Psycholog na Walentynki: Uważajmy na emocje
- Zanim damy komuś walentynkę, musimy się pięć razy zastanowić. Bo to może odnieść różne skutki - mówi psycholog Krzysztof Korona.
14 lutego związany jest z legendami o św. Walentym. Jedna mówi o duchownym skazanym na śmierć, dlatego że przeciwstawił się zakazowi udzielania ślubów młodym mężczyznom, wydanemu przez rzymskiego cesarza Klaudiusza II. Według innej młodzieniec został stracony za pomoc prześladowanym chrześcijanom. Z więzienia wysłał do swojej ukochanej list z podpisem "Od twego Walentego".
Rozmowa z Krzysztofem Koroną*
Piotr Burda: W czwartek będziemy sobie wręczać miliony Walentynek.
Krzysztof Korona: Ja ten dzień nazywam czasem dniem św. Walniętego.
Oj, podpada Pan, podpada.
- Może podpadam, ale trzeba w końcu powiedzieć o drugiej stronie tego święta. Sklepy i media nakręcają je do granic wytrzymałości, cukrują. Nie mówi się o tej innej, mniej słodkiej stronie walentynek. To święto jest przyczyną zwiększonej ilości kryzysów emocjonalnych.
Czyli...
- Tego dnia jest więcej przyjęć w szpitalach psychiatrycznych, ustawiają się kolejki do poradni psychologicznych, zaczynają się sprawy rozwodowe, w szkołach dochodzi do aktów agresji.
Jest aż tak źle?
- Oczywiście, dotyczy to głównie ludzi niedojrzałych emocjonalnie. To nie jest święto dla nich. Poddaje się ich testowi miłości erotycznej. To jedyny dzień, kiedy taka miłość jest sprawdzana. Najgorzej jest w szkołach, u osób między 10. a 18. rokiem życia. Kolega koledze daje w zęby za to, że podarował jego dziewczynie walentynkę. 14-letnia dziewczyna łyka tabletki, bo nie dostała żadnej walentynki. Starsi też mają z tym problem. Żona chce się rozwieść z mężem, bo ten dostał prezent od innej kobiety.
Ale to coraz bardziej popularne święto. Bilans musi więc być na plus.
- I będzie się rozpędzać, i nakręcać, bo - jak wcześniej wspomniałem - dotyczy miłości erotycznej, która jest jedną z najważniejszych rzeczy w naszym życiu. Nie można jej w żaden sposób blokować, zakazać. Można odwołać święto państwowe, ale nikt nie jest w stanie odwołać walentynek.
Strasznie Pan nastraszył tych, którzy będą chcieli po prostu dać dowód swojej sympatii innej osobie.
- Bo to może odnieść różne skutki. Załóżmy, że mąż kłóci się z żoną i otrzymuje walentynkę od sympatycznej kobiety. To na pewno nie poprawi relacji w jego małżeństwie. Zanim damy komuś walentynkę, musimy się pięć razy zastanowić. Ja nie straszę, mówię tylko o tej drugiej stronie. O tym, że to koszmarny dzień dla porzuconych kobiet i mężczyzn oraz dla tzw. singli, których teraz mamy bardzo dużo.
Walentynki nie mają racji bytu?
- No, nie do końca. To doskonały moment do refleksji i przemyśleń na temat życia uczuciowego. Świetna okazja na odświeżenie miłości dla często zabieganych kochanków. Ale w spokoju, bez nadęcia.
* Krzysztof Korona jest psychologiem i seksuologiem klinicznym, konsultantem telewizyjnych reality show