witam wszystkich po długiej przerwie

Temat przeniesiony do archwium.
witam wszystkich gorąco, w wielkiej szcególności moje "dobre duszyszki" Desminkę ,Agatkaf,Kasię z Milano i inne wspaniale kobietki,których "ksywki" wylecialy mi z głowy a wobec których czuje się zobowiązana za pomoc w tłumaczeniu. Wszystkiego najlepszego dziewczyny,miłych wakacji i dzięki za pomoc,która wiele razy od Was otrzymałam.Długooooooo mnie nie było i już się za Wami stęskniłam.pozdrawiam,buzka...PS.już nie muszę t5łumaczyć prawie nic na forum ostro wziełam się za naukę języka włoskiego i widać już skutki..pa pa
witaj stokrotko...jak milo slyszec takie slowa:):):) bardzo sie ciesze ze juz sama sobie radzisz z wloskim ..chyba ze masz jakas inna dobra duszyczke (maschile) ktora ci pomaga. napisz co tam u Ciebie ? wyjsanilas wszystkie swoje sprawy??? pozdrawiam i sciskam goraco :)
cześć Desminko .Sorki że dopiero odpisuję ,ale dopiero teraz mam chwilkę.Dziękuje bardzo za pamięć.No więc u mnie troszke się pozmieniało,jak juz wiesz wziełam się do nauki języka i wiesz naprwdę sama sobie już tłumacze ,co prawda pomijam niektóre wyrazy ,których sensu jeszcze "nie łapię" ale jakoś pozbieram to zawsze do kupy i coś tam sensownego wyjdzie,więc nie wlatuję z tym na forum.Natomiast jeśli chodzi o ..? ,to i tu wszystko ok,nie zdecydowaliśmy się na zadne radykalne kroki,bo po głębszej anzlizie stwierdziliśmy ze pozostawimy to "losowi" no wiesz na zasadzie "co ma wisieć nie utonie".Dzięki dessminka za pamięć i za wszystko co dla mnie zrobiłaś .PS a-cha niemam zadnej innej duszyszki ,która mi pomaga ha ha ha ,ciągla mam tą samą .pozdrawiam buziaczki
Stokrotka,zycze powodzenia:-))
dzięki Kasiu.A co tam u ciebie? Juz cie tak nie napastuję tłumaczeniami co? ha ha ha ,pozdrawiam cie cieplutko,i dziękuje za wielokrotną twoja pomoc.Buzaczki
cos Ty.zawsze z przyjemnoscia tlumaczylam Twoje teksty.Mam nadzieje,ze uklada sie Tobie z tym wielbicielem ,pomimo wszystkich problemow spotykanych po drodze?
Pozdrawiam:-)
strasznie sie cieszę Kasiu że poznałam tu tak wielu fajnych ludzi,sporo tu zyskałam,wiele się nauczyłam i w końcu mogłam powiedziec tu "głośno" rzeczy ,które mnie bolały a których niepowiedziałabym najlepszej przyjaciółce,choćby z tego względu ze tu jestem w pewnym sensie anonimowa i nikt nie podchodzi do takich rzeczy emocjonalnie.Wiesz Kasiu no można by to tak nazwać ze się układa ,ale na "wielkie zmiany" w moim zyciu tak szybko sie niezdecyduję.Spotkalo mnie w zyciu coś pięknego ,bo poznałam świetnego człowieka (i pośród wielu negatywnych opini o włochach jakie tu słyszałam ) w moim przypadku się nie sprawdziły...NA SZCZEŚCIE,ale pomimo to postanowiłam dać sobie trochę czasu na przemyślenia .Myślę że to najlepsze co mogę zrobić w tej sytuacji.
Twoja sytuacje znasz tylko Ty...ale z tego co zauwazylam ,tlumaczac Twoje posty,uwazam,ze nie powinnas zbyt duzo myslec lecz zrobic co serce podpowiada...Ja na Twoim miejscu pofrunelabym do ukochanego:-)
No chyba,ze sa inne problemy,ktore Tobie na to nie pozwalaja?ale to juz na pewno wiesz Ty ,co jest dla ciebie najlepsze w tym momencie.
ale czasami takie "colpo di testa" tez dobrze robi:-)
no właśnie ,wiesz co Kasiu ,gdyby to zdażyło się kilka lat temu napewno bez "dwóch zdań" bym tak właśnie zrobiła ,ogranicza mnie chyba tylko to że nie potrafię krzywdzic innych a w zamian wolę być "tą pokrzywdzoną" to tak samo jak z prezentami ,choćbym niewiem co dostała ciesze się z kazdego gestu ,ale jeszcze większa radość sprawia mi jak ja coś mogę komuś podarować.taka już jestem.Każdego dnia zadaję sobie pytanie "czy dobrze robię?" ale wiem że nie usłysze żadnej odpowiedzi ,bo sama musze podjąć tą decyzję a chyba niejestem jeszcze gotowa.Może kiedyś jak będziesz miała chwilkę to popiszemy na skypie? wtedy trochę więcej mogłabym ci powiedziec.
ZLE ROBISZ:-)
zle robisz Stokrotko.Czas zaczac myslec o sobie samej.Nadarzyla sie Tobie okazja,wiec nie trac jej.Pozniej pewne rzeczy,pewne okazje,ktore sie mialo i nie wykorzystalo, bedziesz zalowac.Zrob cos dla siebie,badz szczesliwa...i nie mysl,ze Twoim nieszczesciem,smutkiem,checia nie skrzywdzenia blizniego ,nie mysl ,ze faktycznie go nie krzywdzisz!!!Kto Ciebie kocha i ceni-zrozumie dlaczego postapisz w taki a nie inny sposob.A jezeli robisz to dla osoby,ktora Ciebie ni kocha,ni ceni-tym bardziej nie ma sensu ogladac sie za siebie.Rob tak,by Tobie bylo dobrze!!!
Musisz podjac decyzje zgodnie z Twoimi oczekiwaniami anie zgodnie z czyimis.Pewne sytuacje wymagaja odrobiny egoizmu-dla wlasnego dobra.
wiesz napewno masz racje Kasiu ..napewno i warto sie nad tym zastanowić.Wiesz nawet przy fotannie di trevi ,kiedy wrzucaliśmy pieniążki do wody ,mieliśmy to samo życzenie ..chissa?
:-)
niestety ,zeby moc byc szczesliwym ,trzeba byc odwaznym

