Witaj! Ja mam za soba wesele w PL. Wskazowki? Hmm od czego by tu zaczac? To moze od slubu. Znalam ksiedza mowiacego po wlosku i msza byla dwujezyczna, tzn. 1. czytanie bylo po wlosku, a 2. po polsku, ewangelie ksiadz przeczytal w obu jezykach. Zrobilam dla grupy polskiej i wloskiej osobno "broszurke" z tekstami w odpowiednich jezykach, mysle, ze to bylo dobre posuniecie. Poza tym udalo sie i cala oprawa mszy byla "rodzinna" przyjaciel mojego meza byl ministrantem, czytania czytane byly przez czlonkow rodziny, psalm spiewala moja przyjaciolka, a obraczki podala bratanica meza, acha a organista byl moj kolega :)
Co do wesela to podstawa to dobra obsluga restauracji i zespol. U nas zespol zawiodl, bo go zalatwialam przez internet :( Niby byla tlumaczka na wloski, ale sie nie sprawdzila. Moja rada: posluchaj na zywo kilku zespolow i wodzirejow, nie zaluj kasy i wybierz najlepszych. Dobrze jesli beda miec tlumacza, to o jednen problem mniej (no i modl sie, zeby stanal na wysokosci zadania).
"Moi" Wlosi pochodzili z poludnia, czyli nietanczacy na weselach. Rzeczywiscie, bylo trudno zaciagnac ich do tanca, choc wiedzieli, ze program to przewiduje. Ale znalazlo sie rozwiazanie, okazalo sie, ze dobrze sie bawia, jesli tancza wszyscy w "koleczku".
Acha, dobrze jest tez wypytac zespol o wszystkie konkursy jakie chca zrobic. Ja mniej wiecej oznajmilam, ze nie chce jakisch peszacych robic i niby nie bylo, ale za to zostalam poczestowana jakims dekalogiem panny mlodej, ktory byl po prostu zenujacy :(. Ale co tam i tak wszystkim sie wesele podobalo :) Duzym plusem na pewno bylo to, ze zorganizowalismy je w palacyku z ogrodem, w ktorym to (palacu, nie ogrodzie) nocowali goscie.
No dobra, to tyle, jak mi cos przyjdzie do glowy, to jeszcze napisze. Pa!