wloska tesciowa

Temat przeniesiony do archwium.
mam pytanie do polek, ktore poslubily wlochow "jak wam sie uklada z tesciowa?", bo u mnie jedna wielka lotta.
To dopiero oryginalny watek!

zaraz zobaczysz wszystkie powiedza ze im tez bardzo zle sie zyje z tesciowa bo wlosi kochaja swoja mamusie, itd itd
Potem jedna albo dwie powiedza ze im zyje sie super z tesciowa dlatego ze ich italiano jest kompletnie inny od tych wszystkich mamusinow, on sie wyprowadzil z domu jak mial 20 lat itd itd
cześć... ten temat już był.. np. http://www.wloski.ang.pl/wloska_tesciowa_22018.html

poszukaj w wyszukiwarce...

pozdro :):):)
A ja powiem, ze bardzo lubie moja tesciowa (no moze nie dokladnie, bo nie jestem po slubie). w te wakacje spedzlysmy piekne 10 dni razem. Ja, mama i siostra mojego wlocha. Razem na plazy, razem zwiedzalysmy, razem gotowalysmy, razem chodilysmy na lody. Jest wspanaila kobieta ktora poswiecila swoje zycie dla szesciorga dzieci. Teraz po ich wyjezdzie nawet mi ich brakuje;)
oj Kubusiu,Kubusiu:-P
:-)

kasia do ktorej grupy nalezysz?
pierwszej czy drugiej?
do drugiej...do drugiej:-D
gdyby bylo inaczej ,to by i mnie nie bylo:-P

kiedys pisales,ze nie "wygladam" na stara...dzieki:-)
A ja powiem tak moja tesciowa tez jest super,choc jeszcze nie do konca jest moja tesciowa bo nie mam jeszcze slubu z moim wlochem!Niestety mieszkamy wszyscy w ich duzym domu tzn ja z moim wlochem noi jego rodzice,ale jest super,bo kiedy wracamy z pracy tzn ja i moj wloch mamy obiad,kolacje itd!jego mama jest naprawde wpozadku kobieta!!!Ale za miesiac wprowadzamy sie do naszego nowego mieszkania,dobrze mi jest z tesciowa ale mysle ze lepiej mieszkac osobno;-)
no nie ma za co :-D
a ile bys mi dal?tak na oko:-)
fajnie jest jak dziewczyna zamiast mowic "moj chlopak" albo "moj facet" albo whatever mowi "moj wloch" :-DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
23:-D

nie wiecej
a moze z twoja tesciowa jest super bo ty po wlosku slabo mowisz?
zbyt dobry,zbyt dobry:-)
A ile masz? 24? :-)
dojdz do 1980 spokojnie...a pozniej powolutku....
probuj dalej:-)
hahahah Kasieńka! a jakich to magicznych kremików używasz? my to prawie rówieśniczki więc pytam;-)
pzdr!
no wlasnie,magicznych:-))
Se hai detto questo per me io ti diro cosi..!!!!Che conosco abastanza bene lingua italiana!!!!
kiedy piec la temu mieszkalam blisko jego rodziny (ulice dalej) slabiutko po wlosku (okolo 2 mies we Wloszech) wydawalo mi sie strasznie, czulam sie jak alien, na dodatek miedzy soba bardzo czesto rozmawiaja w scislym dialekcie. Niestety musialam tam bywac codziennie no i pracowac z jego mama w jednym sklepie. Bylo ciezko, w tym czasie nie potrafilam okreslic naszych stosunkow, jedyne co moglam powiedziec to, ze traktowali mnie dobrze.Teraz po 5 latach potrafimy juz porozumiec sie bez przeszkod.Mysle nawet, ze co do charakteru mamy duzo ze soba wspolnego. Mieszkamy od rodziny kolo 600km. Coz, mieszkajac z kims pod jednym dachem nie ma mowy zeby od czasu do czasu nie pojawily sie konflikty, pomyslec, ze sprzeczamy sie z wlasnymi mamami a co dopiero z czyimis. Jesli chodzi o spory, ktore byly miedzy mna a moim "Wlochem";) jego mama zawsze wysluchala mnie ze spokojem, po czym mowila, ze musimy rozwiazywac je miedzy soba, bo tylko nas dotycza, po czym dodawala jak on bardo mnie kocha :)
ja na poczatku tez sobie chwalilam moja tesciowa, tzn jakies 7 lat temu, wrecz mowilam ze to nie tesciowa lecz przyjaciolka, ale potem z czasem , poznajac ja lepiej zrozumialam jaka jest zaborcza i ze chcialaby we wszystkim uczestniczyc i o wszystkim decydowac. ja nie znajac jej dobrze myslam, ze jak to na poczatku che byc mila (i dalej jest), pomocna, chce mnie ze wszystkim zapoznac,dodam ze z wloskim juz sobie radzilam, ale z czasem jak sie stawalam coraz b. samodzielna, ona ciagle tam byla, nie odstepowala nas na moment, chociaz mieszkalismy juz sami, ona miala klucze, przychodzila kiedy chciala, sprzatala, prasowala, przynosila do jedzenia, bo w/g niej ona wszystko robi najlepiej. najgorsze jest ze komentowala wszystko to co robimy, kupujemy itd, nawet (to juz pozniej) jak ubieramy naszego syna. byla nie do zniesienia i to nie tylko ja tak sadze lecz rowniez moj maz, tak wiec caly czas trzeba bylo sie z nia klocic, potem sie obrazala, a za kilka dni znowu to samo. a ponadto wszystko ona uwazala ze to my ja zle traktujemy, ze ona sobie na to nie zaslugoje i ciagle robila z siebie ofiare. chciala podejmowac za swojego syna wszystkie decyzje. zas jesli chodzi o stosunek do mnie to nie skarze sie pod tym wzgledem, wiele razy powtarza ze jestesmy jej zyciem, ze sie dla nas poswieca, i ze mi vuole bene, ale dlaczego musi byc taka natretna?
Moim zdaniem nie ma nic innego do roboty. Kiedy mieszkaly u mnie przez ten tydzien, gotowala ona- co gotuje wysmienicie, nie potrafilam odmowic:D (przytylam chyba ze 2 tony:P), no ale nie namiejscu bylo zeby sprzatala u mnie w domu, czy prala, czy zmywala naczynia, wiec kiedy zauwazylam, staralam sie np zaberac jej miotle kiedy zabierala sie do zamiatania. Przy innej okazji wytlumaczyla mi, ze troche ja to denerwowalo, poniewaz przyzwyczjona jest do bycia ciogle w ruchu, nie daje rady siedziec bezczynnie.
Na cale szcescie jestesmy daleko od siebie;)
ale ja mam satysfakcji z tego forum:-)
sobie nawet nie wyobrazacie!
a wiesz Kuba,ze masz troche racji:-)
Temat przeniesiony do archwium.

Zostaw uwagę