Florencja: stop nachalnemu myciu szyb
Władze Florencji postanowiły przegonić ze skrzyżowań osoby myjące szyby samochodowe, nakładając nanie dotkliwe kary. Sprawa w ciągu kilku dni urosła do rangi tak poważnego problemu, że głos zabrali premier, minister spraw wewnętrznych i przewodniczący Izby Deputowanych
Zmywanie szyb samochodowych grozi teraz "konfiskatą narzędzi pracy" i grzywną w wysokości 206 euro z zamianą na trzy miesiące aresztu. Autor rozporządzenia radny Graziano Cioni tłumaczył decyzję nachalnością myjących, która doprowadziła do wielu awantur, a w rezultacie do zakłóceń w ruchu drogowym. Jego zdaniem te uliczne usługi zostały zdominowane przez "rumuńsko-cygańską mafię".
Jako "odważne wcielanie w życie polityki zero tolerancji" decyzję pochwalił szef MSW Guliano Amato. Ale przewodniczący Izby Deputowanych, zreformowany komunista Fausto Bertinotti stwierdził, że "należałoby się raczej dobrać do skóry szefom mafii".
Sprawa zbulwersowała Partię Zielonych. Jako że ludzie zajmujący się myciem szyb samochodowych to biedni imigranci, wiceminister finansów z Partii Zielonych Paolo Cento sam chwycił za kubeł i szczotkę, wyszedł na skrzyżowanie w Rzymie i przez 20 minut mył szyby pod hasłem: "Wszyscy jesteśmy pomywaczami".
Jeden z kierowców, odjeżdżając, rzucił mu: "Nawet tego pan nie potrafi". Wreszcie głos zabrał premier Romano Prodi, oświadczając, że on porządki w mieście rozpocząłby od ścigania autorów graffiti i nielegalnych parkingowych.
Piotr Kowalczuk z Rzymu