.
Kamila Pietrzak
Nasz dziennik
Polacy ofiarami duńskich pracodawców


Co najmniej pięciu polskich pracowników zatrudnionych przed duńskie firmy poniosło w ubiegłym roku śmierć lub uległo poważnym wypadkom - napisała kopenhaska gazeta "Politiken", powołując się na polską ambasadę. Liczba ofiar jest zatrważająca - ocenił Kurt Hedemand, przedstawiciel F3 (Fagligt Faelles Forbund - Zjednoczonego Związku Zawodowego), największej duńskiej organizacji pracowniczej. Dodał, że Polacy w obawie przed utratą pracy podejmują się różnych zadań, nie zwracając uwagi na zasady bezpieczeństwa, co wykorzystują pracodawcy.
Wypadkowość jest najwyższa w budownictwie i rolnictwie, czyli w tych sektorach, w których znajduje zatrudnienie największa liczba polskich obywateli. "Pracodawcy często nawet nie zgłaszają podobnych zdarzeń, a pracownicy, nieznający swych praw, nie otrzymują odszkodowań" - konkluduje dziennik. Tekst kończy apelem do czytelników o zgłaszanie znanych im wypadków, których ofiarami stali się pracownicy przybyli ze "wschodnich" krajów.
KP, PAP
Nasz dziennik
Mnie to akurat nie dziwi. Gdyby w tych obozach przebywali murzyni, to bylaby afera na caly swiat. Ale to byli tylko Polacy.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Życie, praca, nauka