Detektyw Rutkowski znów odbija zakładników
26.03.2008
Czarne okulary, dwa telefony, laptop i opalenizna - Rutkowski wrócił w znanym nam stylu współczesnego szeryfa
Śląsk Detektyw Krzysztof Rutkowski wrócił do gry! Czarne okulary, dwa telefony komórkowe, laptop i ciemna opalenizna, jak u Andrzeja Leppera, dawniej partyjnego zwierzchnika. Tak dziś prezentuje się najbardziej medialny polski detektyw Krzysztof Rutkowski. Przemyślana kreacja i fryzura znana z filmów o "american soldiers".
Zaledwie kilka miesięcy temu opuścił areszt. Był podejrzany m.in. o pranie brudnych pieniędzy dla siemianowickiego barona paliwowego Henryka M. Teraz znów w brawurowych, mrożących krew w żyłach akcjach odbija zakładników z rąk okrutnych degeneratów. Ostatnia specjalizacja Rutkowskiego - uwalnianie naiwnych Polek ze szponów obcokrajowców.
Konferencja prasowa w hotelu Katowice. Przy stole obok Rutkowskiego siedzi szczupła blondynka Teresa Pożek. Trzyma na rękach śliczną dziewczynkę - to mała Glada Maria. Cudem, wraz z matką, wyrwana z rąk ojca - przebiegłego Włocha Francesco di F. Tak naprawdę cudu nie było. Po prostu sprawę Teresy w swoje ręce wzięli ludzie Rutkowskiego i potajemnie wywieźli matkę z dzieckiem z Włoch.
http://czestochowa.naszemiasto.pl/wydarzenia/833297.html
By zrozumieć gehennę Teresy i czarnookiej Glady Marii trzeba cofnąć się o pięć lat wstecz. Właśnie wtedy pochodząca spod Wodzisławia Teresa za namową koleżanek ruszyła do Włoch po lepsze życie. Zaczęło się w Agropoli, w jednej z licznych szklarni, gdzie zajmowała się pielęgnowaniem sadzonek. Jeszcze lepsze życie miał Teresie zagwarantować wspomniany Francesco, miejscowy ustosunkowany 42-latek. - Cóż, już na początku słodko nie było, ale liczyłam, że się zmieni. Poza tym czułam się uczuciowo zniewolona %07- wyznała szczerze znękana kobieta.
Francesco, jak stwierdziła Teresa, mieszkał wcześniej z pewną Ukrainką, a nawet pomógł jej założyć bar. - Nie miałam pojęcia, że on ma jeszcze legalną włoską żonę i dwoje dzieci - wyznała. - Ten pan wykorzystując moją sytuację bił mnie i poniżał, zmuszał do niewolniczej pracy w domu. Najgorzej, że wcale nie zmienił się, gdy byłam już w ciąży. Na szczęście urodziłam małą w Polsce. Niestety, on przyjechał i znów zwiódł mnie pięknymi słówkami, a ja uwierzyłam.
Tym razem Teresa wzięła do Włoch swoją starszą 13-letnią córkę Klaudię z pierwszego małżeństwa.
Gdy Glada Maria miała 8 miesięcy, Francesco porwał dziecko. Dopiero wyrok włoskiego sądu zmusił go do oddania córki. - Ale to nic nie dało, nadal nami rządził - wyjaśniała kobieta. - Posunął się do tego, że odebrał mi dokumenty i zamknął w domu. Na szczęście Francesco nie odebrał Teresie telefonu. Dzięki temu mogła zawiadomić Rutkowskiego.
- Podczas brawurowej akcji moi ludzie odbili kobietę i dzieci - powiedział detektyw.
Szczegółów jednak nie zdradził. Tymczasem Teresa i Gla-da Maria we Włoszech są traktowane, jak zaginione. Polska policja, która wczoraj spisała zeznania kobiety, poprosi włoskich karabinieri o dyskrecję. Bo, nie daj Bóg, Francesco przyjedzie i porwie dziecko.
Teraz Teresa przebywa w ośrodku dla maltretowanych kobiet. - Jej historia powinna być nauczką dla innych kobiet. Dzisiaj podobne przypadki to plaga - przestrzegał detektyw.
Na szczęście w najbardziej krytycznym momencie ktoś zawsze zadzwoni do Rut-kowskiego, a on zawsze odbiera. Bomba!
Agata Pustułka - POLSKA Dziennik Zachodni