ulozy sie...musi:-)
też w to wierzę ,w przeciwnym razie wszystko dawno by już umarło...ludzie nawet kiedy często się spotykają i niemają żadnych przeszkód na drodze niejednokrotnie poprostu nie wytrzymują jednak w moim przypadku jakoś żyje to uczucie ,bo nadzieja zawsze umiera ostatnia...
no ale czy nie byloby lepiej majac ukochanego przy sobie?

Nadzieja umiera ostatnia-ok,niech bedzie,ale nadzieja zyc nie mozna...to nie jest sluszne w stosunku do obydwojga.Czy nie lepiej jest moc sie cieszyc soba-juz teraz??Nie mozna zwlekac i czekac,czekac...Czekac na co??Ajezeli to cos nigdy sie nie pojawi??

Piszesz,ze "jakos" zyje to uczucie.MIlosc jest jak ogien,jak nie podlozysz czegos by go podsycic ,to zgasnie:-(

Wybacz kochana Stokrotko za moja bezposrednosc ale po prostu nie jestem zwolenniczka "czekania"...jezeli jest taka okazja, to lepiej wziac byka za rogi juz teraz!!!

jeszcze raz przepraszam
kasiu widzę że jesteś naprawdę świetną dziewczyną i potrafisz wczuć się w sytuacje innych i nie przepraszaj mi bo Ty mi pomagasz i wierz mi że to co piszesz ma naprawdę wielki sens! Widzisz dla niego robiłam rzeczy tak szalone jakich podejrzewam niezrobiłabym dla nikogo ,potrafiłam w jeden dzień spakować się ,wsiąść w samolot tylko po to żeby pobyć z nim 10 godzin (bo musiałam wrócić),co więcej od dawna moim marzeniem było zostać policjantką,i choć rodzice upierali się zawsze że powinnam skończyć jakąś szkołę ekonomiczną (wtedy na czasie ha ha ha ) zrobiłam to ,jednak szybko zorientowałam się że praca w biurze bardzo mnie nudzi ,potrzebowałam znaleść się tam gdzie coś się dzieje (nawet w naszą firmę prowadzi księgowy ,bo jakoś mnie do tego nie ciągnie) ale wracająć do sedna :tak długo dążyłam do celu ąż w końcu go osiągnełam ,bo bardzo wierzyłam że mi się uda pracować w policji (a musze przyznać ze droga tam była kręta i trudna nie raz miałam dość) i teraz nawet byłabym w stanie zrezygnować z tej pracy dla niego,jeśli tylko przezwyciężyłabym ten cholerny strach ,który mnie paraliżuje
wiesz co stokrotko, nie znam ani ciebie, ani tego chłopaka, ale z tego co opowiadasz jesteśmy podobne z charakteru-dlatego wierze że warto być przy nim. W wieku 18 lat odeszłam do chłopaka.Miałam taką sobie sytuacje w domu, ale powiem ci że warto było.Wrto było poświęcić znajomych, warto było poświęcić wszystko co miałam aby być z nim.Tak go bardzo kocham -tak jak i on mnie.Rozumiemy się doskonale.Dlatego jeżeli czujesz że powinnaś być z nim, poświęć nawet kochaną prace i bryknij do nie go. Pamiętaj ,że jeśli teraz tego nie zrobisz, kiedyś możesz tego żałować.Za pare lat czy miesięcy będziesz siedziała w pracy (za marne grosze) I ZASTANAWIAŁA SIĘ CO BY BYŁO GDYBY... Oczywiście zrobisz jak będziesz chciała, ale radzimy ci dobrze. I BĘDZIE DOBRZE. KASIU Z MILANO, PISZESZ ŚWIETNIE. A JA ZNOWU BRYKAM.NAPISZE DO CIEBIE WIECZOREM NA E-MAILA. TRZYMAJCIE SIĘ :-) (jeśli pisze z błędami to przepraszam) :-)
