po pierwsze moim zdaniem kazdy czlowiek moze miec obawy w podobnej sytuacji: nie chodzi wylacznie o rozpoczecie zycia z druga osoba ale jeszcze o podjecie decyzji o wyjezdzie z wlasnego kraju, zostawienie wszystkiego , co sie zna i do czego jest sie przyzwyczajonym na rzecz czegos nowego i nieznanego. wy nie mielibyscie obaw?
po drugie faktem jest, ze obecnie wielu mlodych ludzi ( bylabym ostrozna mowiac, ze Polacy tacy nie sa) "dojrzewa" pozniej do waznych, zyciowych decyzji. mam tu na mysli nie tyle dojrzalosc emocjonalna czy psycho-fizyczna ile gotowosc do przyjecia na siebie obowiazkow innego rodzaju, czy wrecz odpowiedzialnosci za drugiego czlowieka. nie wspominajac juz o tym, ze mezczyzna czesto chcialby rowniez zapewnic sobie i swojej partnerce odpowiedni (jego zdaniem) poziom zycia, czyli moze na przyklad powstrzymywac decyzje o zwiazaniu sie z kims w sposob "definitywny" zanim np.nie kupi domu , lub cos w tym rodzaju...
moim zdaniem nie ma sprzecznosci w tym , ze ten chlopak twierdzi, ze kocha i ze widzi mozliwosc waszego wspolnego zycia ale ze teraz nie jest jeszcze do tego gotowy i sadze, ze "przypieranie do muru" niczego w tym przypadku nie rozwiaze, moze go tylko sprowokowac do tego, ze sie wycofa i bedzie czul sie niezrozumiany:)
pzdr.