Rodzinka w odwiedzinach (dlugie)

Temat przeniesiony do archwium.
Moi drodzy! takie pytanko: zbliza sie sezon urlopowy i w zwiazku z tym tez
pewnie i u was przyjazdy rodziny w goscinie krotsza czy dluzsza.

Z mojego doswiadczenia, od kiedy bylam dzieckiem i jezdzilam na wakacje do
rodziny, wygladalo to tak, ze zyli oni swoim zyciem, i glownie sama sie
zajmowalam soba albo siedzialam w domu. Najwyzej raz na miesiac jechalo sie na
basen czy jezioro, albo w odwiedziny do krewnych. Ogolnie domownicy zyli
wlasnym zyciem, kiedy bylam w gosciach, nie bylo mowy o jakims zwiedzaniu, czy
wozeniu po okolicy i zapewanianu ciaglych rozrywek.

Tak samo bylo jak goscili u mnie ludzie - raz czy dwa cos tam sie
zorganizowalo, a poza tym goscie sami zwiedzali czy tez robili inne rzeczy,
albo siedzieli w domu. Mowie oczywiscie o gosciach 1-2 tygodniowych.

W zeszlym roku goscilam u mnie mame, i naprawde przez 2 tygodnie mnie
wymeczyla: ciagle chciala cos robic, na zasadzie np.rano basen, po poludniu
spacer, wieczorem knajpa, i tak codziennie przez 2 tygodnie. Zorganizowalismy
b.duzo wyjsc i zwiedzilismy wszystko co bylo do zobaczenia w promieniu 60 km,
za kazdym razem jak byla w domu 'nosilo ja', a jak miala gdzies pojsc sama to
zarzucala ze sie 'blaka po miescie sama'. Kilka razy chciala wracac do Polski,
krytykowala ze siedzimy z mezem gramy w komputer itp. Ja jeszcze w tym czasie
szukalam pracy i wpominam ten pobyt jako koszmar, ktory w dodatku kosztowal
nas majatek (bilety lotnicze, rozne wejsciowki, opera itp.). W tym roku
przyjezdza znow w odwiedziny, i zapowiedzialam, ze musi sie nastawic na to, ze
nie bedziemy non stop do dyspozycji, i ze musi sie sama zorganizowac. Jest
plaza itp.

Co wy na to? Co robicie jak do was przyjezdzaja rodzice? Co oni robia? Jak
wtglada ich plan dnia?
Jak do mnie przyjezdzaja rodzice (a przyjezdzaja na 3-4 tygodnie) to z zasady normalnie pracuje wiec sami sie soba zajmuja a tylko w weekendy cos organizujemy, gdzies razem idziemy czy wyjezdzamy poza miasto. Ale pomimo tego to jestem wykonczona pod koniec ich pobytu.
jak ci tak przeszkadzaja goscie ktorymi sie musisz zajmowac, to najlepsza rada jaka ci mozna dac w takiej sytuacji to nie zapraszac nikogo i wtedy bedziesz miala swiety spokoj. Jak do mnie ktos przyjezdza to jestem szczesliwa ze moge spedzic z to osoba troche czasu ze nie narzekam.
a ja potrafie zrozumiec happydays w pewnym sensie.. wprawdzie moi rodzice nie sa za bardzo wymagajacy (lubia ogladac ciekawe miejsca albo jechac w gory chocby na jeden dzien ale nie lubia restauracji), ale sa dlugodystansowi.. a ja wolalabym ich miec czesciej ale krocej.. natomiast co do znajomych to nie mialam nigdy problemow.. i nigdy na nich nie narzekalam...
Ja lubie gosci w domu, ale moim zdaniem powinni sie dopasowac do osob do ktorych jada w odwiedziny i do ich trybu zycia. To nie urlop all inclusive. Moim zdaniem do rodziny sie jedzie aby z nimi pobyc, nawet jesli oznacza to siedzenie z nimi w domu, wspolne gotowanie i zwykle domowe czynnosci, a nie calkowicie burzyc plan dnia, prawo do odpoczynku itp.
Dodam, ze zarowno mama jak i znajomy bywali u mnie tygodniami w przeszlosci i sami sobie oorganizowali czas w ciagu dnia jak pracowalam. Teraz pracuje na pol etatu i mamie sie wydaje, ze bede caly dzien do jej dyspozycji, a tak nie jest.
nie zgadzam sie do konca.. moim zdaniem obie strony musza sie dopasowac a nie tylko jedna.. potem oczywiscie zalezy tez jacy to goscie.. bo wiadomo, co innego osoby naprawde bliskie ktore ja zaprosilam a co innego kolezanka ktora sie sama zaprosila bo ma nocleg za darmo i che Mediolan zwiedzic... ale jesli jej powiem ze nie problemu i ze moze u mnie sie zatrzymac to dla mnie tez jest logiczne ze w miare mozliwoscia sie nia zajme...
Widze, ze dorosle dzieci strasznie szybko zapominaja, przez ile lat to rodzice musieli niejednokrotnie poswiecac swoj czas, serce i pieniadze i to przez znacznie dluzszy okres niz 2 tygodnie. Mysle, ze nic sie nie stanie jesli przez 2 tygodnie podporzadkuje sie swoj czas gosciowi. Grac na komputerze, kiedy mama jest w goscinie? Ja bym tak nie mogla...
Ja zawsze respektuje osoby do ktorych jade w odwiedziny i nie burze im planow, tylko staram sie dopasowac do ich zycia i odciazyc w pracach domowych w miare mozliwosci. Nigdy tez nie prosilam o obwozenie, zwiedzanie, ani nie narzekalam, ze mi sie nudzi.

Moja mama od pewnego czasu gdziekolwiek nie jest w gosciach u bliskiej rodziny nudzi sie siedzeniem w domu, i chce ciagle cos robic. W naszej rodzinie to nie jest tradycja, nikogo nie stac finansowo na obworzenie i robienia za przewodnika.
Pytanie: czy ktos z was mial kiedykolwiek 2 tygodniowych gosci w domu? latwo jest wydawac opinie jak sie nigdy nie mieszkalo samemu. Poza tym mam tez meza, z ktorym musze sie liczyc, nie moge oczekiwac ze bedzie nas wozil autem po atrakcjach turystycznych kiedy wraca zmeczony po pracy.
Ale jaki ty masz w sumie problem? Nie masz ochoty zajmowac sie matka, bo to dla ciebie niesamowita udreka, to miej odwage jej to powiedziec. "Mamo, moge zapewnic ci nocleg, ale sama musisz organizowac sobie czas". Daje sobie reke uciac, ze jak bedziesz miala wlasne dzieci, to nagle mamusia bedzie potrzebna, aby zajmowac sie wnukami:D
Nie mam problemu, bo o tym powiedzialam. Powiedzialam tez, ze wolalam, jak byla zwykla mama a nie taka ktora za wszelka cene mnie zmusza do chodzenia na basen i nie potrafi sie zajac sama soba ;-)

A co do dzieci: tak, mamy moich kolezanek na emigracji opiekuja sie wnukami w wakacje, a nie szaleja po basenach i operach. Zazwyczaj nie zwiedzaja nic poza supermarketami.
No tak, bo starsza kobieta powinna juz tylko gotowac obiadki i opiekowac sie wnukami, aby odciazyc biedna corusie(i wtedy jakos nie przeszkadza), ktora moze w przyplywie laski zabierze ja na jakas wycieczke. No comment...
Napisalam, jak wygladaja wizyty innych mam u swoich corek. Matki tam jada i dobrze jest im tak, nie maja wymagan aby im zapewniac przezycia i urlop.

Nie wpadajmy z jednego ekstremum w drugie, wcale nie mowilam o tym, ze nigdzie nie zabiore mamy, ale w zeszlym roku bylismy wszedzie gdzie sie da. Kazdego dnia byla ciagla walka i wyrzuty, ze 'ladna pokoda a my w domu siedzimy'. W ciegu 2 tygodni ani jednego dnia nie spedzilismy nie robiac nic, tylko zajmujac sie banalnymi sprawami domowymi. Pierwszy raz widzialam mame bez ksiazki w rece (nalogowo czyta), nie przywiozla ksiazek bo sie nastawila na zwiedzanie 24/24.

W tym roku postawilam sprawe jasno. Ja bym z calego serca chciala ja goscic nawet przez 2 miesiace, ale z takim jej nastawieniem jest to niemozliwe.
moi rodzice z siostr i jej mezem byli u mnie w zeszlym roku. mielismy z mezem akurat czesciowo urlopy (dlugi weekend majowy) i moglismy cos im pokazac ale reszte czasu musieli w ciagu dnia zorganizowac sobie sami.
w tym roku maja znowu przyjechac rodzice razem z mja 4-letnia siostrzenica. doskonale zdaja sobie sprawe z tego ze nie bedziemy brac z mezem urlopow tylko dlatego ze oni przyjezdzaja. maja plaze pod nosem, moga pozwiedzac, pospacerowac a popoludnia i wieczory bede spedzac razem z nimi (moj maz pracuje na zmiany). poza tym moi rodzice doskonale tez wiedza ze o sonsoringu nei ma mowy. sami oplacaja sobie podroz. na miejscu zakupy robimy razem i a troche 'walowki' przywioza tez z polski.

