Ja miałam kiedyś taki przypadek, że jak byłam w Polsce zachorowałam i nie mogłam wrócić do Włoch, a następnego dnia po przyjeździe miałam iść do pracy. Lekarz wystawił mi zaświadczenie, którego potrzebowałam do przebukowania biletu, ale nie pomyślałam, żeby je zabierać do Włoch, bo tak miałam w pracy, że jak nie mogłam przyjść danego dnia, to odpracowywałam kiedy indziej (chociaż umowę jak najbardziej miałam). Po powrocie szef wyjechał na mnie że nie przywiozłam zaświadczenia, więc powiedziałam, że każę sobie przesłać to, które już mi lekarka wypisała dla biura podróży, ale on go już nie chciał, bo stwierdził, że teraz to każdy już by mógł mi wystawić zaświadczenie. BTW przecież mogłam mieć podrobione zaświadczenie, nawet gdybym mu je przywiozła. I powiedział, że mu ta moja choroba 'śmierdzi'. Nie przekonywałam go, jak nie chciał wierzyć to nie. Jego problem.
Ale to był idiota, także nie wiem, czy warto się powoływać na taki przypadek.