Fakt, problemy nie znikaja tylko dlatego, ze za oknem swieci slonce, ale gdy tego slonca nie ma, albo jest go za malo, to depresyjka tylko czyha za progiem;)
Ja, jako chroniczna meteopatka przez 8-9 miesiecy w roku chodzilam w kraju z nosem na kwinte. Nie twierdze, ze tutaj smuteczki mnie nie dopadaja, czasem dopada i nostalgia, ale jednak przetrwac 3 miesieczna zime jest mi latwiej niz bylo znosic szaro bure niebo nad Lodzia przez 3/4 roku.
To tak w nawiazaniu do tego, ze w Italii "zawsze swieci slonce" ;)
Co do powrotu..ja wielokrotnie, gdy wracam z Polski mam momenty tesknoty (glownie do ludzi, ktorych tam zostawiam) ze zaczynam kombinowac jakby tu zorganizowac zycie, zeby tam wrocic na stale. Ale potem zdaje sobie sprawe, ze moje zycie jest jednak tutaj, ze tu tez mam przyjaciol, ktorych nie chcialabym zostawiac i ze ogolnie czuje sie tutaj lepiej.I wtedy tesknota sie wycisza i mozna zyc dalej:)
Mysle, ze my emigranci, zawsze bedziemy troche rozdarci pomiedzy tymi krajami, w ktorych mielismy okazje zyc. Bo kazdy z nich ma swoje zle strony, ale ma tez i swoje uroki. Ot, samo zycie:)