Pomocy!!!! wloska tesciowa

Temat przeniesiony do archwium.
Nie wiem co zupelnie zrobic z moja tesciowa. Jestesmy 3 lata po slubie w domu wynajetym na ktory nie bardzo nas stac. moja tesciowa ma 3 ojke dzieci :mojego meza 35 lat, syn 31 lat i corke 27 lat. Mieszkamy na Sycylii. pierwsze dni po oficjalnych zareczynach byly obiecujace...tesciowa bardzo mila, opiekuncza...zaczelo sie od faktu ze ona skrupulatna gospodyni domowa bardzo czysta i dokladna zapomniala(?) dac mojemu mezowi jego niektore ubrania. No i moja ciaza...wydawalo mi sie ze to ona po raz 4 jest w ciazy! latala po sklepach kupujac wyprawke bez brania pod uwage mojego zdania.jeden raz osmielilam sie jej przeciwstawic no i zaproponowala mi zeby wybrac jeden zestaw poscieli wedlug mojego uznania.Zrobilam to i skrytykowala mnie cala rodzina. W szpitalu upierala sie ze mam zakladac wyhaftowana posciel ...bo co pomysli rodzina! traf chcial ze po cieciu cezarskim cala posciel sie zakrwawila. pielegniarka byla niedostepna wiec moja tesciowa chciala mnie na sile myc i zmieniac posciel na inna haftowana, nie zwracajac uwagi ze sie wstydze i ze cala jestem w bolach. po narodzeniu mojej corki nikt nie zwracal na mnie uwagi. pierwsza kapiel zrobila ona..wparowala ze swoja matka i corka bez pytania mnie o zgode. Dzwoni nieustannie i zaprasza nas na obiady. jesli moj maz nie odwiedzi jej codziennie to dzwoni zeby sie dowiedziec dlaczego. nie znosze jej!! moj tesc byl chory na raka i zmarl 4 miesiace temu...moja corka ze wzgledu na szacunek jeszcze nie jest ochrzczona. Za miesiac konczy rok i tesciowa juz mi powiedziala ze rodzina jest w zalobie wiec swietowania 1 wszego roczku nie bedzie i swietowania chrztu zaplanowanego na grudzien rownierz bo ona nie czuje sie jeszcze najlepiej. Probowalam rozmawiac z mezem ale on jest cieplym kluchem. Tesciowa z usmiechem na twarzy w "dobrej wierze" zarzadza moim zyciem. co mam z nia zrobic?
o kurcze, galadriera wspolczuje Ci bardzo, wiem jak tesciowe moga skomplikowac zycie tylko,ze w moim przypadku chodzi o moja mame. Co do Twojej sytuacji to nie wiem jakie moze byc rozwiazanie. Oczywiscie normalnie powinnam powiedziec, ze musisz porozmawiac z mezem i postawic mu ultimatum jednak wiem jak Wlosi sa zwiazani ze swoimi matkami. Ja na szczescie mieszkam 1400 km od swojej wloskiej tesciowej i jest dla mnie bardzo mila a nie wtraca sie bo po prostu nie ma mozliwosci, jednak jak tylko cos sie dzieje moj facet jest w stanie rzucic wszystko i jechac 14h do calabrii.
O "sposobach" na teściową niestety nie napiszę, gdyż nie znam się na tym.

Trochę za to się znam na innej poruszonej kwestii (ale tylko trochę). Napisałaś: "moja corka ze wzgledu na szacunek jeszcze nie jest ochrzczona". Wydaje mi się, że Kościół Katolicki (podejrzewam, że tego wyznania jesteś) nie zabrania chrzcić dzieci w takiej sytuacji. Odmawianie sakramentu świętego jednej osobie nie może być uznawane za okazywanie szacunku drugiej.

Jeśli teściowa tak silnie przeżywa stratę męża, to rzeczywiście trudno ciągnąć ją na siłę na urodziny Waszego maleństwa, ale to nie znaczy(?), że nie możecie wyprawić urodzin córeczce. Żałoba ma fazy, przez które musi przejść teściowa, żeby dojść do równowagi, trzeba dać jej czas. Nie wiem, jakie miałyście wcześniej relacje - może po śmierci męża teściowa próbuje znaleźć sobie miejsce?...

To tak tylko odnośnie chrztu chciałam... Bardziej kompetentni wypowiedzą się, jak sobie radzić z teściową - chętnie poczytam :)
Na szczęście nie mieszkacie z teściową i w swoim domu to Ty jesteś panią i Ty ustalasz zasady. Na Twoim miejscu oczywiście grzecznie wysłuchałabym rad teściowej, ale i tak zrobiłabym po swojemu według własnego uznania. Starałabym się nieco ograniczyć kontaty z nią, gdyby ten kontakt mnie męczył. Mężowi oczywiście nie zabronisz częstych kontaktów z matką, ale musisz uświadomić mu, że teraz Wy tworzycie rodzinę i to wy ustalacie zasady jej funkcjonowania, jego mama ma co najwyżej głos doradczy ale nie decydujący odnośnie waszego życia i wychowania córki. Na wszelkie próby jej narzucania swojej woli powinnaś reagować uprzejmie, dyplomatycznie ale stanowczo forsując własne zdanie. I pamiętaj, być może ona naprawdę ma dobre intencje, jest po prostu nadopiekuńcza i ma taki despotyczny charakter. Mam taką ciotkę, ktora zachowuje się podobnie, wiecznie są u nich starcia ciotki z synową. Ciotka oczywiście wszystko wie lepiej. To naprawe dobra osoba, życzliwa o złotym sercu i chętna do pomocy, ale niestety lubi narzucać innym swoje zdanie i nie znosi sprzeciwu. Lubię ją na swój sposób, ale jej synowej wspólczuję. Nie chciałabym mieć takiej teściowej. Mam bardzo silne poczucie niezależności i nie znoszę jak ktoś mnie uszczęśliwa na siłę.
Ja co prawda, nie mam tesciowej, bo stara panna jestem ale chetnie sie wypowiem.
Ja bym tam chyba nic nie miala przeciw hawtowanej poscieli, kapieli dziecka i wyprawek.
A nawet to by mi bylo "w to graj":))
Wiec nie rozumie czemu ty jej nie lubisz.
Ja to juz tewgo meza nie lubie:)
Ja bym przedewszystkim od meza wymagala, ze jak tesciowa powie Jedyna Sluszna Prawde O Zyciu, to ten maz bedzie trzymal storne moich Zyciowych Banalow, moze i pozbawionych jakichkolwiek doswiadczen, ale przeciez razem mamy te zyciowe madrosci doswiadczac.
Mysle ze bylabym super synowa i wredna zona, wiec nie ryzykowalam:))
Wiec moze jeszcze raz dokladnie napisz, za co jej nie mozesz zniesc.
chrzest to sakrament, nie ma obowiazku robienia wielkiego przyjecia, wazne aby byli rodzice i rodzice chrzestni, wiec moze to uda Ci sie uswiadomic tesciowej.
1 urodziny dziecka obchodzcie we wlasnym gronie, dziecko raczej nie doceni przyjecia...
Zgadzaj sie, jesli mozesz, usmiechaj i rob swoje. Najwazniejsze, aby maz byl po Waszej stronie (mam na mysli - po stronie Waszej rodziny... czyli Twojej, dziecka i w l a s n e j).
Galadriela ty jestes matka i ty decydujesz..... np..ja polaczylam swe urodziny z chrztem malego..byl po prostu obiad,tort i kawa..bez alkoholu bo..... chrzest to sakrament
nasuwa mi sie jedno pytanie czy ty aby po az 3 latch malzenstwa i po az 1 roku od narodzin dziecka podswiadomie nie czekalas przez ten czas az to tesciowa podejmie decyzje o chrzcie dziecka ..a przeciez to ty zalozylas rodzine slub wzielas ze swoim mezem i tworzycie odrebna rodzine..decyzje podejmujecie wy wspolnie.. Ty jestes matak ty decydujesz o dziecku/i jak widac dotad nie zdecydowalas sie go ochrzcic/dziwi mnie ze az rok czasu mialas i nie zdecydowalas sie och rzcic dziecka????..zapytaj sie sie sama siebie dlaczego ogladasz sie na tesciowa..?..dziwne Powinnas ochrzcic juz dawno swe dziecko/male dzieci sa spokojniejsze w kosciele podczas chrztu..glownie spia..a te wieksze wrecz 'rozrabiaja' i przeszkadzaja w celebracji..mam na mysli wspolny chrzest podczas niedzieli,kiedy sie chrzci razem ok 10 dzieci czy 15 /
No dobra, SAKRAMENT mowicie....
I co z tego ze sakrament?
Ja ostatnio bylam na SAKLRAMENCIE malzenstwa i tanczylam, pilam i o malo co nie hawtowalam:))
Wiec, wszelakie sakramenty to nie argument.
Argumentem jest to ze nie wypada w zalobie hucznie obchodzic sakramentow.
A tesciowa, jak tesciowa, swoje prawa ma...Byle by sie nie wpier.....:))

edytowany przez Magdalena-Malpa: 13 sie 2011
Nie, zle napisalam.
Nie wolo pozwolic by sie za duzo wpie....a:)))
jak by byl syn to byla impreza juz dawno ale urodzila sie tylko dziewczynka..w koncu tesc zmarl 4 mies.temu a dziecko juz ma ponad rok zycia....... hmm...Sycylia
..jakby byl syn...
galadriela22 ...nie zazdroszcze...tez mieszkam na sycylii, tez na wynajetym, ale moja tesciowa, ze tak powiem przyprowadzilam do porzadku sama, a i narzeczony potrafil sie za mna ujac :-) na poczatku nie akceptowala mnie, jak sie spotykalismy, potem przeprowadzilam sie i mialysmy wiele spiec, potrafila nawet poprawiac po mnie ciuchy powieszone na balkonie...wiesz jej dom, jej zasady hehe, a potem mialysmy jedna wielka klotnie, bo ja juz mialam dosyc ogladania jej skrzywionej buzi jak ja co dzien gotowalam coraz to pyszniejsze smakolyki a ona jadla jak by to trutka miala byc i w ogole...smiac mi sie chcialo jak nawet skarpetki prasowala z nudow...!!! no i po tej klotni wszystko sobie wyjasnilysmy i nagle stal sie cud heheh jest super nawet sama codziennie pyta jak sie czuje, dzwoni do mnie i ba nawet zajada sie ze smakiem moimi potrawami czy ciastami :-) ale tak jak ju mowilam niestety dla ozezwienia sytuacji potrzebna nam byla ostra klotnia, ale pomogla bardzo, ja zrozumialam czym sprawiam jej bol a ona zrozumiala, ze mnie sobie nie owinie wokol palca, tak jak wspomnialam jak czyms mnie wkurzala to od razu lecialam do mojego i mu o tym mowilam, a on w odpowiednim momencie jak byli sam na sam rozmawial o tym, ze mu sie nie podoba takie czy inne traktowanie mnie...uwazam, ze powinnas tez ostro porozmawiac z mezem, ale niestety wydaje mi sie, ze on chyba za bardzo liczy sie z jej zdaniem, moj tak samo, za matka poszedl by w ogien, ale jednak potrafil i nadal potrafi zadbac o dobro obydwu...
Teściową najlepiej kocha się na odległość...:) Zdrowy dystans jest jak najbardziej wskazany, w przypadku teściowej najlepiej liczący tysiące kilometrów. Zaznaczam, że nie jestem szczęśliwą posiadaczką teściowej, tak tylko tak sobie teoretyzuję. A tym, które teściowe posiadają , radzę spojrzęc na jasną stronę tej sytacji. Na szczęście nie mieszkacie kątem u teściowej lecz jesteście na swoim, więc jak to mówią: "Wolność Tomku w swoim domku" a teściowa ma pozycję jedynie gościa i jako gość nie ma prawa się zbytnio szarogęsić, zaglądać do szafek czy garków, itp. Te, co mieszkają z teściowymi to dopiero mają kolomyję...Aż strach się bać brrr...
ja mieszkalam 6 miesiecy, z czego 2 byly te niezbyt fantastyczne a potem bylo super, natomiast otem przeprowadzilismy sie ze wzgledu na prace i tesciowa wcale z tego powodu nie plakala, a w miesiacu w ktorym zdecydowalismy sie na przeprowadzke, ona juz sama nam powiedziala, ze mieszkanie nam zostawia bo po co jej 3 pokoje i mielismy zaczac robic jej u gory mieszkanko, ale akurat mi sie robota trafila i sie przeprowadzilismy na 2 lata na wynajem, a potem tam wracamy :-)
Temat przeniesiony do archwium.