Pewnie!!! Kasia ma racje :) Ja tez zawsze ryzykowalam w zyciu i dzieki temu jestem teraz (mimo wielu problemow i choleeernych klod po drodze) baaaardzo szczesliwa :D W zyciu trzeba byc czasem egoista, bo jest takie krociutkie i moze sie w kazdej chwili skonczyc :\ Co to wogole za podejscie do zycia ?! Czy juz zawsze zamierzasz robic tak, aby innym bylo dobrze? Na boga zrob raz cos dla siebie !!! (sorki jesli sie wtracam, ale wkurza mnie jak ludzie poswiecaja sie cale zycie dla innych i sami nic z niego nie maja...wrrrr...)
stokrotko to ja dziekuje za pamiec. i ciesze sie , ze moglam choc troszke Ci pomoc :):)
pozdrawiam ..buziaczki
Stokrotka a ja mysle, ze bedac ze swoim ukochanym we Wloszech moglabys sprobowac TAM pracowac w swoim ukochanym zawodzie. Przeciez nic w zyciu nie jest niemozliwe jesli tego bardzo chcemy!!!
Dzięki Wam kochane kobietki! Mądre słowa ,które napewno dają wiele do myślenia.Sorki ze dopiero pisze ,ale wczoraj musiałam pędzić do pracy.Szanuję swoja pracę tu i bardzo mi na niej zależy ,bo wiem jak ciężko było mi się tu dostać (oprócz egzaminów, musiałam poskromić "chłopa" ,żebym w ogóle mogła pracować ),ale to było jakiś czas temu...No ,ale kiedy i jeśli w ogóle będę gotowa wiem że nawet będę gotowa z niej zrezygnować.Mam masę obaw,kiedyś taka nie byłam ,ale doświadczenie mnie nauczyło.Poprzez różne doświadczenia życiowe (moje i innych ) nauczyłam się wyciągać wnioski.Kiedy pomyślę sobie jakie "schody" mogą mnie czekać w tych włoszech juz nie jest mi tak kolorowo.Przecież jego "mamusia" napewno nie przywita mnie z zachwytem,a ja juz nie mam sił na zmaganie się z tego typu rzeczami .Chcę żyć spokojnie...
sorki bo napisałam coś w stylu masło-maślane,ale wybaczcie jestem po nocy .buziaczki
:-)))

oh,te wloskie mamusie:-)
dlaczego w 99% to kobieta musi zmieniac miejsce zamieszkania????? czy naprawde nie ma szans, zeby to ON odnalazl sie w Polsce? stokrotka, rozumiem Twoje obawy! osobiscie uwazam, ze lepsza konkretna, stala, szanowana praca w PL niz nie wiadomo co TAM. ale podobno milosc przenosi gory. zycze wszystkiego NAJ!!!:)
L>S WITAM I CIEBIE DOBRA DUSZYCZKO! PAMIĘTAM JAK NIERAZ MI POMAGAŁAS I BARDZO WIELKI DZIĘKI CI ZA TO ...JAKBY NIE PATRZEĆ WSZYSCY (JAK JEDEN) MACIE TU RACJĘ I TY TEŻ,BO WŁAŚNIE SKŁADAJĄC TO WSZYSTKO DO KUPY OBAW JEST MASA..WIEM ,WIEM ŻE NIC NIE JEST PROSTE I NIESTETY ZA WSZYSTKO W ZYCIU TRZEBA PŁACIĆ (NIEKIEDY NAWET SŁONO),DLATEGO JA SIĘ NIE ŚPIESZĘ ,BO CHCE WIEDZIEC ŻE TO CO ROBIĘ JEST SŁUSZNE DLA WSZYSTKICH.NIE JESTEM SAMA ,WIĘC MUSZE MYŚLEĆ O WSZYSTKICH I ROBIĆ WSZYSTKO TAK ,ABY NAJMNIEJ UCIERPIAŁY OSOBY MI BLISKIE A W TYM WYPADKU MOJE DZIECKO.GDYBYM BYŁA SAMA JUZ DAWNO MNIE BY TU NIEBYŁO..UWIERZ MI
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Studia językowe

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia