trojkaty

Temat przeniesiony do archwium.
Dziewczyny, wybaczcie za ten temat, glupio mi to pisac, bo winna tej sytuacji jestem wylacznie ja. I to ze cierpie nie ma tu zadnego znaczenia, bo sama jestem sobie winna, cierpie ,,na wlasne zyczenie". Od roku jestem w trojkacie z italiano sposato, ktory nigdy mi nie obiecywal, ze zostawi dla mnie rodzine. Pracujemy razem poza Italia, on co 3 tygodnie jedzie do domu na 4-5 dni, ,,wypelnic obowiazki ojca i meza". Potem wraca i ,,jestesmy" razem. Na poczatku nie zastanawialam sie nad konsekwencjami tego postepowania, 1 raz znalazlam sie w takiej sytuacji, nigdy wczesniej nie mialam romansu z facetem zonatym, nie moglam sobie nawet tego wyobrazic. Tak minal rok, kocham go, choc czasem zastanawiam sie jak mozna kochac czlowieka, ktory prowadzi doppia vita... jestem zla, niemoralna, wiem ze w tym uczestnicze... nigdy nie liczylam ze porzuci dla mnie rodzine, ale pewnie gdzies tam jak jestes z kims to masz taka mala nadzieje....musze znalezc sily, zeby to przerwac, choc to trudne, ale trudne jest tez kontynuowanie tego, co jest z gruntu sbagliato.... wiem, ze potepicie, posypia sie gromy (sama sobie winna), nie wspolczucia tu szukam. Chcialabym przestrzec - dziewczyny nie wchodzcie w takie zwiazki, to straszne!! Jemu nawet z pozoru nic nie moge zarzucic, nigdy mi nic nie obiecywal, prawda? Byl ,,uczciwy" w tym swoim wloskim pojeciu(meskim?? moze fakt ze jest italiano nie ma tu zadnego znaczenia)
Przykro mi bardzo iz wplatalas sie w taki uklad i jeszcze bardziej mi zal zony i dzieci owego italiano.
Poradzic ci nic niemoge, najwyjej bys sprobowala sie wycofac z tego zwiazku bo i tak do niczego dobrego to nie doprowadzi. sprobuj moze "wejsc" w role zony twego kochanka, ty chcialabys miec meza ktory mialby kogos na boku? jak bys sie poczula gdybys sie dowiedziala ze z kims kreci?
Nie oceniam cie, nie krytykuje, nic mi do tego. Kazdy z nas jest kowalem swgo losu i sam odpowiada za swoje wybory. Zal mi po prostu ze zakochalas sie w nieodpowiednim facecie i nie mozesz cieszyc sie w pelni ta miloscia.
Zycze duzo sily i wytrwalosci na przyszlosc
aga
[email]
[gg]
Zycze Ci duzo sily i
Kto oszukuje wlasna rodzine nie jest uczciwy. Zal mi ich...
Tobie tez troche wspolczuje.
Jemu warto byloby dac kopa - w wiadomo co.

Niedawno uslyszalam historie dotyczaca osob, ktore ledwie co znam: malzonkowie, dwoje dzieci tak do 6 lat. Mieszkajacy w Rzymie, facet czesto wyjezdza sluzbowo. Zona dowiedziala sie, ze ma "podwojne" zycie w Mediolanie i raz pojechala tam niespodziewanie to sprawdzic. Okazalo sie, ze to prawda. Facet zdecydowal, ze zostaje z "ta trzecia". Po powrocie do Rzymu zdecydowali powiedziec dzieciom, ze sie rozstaja. Nastepnego dnia moj maz widzial te dzieci - cos strasznego, jak wygladaly i jak reagowaly na zwykla rozmowe; wiadomo, ze "wszystkiego" nie zrozumieja, ale najwazniejsze - ze nie bedzie juz wspolnego domu dla wszystkich razem - zrozumialy. Trauma zapewne zostanie na zawsze.
Dziwne, ze mimo, ze sie rozstaja, facet przywiozl do (bylego) domu walizke ciuchow do prania. Tylko, ze juz zona (tez przybita, tak na marginesie) nie miala ochoty nimi sie zajac, moze "ta trzecia" ja zastapi?
Ja widze tu glownie okrucienstwo w stosunku do wlasnej rodziny, glupote i bezmyslnosc.
uczciwy??? to, ze o wszystkim wiedzialas od poczatku nie znaczy, ze on jest uczciwy...jest wlasnie wyrachowanym klamca, ktory pieknie odwrocil sytuacje, aby nie czuc sie winnym, a przynajmniej w stosunku do ciebie

dziewczyno! sprobuj uwolnic sie od tego chorego zwiazku jak najszybciej...bo tracisz szanse poznania kogos naprawde wartosciowego..ten wlasciwy facet moze cie gdzies minac, a ty sie nawet nie zorientujesz, bo bedziesz gryzc sie z wlasnym poczuciem winy i czekac na skrawki uczucia czlowieka, ktoremu nigdy nie moglabys zaufac..nawet jesli rzucilby dla ciebie rodzine.....pomysl tylko! jak mu zaufac??
macie we wszystkim racje; jego rodzina zyje w nieswiadomosci, maja go raz na jakis czas, czasem wspolne wakacje, on od kilku lat pracuje poza Wlochami i ja nie jestem ta pierwsza.... (moja glupota mnie poraza...) w sumie najlepiej wychodzi na tym on, ma tam zaplecze, do ktorego moze zawsze wracac, ma mnie i jest mu z tym dobrze. Nie chcialabym odbierac tym dzieciom (18 i 11 lat) ojca, ani kobiecie meza (choc co to za maz). Dzis wyjezdza do Wloch na 3 dni, chce sie spakowac i opuscic w czasie weekendu nasze mieszkanie... sily....
nie mam kompletnie mentalnosci kochanki - ta nie powinna czuc, kochac, myslec, odczuwac. Trzymajcie kciuki dziewczyny, musze to zerwac. Dziekuje za wszystko a przede wszystkim, ze nie zmieszalyscie mnie z blotem, bo tego sie spodziewalam, ale nie mialam komu sie zwierzyc wiec wybralam forum...
Wiem, ze ci bardzo cięzko - tez miałam kiedys podobna sytuacje.
Moge Ci tylko pocieszyc, ze kiedys na pewno Ci to przejdzie - tak jak mi.
Musisz sobie zadac pytanie - czego naprawde chcesz. Czy chcesz byc z nim, liczysz na to, ze zostawi rodzine dla Ciebie,czy.. chcesz zakonczyc ten związek, bo nie widzisz w nim przyszłości.
Spróbuj sobie na to - tak na chłodno, rozsądnie z ołówkiem w ręku odpowiedziec i potem brnąc w wybranym kierunku.
Rozmawiałas z nim? On wie, ze pokładasz w nim jakies nadzieje na przyszłośc? Jezeli nie, to zapytaj wprost i nie bój sie.
Gdy zobaczysz, ze zacznie sie migac - owszem zaboli ale popatrzysz na niego inaczej. Rozczarujesz sie, ale ...to jedyny sposob, zeby ci przeszło. Musisz zobaczyc w nim drania.
Pokaz mu jak sie męczysz,jak za nim tęsknisz i jak bardzo ci na nim zalezy. Że rola zabawki zupełnie ci nie odpowiada.
Jest szansa, ze sie przestraszy i zacznie robic jakies uniki...
Tak było w moim przypadku. W moim ukochanym zobaczyłam kawał chama. I było mi wstyd przed samą soba, ze potrafiłam zakrecic sie w kim, kto w zasadzie nie ma honoru.
Zdecyduj sie na jakis radykalny krok. Zaboli, ale wiele wyjasni. I gwarantuje, ze zauroczenie ci przejdzie. No... chyba, ze jest gotow byc z Tobą .. Ale ja wiem, czy warto byc z kim kto jakby na to nie patrzec... kłamie??
Trzymaj sie kochana!
Bedzie dobrze ;)
sily!!!
jesli juz podjelas decyzje to nie zawracaj z tej drogi...bo bedzie bolalo jeszcze dluzej...a bolu na pewno nie unikniesz.....kiedys ucieszysz sie ze podjelas ten krok..a im wczesniej tym lepiej..wiecej prawdziwego zycia dla ciebie!
on nie zamierza opuscic rodziny, czasem to powtarza, ze nie moze... na co wiec ja czekalam przez rok?? nie moglam po prostu w moim malutkim mozdzku zrozumiec jak mozna z kim prowadzic razem dom, przebywac, kochac sie przez rok i nic nie czuc, a skoro sie do kogos cos czuje to szuka sie jakis rozwiazan, zeby z nim byc tak naprawde.... na to chyba liczylam... nic wiec do mnie nie czuje zapewne... fa male....
Nie zamartwiaj sie az tak, raczej pomysl: cale szczescie, ze poznalam sie na nim, ze zerwalam na czas (bo wierze, ze tak zrobisz).
Facet pograzyl juz swoja rodzine, nie ma potrzeby, by pograzyl i Ciebie.
pozdr.
swietnie powiedziane OTA :-)
musze myslec pozytywnie, moglam stracic wiecej czasu niz rok.... zrobie to, postanowione, na szczescie jestem bardzo decisa, pierwszy raz chce odejsc i wiem ze to zrobie, choc sobie troche poplacze ;) dziekuje
glowa do gory!
To tak jak z zebem. Boli, cmi, bierze sie coraz wiecej tabletek przeciwbolowych w nadziei, ze przejdzie i tak w kolko. Az przychodzi moment, ze trzeba usunac! I to bez znieczulenia!
Poboli, przestanie, zarosnie sie.. a na jego miejsce zawsze mozna wstawic nowy ;-)
Ale wymyslilam :DDD
zrezygnuj dla siebie, nie dla niej. ratuj swoje życie
dziekuje dziewczyny za rady i wsparcie, wyprowadzilam sie, dzis on wraca z I. i bedzie ciezko, ale musze to przetrwac...
powodzenia, będę trzymała kciuki, dasz rade.........
Miałam podobną sytuację...Byliśmy ze sobą rok...Oczywiscie powiedział,że mnie "kocha" i "jestem najwspanialszą osobą,jaką życie mu dało" itp. Było to piękne...ale...jak widać juz nie jestesmy razem od miesiaca "ostatecznie"...wczesniej rozstawalismy się chyba z 4 razy...a po chwili wracalismy do siebie....Kolejne piękne słowa, deklaracje....itp. a ani słowa o rozstaniu z rodziną Nie ukryję tego,że nadal mi na nim zależy i jest on częścią mojego życia...lecz jestem pewna,że podjęłam słuszna decyzję o rozstaniu;) Bolało bardzo...Ale życie płynie dalej.... Teraz wiem,ze był to dla niego wygodny układ-pewna rodzina we Włoszech i "dziewczyna" w Polsce. A ja zakochana mogłabym dalej marnować czas i tkwic w tym bezsensownym zwiazku. Dlatego też wierzę w Ciebie! i jestem pewna,ze sobie poradzisz! Musisz tylko uwierzyc,ze to słuszna decyzja:))) i CAłE żYCIE PRZED TOBą!! GO GIRL:)
su con la vita! Mezczyzn jest wielu a wlochow jeszcze wiecej! Wiec do gory glowa! Bedzie ciezko na pewno, ale moze warto zaryzykowac i ulozyc sobie zycie z kims innym! Naprawde jest wielu samotnych facetow! Usciski
Kate
poinformowalam go o mojej decyzji przez telefon, zostawiajac takze list w domu przy wyprowadzaniu sie, glupie bo przeciez jutro spotkamy sie w pracy wiec konfrontacji i tak nie uda sie uniknac.....dzwoni, ale ja nie odbieram. Przywoluje w sobie moj egoizm - to mi musi byc teraz dobrze, ja musze zyc pelnia zycia, ja musze sie otworzyc na nowe znajomosci, do tej pory to on mial wszystko, ja zylam w cieniu, na jego warunkach, ja musialam sie dostosowac. Dziewczyny, jestescie wyrozumiale i wspaniale, to forum tez. saluti........
aby tak dalej!!! nie poddawaj sie i nie odbieraj telefonu
FANTASTYCZNIE!!! Właśnie tak!! Bądź silna! WORLD IS YOUR! :):):):):):):):):):):):):):)
To znowu ja ..
Odwagi dziewczyno!
A moze dasz rade zmienic prace? Tak, zeby go nie widywac? Mi przeszlo definitywnie jak po prostu przestalam go widziec. Bedzie ci bardzo trudno.. bo ciężko jest znosic obecnosc kogos, z kim kiedys sie było i w kim widziało sie kogos więcej...
Ale jeżeli o rozstaniu zadecydowałaś Ty pierwsza a nie on, to dasz rade!
Masz przewage!
I bądź egoistka!
Trzymaj sie:)

A potępic Cie moze tylko ktos, kto nie zna zycia...
Nawet nie wiedziałam,ze tak sporo kobiet z przejściami na tym forum ;-)
Pozdrawiam przy okazji wszystkie.
Dzis na przerwie obiadowej rozmawialismy, dowiedzialam sie, ze przeciez wiedzialam jaka jest sytuacja, ze nigdy mi nic nie obiecywal itd. Powiedzialam mu, ze on ma poprosic o przeniesienie do innego kraju, bo ma mozliwosci pracowania wszedzie, ja nie chce znalezc sie teraz dodatkowo jeszcze w sytuacji bezrobotnej. Mialyscie racje, jak widze w nim chama, jest troche latwiej... troszke... pa pa
I staraj sie miec nad nim przewage - nie wiem jak, to zalezy od sytuacji - moralną, emocjonalna..
I dobrze by bylo gdyby ludzie z Twojego otoczenia tez widzieli w nim chama. To bardzo pomaga. Jakies kpiny, docinki w jego kierunku itp.
Wiem, ze to taka babska zlosliwosc, ale z drugiej stroy.. taka mala zemsta sluzy tylko Twojemu dobru ;-)
Na moim bylym los zemscil sie sam - zona od niego odeszla z innym facetem.
Czyli.. kto od miecza wojuje...
I dopiero wtedy wszelkie sentymenty przeszly mi definitywnie.
pa! Trzymaj sie ;-)
I pisz - to tez pomaga :)
pisze o tym, ta sytuacja ujawnila, ze mam cos z ehshibicjonizmu hi hi (nawet czasem sie usmiecham...przez lzy), uslyszalam ze rozumie moja sytuacje, a z drugiej strony, ze robie ,,seghe mentali" (wychodzi na to, ze to ja sobie cos wymyslam, sytuacja jest ok ;))
i dobrze, bo dusic w sobie zle emocje to najgorsze
wygadaj sie..wyplacz...wykrzycz!

i tak trzymaj wierzac, ze nic innego teraz nie jest wazne..tylko TY..TWOJE emocje..TWOJA przyszlosc.......to, co on przezywa (lub nie) nie znaczy NIC...wazne wszystko, co dotyczy CIEBIE! TO TWOJE ZYCIE
badz egoistka, bo inaczej nie uda ci sie wygrzebac z tych brudow!
przepraszam ze wam zawracam glowe, ale musze z siebie to wyrzucic, dzis rano uslyszalam, ze sie nie moze rozwiesc, bo....uwaga - materialne przeslanki nie pozwalaja, ze wg prawa wloskiego on zostawi zonie dom, bedzie placil alimenty, a jemu nie zostanie nic, bedzie mieszkal w wynajetym mieszkaniu, a wtedy ja mam sie zastanowic - bo na pewno go takiego nie bede chciala (dodam, ze nie plawilam sie przy nim w luksusach, pracuje i nigdy nie zalezalo mi na jego pieniadzach) ....ani slowa o uczuciach do nich, do mnie, tylko materializm.... powiedzialam mu, ze przede wszystkim nie zrobi tego bo tak bylo mu wygodnie zyc do tej chwili, z nia tam, ze mna tutaj, a wszystko inne to cazzate.....
No... brak slow. Ale niestety takie typy chodza po swiecie.
Chyba juz nie masz problemow, zeby zobaczyc w nim kawal bydlaka...
Maska opadla.
Biedna zona..
Dobrze, ze ta znajomosc masz juz za soba!
Zrob sobie dzisiaj dzien dobroci dla samej siebie - idz do kosmetyczki, na basen, do knajpy ,pusc ulubiona muzyke , zadzwon do starych znajomych!
Trzymaj sie!
Dziekuje kristina. Masz racje, musze zadbac o siebie, odnalezc sie w tej nowej sytuacji. To byla dobra lekcja, nigdy nie spojrze juz na sposato, to naprawde nie ma sensu, jest moralnie zle i niesie za soba duzo kosztow emocjonalnych... Dzis spotkanie na Starym Miescie ze znajomymi, jutro aerobik. Najgorzej bedzie w weekend, duzo czasu wolnego i duzo mysli brrrr
chcialabym poinformowac wszystkie duszyczki, ktore mnie wsparly w tamtych trudnych dniach, ze trzymam sie twardo i jezeli placze to w poduszke, swiat nie oglada wiec moich lezek :) to okazalo sie takie proste - wystarczylo mu powiedziec, ze cos czuje, ze go kocham, zeby ze mnie zrezygnowal, nawet nie walczyl za bardzo o nasza znajomosc... no tak ale o co niby mial walczyc skoro z jego strony uczucia nie bylo... milego weekendu dla wszystkich
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia