Wasze poczatki pracy

Temat przeniesiony do archwium.
kochani jak wygladaly wasze poczatki w pracy we wloszech, pytam osob, ktore znalazly sie w nowej sytuacji, tzn przeprowadzily sie do wloch i tam zaczely prace, a znaja jezyk na poziomie srednio zaawansowanym, jak was traktowali pracodawcy, wspolpracownicy, czy na poczatek traktowano was ulgowo? czy rozumiano, ze jest to dla was nowa, szczegolna sytuacja? czy byl wam sie ciezko porozumiec z klientami?
Pominę kwestię językową (interesują Cię osoby, które startowały z poziomu średnio zaawansowanego, a ja miałam to szczęście, że włoski znałam biegle) i przejdę do pozostałych pytań.;)

Dla moich przełożonych i dla współpracowników pod względem zawodowym niebyła istotna moja sytuacja - ważne było, czy sprawdzam się w pracy. Dlatego traktowano mnie jak każdego "nowego" w firmie (o czym miałam okazję przekonać się później), tzn. wyjaśniono mi co i jak, pokazano moje biurko i życzono powodzenia.;) Dowiedziałam się potem od kolegów, że tak naprawdę nowi pracownicy nie przechodzą u nas jakiegoś szczególnego szkolenia i po prostu "mają się uczyć same" (gdy w zeszłym roku ja miałam wprowadzić nową dziewczynę w meandry naszej profesji, to wszyscy powtarzali, że to pierwszy przypadek, że ktoś tyle komuś wyjaśnia). Tak więc fakt, że to była moja pierwsza praca we Włoszech, że niespecjalnie byłam do niej przygotowana, że nie miałam doświadczenia w branży niewiele znaczył, a już kompletnie nikt nie brał pod uwagę mojej sytuacji osobistej (przeprowadzka do innego kraju, ewentualne problemy adaptacyjne itp.) - po prostu o tym nie myśleli.
o to juz jest mi smutno, kurcze, u mnie to jeszcze problem polega na tym, ze nigdzie nie moge dostac slownika dla mojej profesji, jest tylko polsko wloski dla lekarzy lub pielegniarek, a dla kosmetologow jest w przygotowaniu...a mi jest potrzebny na juz cholera, jak ja zrozumiem co komu dolega, jak nie znam jeszcze takich slow, ja to mam...
Ależ czemu jest ci smutno? Przecież nie jest powiedziane, ze nie będą Cie traktować ulgowo na początku (może im powiedz, ze możesz mieć początkowo trudności z branżowym słownictwem?) - ja tylko opowiedziałam Ci, jak to jest u mnie w firmie. A firma firmie nierówna.:)
Mysle, ze ja bylam "srednio zaawansowana" jezykowo gdy zaczynalam tu mieszkac i pracowac ;) Ale rowniez nie odczulam, abym byla inaczej, ulgowo traktowana, dla innych liczyly sie moje umiejetnosci i sposob radzenia sobie w sytuacjach zawodowych. Pamietam poczatki pracy w firmie, w ktorej pracuje obecnie, moj szef narysowal mi podstawowy grafik organizacyjny, zebym miala zielone pojecie o tym, z kim wspolpracujemy, ale nie bylo zadnego szkolenia czy wdrazania w obowiazki.
Dlatego na poczatku zadawalam moim wspolpracownikom mnostwo pytan i przyznam, ze zawsze spotykalam sie z ich zyczliwoscia i dyspozycyjnoscia.
Co do specjalistycznego slownictwa to sadze, ze gdy juz pracujesz to sukcesywnie sie z nim zapoznajesz.
W twoim przypadku, na poczatek moglabys sama stworzyc cos na ksztalt wlasnego slowniczka terminow, ktore moga ci byc przydatne w pracy.:)
diddlina, to mówisz, że nie ma słowniczka dla kosmetyczek? :( Od tego roku zaczęłam właśnie się uczyć na kosmetyczkę i prawdę mówiąc liczyłam na to,że coś takiego istnieje. No ale jakoś sobie poradzimy, same przecież możemy tłumaczyć sobie słówka potrzebne w naszej profesji :) A pracujesz już we Wloszech?
a ja jestem ciekawa jaka jest w ogóle szansa znalezienia pracy np w biurze w jakiejś firmie dla osoby która zna włoski na poziomie srednio-zaawans???
No wlasnie na przyklad ja, jestem na poziomie srednio- zaawansowanym (tak mi sie przynajmniej wydaje), potrafie sie dogadac bez problemu ale widze ze nie wszystko jeszcze mam 'doszlifowane' i pracuje niestety jako kelnerka... Jestem po studiach i marzy mi sie praca w biurze, jednakze jest bardzo ciezko pomimo ze mieszkam na polnocy Wloch gdzie niby jest 'latwiej' o prace. Teraz konczy mi sie umowa o prace i bede szukala pracy biurowej! Czarno to widze ale probowac bede!
Insonnia kliknij sobie na ta strone http://www.medicon.pl/3683.html tam jest mowa o angielskim i ta firma jest w trakcie przygotowan takowego slownika wloskiego, ale to moze jeszcze z ponad rok potrwac...jestem bezsilna, niestety bede musiala, zakupic ksiazki wloskie i z nich tlamuczyc sobie sama...
cholera dzis robilam sobie improwizacje zabiegu po wlosku i niestety nie znam polowy slowek...szkoda slow
niestety google mi ich nie przetlumaczy, no chyba ze jest tu dermatolog, ktora pracuje we wloszech to chociaz by zmiany skorne, by przetlumaczyla...
Mnie tez nikt nie traktowal ani nie traktuje ulgowo w pracy. Jak przyjechalam rok temu, znalam jezyk juz biegle, a pomimo to niekomfortowo sie czulam w sytuacjach, gdy musialam sie wyklocac przez telefon i bronic swych - w jezyku ojczystym zdecydowanie szybciej udaloby mi sie "zamknac dziob" nieslusznie wydzierajacym sie Makaronom. No ale to mam juz za soba - w nowej pracy nie spotykam sie z takimi sytuacjami.
ja jestem w stopniu sredniozawansowanym, tak sie przynajmniej oceniam. w polsce uczylam sie jezyka przez 8 semestrow w tym 4 bardzo intensywnie. certyfikatu nie mam bo wiedzialam ze i tak wyjade do wloch. ludzie mi tu mowia ze mowie bardzo swobodnie i nawet lepiej jak co niektory rodowity wloch.
pracy szukalam dosyc dlugo. jestem tu od wrzesnia 2007 a prace znalazlam dopiero w marcu.
chodzialam na wiele rozmow, niestety jak tylko ktos widzial moje CV to od razu sie temat zmienial... i wymowka 'pani nie zna jezyka'.
w polsce mialam ukonczone studia ekonomiczne ze specjalnoscia 'rachunkowosc', 11 lat doswiadczenia zawodowego w tym ostatnie 4 lata w urzedzie skarbowym na stanowisku rozliczen, do tego kursy komputerowe, jezykowe i zawodowe... a mam 30 lat. jak widac wlosi maja same kompleksy.
gdy wpisalam w cv ze mam kurs i certyfikact z Oracle Discoverer i SAP to mnie tu wysmiano bo tu trzeba studia do tego konczyc. na nic byly moje tlumaczenia ze mam certyfikaty i zaswiadczenia bo w pracy an tych programach pracowalam.
tu w wielu przypadkach trzeba zaczac od 'ZERA'!!!!
jak napisalam prace znalazlam i zaczelam pracowac od marca ... w jednych z fabryk w regionie, w biurze jako tlumacz polskiego. mialam farta bo szukali akurat kogos z polskim i znajomoscia podatkow w polsce.
oferty wysylalam wszedzie i gdzie sie da (z wyjatkiem barow, knajpek czy restauracji bo moj maz stwierdzil ze jak mam sie tak gimnastykowac to lepiej niech sobie siedze w domu a nie mam sie zle czuc w pracy). do firmy gdzie pracuje tez wyslalam a oni mi odpiwiedzieli praktycznie od razu ....
z poczatku bylo mi ciezko, slownictwo techniczne i w ogole, ale z pomoca slownikow technicznych i pomoca kolegow z pracy nie mam juz problemow z tlumaczeniami.
ulgowo nie bylam traktowana, pierwszego dnia pokazano mi co i jak i na czym ma polegac moja praca i od razu mi walneli na stol mase tlumaczen i zadan.
Temat przeniesiony do archwium.