moja pozostala rodzina teraz strasznie mnnie kocha bo sie zaczyna sezon na opalanie. kazdy tylko mysli ze ich zaprosze, oplace podroz, rozrywki, przenocuje a oni beda sie bawic i uzywac na moj koszt. sorrki ale tak nie bedzie i dlatego czesc rodziny juz sie poobrazala. nie wiem czemu mialabym zapraszac do siebie kogos kto calymi latami nie dawal znaku zycia a odzywa sie teraz bo potrzebuje sobie zrobic darmowe wakacje.
nie wiem co to za mentalnosc ale ludzie mysla ze kto mieszka w 'slonecznym kraju' to nie pracuje tylko caly rok ma wakacje i przewala sie na plazy.
Wlasnie zgadzam sie z tym. Prawda jest taka, ze jednak wbrew pozorom czasami latwiej ugoscic jest dwie lub wiecej osob niz jedna. Para czy wieksza grupa po prostu sama bierze samochod, autobus i jest niezalezna. Moja mama mysli, ze ja przez caly czas bede robic za 'druga polowke' i towarzyszyc w zwiedzaniu. Na szczescie tu gdzie mieszkamy obecnie jest plaza i bedzie mogla spedzic czas tam.

A co do sponsoringu...zafundowalismy przelot bo chcielismy dobrze, ale po prostu nigdy nie sadzilismy ze ten pobyt tyle nas bedzie kosztowal! W malym miescie po jednym dniu nie ma juz czego zwiedzac, wiec trzeba jechac autem do roznych miejsc, a jak to Wlochy wstep wszedzie 10-15 Euro za osobe, a gosci z Polski wiadomo, nie stac. Nie chce powtorzyc tego w tym roku, szczegolnie, ze naprawde zyjemy od 1.do 1.(wynajem, wydatki medyczne), i juz pobyt 'zwykly' czyli jedzenie itp.bedzie odczuwalny. Powiem szczerze, ze boli mnie takie konsumpcyjne nastawienie wlasnej mamy co do pobytu u corki ktora widzi raz w roku. Szczegolnie, ze jak mowilam, byla u mnie kilka razy w odwiedzinach i miala wieksze wymagania. Dodam, ze nie jest to jedyny jej urlop w domu, bo w ciagu roku wyjezdza oprocz tego na prawdziwy urlop 3-4 razy w roku - cos na co np.nas nie stac. Zamiast odlozyc na przyjazd aby np.tak jak mowisz twoja rodzina dolozyc sie na zakupy itp., przyjezdza na gotowe i jest na utrzymaniu de facto swojego ziecia (ja nie zarabiam obecnie).
Happy ..cos takiego znalazlam..dla mamci Prenota il Biglietto Prima del Mezzanotte e Risparmia fino al 75%!
edreams.it/voli_economici
moja droga my jak jedziemy do polski to moi rodzice atrakcji mi nie zapewniaja tylko daja dach na glowa bo ja swoje mieszkanie w Lodzi wynajelam. dostajemy tez auto do swojej dyspozycji i kazdy robi swoje. zakupy robimy razem z moimi rodzicami a jak juz cos kupimy to moj tata oddaje mi kase bo mowi zebysmy nie wydawali tylko zostawiali kase zeby miec co wymienac na euro. dodatkowo dorzuca tez kase na wyjazd zebysmy mieli na czarna godzine.
no ale tutaj jak sa to ja nie moge wzia urlopu. my urlop mamy w sierpniu natomiast dla nich w sierpniu jest za goraco. oni musza sie dopasowac. jesli przyjada autem, wezma TomToma i beda sam jezdzic jak my bedziemy pracowac. oni przyjezdzaja nie na zwiedzanie ale po to zeby spedzic z nami troche czasu i glowie po to zeby moja sistrzenica miala wakacje nad morzem i troche odreagwala po stresach z calego roku a malutka ma ich nie malo. jej wystarczy plaza, woda, kilka zabawet i lodziki. nie jest wmagajaca i rozpieszczona jak inne dzieciaszki w jej wieku, nie wspominajac juz o wloskich dzieciach ktore sa rozpuszczone na maxa.
miala do mnie tez przyjechac moja przyjciolka ale ma jakiegos nowego 10 lat mlodszego kolesia i dupek potrzebuje sobei zrobic darmmoe wakacje. tak wiec odmowilam. powiedzialam ze albo przyjezdza sama albo w ogole i do tego nie oferuj jej zadnych atrakcji oprocz plazy i zwiedzania okolicy. kazdy niestety musi zrozumiec ze jest gosciem w nie swoim domu i juz powinien docenic to ze nie placi za noleg a nie dodatkowo wymagac jeszcze zeby jautrzymywac na mimejscu i zapewniac nie wiadomo jakich rozrywek itd.
ja mieszkam w regionei Molise wiec tak na prawde wszedzie mam daleko. do pescary 1h, do rzymu 3,5, do Bari 2,5 tak wiec wszedzie daleko.
jak juz napisalam wczesniej, ja mam za kazdym razem rodzicow po 3-4 tygodnie.. i mialam ich zarowno jak mieszkalam z moim exs, jak zaczynalam chodzic z moim obecnym i jak juz bylismy z soba na serio.. moi rodzice placa sami za podroz, przywoza "walowke" z polski, czasami oni zafunduja jakas wejsciowke czy przejazd (pociag, autostrada), ale restauracje, zakupy jedzeniowe czy wiekszosc kosztow pokrywam ja (czy wspolnie z moim chlopakiem).. logiczne ze jedzenie dla 4 osob to nie to samo co dla 2, a skoro sie gdzies jezdzi i cos zwiedza to trudno nie wydac na podroz czy bilety wstepu... ale dla mnie to jest oczywista konsekwencja zaproszenia kogos dla domu.. i oczywiste ze wszelkie wyjazdy planuje sie na weekend czy na ewentualne dni wolne..
..no to widze, ze ja z was wszystkich urzadzam sie najlepiej...rzucam kluczami jak wyjezdzam..wczesniej informujac 'kraj'..kto chce klucze sa zdeponowane..przyjezdzajcie i siedzcie sobie, bede za tydzien albo dwa..wedrujcie zwiedzajacie, robcie wycieczki w gory i caly rejon,jestescie dorosli ,zorganizujcie sie,wyżywcie sie sami,mieszkanie zostawcie posprzatanie,ewentualana posciel/bielizne zostawcie na podlodze w lazience..czyli jak w hotelu co do prania to na rzuccie na ziemie,wypiore sama,nie palic papierosow i nie halasowac bo sciany sa cienkie..rządzcie sie sami! I TO DZIALA!:D
dobre... i to nawet niezle rozwiazanie. ja niestety moge zaufac i zostawic klucze tylko rodzicom i siostrom, nie zostawilabym klucz znajomym. zreszta moja tesciowa by chyba zawalu dostala jakby uslyszala ze jej mieszkanie zamieszkuja obcy (a mieszkanie nie jest jej tylko sie jej wydaje ze ona jest jego wlascicielka).
a co do moich rodzicow to moi tesciowie to stana na glowie zeby sie im pochwlic jacy to oni sa hojni i goscinni i jaka to italia jest piekna, tylko achhh i echhh. tyle z moi rodzice nie bardzo chca z nimi siedziec min. dlatego ze nie znaja jezyka, a poza tym przyjezdzaja do mnei a nie do tesciowej. poza tym moja mam za te jazdy ktore przeszlam z moja tesciowa to na nia patrzec nie moze.
.....'te jazdy ktore przeszlam z moja tesciowa'... o rany ! toz to super temat na oddzielny post..kurcze zaloz taki post, bedziemy sie wpisywac! :D
Co do tesciow to bym tez miala oddzielny watek, ale chetniej poslucham waszych przygod. Teraz jestem 800 km od tesciow wiec nie mam najswiezszego materialu ;-)
Z wizytą we włoskim domu, czyli "gość i ryba trzeciego dnia cuchnie" INVITO (zaproszenie)

L'ospite non invitato se ne parte svergognato.

Najważniejsze jest zaproszenie gospodarzy domu, chyba że obie strony łączy duża zażyłość i zaufanie, wtedy wyjątkowo można pozwolić sobie na „autoinvito”, czyli „wproszenie się”. Trzeba jednak pamiętać, że nawet jeśli łączą nas więzy rodzinne czy dozgonna przyjaźń, wpraszenie się na różnego rodzaju ceremonie lub formalne uroczystości jest raczej niestosowne.
Zaproszenie trzeba potwierdzić, lub z przykrością odmówić w odpowiednim czasie, tj. stosunkowo wcześnie, żeby gospodarze mogli się zorganizować.

Meglio soli che male accompagnati.
Jeśli zaproszenie jest osobiste, nie należy zabierać ze sobą osoby towarzyszącej (a tym bardziej czworonożnych ulubieńców!).
Potwierdzając nasze przybycie telefonicznie (nie wypada wysyłać e-maila czy sms’a), można zapytać wprost co przynieść, czy jak się ubrać jeśli podejrzewamy, że spotkanie może być bardziej formalne.
Nie należy otwarcie wypytywać gospodarzy kim będą inni zaproszeni goście.

REGALO (prezent)




Chi va ospite in casa di poverelli, porti con sé cibi o quattrinelli.
I piccoli regali cementano l'amicizia.
Na obiad czy kolację w domu nie trzeba wysilać się na nic wyjątkowego czy oryginalnego, wystarczy butelka wina, ciasto/ciastka z cukierni lub własnej roboty, ewentualnie drobiazgi dla dzieci gospodarzy. Jeśli nie skonsumuje się wszystkiego, nigdy nie zabiera się reszty z powrotem!



Kwiaty również są miłym prezentem, ale uwaga: wielkie bukiety nie są w dobrym guście, lepiej podarować mniejszy, ale elagancki bukiecik lub kwiat doniczkowy na balkon/taras, jeśli znamy upodobania pani domu.
Wybór koloru kwiatów w bukiecie jest w zasadzie dowolny, może z wyjątkiem białego, zarezerwowanego na uroczystości typu: chrzest, komunia święta, bierzmowanie, ślub... Natomiast na święta Bożego Narodzenia dominuje kolor czerwony.

ARRIVO (przybycie)


Spicciati ospite mio, se non vuoi che ti mandi con Dio.
Punktualność to podstawowa zasada gościa: nigdy nie należy przychodzić ani za wcześnie, ani z opóźnieniem, szczególnie jeśli jesteśmy zaproszeni na obiad czy kolację. Włosi są bardzo przywiązani do stalych godzin spozywania posiłków. Jednym słowem, aby nie irytować głodnego pana domu i zaaferowanej gospodyni, która właśnie odcedza makaron, możemy zjawić się najwyżej 15 minut po ustalonym czasie.

Nei complimenti la parsimonia è cortesia.
Nie należy być zbyt wylewnym w pochwałach, ani spontanicznym krytykiem. Zawsze znajdziemy coś, co nam się spodoba w urządzeniu domu, jeśli nie umeblowanie to ogród, albo widok z okna, elementy dekoracyjne, itp. Zamiast „ach – ów i och –ów”, wystarczą stonowane, ale szczere komplementy.

La bella e buona maniera fa cambiar l’inverno in primavera.
Dei gusti non si discute.
Podobnie zachowujemy się przy stole: nie krytykując dań, nawet jeśli nie są w naszym guście, ale przeciwnie, skupiamy uwagę pani domu na tym, co nam bardziej smakuje, może nawet prosząc o przepis, co zrewanżuje i zneutralizuje zmieszanie gospodarzy z powodu nieutrafionego menu.


PERMANENZA (pobyt)


L'ospite ed il pesce dopo tre giorni puzzano.
Il primo giorno ospite, il secondo indiscreto, il terzo sfacciato, il quarto via da casa mia.
Patti chiari amicizia lunga.

Nie można nadużywać cierpliwości gospodarzy i przedłużać ustalonego wcześniej pobytu. Najbardziej stosowny jest tzw. angielski długi weekend, czyli od piątku do niedzieli.

In casa propria si fa come si vuole; in casa altrui come si può.
Jeśli pobyt trwa więcej niż jeden dzień wypada zaproponować pomoc w domowych obowiązkach, np. w przygotowaniu posiłków i utrzymywać porządek w pokoju, w którym śpimy, oraz łazience.


RINGRAZIAMENTI (podziękowania)
Il ringraziare non fa male alla bocca.
Chi è grato, è amato.
La riconoscenza è la memoria del cuore.
Na koniec obowiązkowo dziękujemy za gościnę, jeśli nasz pobyt trwał kilka dni, wypada sprawić gospodarzom mały upominek, może to być kwiat doniczkowy, zabawka dla dzieci, ozdoba do domu. Nie należy przesadzać, aby nie sprawić wrażenia, że chcemy się „odpłacić” za gościnę. Można również zaprosić gospodarzy do restauracji lub w ramach rewanżu zaprosić (i koniecznie dotrzymać słowa!) do siebie w gościnę. http://www.naszswiat.net/czas-wolny/woski-na-wesoo/2080-z-wizyt-we-woskim-domu-czyli-go-i-ryba-trzeciego-dnia-cuchnie.html Co kraj to obyczaj :D
Happydays, z Twoich wypowiedzi wnosze, ze Twoja mama nie zdaje sobie sprawy, jak "stoicie" materialnie ani jakie macie uklady w pracy, ile czasu wolnego, na ile jestescie zmeczenie itp... Powiedz jej...
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Ogłoszenia