polacca e italiano cz.17

Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 209
otta moja olivka ma 2 lata i 5 miesiecy.mam problem nie moge ruszyc sie z domu, ciagle mnie wola, szuka po domu,nawet do ubikacji idzie ze mna. pilnuje ja moja mama bo teraz do ogrodnika chodze ale sa bardzo problemy, nie chce mnie wypuscic. chyba za bardzo ja do siebie przywiazalam. tak samo jak mnie moja mama do siebie przywiazala. zawsze mnie we wszystkim wyreczala, bylam jej oczkiem w glowie.teraz jestem niezaradna, nieprzygotowana do zycia samodzielnego.
Jest taka ksiazka "Byc rodzina" Doroty Terakowskiej(+) i Jacka Bomby, w ktòrej swietnie opisuja wiele problemòw dotyczacych dzieci, tych mniejszych i tych wiekszych...jak mòwic dziecku o smierci....jak daleko posuwac sie w pozwalaniu lub nie pozwalaniu na cos.I tam wlasnie opisuja ,ze nadopiekuncza matka uniemozliwia dziecku prawidlowy r-òj spoleczny, a na przyszlosc zachwianiw wartosci samego siebie, trudnosci w podejmowaniu ryzyka, w podejmowaniu nowych wyzwan...etc.To odnosnie tego o czym pisze Marzena.Ponoc ta nadopiekunczosc jest juz widoczna podczas raczkowania naszego malenstwa, jesli ciagle sie boisz,ze cos mu sie stanie, jesli na podwòrku ciagle go chronisz ,zeby nie upadl, zeby sie nie pobrudzil...to uwazaj...bo potem twojemu dziecku bedzie trudno.Ja uwazam,ze dobrze,zeby dziecko chodzilo do przedszkola, ale oczywiscie serce mi sie kraje kiedy moja Niunia placze, bo teraz placze.Mam nadzieje,ze sie jednak przekona, ponoc najtrudniejszy pierwszy miesiac.
I mysle Marzenka ,ze wszystkie dzieci sa przywiazane do rodzicòw....ale pròbuj moze zostawiac ja to z jakas ciotka , to z babcia...najpierw na kròtko, nauczy sie ,ze zawsze wracasz i stanie sie to norma.
Zawsze tez zegnaj sie z dzieckiem, nigdy nie uciekaj niepostrzezenie, bo wtedy dziecko jest zdezorientowane...i nie wie co sie stalo z jego mama.
Moje dziecko od 2 dni dopadl katar, ale wysylamy ja do przedszkola bo boinmy sie ,ze jak sie wytraci z tego inserimento to nie bedzie chciala chodzic wcale, juz dzisiaj marudzila,ze chce na hustawki a nie do przedszkola, odbiore ja dzis wczesniej ,ale wyslalam ja....
Ota, wysylasz chlopcòw jak maja katar do przedszkola?
albo inaczej....kiedy ich nie wysylasz?
Pytam ciebie bo wiem ,ze masz doswiadczenie...
Nie wysylam, gdy:
- maja goraczke
- maja b. silne objawy przeziebienia, tj. katar ropny, mokry kaszel i ogolnie widac, ze gorzej sie czuja (goraczki nie maja)
- oczywiscie w przypadku rozpoznania chorob zakaznych, wysypki na ciele, zapalenia spojowek

W przedszkolu przez wieksza czesc roku wiekszosc dzieci ma katar i/lub mokry kaszel, niestety. Izolacja Twojego dziecka w domu w podobnym przypadku, jesli ma te same objawy, ale nie goraczkuje i "na oko" ma niezle samopoczucie, raczej niewiele da. Po powrocie znow znajdzie sie w grupie, gdzie inne dzieci sa przeziebione. Oczywiscie zakladam, ze Twoja mala ma normalna odpornosc.
Jesli liczba infekcji z goraczka w ciagu roku "szkolnego" przekroczy 5, wowczas nalezaloby zastanowic sie nad zmiana postepowania (tj. wiecej sezonowac w domu).
Wazne, zeby poki mozna, spedzala czas na dworze - przewietrzy sobie troche pluca i oskrzela po pobycie w przedszkolu.
FRANCI moja olivka tez chora, rano wstala z katarem a potem doszla goraczka, poszlysmy do lekarza to angina. ma antybiotyk. w naszym miasteczku jest bardzo duzo zachorowan na angine mowila lekarka.strasznie ja ten katar meczy.lekarka mowila ze zrobilo sie bardzo cieplo, zeby nie przegrzewac dzieci, ubranka dostosowac do pogody.pozdrawiam.
Zaczal sie kolejny tydzien przedszkola...dziesiaj nie bylo placzu...co za ulga.Ale tez nasze zycie wraca do normy, wczoraj bylismy w parku-zoo, i widze ,ze moje dziecko zaczyna odzyskiwac sily i dobry humor.Tesciu powoli tez wrca do zdrowia.
Milego tygodnia wszystkim.
Przedszkole,jejku kiedy to bylo.Ja w tym tygodniu wyprawiam syna na studia,zaczyna 1 rok ,zakwaterowanie w akademiku juz w piatek.Mam nadzieje,ze sie nie pogubi w nowej sytuacji
Alise zobacz jaka ròznica, ty o akademiku a ja o przedszkolu......kiedy ja bede myslala o akademiku dla mojej còreczki, nawet nie chce o tym myslec...ale dlugo, dlugo jeszcze bede czekac.Niestety moje dziecko juz dzisiaj nie chcialo isc do przedszkola, to straszne...tlumacze jej, ale jak przychodzi co do czego to serce mi sie kraje.Okropnie mnie to doluje.Mamy, poradzcie jak przetrzymac ten czas?
Franci, mnie tez kraje sie serce - jeden z synkow, Henrys, rano wczoraj i dzisiaj nie chcial isc do przedszkola. Mysle, ze czuje sie dosc samotny w swojej klasie - zna tam jednego chlopca plus troszke paru innych, a dzieci jest 25 (w tym polowa sie zna i jest o rok starsza od niego; w klasie sa cztero- i pieciolatki); drugi synek trafil lepiej - ma w klasie dziewiecioro dzieci, ktore zna juz z zeszlego roku i zostaje bez problemu. Za to Henrys ma wg mnie lepsze wychowawczynie.
Coz robic - musimy chodzic do pracy, a dzieci do przedszkola.
Nasze "pocieszenie": w przedszkolach komunalnych co jakis czas jest strajk, "ponte" w przypadku jakiegos swieta, dwutygodniowe wakacje na Boze Narodzenie/Nowy Rok/Trzech Kroli, ponad tygodniowe na Wielkanoc, 3 i pol miesiaca wakacji latem - wiec wtedy dzieci laduja baterie. My oczywisice robimy wtedy "salti mortali", bo w ciagu roku nie jest latwo z nieobecnosciami w pracy. Ty przynajmniej pracujesz "na swoim" - gdzie przynajmniej masz dobra strone jesli chodzi o nieobecnosc...

Chcialabym jednak, zeby ten okres trwal jak najdluzej (mam na mysli - czas, gdy dzieci sa male) - gdy pomysle o gimnazjum, liceum czy dalej, to juz sie obawiam na zapas.
czesc Franci ! cisze sie ze z tesciem jest lepiej niz to wygladalo na poczatku. nie wpadaj w panike z powodu twojej niuni - chodzi do najpiekniejszego przedszkola jakie kiedykolwiek widzialam (zazdroszcze jej jak nic !), trzeba tylko przetrzymac zime potem bedzie lepiej. Zebys wiedziala jakie ja sceny urzadzalam bo nie chcialam chodzic do przedszkola tj. nie chcialam rano wstawac bo potem na miejscu bylo niezle..To kwestia przyzwyczajenia: dla dziecka - czas poznawac swiat poza rodzina i domem a dla matki - przyzwyczajac sie powoli na wylot z gniazda nawet jezeli on nastapi za 20 lat...trzymaj sie !
Nie wiem czy ogladaliscie w TVN program "Superniania"? Bylam w szoku widzac tego malego Kacperka i jego zachowanie, te krzyki, bicie rodzicòw i ten rozdzierajace placze...szok.No i Niania , ktòra z konsekwencja uczyla rodzicòw jak postepowac.Zdalam sobie sprawe, ze w wychowaniu dzieci tak wazna jest konsekwencja, choc czasami trudna do zrealizowania, kiedy dziecko chce swoje i placze a ty musisz powiedziec nie.Bardzo mi sie ten program podoba , na pewno bede ogladac.A wy?
Ja nie mam czasu :(
Poza tym przykro byloby mi patrzec na te dzieci...
a konsekwencja jest potrzebna, choc nieraz bolesne jest to wszystko...
Mi nieraz przykro patrzec na rodzicow, niektóre dzieciaki potrfia niezle dać w kośc. Tez ogladam ten program, rowniez w niemieckim wydaniu, mozna sie wiele nauczyc.
saluti
czesc Franci, czasami ogladam ten program ale na la7 i baaardzo mi sie podoba ! Niestety wiele doroslych nie zdaje sobie sprawy jak ciezka praca jest wychowanie dziecka. Mysla, ze wystarczy urodzic, nakarmic, ubrac i samo sie wychowa a przeciez dziecko uczy sie nie tylko przez obserwacje ale takze przez zabawe czy uczestnictwo w zyciu doroslych. Najczesciej fochy, histeria czy zle zachowanie to nic innego jak chec zwrocenia na siebie uwagi - "zauwazcie mnie i kochajcie bo ja tego potrzebuje". Pamietam taki odcinek jak matka nie umiala bawic sie z wlasnymi dziecmi !!! Nie wiedziala jak to sie robi ...
Czasami mi sie wydaje ,ze to tylko ja mam jakis problem z dzieckiem, tak jak uczenie robienia siusiu do nocnika, czy ataki histerii przed spaniem, w glowe zachodze co robic, szukam w ksiazkach...i nie zawwze znajduje....a ten program pokazuje mi ...ze mam dziecko aniola:) i ,ze mòj instynkt macierzynski jest ok.Z tym zwracaniem na siebie uwagi, to wlasnie dzisisiaj pani w przedszkolu powiedziala ,ze nasza Frnaci robi kwasne miny kiedy nikt sie nia nie zajmuje...no wlasnie bo w domu jest pepkiem swiata, choc bardzo sie staramy ,zeby tak nie bylo....ale jest, bo jest jedynaczka i wszystko jest jej.Czasami mi wstyd jak mòwi ,ze wszystko jest jej...jak ktos chce jej zabawke...to nie!Ja tlumacze, a ona ryczy.Kiedy studiowalam te problemy na psychologii czy pedagogice to wydawalo sie takie latwe, ale zycie to inna bajka:)
masz naprawde slodka coreczke i w porownaniu z innymi jest normalna ! a przedszkole jej dobrze zrobi bo nauczy sie zyc w grupie, miec kolezanki, kolegow, zobaczysz jak przez rok sie zmieni...
A wiesz, ze podobno najwieksze problemy ze swoimi dziecmi to maja przeciez pedagodzy ?! Szewc bez butow chodzi ... :))))) Oczywiscie zartuje i nie doluj sie tak bardzo. Wychowanie dziecka jest trudna sztuka ale wydaje mi sie, ze Ty nadajesz sie do tej roli. Pozdrowienia
franci w ziciu wszystko inaczej wyglada niz opisane jest w podrecznikach. dobrze ze wspomnialyscie o tym programie. musze go obejrzec. ja juz ok. 2 miesiecy nie ogladam telewizji. nie mam czasu. moja olivka przechodzi ciezki okres, nikogo nie chce tylko mnie.nawet z moja mama nie chce byc. a ja jestem tym zmeczona. a jak wygladam na codzien, papcie, dresy, resztki trwaly na wlosach, kolor wyplowialy. nawet do ubikacji nie moge wejsc bo juz mnie wola.ona jest zbyt silnie do mnie przywiazana.zeby byla troche samodzielna. probowalam zostawic ja z mama ale gdy tylko wyszlam byl straszny placz...musialam wrocic.mam nadzieje ze jej to wkrotce przejdzie.pozdrawiam.podziwiam was dziewczyny ze wasze maluchy radza sobie w przedszkolach. sa dzielne,
Marzenka, moja tez czesto placze jak ja zostawiam w przedszkolu, ale zostawiam...umòw sie z mama,ze zostawisz ja nawet jak bedzie plakala, pozegnaj sie z nia ( nie uciekaj) i powiedz ,ze idziesz na zakupy i zaraz wròcisz.Wyjdz...i nie sluchaj ,ze placze...musisz ja troszke usamodzielnic...i ty tez musisz troche odpoczac.Przygotuj mame na to ,ze wyjdziesz i idz.Powodzenia
no kurcze, Wy tu piszecie o takich ciekawych rzeczach a ja co? nico.
MNie tez podoba sie ten program o Niani i tez na La7 go ogladam jak trafie oczywiscie. Probuja teraz zrobic cos na ten ksztalt w polskiej tv. Mozna wiele sie nauczyc lub znalezc potwierdzenie,ze sie robi dobrze.
Franci-mam nadzieje,ze wszytsko wraca do normy.

A ja mam takie mysli: zupelnie z innej beczki- smierc. Nie akceptuje smierci. Czy jestem w tym osamotniona? Nie chcodzi mi bynajmniej o to by zyc wiecznie, ale brakuje nam jakiegos trybiku bysmy nie rozpaczali po stracie kogos, by to bylo naturalne. Boli mnie fakt "dzungli". Kto silniejszy.....dlaczego zwierzeta musza ginac? dlaczego te inne akurat musza jesc mieso. Nie moglyby odzywiac sie roslinnoscia?/ktora nota bene tez czuje....../smierc mlodych ludzi zostawiajacych malutkie dzieci, smierc dzieci.... nie umiem tego zaakceptowac. Jak sobie z tym radzicie? Czy jedyna rada jest "po prostu" nie myslec? Ja nie potrafie.
Niemily temat ale potrzebny.
Pozdrowka od Matki-Polki
Weba ..."Superniania" jest zawsze w niedzxiele o 17.30 na TVN, dzien pòzniej pokazuja ten odcinek w TVN Style, ale nie wiem o ktòrej godzinie.
Teraz nie mam czasu....ale ciekawy temat ...smierc..odezwe sie pòzniej.
weba, temat ogromnie ciekawy i wlasnie niedawno z kims z forum na ten wlasnie temat rozmawialam. Bardzo duzo spraw "ulatwia" wiara w jakiekolwiek zycie po drugiej stronie - nie wnikajac juz jakie i jaka wiare. Najczesciej ten bol po stracie kogokolwiek jest czysto egoistyczny. to my egoisci nie mozemy sie pogodzic z tym ze ktos odszedl i nas zostawil tu na ziemi. Tych co juz odeszli naprawde nie obchodzi co my myslimy czy czujemy ich juz nie ma tutaj, a po drugiej stronie to juz jest calkiem co innego
czesc mili, tak masz racje.Wiara bardzo ulatwia ale co robic kiedy sie w nic nie wierzy???? a poza tym nawet wierzac nie udaje nam sie nie tesknic i przechodzic do porzadku dziennegoi po czyims odejsciu. Chodzi mi wlasnie o ten aspekt bolu, ktorego doznajemy po takiej informacji. O ten trybik, w ktory powinnismy byc wyposazeni.....a moze wtedy za latwo by sie eliminowalo czlowieka???
czesto zycie za nas wybiera i przywoluje nas do porzadku - prawo natury.
najgorsze co moze spotkac czlowieka w zyciu to odejscie bliskiej osoby. to jest najwiekszy bol jaki czlowieka moze spotkac w zyciu. nawet relanium ani inne srodki nie pomoga pogodzic sie z tym. tysiace razy zadawalam sobie pytanie czy istnieje zycie po smierci, czy wiara pomoze dotrzec prawdy. niestety nie znalazlam wyjasnien, czytalam ksiazki, rozmawialam z ksiedzem. nigdzie nie ma dowodow na to ze istnieje zycie po smierci. wiara nas tego uczy, ale jak jest w rzyczywistosci? nikt nie wie. smierc kliniczna udowodniona przez lekarzy jest stanem zaburzen chemicznych zachodzacych w mozgu. najprawdopodobniejsza jest ter\oria darwina ze czlowiek powstal od malpy. sa na to dowody, proces ewolucji, o tym mowi nauka i jest to najbardziej wiarygodne. ja sadze ze zycie mamy tylko jedno.a wiara jest nam potrzebna, wiara daje nam nadzieje.moze nie wnikac w szczegoly -jak ja to zrobilam, ale sadze ze zycie czlowika jest jedno,tu na ziemi.to moje zdanie.pozdrawiam.
bolu nie da sie tak zlagodzic na to potrzeba czasu, czasem wiele lat, by pogodzic sie z odejsciem bliskiego nam czlowieka. w tym okresie moze pomoc jakas psychoterapia, leki uspokajajace,rozmowy z rodzina.
Jaki ma to zwiazek z teoria Darwina (mowiaca, ze czlowiek i malpa maja tego samego przodka...)?
marzena, widzę, że starasz sobie wyjaśnić swiat stosując metody tzw. racjonalne (okropne słowo). A co dla nas jest racjonalne ? To, co potrafimy sobie wytłumaczyć w sposób jasny, logiczny, klarowny, prawda ? A jakież to narzędzie mamy do dyspozycji? Nasz mózg, ze wszystkimi jego możliwościami, ale i ograniczeniami. Jednym slowem, to co racjonalizm uznaje za obiektywną rzeczywistość, jest wycinkiem WSZYSTKIEGO, który człowiek jest w stanie przeanalizować, używając mózgu wlaśnie. Na szczęście jedną z cech naszego umysłu jest świadomość własnych, pod tym wzgledem, ograniczeń. Człowiek jest w stanie zdać sobie sprawę z tego, że to, co postrzega i to co "JEST,KTÓRE JEST", to nie są rzeczy tożsame. Żaba siedząca w studni mysli, ze cały świat jest studnią.
I tu konieczna jest wiara. wiara, która pomaga "dostrzec" rzeczy, które umykają naszym ułomnym zmysłom.
Aha, jeszcze jedno. spróbuj przemyśleć twierdzenie, że życie jest tylko jedno, zobacz jak jest bezsensowne. Jeśli tak jest, to co cie powstrzymuje przed czynieniem zła, w imię swoich interesów ? Powiesz normy moralne? ale jakie normy, ludzkie ? Przecież wszystkie one różnią się od siebie, w zależności od epoki i miejsca, wszystkie są względne. To, co jest niedopuszczalne tu i teraz, było do zaakceptowania kiedy indziej wg ludzkich praw. A jednak nie idziemy przez życie, jak zwierzęta, niszcząc wszystko i wszystkich po drodze "bo i tak potem nic nie ma", prawda ? Oczywiście ! Bo jest coś, co skrótowo nazywane jest prawem naturalnym, a co można zacząc pojmować, gdy sie wierzy. Pozdrawiam.
" Na czterech weglach wspiera sie dom,
w ktòrym duch ludzki mieszka.
A te cztery sa: Rozum, Bòg, Milosc i Smierc"./ Leszek Kolakowski/.
Ten tekst napisalam sobie na mojej tablicy , ktòrej uzywam do spraw biezacych.
Jak wielka to prawda....odnosnie smierci.....ona jest czescia naszego domu, naszego zycia, musimy sie z nia oswoic, zadomowic ja.Bo wczesniej czy pòzniej nadejdzie.
Na pewno pojawia sie zal i smutek, placz i beznadzieja...ale to czesc naszego zycia.I ta wiara....ktòra pozwala miec Nadzieje na spotkanie z osoba , ktòra odchodzi.Mysle ,ze niewierzacym jest po prostu trudniej.Wiara to zaufanie....bez szkielka i oka.....bezgraniczne zaufanie.
Ota jak twoi chlopcy, wdrozyli sie juz...jak Henrys?
Moja mala od wczoraj zaczela jesc w przedszkolu, i bardzo jej sie to spodobalo (uf).Zaczyna byc lepiej, bez placzu, bez marudzenia. Ja okropnie to znosze, ten stres kazdego dnia...jak bedzie dzisiaj...ale còz...kto powiedzial,ze bedzie latwo?
Temat przeniesiony do archwium.
61-90 z 209

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia